[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na sekundę Maggie zajrzała Delowi w oczy. Jeżeli
jeszcze miała jakąkolwiek wątpliwość, to po tym co
w nich zobaczyła, odegnała ją od siebie. W jego bur-
sztynowym spojrzeniu jarzyła się czysta, szczera namięt-
ność... i równie niekłamane jak jej pożądanie. Jak gdyby
byli kochankami od lat, poruszali się razem, odnajdując
rytm, który narastał z każdym gładkim, pulsującym
posunięciem ich ciał. Napięcie narastało spiralnie, sięga-
ło wszędzie, aż wreszcie każdy nerw domagał się uwol-
nienia.
Orgazm, który wstrząsnął ich ciałami, wydobył krzyk
spełnienia z jej ust i łzy emocji z oczu. Zamruczała
z rozkoszy i opadła na pierś Dela. Słyszała bicie jego serca
mocne i równe. Pod jej policzkiem jego skóra była
gorąca i wilgotna. Wciągnęła zapach mydła, seksu i Dela,
i druga fala drżenia wstrząsnęła jej ciałem.
Czuła się syta i spełniona. Najchętniej wtopiłaby się
w to mocne i silne ciało, na którym leżała. Nigdy
wcześniej nie czuła się podobnie. I nie sądziła, żeby
powodem była jej długa abstynencja, hormony czy
cokolwiek innego, fizycznego.
Było tak, gdyż była zakochana.
Del łagodnym ruchem odgarnął loczki z jej twarzy.
Jak się czujesz?
Bardzo dobrze.
Przepraszam, jeśli byłem niezbyt delikatny.
Tajny agent Kopciuszka 163
Nie byłeś odpowiedziała, odwracając głowę i ca-
łując go w sam środek torsu. Potarła nos o sprężyste
owłosienie i uśmiechnęła, gdy ją połaskotało. Cieszę
się, że współpracowałeś ze mną
Współpracowałem?
W moim zamyśle uwiedzenia cię. Nie bardzo
wiedziałam, jak się do tego zabrać. Cieszę się, że nie
musiałam użyć siły.
Roześmiał się.
Maggie, to by było do ciebie niepodobne.
Dzięki. Też tak uważam. Oparła brodę na rękach,
podniosła głowę, żeby na niego patrzeć.
Och, prezentował się wspaniale. W migoczącym świe-
tle świec jego szeroki, umięśniony tors wyglądał jak
wyrzezbiony w brązie. Koszula, ogołocona z kilku guzi-
ków, przekręciła się w poprzek i zsunęła do połowy
ramion. Panujący półmrok złagodził jego rysy i zaciemnił
mimiczne zmarszczki wokół ust. Oczy miał na wpół
zamknięte, nie ze zmęczenia lecz z błogiego zadowole-
nia. O Boże, czy to nie cud, że mężczyzna, którego kocha,
jest jeszcze do tego tak przystojny, tak wart grzechu?
Co cię tak śmieszy? zapytał, wędrując końcem
palca po jej wargach
Nic, tak sobie rozmyślam o twoim ponętnym ciele.
Ponętnym? Podciągnął się i chwycił dół jej bluzki,
ścigając ją z niej. Za bluzką poszedł stanik. Uśmiechając
się szeroko, rzucił to wszystko na podłogę i wsunął ręce
między ich ciała, ujmując w dłonie jej piersi. No
właśnie, to one są ponętne powiedział, delikatnie je
ściskając.
Poruszyła ramionami.
164 Ingrid Weaver
Hmm.
Zmienił pozycję.
Maggie?
Hmm?
Przenieśmy się do łóżka. Chyba, że obawiasz się, że
moglibyśmy przeszkodzić Delili?
Delilah jest u sąsiadki odpowiedziała. Armilda
zaopiekowała się małą.
Delilah jest u... Usiadł, posadził ją sobie na
kolana. Chcesz powiedzieć, że jesteśmy sami?
Obejmując go za szyję, pokiwała głową. Po raz drugi
pomyślała, że może powinna czuć się winna, ponieważ
myśli tylko o własnej przyjemności, ale odsunęła to
uczucie od siebie.
Kolejne karmienie dopiero po północy.
Del szybko zrzucił z siebie koszulę, po czym podgar-
nął Maggie i wstał. Spadający na podłogę pasek od
spodni wydał metaliczny dzwięk, a luzne spodnie opadły
mu do kostek. Kiedy się z nich wydobył i kopnięciem
usunął na bok, na jego twarzy malowały się wesołość jak
i pożądanie. Nagi, poniósł ją do sypialni.
