[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi czułam się nawet przestraszona ciągle rozwijającą się opowieścią, ale tłuma-
czyłam sobie, że jest to jakoś związane z moją ciążą. Zajadałam się czekoladkami
i śniłam dwa razy na tydzień o Rondui. Co w tym takiego złego? Uznałam, że
jestem szczęśliwa.
Teren wokół płyty lotniska Rondui był czarny i otoczony wysokimi, ciemny-
mi, sfałdowanymi wzgórzami. Kiedyś działały tu wulkany i wszędzie pozostawiły
swoje ślady.
Staliśmy, patrząc, jak samolot zapuścił silniki i zaczął się oddalać. Kiedy nas
mijał, pilot wychylił się przez okno i zamachał do nas.
Powodzenia, Pepsi! Cullen, nie zapomnij o wypracowaniu! Była to pani
Eigl, moja koszmarna nauczycielka z szóstej klasy. Od piętnastu lat nie widzia-
łam jej tłustej twarzy, ale poznałam ją natychmiast, tak jak rozpoznaje się oblicze
nemezis. Co, do diabła, ona tutaj robiła? Na głowie miała jedną z tych dawnych,
skórzanych pilotek z klapkami powiewającymi nad uszami. Wyglądała jak Czer-
wony Baron.
32
Samolot nabrał szybkości i dodając gazu pędził po czarnym żwirze pasa star-
towego. Patrzyliśmy, jak wzniósł się i oddalił, mocno przechylony w kierunku
błękitnego jak morze nieba.
Odwróciłam się i spojrzałam w zabawnie smutną, brązową twarz Martia Wiel-
błąda.
Gdzie teraz leci ten samolot?
Na Szczęście Fok. To jest na południe od Drugiej Kreski.
Och przytaknęłam, starając się przybrać wygląd osoby, która wie, o co
chodzi. Foki? Kreska? Witajcie na Rondui!
Pan Trący i Pepsi zmierzali już w kierunku dużego, metalowego budynku,
który przypominał hangar dla małych samolotów. Pobiegłam, żeby ich dogonić,
ale udało mi się do nich dotrzeć dopiero wtedy, gdy stali już pod drzwiami.
Cullen, chcesz sama powiedzieć Pepsi, co znajduje się w środku, czy ja
mam to zrobić?
Hm, może jednak ty? Ciągle jeszcze mam zamęt w głowie.
W porządku. Pies był tak wielki, że oboje z Pepsi musieliśmy zadzierać
głowy, by spojrzeć mu w twarz.
Pepsi, tam w środku są wszystkie zabawki, jakie miała twoja matka, kiedy
była małą dziewczynką po drugiej stronie. Jeżeli zechcesz, możesz zabrać sobie
dwie z nich, żeby towarzyszyły ci w trakcie naszej podróży. Nie ma w nich nic
z magii Kości, ale ponieważ należały do twojej matki, kiedy miała tyle lat co ty,
mogą cię czasem pocieszyć, gdy będziesz czymś przestraszony. Czy chcesz je
zobaczyć?
O, tak! Jakie to zabawki? Pepsi wyciągnął rękę ku olbrzymim drzwiom,
ale nie potrafił ich ruszyć, więc Felina Wilk ostrożnie ujęła uchwyt w szczęki
i zrobiła to za niego.
W środku nie dostrzegłam okien ani światła elektrycznego, ale w jakiś sposób
było tam jasno jak w dzień. Zarejestrowanie widoku zajęło mi parę sekund, lecz
kiedy już to się stało, mogłam wydusić z siebie tylko:
O, mój Boże!
Wewnątrz hangaru, na drewnianym stole znajdowały się setki zabawek o roz-
maitych rozmiarach. Natychmiast zauważyłam szmacianego, brunatnego psa
z czarnym noskiem; kiedy byłam małą dziewczynką, spałam z nim przez całe
lata. Każdego wieczoru obejmowałam go i całowałam w piszczący nos, mówiąc:
Dobranoc, Farfel .
Farfel! Skąd go macie?
Mamy tutaj wszystkie twoje zabawki, Cullen.
Podniecało mnie to i przejmowało dreszczem to był cenny, zagubiony al-
bum fotografii, albo kapsuła czasu. Podeszłam do stołu i wolno dotykałam przed-
miotów, które kiedyś kochałam, utraciłam i zapomniałam; przedmiotów, które
kiedyś były dla mnie całym światem, a teraz przypomniały mi ten świat. Serce
33
dygotało mi w piersi. Tancerka, którą zostawiłam w pokoju hotelowym w Wa-
szyngtonie, zielony potwór morski, który po naciśnięciu pokazywał żółty język.
Zestaw rysuj-na-twoim-telewizorze , zwany Popis-Znikopis; wiśniowa, gliniana
statuetka, którą ulepiłam, przedstawiająca mojego ojca trzymającego mnie w ra-
mionach oboje byliśmy łysi i okrągli, z dziurkami po wykałaczce zamiast oczu,
nosów i ust.
Pepsi wybrał dwie rzeczy, których w ogóle nie pamiętałam biały, kowboj-
ski kapelusz typu Król Niebios i Gapiszona, gumową laleczkę w marynarskim
ubranku. Ciekawiło mnie, dlaczego wybrał właśnie te dwa przedmioty, ale kiedy
go zapytałam, wzruszył ramionami. Chciał wiedzieć, kim był Gapiszon, podobały
mu się zabawne ramiona żeglarza.
To taka postać z kreskówek. Je szpinak.
Co to jest kreskówka?
Który dzieciak nie wie nic o kreskówkach?
A z drugiej strony, jakie dziecko ma na imię Pepsi?
Spytałam Pana Trący, czy mogę wziąć którąś z zabawek. Z jakiegoś powo-
du najbardziej z tych wszystkich przedmiotów pragnęłam mieć małą rękawicę do [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
mi czułam się nawet przestraszona ciągle rozwijającą się opowieścią, ale tłuma-
czyłam sobie, że jest to jakoś związane z moją ciążą. Zajadałam się czekoladkami
i śniłam dwa razy na tydzień o Rondui. Co w tym takiego złego? Uznałam, że
jestem szczęśliwa.
Teren wokół płyty lotniska Rondui był czarny i otoczony wysokimi, ciemny-
mi, sfałdowanymi wzgórzami. Kiedyś działały tu wulkany i wszędzie pozostawiły
swoje ślady.
Staliśmy, patrząc, jak samolot zapuścił silniki i zaczął się oddalać. Kiedy nas
mijał, pilot wychylił się przez okno i zamachał do nas.
Powodzenia, Pepsi! Cullen, nie zapomnij o wypracowaniu! Była to pani
Eigl, moja koszmarna nauczycielka z szóstej klasy. Od piętnastu lat nie widzia-
łam jej tłustej twarzy, ale poznałam ją natychmiast, tak jak rozpoznaje się oblicze
nemezis. Co, do diabła, ona tutaj robiła? Na głowie miała jedną z tych dawnych,
skórzanych pilotek z klapkami powiewającymi nad uszami. Wyglądała jak Czer-
wony Baron.
32
Samolot nabrał szybkości i dodając gazu pędził po czarnym żwirze pasa star-
towego. Patrzyliśmy, jak wzniósł się i oddalił, mocno przechylony w kierunku
błękitnego jak morze nieba.
Odwróciłam się i spojrzałam w zabawnie smutną, brązową twarz Martia Wiel-
błąda.
Gdzie teraz leci ten samolot?
Na Szczęście Fok. To jest na południe od Drugiej Kreski.
Och przytaknęłam, starając się przybrać wygląd osoby, która wie, o co
chodzi. Foki? Kreska? Witajcie na Rondui!
Pan Trący i Pepsi zmierzali już w kierunku dużego, metalowego budynku,
który przypominał hangar dla małych samolotów. Pobiegłam, żeby ich dogonić,
ale udało mi się do nich dotrzeć dopiero wtedy, gdy stali już pod drzwiami.
Cullen, chcesz sama powiedzieć Pepsi, co znajduje się w środku, czy ja
mam to zrobić?
Hm, może jednak ty? Ciągle jeszcze mam zamęt w głowie.
W porządku. Pies był tak wielki, że oboje z Pepsi musieliśmy zadzierać
głowy, by spojrzeć mu w twarz.
Pepsi, tam w środku są wszystkie zabawki, jakie miała twoja matka, kiedy
była małą dziewczynką po drugiej stronie. Jeżeli zechcesz, możesz zabrać sobie
dwie z nich, żeby towarzyszyły ci w trakcie naszej podróży. Nie ma w nich nic
z magii Kości, ale ponieważ należały do twojej matki, kiedy miała tyle lat co ty,
mogą cię czasem pocieszyć, gdy będziesz czymś przestraszony. Czy chcesz je
zobaczyć?
O, tak! Jakie to zabawki? Pepsi wyciągnął rękę ku olbrzymim drzwiom,
ale nie potrafił ich ruszyć, więc Felina Wilk ostrożnie ujęła uchwyt w szczęki
i zrobiła to za niego.
W środku nie dostrzegłam okien ani światła elektrycznego, ale w jakiś sposób
było tam jasno jak w dzień. Zarejestrowanie widoku zajęło mi parę sekund, lecz
kiedy już to się stało, mogłam wydusić z siebie tylko:
O, mój Boże!
Wewnątrz hangaru, na drewnianym stole znajdowały się setki zabawek o roz-
maitych rozmiarach. Natychmiast zauważyłam szmacianego, brunatnego psa
z czarnym noskiem; kiedy byłam małą dziewczynką, spałam z nim przez całe
lata. Każdego wieczoru obejmowałam go i całowałam w piszczący nos, mówiąc:
Dobranoc, Farfel .
Farfel! Skąd go macie?
Mamy tutaj wszystkie twoje zabawki, Cullen.
Podniecało mnie to i przejmowało dreszczem to był cenny, zagubiony al-
bum fotografii, albo kapsuła czasu. Podeszłam do stołu i wolno dotykałam przed-
miotów, które kiedyś kochałam, utraciłam i zapomniałam; przedmiotów, które
kiedyś były dla mnie całym światem, a teraz przypomniały mi ten świat. Serce
33
dygotało mi w piersi. Tancerka, którą zostawiłam w pokoju hotelowym w Wa-
szyngtonie, zielony potwór morski, który po naciśnięciu pokazywał żółty język.
Zestaw rysuj-na-twoim-telewizorze , zwany Popis-Znikopis; wiśniowa, gliniana
statuetka, którą ulepiłam, przedstawiająca mojego ojca trzymającego mnie w ra-
mionach oboje byliśmy łysi i okrągli, z dziurkami po wykałaczce zamiast oczu,
nosów i ust.
Pepsi wybrał dwie rzeczy, których w ogóle nie pamiętałam biały, kowboj-
ski kapelusz typu Król Niebios i Gapiszona, gumową laleczkę w marynarskim
ubranku. Ciekawiło mnie, dlaczego wybrał właśnie te dwa przedmioty, ale kiedy
go zapytałam, wzruszył ramionami. Chciał wiedzieć, kim był Gapiszon, podobały
mu się zabawne ramiona żeglarza.
To taka postać z kreskówek. Je szpinak.
Co to jest kreskówka?
Który dzieciak nie wie nic o kreskówkach?
A z drugiej strony, jakie dziecko ma na imię Pepsi?
Spytałam Pana Trący, czy mogę wziąć którąś z zabawek. Z jakiegoś powo-
du najbardziej z tych wszystkich przedmiotów pragnęłam mieć małą rękawicę do [ Pobierz całość w formacie PDF ]