[ Pobierz całość w formacie PDF ]
który przechowuje go w maleńkiej szkatule, motywacja duchownego była prosta. Napoleon
uciskał i obrażał jego rodaków, Korsykanów, co wprawiło Vignalego we wściekłość.
Korysykanie to bardzo gwałtowny naród , zauważył Lattimer. Jego zdaniem, po
zakończeniu sekcji Vignali miał dość czasu, by wywrzeć zemstę i wykroić dla siebie
kawałek . Z własnego doświadczenia Lattimer wie, że w tropikalnym klimacie odór
martwego ciała jest wprost nie do zniesienia. Gdy tylko ciało cesarza zaszyto, brytyjscy
oficerowie z ulgą opuścili prosektorium, dając w ten sposób Vignalemu sposobność
okaleczenia cesarza.
Lattimer nie ma wątpliwości, że mały przedmiot, będący jego własnością, jest
rzeczywiście tym, za co się go uważa. Stanowi on fragment większej kolekcji pamiątek
napoleońskich, której pochodzenie można ponad wszelką wątpliwość wyprowadzić od
Vignalego. Nie znam żadnych faktów, które podważałyby wiarygodność tej historii , mówi.
Od czasu gdy na początku lat siedemdziesiątych doktor wszedł w posiadanie
najbardziej intymnego organu Napoleona, traktuje go z największym szacunkiem. Nigdy nie
wystawił go na pokaz ani nie wyraził zgody na jego sfotografowanie. Zaproponował nawet,
że odeśle go na plac Inwalidów w Paryżu, gdzie pochowano Napoleona, do tej pory nie
otrzymał jednak oficjalnej odpowiedzi na swoje pismo.
11. Wielka rzez
- Bolszewicy położyli kres trwającemu trzysta lat panowaniu rosyjskich Romanowów,
zabijając cara Mikołaja II i jego rodzinę w roku 1918. Nie byli jednak szczególnie dumni z
tego, co zrobili. Szczegóły tego mordu przez dziesiątki lat były wstydliwie ukrywaną
tajemnicą państwową, co dało początek pogłoskom, że niektórzy członkowie carskiej rodziny
rzez przeżyli. Prawdę zaciemniały romantyczne legendy i sprytni samozwańcy. Dopiero po
upadku komunizmu i rozpadzie Związku Sowieckiego wyłonił się pełny obraz owych
wydarzeń. Ujawnienie tajnych raportów głównego oprawcy carskiej rodziny, Jakowa
Jurkowskiego, odkrycie szczątków Romanowów oraz wielki postęp w dziedzinie medycyny
sądowej - wszystko to przyczyniło się do wyświetlenia ohydnej zbrodni.
W nocy z 16 na 17 pazdziernika 1918 roku car i jego rodzina zostali obudzeni,
rozkazano im się ubrać i szybko zejść do piwnicy rezydencji w syberyjskim mieście
Jekaterynburgu, gdzie przetrzymywano ich przez ostatnie siedemdziesiąt osiem dni. Ze
skazanych na zagładę członków carskiej rodziny szydziły obrzydliwe graffiti wymalowane na
ścianach. Mikołaj niósł swego jedynego syna, trzynastoletniego Aleksego, ciężko chorego na
hemofilię. Za carem podążyła jego niedomagająca żona, caryca Aleksandra, oraz cztery
piękne córki: Olga (dwadzieścia dwa lata), Tatiana (lat dwadzieścia jeden), Maria
(dziewiętnaście) i, niosącą na rękach spaniela, Anastazja (lat siedemnaście). Rodzinie
towarzyszyli czterej wierni towarzysze, którzy pozostali z nimi w okresie uwięzienia: doktor
Botkin, osobisty lekarz Mikołaja, i jego służący, Alojzy Trupp; Anna Demidowa, służąca
Aleksandry, oraz kucharz. Iwan Karitonow.
Po dotarciu do wskazanego pomieszczenia niczego nie podejrzewającym
Romanowom powiedziano, by ustawili się przy murze w celu wykonania fotografii. Zamiast
fotografa do sali weszło jednak dwunastu uzbrojonych krasnoarmiejców. Jurkowski, ich
dowódca, stanął przed carem i wręczył mu kawałek papieru. Ponieważ wasi [niemieccy]
krewni kontynuują ataki na Rosję Sowiecką , ogłosił, bolszewicki Komitet Wykonawczy na
Uralu wydał rozkaz egzekucji .
