[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kolana.
- To jest typowa grudniowa noc w Egipcie - odparł. - Dobrze,
że się ciepło ubrałaś.
Stukot końskich kopyt podziałał na Penny uspokajająco.
Uprzejmy woznica zaproponował, że poczeka do końca
spektaklu i odwiezie ich z powrotem do hotelu.
Do świątyni prowadziła imponująca aleja baranów i sfinksów.
Penny urzekła monumentalność wiekowych ruin. Przeszedłszy
RS
116
przez hipostylową salę, dotarli wreszcie do olbrzymiego
dziedzińca, na którym w podniosłej atmosferze rozpoczął się
spektakl.
Przedstawienie wywarło na Penny nie mniej oszałamiające
wrażenie niż ruiny świątyni. Donośny głos solisty niósł się
echem wśród potężnych kamiennych murów i barwnie
opowiadał historię Teb, na miejscu których wyrósł pózniej
Luksor oraz wyśpiewywał losy kolejnych faraonów, którzy
wznosili monumentalne budowle na cześć Amona, egipskiego
boga powietrza i urodzaju, a zarazem patrona Teb. Penny
zachwycała się też świetlnymi obrazami, układającymi się na
tafli świętego jeziora, przy którym znajdowała się główna
trybuna.
Kiedy po spektaklu z powrotem wsiadła do bryczki, nie mogła
wydobyć z siebie głosu. Patetyczne przedstawienie poruszyło ją
do głębi. Nie spodziewała się, że ten wieczór przyniesie jej tyle
podniosłych wzruszeń.
Zajechali przed hotel. Clive musnął ustami jej policzek.
- Zadowolona? - szepnął.
Przytaknęła w milczeniu. Z trudem wracała do
rzeczywistości.
James Greenwood czekał na doktora w jego gabinecie.
Rozparł się wygodnie w fotelu i spoglądał na rozświetlone
wejście do hotelu. Powitał Penny i Clive'a pewnym siebie
uśmiechem, ale z jego oczu można było wyczytać niepokój.
- Chciał pan ze mną rozmawiać, doktorze. Clive westchnął
głęboko.
- Napije się pan kawy?
- Chętnie - odparł mężczyzna, wyraznie odprężony łagodnym
tonem lekarza.
Penny zaparzyła kawę, podała trzy filiżanki i usiadła
niedaleko Greenwooda.
RS
117
- Podejrzewam, że domyśla się pan, co sądzimy o pana
potajemnych spotkaniach z kobietami, panie Greenwood -
zaczął Clive.
Penny wstrzymała oddech. Nie przypuszczała, że Hamilton
zachowa się tak bezpośrednio. Może był już za bardzo
zmęczony, żeby bawić się w dyplomację... A może po prostu
celowo zastosował taktykę wstrząsową. Obojętnie, jaka była
przyczyna tak ostrych słów, to wywołały one natychmiastowy
skutek.
James Greenwood ukrył twarz w dłoniach i, choć nie widziała
jego oczu, po trzęsących się ramionach poznała, że płacze.
Spojrzała na Clive'a, ale ten siedział zupełnie nieporuszony.
Upłynęło kilkanaście minut, zanim Greenwood podniósł
zaczerwienione oczy i popatrzył na nich z zażenowaniem.
- Zachowałem się jak głupiec. Nie miałem pojęcia, że
Sarah wie o moim romansie, i że poczuje się tym tak
dotknięta. Nigdy nie zrobiłbym celowo niczego, co mogłoby ją
zranić. Macie prawo mi nie wierzyć, ale ja kocham swoją żonę.
- My panu wierzymy - rzekł spokojnie Clive - ale pańska żona
zaczęła w to wątpić, kiedy poświęcał pan jej tak mało uwagi.
Sarah jest od pana kilka lat starsza i to czyni ją bardziej podatną
na obawy, że pana straci. A teraz doszła dodatkowo jedna osoba,
którą musi się pan zająć. Córka.
James Greenwood wstał z fotela i zaczął chodzić tam i z
powrotem po gabinecie.
- Niech pan mnie nie umoralnia, doktorze. Na miłość boską,
niech pan tego nie robi! Podjąłem już decyzję. Zmuszę firmę,
żeby przeniosła mnie z powrotem do Anglii, zbuduję dom i
osiądę tam z moją rodziną. Jeśli stracę Sarah...
- I straci ją pan - z naciskiem podkreśliła Penny. - %7ładna żona
nie zniesie podwójnej gry. Sarah chce i ma prawo do tego, żeby
grać w pańskim życiu pierwsze i jedyne skrzypce. Musi ją pan
przekonać, że mu na niej zależy, bo w przeciwnym wypadku
ona odejdzie, a wtedy straci pan prawa do dziecka i...
RS
118
- Proszę przestać! Wiem. Rozmawialiśmy o tym przez cały
wieczór i obiecałem Sarah, że już nigdy nie obejrzę się za żadną
kobietą.
Na kilka minut gabinet wypełniła cisza. Penny popijała kawę i
czuła, jak rozgrzewa ją przyjemne uczucie odprężenia. Może
niewierny mąż w porę się opamiętał i naprawi wyrządzone przez
siebie krzywdy?
- Nigdy nie sądziłem, że to powiem, doktorze, ale chciałbym z
tego miejsca podziękować panu za wszystko. Naprawdę za
wszystko. Muszę przyznać, że we dwójkę z
siostrą odwaliliście kawał dobrej roboty i prawdopodobnie
uratowaliście nasze małżeństwo. Kiedy Sarah będzie mogła
opuścić klinikę?
- Myślę, że dla niej będzie lepiej, jeśli pan sam pojedzie do
Anglii. Dziecko urodziło się o trzy tygodnie za wcześnie i
potrzebuje specjalnej opieki. Kiedy jest pan w stanie załatwić
przeniesienie? - zapytał Clive.
- Zajmę się tym jutro z samego rana. Szef na pewno nie
będzie zachwycony moją decyzją, ale cóż... W tej chwili liczy
się dla mnie tylko nasze małżeństwo.
James Greenwood uścisnął dłoń Hamiltonowi i wyszedł.
Kiedy zamknęły się za nim drzwi, Penny spojrzała na Cli-ve'a w
zamyśleniu.
- Sądzisz, że to nie była gra?
- Czas pokaże. Mogę tylko mieć nadzieję, że Greenwood ma
dobre intencje. Zaczął patrzeć na Sarah zupełnie inaczej. A poza
tym zadeklarował, że nie będzie się spotykać z obcymi
kobietami, no więc dokonał wyboru.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca - odruchowo rzuciła
Penny i ziewając przysłoniła dłonią usta. - Nie wiem dlaczego,
ale czuję się totalnie wykończona.
- Masz za sobą męczący dzień. - Uśmiechnął się do niej. -
Biegnij do pokoju i kładz się spać. Ja jeszcze odwalę trochę
papierkowej roboty. Wreszcie jest cicho, więc mogę się tym
RS
119
zająć. Niecały kilometr stąd zakładamy następną klinikę i w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl