[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życiem. Płatał wizualne sztuczki, mieszając w swoim wnętrzu najróżniejsze kształty i cienie.
Koko najwyrazniej uznał go za coś szczególnego i starał się wsunąć swoją szlachetną głowę
w szyjkę karafki.
- Nie! - krzyknął Qwilleran i kot cofnął się szybko.
- Wczoraj przegapiliście fantastyczne przyjęcie - powiedział kotom, przygotowując im
pokarm. - Był na nim pewien bardzo miły pies - spokojny, inteligentny, dobrze wychowany.
Właśnie takie lubicie. Wabił się Alexander.
Jak pod wpływem telepatii w tej samej chwili zadzwonił telefon. W słuchawce
zabrzmiał głos Burgessa Campbella.
- Właśnie wspominałem o Alexandrze - powiedział Qwilleran. - Jak mu się podobało
na wczorajszym zebraniu?
- On się nie przejmuje takimi drobiazgami - stwierdził Burgess. - Od Alexandra
wszyscy powinniśmy się uczyć opanowania.
Qwill, telefonuję, bo Ernie opowiadał nam o twojej książce, Opowieści z tej i nie z tej
ziemi, i zastanawiałem się, czy zmieściłaby się jeszcze jedna.
- Oczywiście, jeżeli tylko ma w sobie coś z legendy i jakiś związek z Moose County.
- Myślę, że się nadaje. Mój ojciec często opowiadał historię o pewnym dostawcy
pokarmu i nasion z okolic Brrr, który żył w latach dwudziestych. Miała tytuł Bajeczna
kolekcja Fineasa Forda.
- To zostali jeszcze jacyś Fordowie w okolicy? Dotąd nie natrafiłem tu na takie
nazwisko.
- Tato mówił, że ostatni z nich wyjechał na Niziny podczas drugiej wojny światowej
do pracy w przemyśle obronnym. Jeżeli cię to interesuje, podyktuję go komputerowi i przyślę
ci gotowy tekst. Wtedy zredagujesz go sobie tak, jak zechcesz.
- Bardzo mi to odpowiada - zakończył Qwilleran.
Ruff Abbey został pochowany jak bohater - w poniedziałek, nie wtorek, z powodu grozby
Wielkiej Zamieci. Nabożeństwo odprawiono w auli szkoły średniej, bo wielu ludzi chciało po
raz ostatni pożegnać bohatera. Pogrzeb odbył się w Sawdust City, zgodnie z życzeniem
drużyny Mudville Curlers.
Po uroczystości Qwilleran realizował w banku czek. Niechcący potrącił kogoś i
powiedział:
- Przepraszam.
Potrącony automatycznie odparł:
- Przepraszam - i w tej samej chwili podniósł głowę. - Qwill!
- Ernie! Gdybym wiedział, że to ty, walnąłbym cię mocniej!
- Historia mojego życia. - Zniżył swój tubalny głos do szeptu. - Masz parę minut?
Może byśmy gdzieś usiedli i rozłożyli to. - Pod pachą trzymał zwój papieru kreślarskiego.
Qwilleran użył swoich wpływów i po chwili znalezli się w małej salce konferencyjnej.
Ernie Kempie, były agent ubezpieczeniowy i zawołany strażak - ochotnik, nie
znajdował się w swoim zwykłym wesołym nastroju. Przez cały rok borykał się z kłopotami
rodzinnymi i radził sobie z nimi, rzucając się w wir pracy społecznej. Ale teraz, gdy rozwijał
wielki rysunek, przedstawiający plany jakiegoś budynku, wyglądał na całkiem
zniechęconego.
- Słyszałeś już o moim pomyśle pasażu handlowego z antykami?
- W ogólnym zarysie. Opowiedz coś więcej, brzmi zachęcająco.
- Mierzyłem wysoko i właśnie wtedy odpadły mi skrzydła. Chyba wiesz, że  Ottos
Tasty Eats" już nie istnieje.
- Baba z wozu, koniom lżej!
- No właśnie. Właściciel wystawił budynek na sprzedaż i pomyślałem, że świetnie się
nada na pasaż handlowy z antykami. Właściciele mogliby wynajmować stoiska i po kolei
pilnować całego sklepu.
- Czy w okolicy jest wystarczająco wielu handlarzy antykami, żeby interes się udał? -
spytał dziennikarz.
- No pewnie! Kolekcjonerzy w całym okręgu sprzedają to, co uda im się wyszperać w
stodołach i piwnicach, więc chętnie skorzystaliby z okazji i przeszli na zawodowstwo bez
dużych inwestycji.
Handlarze z przyległych okręgów mogliby tu, w Pickax, zorganizować swoje
przedstawicielstwa i skorzystać na zwiększonym ruchy turystycznym. Planowałem stoiska
pod ścianami na głównym poziomie i na balkonach, a w środku zorganizowałbym wysepkę,
gdzie serwowano by lunch i przekąski. Fundusz K zaproponował mi nisko oprocentowaną
pożyczkę handlową, więc złożyłem Otto ofertę zakupu budynku i masz! Katastrofa!
Powiedział, że planuje nowe przedsięwzięcie o charakterze komercyjnym!
- Wygląda na to, że sprzątnął ci pomysł sprzed nosa! - oburzył się dziennikarz. - Czy
handlarze powiedzieliby ci, gdyby dostali propozycję od konkurencji?
- I co by mi z tego przyszło? Otto ma budynek, który doskonale się nadaje na pasaż
handlowy. Po pierwsze, jest w centrum. Po drugie, ma własny parking. Po trzecie, jest w
samym środku dzielnicy handlowej. - Kempie zaczął targać plany. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl