[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrobił?
- Nie - odparła i przygotowała się na to, że Jack spróbuje ją
pocałować albo przynajmniej zaprotestować.
105
R S
Tymczasem tylko lekko zmarszczył brwi i nagle przycisnął jej dłoń
do ust, aby delikatnie pocałować wierzch rękawiczki, po czym odszedł bez
słowa.
Jack wrócił do domu siostry, którą zastał w holu przy wejściu, kiedy
nerwowo spacerowała po marmurowej posadzce.
- Jesteś! - powitała go oskarżycielsko. - Dziwne, że nie zostałeś na
noc u swojej przyjaciółki.
- Może powinienem był. - Wzruszył ramionami.
- Poprosiłam cię, żebyś przyjechał, bo mam do ciebie żal -
wycedziła. - Wmanewrowałeś mnie w przyjęcie, na które nie miałam
ochoty... Och, gdybym tak bardzo nie potrzebowała pieniędzy! Co sobie
pomyśleli moi przyjaciele?
- Twoi przyjaciele doskonale się bawili - zauważył Jack obojętnie.
- Przeciwnie, przez twoją przyjaciółkę i tego okropnego artystę
wszyscy byli w okropnych humorach. A ty nawet nie wybrałeś
przyzwoitego krawata!
Rzucił okiem na kolorowy skrawek materiału pod szyją.
- Wiesz, coraz bardziej mi się podoba - wyznał.
- Dostałem go od Ellie.
- Mogłam się tego spodziewać - jęknęła boleśnie. - Widziałam, jak
na nią spoglądałeś przez cały wieczór. Nie pasujecie do siebie. Ona
pochodzi z nizin, jej matka była sprzątaczką, ojciec handlował, a wuj robi
taco.
- Ellie doskonale się odnalazła w towarzystwie - zaprotestował.
- Była tolerowana, i tyle. Poza tym moi przyjaciele są zbyt uprzejmi,
aby cokolwiek powiedzieć. Ta dziewczyna jest zainteresowana wyłącznie
106
R S
pieniędzmi. Twoimi pieniędzmi! Zwróciłeś uwagę, jak badawczo
przypatrywała się meblom? Zupełnie jakby szacowała ich wartość!
- Nie znasz jej - burknął Jack.
- Przeciwnie, dobrze znam ten typ kobiet. Myśli tylko o tym, aby
zajść w ciążę i wrobić cię w małżeństwo.
- Niezupełnie. Ellie ma kuzyna, który jest gotów zagrozić jej
użyciem broni, jeśli nie wezmie ślubu z mężczyzną.
Doreen rozchyliła usta.
- O czym ty mówisz? - wyjąkała.
Jack uśmiechnął się nieznacznie na widok zbulwersowanej miny
siostry.
- Moja droga, ostrzegasz mnie poniewczasie - wyjaśnił swobodnie. -
Ellie i ja już jesteśmy małżeństwem.
ROZDZIAA DWUNASTY
Ellie wpatrywała się w żyrafę.
- Dlaczego nie podpisałeś unieważnienia ślubu? - spytała i
skierowała wzrok na Jacka.
Wzruszył ramionami i zaprowadził ją do następnego wybiegu. Nie
odpowiedział na pytanie. Nie znosiła takiego zachowania. Gdy rano
zadzwoniła do firmy i zażądała połączenia z nim, sekretarka po krótkiej
konsultacji z przełożonym wyjaśniła, że szef jest zbyt zajęty, ale chętnie
spotka się z nią podczas przerwy na lunch, w dowolnie wybranym przez
nią miejscu.
107
R S
- Chcę z nim rozmawiać teraz - oświadczyła Ellie słodko. - Albo
spotkać się z nim w zoo.
Nie podejrzewała, że on przystanie na tak absurdalną propozycję.
- Dlaczego nie podpisałeś dokumentu? - ponowiła pytanie.
- Z powodu błędu w tekście. - Rzucił fistaszka pawianowi.
Ellie pomyślała, że tych dwóch łączy niewątpliwe pokrewieństwo.
- Jakiego znowu błędu?
- Technicznej wady prawnej. Wystarczy tydzień albo dwa, a
wszystko będzie w porządku.
- Tydzień? Albo dwa? - powtórzyła głucho.
Impreza u Doreen zakończyła się dwa dni temu, ale Ellie nadal żyła
jak w transie. Przez galerię przetoczyła się fala klientów - niemal wszyscy
goście na kolacji u Doreen oraz gromada ich przyjaciół. Nabywcę znalazło
jedno dzieło, ale wszystko wskazywało na to, że inne prace również
zostaną sprzedane. Tom, Carlo i Bertrice nie posiadali się z zachwytu.
Ellie również udzielił się ich entuzjazm, choć żałowała, że za sukces
galerii jest w dużej mierze odpowiedzialny Jack. Nie chciała o nim myśleć,
lecz musiała, zwłaszcza po wczorajszej wizycie pewnej klientki.
Ledwie Eleanor zdążyła otworzyć galerię, zadzwięczał dzwonek przy
drzwiach i do środka weszła nastoletnia dziewczyna o nieprzyjaznym
spojrzeniu. Ellie w jednej chwili przypomniała sobie, skąd zna tę twarz.
- Ty jesteś Karen Tarrington, prawda? - spytała. Nastolatka zrobiła
zdumioną minę i momentalnie nabrała podejrzeń.
- Skąd pani wie? - burknęła.
- Wujek pokazał mi twoje zdjęcie.
- Naprawdę? Nawet nie wiedziałam, że ma moją fotografię. Pewnie
mama dała mu zdjęcie szkolne. - Rozejrzała się uważnie. - Ale wysypisko!
108
R S
Ellie pomyślała z przekąsem, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.
- Członkowie twojej rodziny najwyrazniej mają bardzo zbieżny gust.
Karen zapatrzyła się na krzesło obsypane koralikami i. drobinami
szkła.
- Mama jest niezle wkurzona. Ta cała historia zamknie jej drzwi do
Rejestru Towarzyskiego. Można na tym siadać?
- Odradzałabym. To dekoracja. Co ma wspólnego galeria Vogel z
twoją mamą i rejestrem?
- Właśnie z powodu rejestru mama chciała, żeby wujek założył
fundację artystyczną. Dzięki niej mama zamierzała wkręcić się do
śmietanki towarzyskiej. Wujek Jack uznał, że pomysł jest do kitu.
Choć raz Ellie musiała się z nim zgodzić.
- Dziwne, że nie odrzucił prośby twojej mamy.
- Nie mógł. Mama zagroziła, że storpeduje mu jakiś manewr z firmą,
nad którym pracował. Wujkowi strasznie zależało na powodzeniu tego
dealu.
Oszołomiona Ellie patrzyła z niedowierzaniem na Karen.
- Skąd to wszystko wiesz?
- Kłócili się o to w Wigilię. W ogóle bez przerwy się kłócą. Wujek
nienawidzi mamy.
- To chyba nieprawda - zaprotestowała Eleanor machinalnie. -
Pewnie jest na nią tylko zły, bo usiłowała zepsuć mu transakcję.
Karen wzruszyła ramionami.
- Wszystko jedno. I tak rzadko kiedy do nas zagląda.
- Kiedyś częściej bywał w waszym domu?
- Tak, kiedy byłam mała. Zabierał mnie do parku, na mecze
baseballu i na różne imprezy. Raz poszliśmy nawet do filharmonii.
109
R S
- Naprawdę?