Zwieca, którą Maggie postawiła na nocnej szafce,
zamieniła się w kałużę roztopionego gorącego wosku.
Zwieża pościel, którą po południu przykryła materac,
utworzyła wilgotny, skotłowany stos w nogach łóżka.
Obrazek, który wisiał nad głową, leżał na podłodze -od
trzęsącego się łóżka przed godziną wypadł gwózdz.
Zaplatając palce nad głową, Maggie przekręciła się na
plecy i przeciągnęła zmysłowo.
Hmm.
Tajny agent Kopciuszka 165
Del pochylił się i pocałował ją w pępek.
Czy wiesz, ile razy powtarzałaś w nocy to ,,hmm,,?
Nie. Myślę, że pogubiłam się w rachubie.
No cóż, podejrzewam, że mógł paść swoisty rekord.
Zachichotała.
Okej, przyznaję się. Nie liczyłam.
To może wejść w nałóg.
Pod warunkiem, że będziemy praktykować. Przy-
tknęła rękę do jego policzka. Poczuła pod palcami ostre
zaczątki brody.
Chwycił ustami jej palec, lekko go przygryzł i zaczął
go ssać.
I to dużo powiedziała, coraz bardziej podniecona.
Musimy bardzo dużo praktykować.
Niezły pomysł. Uwolnił jej palce, pochylił się
i całował ją długo i gruntownie.
Rekord czy nie, ale zanim podniósł głowę, Maggie
zapragnęłaby go znowu, gdyby nie ostrzegawcze kłucie
w newralgicznych partiach. Westchnęła i przytuliła się
do jego piersi.
Nigdy nie sądziłam, że może być aż tak.
Ja też nie, Maggie powiedział szeptem.
Czasami, kiedy tak sobie myślę, nie mogę zro-
zumieć, jakim cudem przytrafiło mi się aż tyle szczęścia.
Pocałowała go leciutko w samo serce. Jesteś moim
najlepszym przyjacielem, Del. Nigdy wcześniej żaden
mężczyzna nie był moim najlepszym przyjacielem, ale ty
jesteś nim od dnia, w którym urodziła się Delilah.
Palcami ścisnął ją w pasie.
Cieszę się, że nadal uważasz mnie za swojego
przyjaciela, Maggie.
166 Ingrid Weaver
Och, bo nim jesteś. Nie wiem, jak bym przeżyła te
tygodnie bez ciebie.
Nie przesadzaj. Poradziłabyś sobie sama powie-
dział.
Być może. Ale ja nie chcę radzić sobie sama.
Wygięła się do tyłu, żeby zajrzeć mu w oczy. Zostań
ze mną, Del.
Zapadła krótka cisza.
Jestem z tobą.
Nie chodzi mi o teraz. Wiem, że po skończonej
pracy zamierzasz opuścić Nowy Jork, ale...
Maggie powiedział bezbarwnym tonem. Prze-
stań. Proszę.
Usłyszała ostrzeżenie w jego głosie. Ogarnął ją strach.
Przecież właśnie się kochali. Byli sobie tak bliscy, jak
tylko to jest możliwe między dwojgiem ludzi. A mimo to
pozostał niewzruszony, czuła wręcz, że się odsuwa.
Podniosła się na kolana. Trudno, powie mu, co myśli,
nie zmarnuje tej okazji. Może go stracić, ale im większa
stawka tym większe ryzyko. A za przyszłość z Delem
gotowa była zaryzykować wszystko. Pochyliła się, ujęła
jego twarz w obie ręce i uśmiechnęła się.
Kocham cię, Del.
Na chwilę w jego oczach pojawiła się autentyczną
radość. Zmiękła ostra linia jego podbródka. Wziął ją za
ręce. Rozchylił wargi.
W pełnej napięcia ciszy czekała na jego odpowiedz,
kiedy stopniowo dotarło do niej odległe, stłumione
dzwonienie komórki.
Del zaklął pod nosem i cofnął ręce.
Przepraszam, Maggie.
Tajny agent Kopciuszka 167
Del...
Bardzo mi przykro. Przekręcił się i opuścił łóżko.
W chwilę pózniej zabrzęczała na podłodze klamra jego
paska, zaszeleściło ubranie i rozległ się głos Dela.
Maggie klęczała na środku materaca, oniemiała z po-
wodu tak raptownej zmiany wszystkiego. Część jej
chciała zwinąć się w kłębek, naciągnąć prześcieradło na
głowę i udawać, że to tylko zły sen.