Zdumiony Mikołaj nie zdążył zareagować, Jurkowski bowiem oddał do niego strzał z
bliskiej odległości. Na ten sygnał pozostali członkowie plutonu egzekucyjnego rozpoczęli
dziką kanonadę. Caryca Aleksandra, siedząca na krześle, które jej podano, zginęła
natychmiast, podobnie jak jej najstarsza córka, Olga, lekarz i dwie osoby ze służby.
Inni umierali dłużej. Zabójcy ze zdumieniem spostrzegli, że ich kule odbiły się
rykoszetem od trzech pozostałych córek, carewicza i służącej Demidowej. Zdezorientowani,
zaczęli zadawać ciosy bagnetami. Jednak i to nie działało. Rozwścieczeni żołdacy działali
coraz bardzo chaotycznie. Carewicza brutalnie kopnięto w głowę i dwukrotnie postrzelono w
ucho. Gdy w pełnej krwi i dymu sali zapanowała cisza, zabójcy zaczęli wynosić zawinięte w
prześcieradła zwłoki. Nagle jedna z córek cara poruszyła się i zaczęła krzyczeć. Jeden z
żołnierzy przyskoczył do niej i zaczął bić, dopóki nie ucichła.
Ciała wrzucono do ciężarówki i zawieziono do oddalonego o dwanaście mil
opuszczonego szybu górniczego. W pobliżu kopalni wyładowano i rozebrano zwłoki. W
jednej chwili stało się jasne, dlaczego nieskuteczne okazały się kule i bagnety. W gorsety i
bieliznę niektórych zabitych wszyte były rzędy diamentów, które odbiły kule. Sami winni są
okrucieństwu swojej śmierci , zanotował Jurkowski. Znaleziono przy nich osiemnaście
funtów kosztowności. Nawiasem mówiąc, chciwość ich była wielka, np. na Aleksandrze
Fiodorownej znaleziono olbrzymi złoty łańcuch o wadze jednego funta opleciony wokół
ciała.
Wszystkie cenne kosztowności zostały natychmiast wyjęte, by nie zabierać pokrwawionych
szat.
Gdy palono ubrania, nagie ciała leżały na trawie. Piękne niegdyś twarze córek cara
zmieniły się nie do poznania, roztrzaskane i sponiewierane kolbami karabinów. Niektóre
zwłoki zostały zbezczeszczone. Dotknąłem ciepłego jeszcze ciała carycy , powiedział jeden
z zabójców. Teraz mogę umrzeć w pokoju, ponieważ uścisnąłem... carycy , rzekł inny. Z
raportu wykreślono przedostatnie słowo.
Pózniej carskie ciała wrzucono do górniczego szybu. Jurkowski cisnął do środka kilka
granatów ręcznych, by konstrukcja się zawaliła. Zamiar okazał się nieskuteczny. Jurkowski
szybko zrozumiał, że miejsce pochówku jest zbyt widoczne i że może zostać odkryte przez
wierną carowi Białą Armię, przed którą bolszewicy chcieli zataić zbrodnię. Postanowiono, że
ciała członków carskiej rodziny i ich towarzyszy zostaną przeniesione. Jurkowski rozkazał
wyciągnąć z szybu zniekształcone zwłoki. Podczas dochodzenia przeprowadzonego pózniej
przez śledczych Białej Armii odnaleziono fragmenty przed miotów należących do rodziny
carskiej, m.in. dziecinną klamrę wojskową do pasa, należącą do carewicza, oraz rozkładające
się szczątki pieska Anastazji. Znaleziono też okaleczony palec, być może, Aleksandry.
Jurkowski przewiózł zwłoki w bardziej odległe miejsce. Dwa ciała spalono, m.in.
zwłoki carewicza Aleksego. Badacze spierają się, czy drugimi spalonymi zwłokami były
szczątki Anastazji, czy Marii. Pozostałe wrzucono do pośpiesznie wykopanego grobu.
Jurkowski starał się dodatkowo zatrzeć ślady, polewając ciała kwasem siarkowym. Kiedy po
wielu dziesiątkach lat kości zostały odkryte, naukowcy, którzy je badali, byli zaszokowani
brutalnością, z jaką zostały uszkodzone. Głowy ich były zupełnie pogruchotane, korpusy zaś
wyglądały tak, jakby przejechała po nich ciężarówka. Doktor Ludmiła Korjakowa, która w
swojej karierze naukowej dokonała wielu ekshumacji, wyznała dziennikarzowi pisma Sunday [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
który przechowuje go w maleńkiej szkatule, motywacja duchownego była prosta. Napoleon
uciskał i obrażał jego rodaków, Korsykanów, co wprawiło Vignalego we wściekłość.
Korysykanie to bardzo gwałtowny naród , zauważył Lattimer. Jego zdaniem, po
zakończeniu sekcji Vignali miał dość czasu, by wywrzeć zemstę i wykroić dla siebie
kawałek . Z własnego doświadczenia Lattimer wie, że w tropikalnym klimacie odór
martwego ciała jest wprost nie do zniesienia. Gdy tylko ciało cesarza zaszyto, brytyjscy
oficerowie z ulgą opuścili prosektorium, dając w ten sposób Vignalemu sposobność
okaleczenia cesarza.
Lattimer nie ma wątpliwości, że mały przedmiot, będący jego własnością, jest
rzeczywiście tym, za co się go uważa. Stanowi on fragment większej kolekcji pamiątek
napoleońskich, której pochodzenie można ponad wszelką wątpliwość wyprowadzić od
Vignalego. Nie znam żadnych faktów, które podważałyby wiarygodność tej historii , mówi.
Od czasu gdy na początku lat siedemdziesiątych doktor wszedł w posiadanie
najbardziej intymnego organu Napoleona, traktuje go z największym szacunkiem. Nigdy nie
wystawił go na pokaz ani nie wyraził zgody na jego sfotografowanie. Zaproponował nawet,
że odeśle go na plac Inwalidów w Paryżu, gdzie pochowano Napoleona, do tej pory nie
otrzymał jednak oficjalnej odpowiedzi na swoje pismo.
11. Wielka rzez
- Bolszewicy położyli kres trwającemu trzysta lat panowaniu rosyjskich Romanowów,
zabijając cara Mikołaja II i jego rodzinę w roku 1918. Nie byli jednak szczególnie dumni z
tego, co zrobili. Szczegóły tego mordu przez dziesiątki lat były wstydliwie ukrywaną
tajemnicą państwową, co dało początek pogłoskom, że niektórzy członkowie carskiej rodziny
rzez przeżyli. Prawdę zaciemniały romantyczne legendy i sprytni samozwańcy. Dopiero po
upadku komunizmu i rozpadzie Związku Sowieckiego wyłonił się pełny obraz owych
wydarzeń. Ujawnienie tajnych raportów głównego oprawcy carskiej rodziny, Jakowa
Jurkowskiego, odkrycie szczątków Romanowów oraz wielki postęp w dziedzinie medycyny
sądowej - wszystko to przyczyniło się do wyświetlenia ohydnej zbrodni.
W nocy z 16 na 17 pazdziernika 1918 roku car i jego rodzina zostali obudzeni,
rozkazano im się ubrać i szybko zejść do piwnicy rezydencji w syberyjskim mieście
Jekaterynburgu, gdzie przetrzymywano ich przez ostatnie siedemdziesiąt osiem dni. Ze
skazanych na zagładę członków carskiej rodziny szydziły obrzydliwe graffiti wymalowane na
ścianach. Mikołaj niósł swego jedynego syna, trzynastoletniego Aleksego, ciężko chorego na
hemofilię. Za carem podążyła jego niedomagająca żona, caryca Aleksandra, oraz cztery
piękne córki: Olga (dwadzieścia dwa lata), Tatiana (lat dwadzieścia jeden), Maria
(dziewiętnaście) i, niosącą na rękach spaniela, Anastazja (lat siedemnaście). Rodzinie
towarzyszyli czterej wierni towarzysze, którzy pozostali z nimi w okresie uwięzienia: doktor
Botkin, osobisty lekarz Mikołaja, i jego służący, Alojzy Trupp; Anna Demidowa, służąca
Aleksandry, oraz kucharz. Iwan Karitonow.
Po dotarciu do wskazanego pomieszczenia niczego nie podejrzewającym
Romanowom powiedziano, by ustawili się przy murze w celu wykonania fotografii. Zamiast
fotografa do sali weszło jednak dwunastu uzbrojonych krasnoarmiejców. Jurkowski, ich
dowódca, stanął przed carem i wręczył mu kawałek papieru. Ponieważ wasi [niemieccy]
krewni kontynuują ataki na Rosję Sowiecką , ogłosił, bolszewicki Komitet Wykonawczy na
Uralu wydał rozkaz egzekucji .
Zdumiony Mikołaj nie zdążył zareagować, Jurkowski bowiem oddał do niego strzał z
bliskiej odległości. Na ten sygnał pozostali członkowie plutonu egzekucyjnego rozpoczęli
dziką kanonadę. Caryca Aleksandra, siedząca na krześle, które jej podano, zginęła
natychmiast, podobnie jak jej najstarsza córka, Olga, lekarz i dwie osoby ze służby.
Inni umierali dłużej. Zabójcy ze zdumieniem spostrzegli, że ich kule odbiły się
rykoszetem od trzech pozostałych córek, carewicza i służącej Demidowej. Zdezorientowani,
zaczęli zadawać ciosy bagnetami. Jednak i to nie działało. Rozwścieczeni żołdacy działali
coraz bardzo chaotycznie. Carewicza brutalnie kopnięto w głowę i dwukrotnie postrzelono w
ucho. Gdy w pełnej krwi i dymu sali zapanowała cisza, zabójcy zaczęli wynosić zawinięte w
prześcieradła zwłoki. Nagle jedna z córek cara poruszyła się i zaczęła krzyczeć. Jeden z
żołnierzy przyskoczył do niej i zaczął bić, dopóki nie ucichła.
Ciała wrzucono do ciężarówki i zawieziono do oddalonego o dwanaście mil
opuszczonego szybu górniczego. W pobliżu kopalni wyładowano i rozebrano zwłoki. W
jednej chwili stało się jasne, dlaczego nieskuteczne okazały się kule i bagnety. W gorsety i
bieliznę niektórych zabitych wszyte były rzędy diamentów, które odbiły kule. Sami winni są
okrucieństwu swojej śmierci , zanotował Jurkowski. Znaleziono przy nich osiemnaście
funtów kosztowności. Nawiasem mówiąc, chciwość ich była wielka, np. na Aleksandrze
Fiodorownej znaleziono olbrzymi złoty łańcuch o wadze jednego funta opleciony wokół
ciała.
Wszystkie cenne kosztowności zostały natychmiast wyjęte, by nie zabierać pokrwawionych
szat.
Gdy palono ubrania, nagie ciała leżały na trawie. Piękne niegdyś twarze córek cara
zmieniły się nie do poznania, roztrzaskane i sponiewierane kolbami karabinów. Niektóre
zwłoki zostały zbezczeszczone. Dotknąłem ciepłego jeszcze ciała carycy , powiedział jeden
z zabójców. Teraz mogę umrzeć w pokoju, ponieważ uścisnąłem... carycy , rzekł inny. Z
raportu wykreślono przedostatnie słowo.
Pózniej carskie ciała wrzucono do górniczego szybu. Jurkowski cisnął do środka kilka
granatów ręcznych, by konstrukcja się zawaliła. Zamiar okazał się nieskuteczny. Jurkowski
szybko zrozumiał, że miejsce pochówku jest zbyt widoczne i że może zostać odkryte przez
wierną carowi Białą Armię, przed którą bolszewicy chcieli zataić zbrodnię. Postanowiono, że
ciała członków carskiej rodziny i ich towarzyszy zostaną przeniesione. Jurkowski rozkazał
wyciągnąć z szybu zniekształcone zwłoki. Podczas dochodzenia przeprowadzonego pózniej
przez śledczych Białej Armii odnaleziono fragmenty przed miotów należących do rodziny
carskiej, m.in. dziecinną klamrę wojskową do pasa, należącą do carewicza, oraz rozkładające
się szczątki pieska Anastazji. Znaleziono też okaleczony palec, być może, Aleksandry.
Jurkowski przewiózł zwłoki w bardziej odległe miejsce. Dwa ciała spalono, m.in.
zwłoki carewicza Aleksego. Badacze spierają się, czy drugimi spalonymi zwłokami były
szczątki Anastazji, czy Marii. Pozostałe wrzucono do pośpiesznie wykopanego grobu.
Jurkowski starał się dodatkowo zatrzeć ślady, polewając ciała kwasem siarkowym. Kiedy po
wielu dziesiątkach lat kości zostały odkryte, naukowcy, którzy je badali, byli zaszokowani
brutalnością, z jaką zostały uszkodzone. Głowy ich były zupełnie pogruchotane, korpusy zaś
wyglądały tak, jakby przejechała po nich ciężarówka. Doktor Ludmiła Korjakowa, która w
swojej karierze naukowej dokonała wielu ekshumacji, wyznała dziennikarzowi pisma Sunday [ Pobierz całość w formacie PDF ]