[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Obok słyszała równy oddech Jessa. Starała się naśladować jego
rytm, mimo iż serce chciało wyskoczyć z jej piersi. Czuła, że spala
się w jego ramionach.
Pieścił oddechem wewnętrzną stronę jej ud, posuwając się od
kolan w górę. Jeszcze raz - jęknęła z rozkoszy, kiedy powtórzył
pieszczotę językiem. To wszystko było tak niezwykłe, a jakby
znajome... Kochała się z nim wcześniej. Wiedziała, co może jej
dać. Ale mimo wszystko trudno jej było w to uwierzyć.
Podwinął koszulkę i zaczął dotykać jej sprężystych piersi.
Powoli zatracał się w tej pieszczocie. Czuł, że za chwilę straci
panowanie nad sobą. %7łe będzie musiał krzyczeć, płakać, śmiać się
ze szczęścia. Nie miał pojęcia, dlaczego Kelsey tak na niego
działała. Widocznie byli dla siebie stworzeni...
Pocałowała go spieczonymi wargami. Na chwilę oderwał się od
niej. Jednym ruchem zdarł z niej koszulkę, a następnie rzucił się w
pościel, gdzie na niego czekała. Oboje poczuli gwałtowną falę
przypływu.
Tak jak za pierwszym razem pragnęli natychmiast zatracić się w
sobie. Ogarnęła ich potężna burza zmysłów. Ale teraz byli na to
przygotowani. Nie chcieli, by pożądanie przyćmiło subtelne
przyjemności. Pragnęli przedłużyć wzajemną bliskość.
Olbrzymim wysiłkiem woli udało im się utrzymać swoje ciała
na wodzy. Znów zaczęli od delikatnych pieszczot.
Najpierw Jess gładził ją po łydkach i udach opuszkami palców.
Pózniej użył w tym celu języka. Kelsey wyciągnęła dłoń i natrafiła
na jego ramię. Pociągnęła go lekko ku sobie. Nie potrafiła ukryć, że
pragnie go coraz bardziej. Jess szepnął tylko:
- Jeszcze chwila.
Położyli się na boku, wsłuchując się w bicie swoich serc. Kelsey
zaczęła zlizywać ostatnie krople wody z jego torsu. Czuła delikatną
pieszczotę włosków na końcu języka. Chciała coś powiedzieć, ale
Jess zamknął jej usta pocałunkiem. Przytulili się do siebie. Za
oknem szumiał deszcz. Był coraz większy. Co chwila parę kropel
spadało na łóżko, ale nie zwracali na to uwagi. W kajucie zrobiło
się chłodniej - lecz to również im nie przeszkadzało.
- Nic nie rozumiem - szepnęła między jednym pocałunkiem a
drugim. - Nigdy się tak nie czułam.
- Nie trzeba rozumieć.
Wydawało jej się, że Jess uśmiechnął się przy słowach, ale nie
była tego pewna.
- Jestem naukowcem - szepnęła ze ściśniętym gardłem -
powinnam rozumieć.
Jess nic nie odpowiedział. Wziął ją tylko w ramiona. W tym
momencie świat mógłby się rozpaść, a oni nie zwróciliby na to
najmniejszej uwagi.
Kelsey kochała się tak, jak żyła: dziko i namiętnie. Być może
dlatego obcowanie z nią na co dzień było tak podniecające... W jej
rozpalonych oczach dostrzegł tę samą pasję, z którą wygrażała
rybakom i witała z radością Simbę... Teraz ofiarowała ją jemu. W
nagłym przebłysku świadomości zrozumiał, że to więcej niż seks
czy pożądanie. Zapragnął dać jej to samo.
Wszedł w nią wolno, obserwując jej twarz. Zaczęli płynąć
równym rytmem. Poczuł, że opanował go żywioł równie potężny
jak ocean. Chciał stawić mu czoło. Zapragnął, by tak jak morze i
niebo na linii horyzontu, stali się jednym. To było więcej niż zwykłe
fizyczne doznanie. Nigdy nie przeżył czegoś takiego z żadną
kobietą.
Kelsey przylgnęła do niego i wyprężyła ciało. Pragnęła mieć go
w sobie, zatrzymać na zawsze... Pomyślała, że chyba ją zaczarował.
Chociaż kochali się wcześniej, nie mogła w to uwierzyć. Wszystko
wydawało się tak nierealne... Teraz miała go przy sobie i wiedziała,
że nie śni. Mogła go dotykać, pieścić, czuć między udami. Zaczęła
prężyć się, poddając mu swoje ciało.
Jeszcze przez chwilę pragnęli utrzymać zgodny rytm, ale już nie
byli w stanie. Płynna lawa wypełniła ich ciała i zaczęli krzyczeć.
Całowali się dziko czując, że zatracają się w rozkoszy. Kelsey
ostatkiem woli próbowała powstrzymać słowa, które cisnęły się jej
na usta. Nie potrafiła jednak. Po raz pierwszy od wielu lat
powtarzała, dziwiąc się sobie:
- Kocham! Naprawdę kocham!
Kiedy skończyli, runęli w pościel. Leżeli obok siebie nie mogąc
złapać oddechu. Ciała mieli mokre od potu. Od okienka powiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
Obok słyszała równy oddech Jessa. Starała się naśladować jego
rytm, mimo iż serce chciało wyskoczyć z jej piersi. Czuła, że spala
się w jego ramionach.
Pieścił oddechem wewnętrzną stronę jej ud, posuwając się od
kolan w górę. Jeszcze raz - jęknęła z rozkoszy, kiedy powtórzył
pieszczotę językiem. To wszystko było tak niezwykłe, a jakby
znajome... Kochała się z nim wcześniej. Wiedziała, co może jej
dać. Ale mimo wszystko trudno jej było w to uwierzyć.
Podwinął koszulkę i zaczął dotykać jej sprężystych piersi.
Powoli zatracał się w tej pieszczocie. Czuł, że za chwilę straci
panowanie nad sobą. %7łe będzie musiał krzyczeć, płakać, śmiać się
ze szczęścia. Nie miał pojęcia, dlaczego Kelsey tak na niego
działała. Widocznie byli dla siebie stworzeni...
Pocałowała go spieczonymi wargami. Na chwilę oderwał się od
niej. Jednym ruchem zdarł z niej koszulkę, a następnie rzucił się w
pościel, gdzie na niego czekała. Oboje poczuli gwałtowną falę
przypływu.
Tak jak za pierwszym razem pragnęli natychmiast zatracić się w
sobie. Ogarnęła ich potężna burza zmysłów. Ale teraz byli na to
przygotowani. Nie chcieli, by pożądanie przyćmiło subtelne
przyjemności. Pragnęli przedłużyć wzajemną bliskość.
Olbrzymim wysiłkiem woli udało im się utrzymać swoje ciała
na wodzy. Znów zaczęli od delikatnych pieszczot.
Najpierw Jess gładził ją po łydkach i udach opuszkami palców.
Pózniej użył w tym celu języka. Kelsey wyciągnęła dłoń i natrafiła
na jego ramię. Pociągnęła go lekko ku sobie. Nie potrafiła ukryć, że
pragnie go coraz bardziej. Jess szepnął tylko:
- Jeszcze chwila.
Położyli się na boku, wsłuchując się w bicie swoich serc. Kelsey
zaczęła zlizywać ostatnie krople wody z jego torsu. Czuła delikatną
pieszczotę włosków na końcu języka. Chciała coś powiedzieć, ale
Jess zamknął jej usta pocałunkiem. Przytulili się do siebie. Za
oknem szumiał deszcz. Był coraz większy. Co chwila parę kropel
spadało na łóżko, ale nie zwracali na to uwagi. W kajucie zrobiło
się chłodniej - lecz to również im nie przeszkadzało.
- Nic nie rozumiem - szepnęła między jednym pocałunkiem a
drugim. - Nigdy się tak nie czułam.
- Nie trzeba rozumieć.
Wydawało jej się, że Jess uśmiechnął się przy słowach, ale nie
była tego pewna.
- Jestem naukowcem - szepnęła ze ściśniętym gardłem -
powinnam rozumieć.
Jess nic nie odpowiedział. Wziął ją tylko w ramiona. W tym
momencie świat mógłby się rozpaść, a oni nie zwróciliby na to
najmniejszej uwagi.
Kelsey kochała się tak, jak żyła: dziko i namiętnie. Być może
dlatego obcowanie z nią na co dzień było tak podniecające... W jej
rozpalonych oczach dostrzegł tę samą pasję, z którą wygrażała
rybakom i witała z radością Simbę... Teraz ofiarowała ją jemu. W
nagłym przebłysku świadomości zrozumiał, że to więcej niż seks
czy pożądanie. Zapragnął dać jej to samo.
Wszedł w nią wolno, obserwując jej twarz. Zaczęli płynąć
równym rytmem. Poczuł, że opanował go żywioł równie potężny
jak ocean. Chciał stawić mu czoło. Zapragnął, by tak jak morze i
niebo na linii horyzontu, stali się jednym. To było więcej niż zwykłe
fizyczne doznanie. Nigdy nie przeżył czegoś takiego z żadną
kobietą.
Kelsey przylgnęła do niego i wyprężyła ciało. Pragnęła mieć go
w sobie, zatrzymać na zawsze... Pomyślała, że chyba ją zaczarował.
Chociaż kochali się wcześniej, nie mogła w to uwierzyć. Wszystko
wydawało się tak nierealne... Teraz miała go przy sobie i wiedziała,
że nie śni. Mogła go dotykać, pieścić, czuć między udami. Zaczęła
prężyć się, poddając mu swoje ciało.
Jeszcze przez chwilę pragnęli utrzymać zgodny rytm, ale już nie
byli w stanie. Płynna lawa wypełniła ich ciała i zaczęli krzyczeć.
Całowali się dziko czując, że zatracają się w rozkoszy. Kelsey
ostatkiem woli próbowała powstrzymać słowa, które cisnęły się jej
na usta. Nie potrafiła jednak. Po raz pierwszy od wielu lat
powtarzała, dziwiąc się sobie:
- Kocham! Naprawdę kocham!
Kiedy skończyli, runęli w pościel. Leżeli obok siebie nie mogąc
złapać oddechu. Ciała mieli mokre od potu. Od okienka powiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]