- Tak, z okazji moich urodzin. Miałam trzynaście lat, a on kupił mi
białą koronkową sukienkę z błękitną kokardą z jedwabiu. - Przez moment
na twarzy Karen malowała się tęsknota i żal, lecz dziewczyna szybko
przypomniała sobie o masce obojętności, za którą nauczyła się skrywać
prawdziwe uczucia. - Sukienka nie nadawała się dla nastolatki, ale mama
się uparła, więc ją włożyłam. Nie podobała mi się ani sukienka, ani
filharmonia, ani ta nudna muzyka klasyczna. Od tamtej pory wujek Jack
przestał przychodzić. Mówił, że jest zawalony pracą.
- Zapewne nie kłamał - zauważyła Ellie. Karen ponownie wzruszyła
ramionami.
- Przynajmniej kupuje fajne prezenty gwiazdkowe. Ostatnio sprawił
mi komputer, a mamie naszyjnik ze szmaragdami i rubinami. Uznałam, że
jest brzydki, ale mamie było wszystko jedno. Zawsze zwraca wszystkie
otrzymane od niego upominki i odbiera pieniądze.
Ellie przypomniała sobie paskudny naszyjnik. Nie sądziła, że siostra
tak nisko sobie ceni otrzymane od Jacka prezenty. Tymczasem liczyła się
wyłącznie ich wartość pieniężna...
Czy Jack o tym wiedział? Zapewne tak, lecz i tak starał się dbać o
siostrę.
- Więc jak, jest pani moją ciotką, czy nie? Eleanor znieruchomiała.
- Słucham?
- Wujek ożenił się z panią, prawda? Tak powiedział mamie. Dostała
szału i nie może się uspokoić.
Ostrzeżenia Karen powinny dać Ellie do myślenia i przygotować ją
na rozmowę telefoniczną, którą przeprowadziła zaraz po wyjściu
110
R S
dziewczyny. Ellie była jednak tak zaskoczona, że kompletnie nie
wiedziała, jak się zachować.
Postanowiła na chwilę zapomnieć o Karen i odwróciła się do
stojącego obok Jacka.
- Musiałeś wszystko wypaplać siostrze? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
zrobił?
- Nie - odparła i przygotowała się na to, że Jack spróbuje ją
pocałować albo przynajmniej zaprotestować.
105
R S
Tymczasem tylko lekko zmarszczył brwi i nagle przycisnął jej dłoń
do ust, aby delikatnie pocałować wierzch rękawiczki, po czym odszedł bez
słowa.
Jack wrócił do domu siostry, którą zastał w holu przy wejściu, kiedy
nerwowo spacerowała po marmurowej posadzce.
- Jesteś! - powitała go oskarżycielsko. - Dziwne, że nie zostałeś na
noc u swojej przyjaciółki.
- Może powinienem był. - Wzruszył ramionami.
- Poprosiłam cię, żebyś przyjechał, bo mam do ciebie żal -
wycedziła. - Wmanewrowałeś mnie w przyjęcie, na które nie miałam
ochoty... Och, gdybym tak bardzo nie potrzebowała pieniędzy! Co sobie
pomyśleli moi przyjaciele?
- Twoi przyjaciele doskonale się bawili - zauważył Jack obojętnie.
- Przeciwnie, przez twoją przyjaciółkę i tego okropnego artystę
wszyscy byli w okropnych humorach. A ty nawet nie wybrałeś
przyzwoitego krawata!
Rzucił okiem na kolorowy skrawek materiału pod szyją.
- Wiesz, coraz bardziej mi się podoba - wyznał.
- Dostałem go od Ellie.
- Mogłam się tego spodziewać - jęknęła boleśnie. - Widziałam, jak
na nią spoglądałeś przez cały wieczór. Nie pasujecie do siebie. Ona
pochodzi z nizin, jej matka była sprzątaczką, ojciec handlował, a wuj robi
taco.
- Ellie doskonale się odnalazła w towarzystwie - zaprotestował.
- Była tolerowana, i tyle. Poza tym moi przyjaciele są zbyt uprzejmi,
aby cokolwiek powiedzieć. Ta dziewczyna jest zainteresowana wyłącznie
106
R S
pieniędzmi. Twoimi pieniędzmi! Zwróciłeś uwagę, jak badawczo
przypatrywała się meblom? Zupełnie jakby szacowała ich wartość!
- Nie znasz jej - burknął Jack.
- Przeciwnie, dobrze znam ten typ kobiet. Myśli tylko o tym, aby
zajść w ciążę i wrobić cię w małżeństwo.
- Niezupełnie. Ellie ma kuzyna, który jest gotów zagrozić jej
użyciem broni, jeśli nie wezmie ślubu z mężczyzną.
Doreen rozchyliła usta.
- O czym ty mówisz? - wyjąkała.
Jack uśmiechnął się nieznacznie na widok zbulwersowanej miny
siostry.
- Moja droga, ostrzegasz mnie poniewczasie - wyjaśnił swobodnie. -
Ellie i ja już jesteśmy małżeństwem.
ROZDZIAA DWUNASTY
Ellie wpatrywała się w żyrafę.
- Dlaczego nie podpisałeś unieważnienia ślubu? - spytała i
skierowała wzrok na Jacka.
Wzruszył ramionami i zaprowadził ją do następnego wybiegu. Nie
odpowiedział na pytanie. Nie znosiła takiego zachowania. Gdy rano
zadzwoniła do firmy i zażądała połączenia z nim, sekretarka po krótkiej
konsultacji z przełożonym wyjaśniła, że szef jest zbyt zajęty, ale chętnie
spotka się z nią podczas przerwy na lunch, w dowolnie wybranym przez
nią miejscu.
107
R S
- Chcę z nim rozmawiać teraz - oświadczyła Ellie słodko. - Albo
spotkać się z nim w zoo.
Nie podejrzewała, że on przystanie na tak absurdalną propozycję.
- Dlaczego nie podpisałeś dokumentu? - ponowiła pytanie.
- Z powodu błędu w tekście. - Rzucił fistaszka pawianowi.
Ellie pomyślała, że tych dwóch łączy niewątpliwe pokrewieństwo.
- Jakiego znowu błędu?
- Technicznej wady prawnej. Wystarczy tydzień albo dwa, a
wszystko będzie w porządku.
- Tydzień? Albo dwa? - powtórzyła głucho.
Impreza u Doreen zakończyła się dwa dni temu, ale Ellie nadal żyła
jak w transie. Przez galerię przetoczyła się fala klientów - niemal wszyscy
goście na kolacji u Doreen oraz gromada ich przyjaciół. Nabywcę znalazło
jedno dzieło, ale wszystko wskazywało na to, że inne prace również
zostaną sprzedane. Tom, Carlo i Bertrice nie posiadali się z zachwytu.
Ellie również udzielił się ich entuzjazm, choć żałowała, że za sukces
galerii jest w dużej mierze odpowiedzialny Jack. Nie chciała o nim myśleć,
lecz musiała, zwłaszcza po wczorajszej wizycie pewnej klientki.
Ledwie Eleanor zdążyła otworzyć galerię, zadzwięczał dzwonek przy
drzwiach i do środka weszła nastoletnia dziewczyna o nieprzyjaznym
spojrzeniu. Ellie w jednej chwili przypomniała sobie, skąd zna tę twarz.
- Ty jesteś Karen Tarrington, prawda? - spytała. Nastolatka zrobiła
zdumioną minę i momentalnie nabrała podejrzeń.
- Skąd pani wie? - burknęła.
- Wujek pokazał mi twoje zdjęcie.
- Naprawdę? Nawet nie wiedziałam, że ma moją fotografię. Pewnie
mama dała mu zdjęcie szkolne. - Rozejrzała się uważnie. - Ale wysypisko!
108
R S
Ellie pomyślała z przekąsem, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.
- Członkowie twojej rodziny najwyrazniej mają bardzo zbieżny gust.
Karen zapatrzyła się na krzesło obsypane koralikami i. drobinami
szkła.
- Mama jest niezle wkurzona. Ta cała historia zamknie jej drzwi do
Rejestru Towarzyskiego. Można na tym siadać?
- Odradzałabym. To dekoracja. Co ma wspólnego galeria Vogel z
twoją mamą i rejestrem?
- Właśnie z powodu rejestru mama chciała, żeby wujek założył
fundację artystyczną. Dzięki niej mama zamierzała wkręcić się do
śmietanki towarzyskiej. Wujek Jack uznał, że pomysł jest do kitu.
Choć raz Ellie musiała się z nim zgodzić.
- Dziwne, że nie odrzucił prośby twojej mamy.
- Nie mógł. Mama zagroziła, że storpeduje mu jakiś manewr z firmą,
nad którym pracował. Wujkowi strasznie zależało na powodzeniu tego
dealu.
Oszołomiona Ellie patrzyła z niedowierzaniem na Karen.
- Skąd to wszystko wiesz?
- Kłócili się o to w Wigilię. W ogóle bez przerwy się kłócą. Wujek
nienawidzi mamy.
- To chyba nieprawda - zaprotestowała Eleanor machinalnie. -
Pewnie jest na nią tylko zły, bo usiłowała zepsuć mu transakcję.
Karen wzruszyła ramionami.
- Wszystko jedno. I tak rzadko kiedy do nas zagląda.
- Kiedyś częściej bywał w waszym domu?
- Tak, kiedy byłam mała. Zabierał mnie do parku, na mecze
baseballu i na różne imprezy. Raz poszliśmy nawet do filharmonii.
109
R S
- Naprawdę?
- Tak, z okazji moich urodzin. Miałam trzynaście lat, a on kupił mi
białą koronkową sukienkę z błękitną kokardą z jedwabiu. - Przez moment
na twarzy Karen malowała się tęsknota i żal, lecz dziewczyna szybko
przypomniała sobie o masce obojętności, za którą nauczyła się skrywać
prawdziwe uczucia. - Sukienka nie nadawała się dla nastolatki, ale mama
się uparła, więc ją włożyłam. Nie podobała mi się ani sukienka, ani
filharmonia, ani ta nudna muzyka klasyczna. Od tamtej pory wujek Jack
przestał przychodzić. Mówił, że jest zawalony pracą.
- Zapewne nie kłamał - zauważyła Ellie. Karen ponownie wzruszyła
ramionami.
- Przynajmniej kupuje fajne prezenty gwiazdkowe. Ostatnio sprawił
mi komputer, a mamie naszyjnik ze szmaragdami i rubinami. Uznałam, że
jest brzydki, ale mamie było wszystko jedno. Zawsze zwraca wszystkie
otrzymane od niego upominki i odbiera pieniądze.
Ellie przypomniała sobie paskudny naszyjnik. Nie sądziła, że siostra
tak nisko sobie ceni otrzymane od Jacka prezenty. Tymczasem liczyła się
wyłącznie ich wartość pieniężna...
Czy Jack o tym wiedział? Zapewne tak, lecz i tak starał się dbać o
siostrę.
- Więc jak, jest pani moją ciotką, czy nie? Eleanor znieruchomiała.
- Słucham?
- Wujek ożenił się z panią, prawda? Tak powiedział mamie. Dostała
szału i nie może się uspokoić.
Ostrzeżenia Karen powinny dać Ellie do myślenia i przygotować ją
na rozmowę telefoniczną, którą przeprowadziła zaraz po wyjściu
110
R S
dziewczyny. Ellie była jednak tak zaskoczona, że kompletnie nie
wiedziała, jak się zachować.
Postanowiła na chwilę zapomnieć o Karen i odwróciła się do
stojącego obok Jacka.
- Musiałeś wszystko wypaplać siostrze? [ Pobierz całość w formacie PDF ]