Jak mógł to zrobić? Jak z czułego kochanka mógł się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
Na sekundę Maggie zajrzała Delowi w oczy. Jeżeli
jeszcze miała jakąkolwiek wątpliwość, to po tym co
w nich zobaczyła, odegnała ją od siebie. W jego bur-
sztynowym spojrzeniu jarzyła się czysta, szczera namięt-
ność... i równie niekłamane jak jej pożądanie. Jak gdyby
byli kochankami od lat, poruszali się razem, odnajdując
rytm, który narastał z każdym gładkim, pulsującym
posunięciem ich ciał. Napięcie narastało spiralnie, sięga-
ło wszędzie, aż wreszcie każdy nerw domagał się uwol-
nienia.
Orgazm, który wstrząsnął ich ciałami, wydobył krzyk
spełnienia z jej ust i łzy emocji z oczu. Zamruczała
z rozkoszy i opadła na pierś Dela. Słyszała bicie jego serca
mocne i równe. Pod jej policzkiem jego skóra była
gorąca i wilgotna. Wciągnęła zapach mydła, seksu i Dela,
i druga fala drżenia wstrząsnęła jej ciałem.
Czuła się syta i spełniona. Najchętniej wtopiłaby się
w to mocne i silne ciało, na którym leżała. Nigdy
wcześniej nie czuła się podobnie. I nie sądziła, żeby
powodem była jej długa abstynencja, hormony czy
cokolwiek innego, fizycznego.
Było tak, gdyż była zakochana.
Del łagodnym ruchem odgarnął loczki z jej twarzy.
Jak się czujesz?
Bardzo dobrze.
Przepraszam, jeśli byłem niezbyt delikatny.
Tajny agent Kopciuszka 163
Nie byłeś odpowiedziała, odwracając głowę i ca-
łując go w sam środek torsu. Potarła nos o sprężyste
owłosienie i uśmiechnęła, gdy ją połaskotało. Cieszę
się, że współpracowałeś ze mną
Współpracowałem?
W moim zamyśle uwiedzenia cię. Nie bardzo
wiedziałam, jak się do tego zabrać. Cieszę się, że nie
musiałam użyć siły.
Roześmiał się.
Maggie, to by było do ciebie niepodobne.
Dzięki. Też tak uważam. Oparła brodę na rękach,
podniosła głowę, żeby na niego patrzeć.
Och, prezentował się wspaniale. W migoczącym świe-
tle świec jego szeroki, umięśniony tors wyglądał jak
wyrzezbiony w brązie. Koszula, ogołocona z kilku guzi-
ków, przekręciła się w poprzek i zsunęła do połowy
ramion. Panujący półmrok złagodził jego rysy i zaciemnił
mimiczne zmarszczki wokół ust. Oczy miał na wpół
zamknięte, nie ze zmęczenia lecz z błogiego zadowole-
nia. O Boże, czy to nie cud, że mężczyzna, którego kocha,
jest jeszcze do tego tak przystojny, tak wart grzechu?
Co cię tak śmieszy? zapytał, wędrując końcem
palca po jej wargach
Nic, tak sobie rozmyślam o twoim ponętnym ciele.
Ponętnym? Podciągnął się i chwycił dół jej bluzki,
ścigając ją z niej. Za bluzką poszedł stanik. Uśmiechając
się szeroko, rzucił to wszystko na podłogę i wsunął ręce
między ich ciała, ujmując w dłonie jej piersi. No
właśnie, to one są ponętne powiedział, delikatnie je
ściskając.
Poruszyła ramionami.
164 Ingrid Weaver
Hmm.
Zmienił pozycję.
Maggie?
Hmm?
Przenieśmy się do łóżka. Chyba, że obawiasz się, że
moglibyśmy przeszkodzić Delili?
Delilah jest u sąsiadki odpowiedziała. Armilda
zaopiekowała się małą.
Delilah jest u... Usiadł, posadził ją sobie na
kolana. Chcesz powiedzieć, że jesteśmy sami?
Obejmując go za szyję, pokiwała głową. Po raz drugi
pomyślała, że może powinna czuć się winna, ponieważ
myśli tylko o własnej przyjemności, ale odsunęła to
uczucie od siebie.
Kolejne karmienie dopiero po północy.
Del szybko zrzucił z siebie koszulę, po czym podgar-
nął Maggie i wstał. Spadający na podłogę pasek od
spodni wydał metaliczny dzwięk, a luzne spodnie opadły
mu do kostek. Kiedy się z nich wydobył i kopnięciem
usunął na bok, na jego twarzy malowały się wesołość jak
i pożądanie. Nagi, poniósł ją do sypialni.
Zwieca, którą Maggie postawiła na nocnej szafce,
zamieniła się w kałużę roztopionego gorącego wosku.
Zwieża pościel, którą po południu przykryła materac,
utworzyła wilgotny, skotłowany stos w nogach łóżka.
Obrazek, który wisiał nad głową, leżał na podłodze -od
trzęsącego się łóżka przed godziną wypadł gwózdz.
Zaplatając palce nad głową, Maggie przekręciła się na
plecy i przeciągnęła zmysłowo.
Hmm.
Tajny agent Kopciuszka 165
Del pochylił się i pocałował ją w pępek.
Czy wiesz, ile razy powtarzałaś w nocy to ,,hmm,,?
Nie. Myślę, że pogubiłam się w rachubie.
No cóż, podejrzewam, że mógł paść swoisty rekord.
Zachichotała.
Okej, przyznaję się. Nie liczyłam.
To może wejść w nałóg.
Pod warunkiem, że będziemy praktykować. Przy-
tknęła rękę do jego policzka. Poczuła pod palcami ostre
zaczątki brody.
Chwycił ustami jej palec, lekko go przygryzł i zaczął
go ssać.
I to dużo powiedziała, coraz bardziej podniecona.
Musimy bardzo dużo praktykować.
Niezły pomysł. Uwolnił jej palce, pochylił się
i całował ją długo i gruntownie.
Rekord czy nie, ale zanim podniósł głowę, Maggie
zapragnęłaby go znowu, gdyby nie ostrzegawcze kłucie
w newralgicznych partiach. Westchnęła i przytuliła się
do jego piersi.
Nigdy nie sądziłam, że może być aż tak.
Ja też nie, Maggie powiedział szeptem.
Czasami, kiedy tak sobie myślę, nie mogę zro-
zumieć, jakim cudem przytrafiło mi się aż tyle szczęścia.
Pocałowała go leciutko w samo serce. Jesteś moim
najlepszym przyjacielem, Del. Nigdy wcześniej żaden
mężczyzna nie był moim najlepszym przyjacielem, ale ty
jesteś nim od dnia, w którym urodziła się Delilah.
Palcami ścisnął ją w pasie.
Cieszę się, że nadal uważasz mnie za swojego
przyjaciela, Maggie.
166 Ingrid Weaver
Och, bo nim jesteś. Nie wiem, jak bym przeżyła te
tygodnie bez ciebie.
Nie przesadzaj. Poradziłabyś sobie sama powie-
dział.
Być może. Ale ja nie chcę radzić sobie sama.
Wygięła się do tyłu, żeby zajrzeć mu w oczy. Zostań
ze mną, Del.
Zapadła krótka cisza.
Jestem z tobą.
Nie chodzi mi o teraz. Wiem, że po skończonej
pracy zamierzasz opuścić Nowy Jork, ale...
Maggie powiedział bezbarwnym tonem. Prze-
stań. Proszę.
Usłyszała ostrzeżenie w jego głosie. Ogarnął ją strach.
Przecież właśnie się kochali. Byli sobie tak bliscy, jak
tylko to jest możliwe między dwojgiem ludzi. A mimo to
pozostał niewzruszony, czuła wręcz, że się odsuwa.
Podniosła się na kolana. Trudno, powie mu, co myśli,
nie zmarnuje tej okazji. Może go stracić, ale im większa
stawka tym większe ryzyko. A za przyszłość z Delem
gotowa była zaryzykować wszystko. Pochyliła się, ujęła
jego twarz w obie ręce i uśmiechnęła się.
Kocham cię, Del.
Na chwilę w jego oczach pojawiła się autentyczną
radość. Zmiękła ostra linia jego podbródka. Wziął ją za
ręce. Rozchylił wargi.
W pełnej napięcia ciszy czekała na jego odpowiedz,
kiedy stopniowo dotarło do niej odległe, stłumione
dzwonienie komórki.
Del zaklął pod nosem i cofnął ręce.
Przepraszam, Maggie.
Tajny agent Kopciuszka 167
Del...
Bardzo mi przykro. Przekręcił się i opuścił łóżko.
W chwilę pózniej zabrzęczała na podłodze klamra jego
paska, zaszeleściło ubranie i rozległ się głos Dela.
Maggie klęczała na środku materaca, oniemiała z po-
wodu tak raptownej zmiany wszystkiego. Część jej
chciała zwinąć się w kłębek, naciągnąć prześcieradło na
głowę i udawać, że to tylko zły sen.
Jak mógł to zrobić? Jak z czułego kochanka mógł się [ Pobierz całość w formacie PDF ]