[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Moose County coś tam miało podobno dziesięć tysięcy prenumeratorów, którzy w
większości byli członkami Klubu Ofiar Bólu Zębów, jak go nazywał w swojej rubryce
Qwilleran. Należeli do niego sarkastyczni czytelnicy, którzy zadawali wciąż to samo pytanie:
 Dlaczego zęby muszą boleć zawsze w weekendy, a przestają, kiedy zasiądziesz na fotelu
dentystycznym w poniedziałek rano? Czytelnicy zadawali swoje pytania bez odpowiedzi i
wysyłali je na kartkach pocztowych na adres redakcji. Kiedy uzbierała się ich odpowiednia
ilość, Qwilleran poświęcał im kolejną kolumnę. Wyczekiwali jej niecierpliwie zarówno
członkowie, jak i postronni:  Dlaczego kierowca przed tobą jedzie zawsze zbyt wolno, a ten
za tobą zbyt szybko? Zauważyliście, że dziesięć minut oczekiwania spędzone na stojąco jest
zawsze dwa razy dłuższe od dziesięciu minut na siedząco?
Arch Riker żartował z przyjaciela, że pozwala czytelnikom wykonywać swoją pracę,
ale tak naprawdę był zadowolony z zaangażowania czytelników. Ludzie rozmawiali o
uciążliwych zwyczajach swoich pobratymców w barach, a potem zaczęli nadsyłać do redakcji
swoje własne spostrzeżenia.
Qwilleran także miał jedną nieznośną cechę. Nie mógł znieść pytań bez odpowiedzi.
Kim była miła młoda kobieta, która pomagała Johnowi Bushlandowi fotografować  Boulder
House do albumu o Brrr? Qwilleran, Bushy i Roger MacGillivray mieli wypadek na Å‚odzi,
który połączył ich na całe życie. Zawodowe sukcesy fotografa i jego życiowe niepowodzenia
zawsze żywo interesowały Qwillerana. Bushy nie miał szczęścia do asystentek, ale teraz
 młoda miła kobieta pomagała mu przy naświetlaniu. Kim była? Qwilleran zadzwonił do
studia.
- Studio Johna Bushlanda, w czym mogę pomóc? - kobiecy głos był dziwnie znajomy.
- Tu Jim Qwilleran. Z kim rozmawiam? - zapytał z komicznym formalizmem.
- Qwill! Tu Janice Barth! Pamiętasz mnie z domu Thelmy? Pamiętasz papugi... gofry?
- Oczywiście, zwłaszcza pamiętam gofry. Pomagasz Bushy'emu w studiu?
- Tak. Uczy mnie wywoływać zdjęcia, więc mam też wstęp do ciemni. Mam go
poprosić, żeby do ciebie oddzwonił?
Kiedy fotograf oddzwonił, Qwilleran powiedział:
- Moje zródła mówią mi, że zrobiłeś zdjęcia  Boulder House do albumu o Brrr i że
miałeś młodą ładną asystentkę.
- Qwill! Ty wścibski draniu! Znowu węszyłeś! Cóż, w skrócie: Janice nie tylko u mnie
pracuje, ale próbujemy uwić wspólne gniazdko.
- Co? %7Å‚enisz siÄ™ z niÄ…? Kiedy? Gdzie?
- To będzie cywilny ślub w domu przy ulicy Miłej. Roger i jego żona będą świadkami.
Potem będzie skromna kolacja w gospodzie  Boulder House , na którą być może zostaniesz
zaproszony.
- Jeśli tak stawiasz sprawę, draniu, to być może, ale niekoniecznie, zapłacę za kolację
w prezencie ślubnym dla starego kumpla, który próbował mnie utopić. A na razie ktoś
powinien ostrzec Janice, że jedyne, czego szukasz, to darmowa pomoc w ciemni. A co z
papugami? Czy musisz utrzymywać wszystkie pięć?
I tak sobie gawędzili, a potem Qwilleran wrócił do pracy nad Wielkim sztormem.
Wpadł na genialny pomysł!
Zadzwonił do swojego przyjaciela Simmonsa w Kalifornii. Emerytowany detektyw
był ochroniarzem w klubie Thelmy Thackeray, a z czasem stał się również przyjacielem
rodziny z nieustającym zaproszeniem na niedzielne gofry. Dla Janice był prawie wujkiem.
Kiedy Janice przesłała mu bilet lotniczy do Pickax, Qwilleran i Simmons nawiązali wspaniały
kontakt, jak emerytowany glina z byłym dziennikarzem śledczym. Teraz Qwilleran przyśle
mu bilet, a Simmons będzie niespodziewanym gościem na ślubnej kolacji. Janice będzie
zachwycona.
Qwilleran złapał go w domu córki, gdzie Simmons robił za niańkę.
- Brzmi świetnie! - powiedział. - Ale mam robotę na Czwartego Lipca, z której aż żal
rezygnować. Powiem ci, co mogę zrobić. Złapię nocny lot do Chicago i poranne połączenie
do Moose County. Dzięki, że o mnie pomyślałeś, Qwill. Cieszę się też z powodu Janice.
- Zainteresuje cię pewnie, że na mojej ziemi znaleziono martwe ciało na plaży. Policja
prowadzi dochodzenie, bez rezultatów. Może ty i ja wspólnie rozwiązalibyśmy tę sprawę?
W ciągu tygodnia Qwilleran pracował nad drugim odcinkiem Wielkiego sztormu. Napisał też
artykuł do piątkowej kolumny  Piórkiem Qwilla , opisując złe obyczaje panujące wśród
użytkowników telefonów. Winę składał na karb pośpiechu, rozmawiania z samochodu,
irytacji, jaką wzbudzają niekończące się telefony reklamowe i komercyjne. Coraz częściej
ludzie krzyczeli do słuchawki  Kto tam? albo wręcz  Kto? . Niecywilizowanym rozmówcą
mógł się okazać odbierający telefon lub ten, który zle się połączył.
Qwilleran pisał:  Czy to moda, czy też społeczna choroba? A może fenomen
dotyczący okolic znajdujących się czterysta mil na północ od wszystkiego? Jeśli jesteś
czÅ‚onkiem klubu «ktosiów», napisz do nas. Qwill bÄ™dzie wdziÄ™czny za oÅ›wiecenie .
Dwudziesty czerwca był datą zakreśloną w kalendarzu Qwillerana. Był to dzień
urodzin jego matki. Umarła, kiedy był w college'u, po jej śmierci jego życie zmieniało się jak
w kalejdoskopie.
Po wielu latach wspomnienia o Anne Mackintosh Qwilleran zaczęły do niego wracać.
Przeczytał listy, które napisała do przyjaciela przed jego narodzinami. Stały się kluczem do
wczesnego dzieciństwa Qwillerana. Matka wychowywała go samotnie. Jego ojciec zmarł,
zanim chłopiec się urodził. Dopiero teraz potrafił docenić jej wysiłki zmierzające do
zapewnienia mu normalnego wychowania.
Jamie, tak go nazywała. Miał szkolnego kolegę, do którego mówiła Archie. Tata
Archiego zabierał obu chłopców do zoo, na parady, na mecze. Kiedy obaj podrośli, pan Riker
udzielał im ojcowskich porad.
Qwilleran przypominał sobie różne rzeczy o Lady Anne, jak ją teraz nazywał. To, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl