[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skórzany pas od jednego z nich i począł chłostać sutki Laurenta z takim zapałem, że ten,
-choć odwrócił głowę, nie zdołał ukryć niepokoju. %7łyły na jego karku nabrzmiały mu jak
postronki, ręce i nogi dygotały.
A pan wydawał się zaintrygowany i pochłonięty przeprowadzonym sprawdzianem w nie
mniejszym stopniu niż przedtem. Skinął na jednego z posługaczy, który natychmiast podał
mu długą skórzaną złotą rękawicę.
49
Był to piękny wyrób zdobiony bogatym deseniem na całej długości aż do obszernego
mankietu, błyszczący, jakby wysmarowano go maścią.
36
Pan naciągnął rękawicę aż po łokieć, a Różyczka poczuła, jak ogarniają fala ciepła i
podniecenia. Oczy pana płonęty niemal dziecięcą ciekawością, jego usta rozchylone w
uśmiechu urzekały, podobnie jak całe jego ciało, kiedy z kuszącym wdziękiem podchodził do
Laurenta.
Wyciągnął lewą rękę, położył ją na głowie Laurenta, który nieporuszenie patrzył w górę, i
zanurzył dłoń w jego włosach. Prawa dłoń, obleczona w rękawicę, zanurzyła się powoli
między rozsunięte nogi księcia i na oczach Różyczki, obserwującej bacznie całą scenę,
wtargnęła w niego początkowo dwoma palcami.
Oddech Laurenta stał się chrapliwy, urywany, twarz pociemniała. Palce znikły już między
pośladkami i wyglądało na to, że teraz w ślad za nimi podąża reszta dłoni.
Stojący po obu stronach posługacze przysunęli się nieco bliżej, a Tristan i Elena
przypatrywali się widowisku z nie mniejszą uwagą.
Dla pana nie istniał chyba w tej chwili nikt inny prócz Laurenta. Nie odrywał wzroku od jego
twarzy, na której niewątpliwie mógł teraz wyczytać rozkosz i ból, podczas gdy jego dłoń
zanurzała się coraz głębiej. Tkwiła teraz w księciu aż po nadgarstek, a nogi ofiary już nie
drżały; zamarły w bezruchu, natomiast z ust wydobyło się przeciągłe, świszczące
westchnienie.
Pan ujął go lewą dłonią pod brodę, odchylił trochę jego głowę do tyłu i nachylił się, niemal
dotykając swoją twarzą twarzy Laurenta, a potem, w pełnej napięcia ciszy, wtargnął prawą
ręką jeszcze głębiej. Książę sprawiał teraz wrażenie, jakby omdlewał, z jego sztywnego,
wyprężonego penisa sączyły się drobne kropelki przejrzystego płynu.
Różyczka czuła, jak jej całe ciało to się napina, to znów odpręża, jak narasta w niej orgazm,
a kiedy próbowała go powstrzymać, ogarnęły ją błogi bezwład i niemoc. Miała wrażenie,
jakby te wszystkie podtrzymujące ją dłonie darzyły ją rozkoszną pieszczotą i uprawiały z nią
miłość.
50
Pan wsunął prawą dłoń dalej i Laurent mimo woli wypiął biodra do przodu, prezentując
olbrzymie jądra w całej okazałości oraz obleczoną w lśniącą złociście skórzaną rękawicę
rękę, niemiłosiernie rozciągającą ścianki odbytu.
Z ust Laurenta wydarł się nagle jęk. Było to chrapliwe sapnięcie, jakby błaganie o litość. A
pan znieruchomiał, nie zmieniając pozy, ich usta niemal się stykały. Wreszcie jego lewa dłoń
zsunęła się z czubka głowy Laurenta na jego twarz i pogłaskała ją, a kiedy palec rozchylił
wargi, z oczu niewolnika pociekły łzy.
Pan spiesznie wyciągnął dłoń spomiędzy jego nóg, zdjął rękawicę i odrzucił na bok,
natomiast Laurent zwisł bezwładnie w ramionach posługaczy, z nisko spuszczoną głową i
ciemną od nabiegłej krwi twarzą.
37
Jego dręczyciel powiedział coś w swoim języku, na co posługacze zareagowali śmiechem.
Jeden z nich ponownie przypiął klamerki do sutków Laurenta, który skrzywił się z bólu, a pan
natychmiast rozkazał gestem położyć go na podłodze. Ku zaskoczeniu reszty niewolników
jego smycze przytwierdzono do złotego kółka u trzewika pana.
O nie, ten potwór nie może nas rozdzielić!, pomyślała Różyczka. Ogarnął ją lęk. Co będzie,
jeśli się okaże, że pan wybrał spośród nich jedynie Laurenta?
Posługacze położyli jednak na podłodze ich wszystkich. Różyczka znalazła się tam nagle na
czworakach, z głową przyciskaną przez aksamitny trzewik spoczywający na karku, i
uzmysłowiła sobie, że obok niej znajdują się Tristan i Elena. Posługacze pociągnęli ich za
smycze zaczepione o sutki i w ten sposób wyprowadzili z ogrodu, smagając po drodze
pasami.
Z prawej strony dostrzegła rąbek szaty pana, a nieco w tyle Laurenta, starającego się
dotrzymać mu kroku. Smycz, zaczepiona o sutki nadal była przytwierdzona do trzewika
pana, kasztanowe włosy litościwie osłaniały twarz ofiary.
Gdzie się podziali Dmitri i Rosalynd? Czyżby z nich zrezygnowano? Może zajął się nimi
jeden z owych dwóch mężczyzn, którzy przyszli wcześniej z panem?
51
Nie znała odpowiedzi na te pytania. A korytarz zdawał się nie mieć końca.
Tak naprawdę to właściwie nie obchodził jej los Dmitriego i Rosalyndy. Liczyło się tylko to,
aby ona i Tristan, i Laurent, i Elena pozostali razem. Ważny był też fakt, że ten wysoki i
niewiarygodnie elegancki człowiek, jej tajemniczy pan, znajduje się u jej boku.
Jego wykwintna, zdobiona haftem szata musnęła jej ramię, gdy przyśpieszył kroku. Laurent
starał się nie zostawać w tyle.
Skórzany pas smagnął jej pośladki i łono, kiedy i ona pośpieszyła za nimi.
Wreszcie dotarli przed jakieś drzwi, popędzani pasami przekroczyli próg i znalezli się w
przestronnej oświetlonej komnacie. Stopa na karku Różyczki naparła nieco mocniej,
zmuszając do zatrzymania się, i dopiero po chwili królewna zorientowała się, że posługacze
wyszli, a drzwi za nimi się zamknęły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
skórzany pas od jednego z nich i począł chłostać sutki Laurenta z takim zapałem, że ten,
-choć odwrócił głowę, nie zdołał ukryć niepokoju. %7łyły na jego karku nabrzmiały mu jak
postronki, ręce i nogi dygotały.
A pan wydawał się zaintrygowany i pochłonięty przeprowadzonym sprawdzianem w nie
mniejszym stopniu niż przedtem. Skinął na jednego z posługaczy, który natychmiast podał
mu długą skórzaną złotą rękawicę.
49
Był to piękny wyrób zdobiony bogatym deseniem na całej długości aż do obszernego
mankietu, błyszczący, jakby wysmarowano go maścią.
36
Pan naciągnął rękawicę aż po łokieć, a Różyczka poczuła, jak ogarniają fala ciepła i
podniecenia. Oczy pana płonęty niemal dziecięcą ciekawością, jego usta rozchylone w
uśmiechu urzekały, podobnie jak całe jego ciało, kiedy z kuszącym wdziękiem podchodził do
Laurenta.
Wyciągnął lewą rękę, położył ją na głowie Laurenta, który nieporuszenie patrzył w górę, i
zanurzył dłoń w jego włosach. Prawa dłoń, obleczona w rękawicę, zanurzyła się powoli
między rozsunięte nogi księcia i na oczach Różyczki, obserwującej bacznie całą scenę,
wtargnęła w niego początkowo dwoma palcami.
Oddech Laurenta stał się chrapliwy, urywany, twarz pociemniała. Palce znikły już między
pośladkami i wyglądało na to, że teraz w ślad za nimi podąża reszta dłoni.
Stojący po obu stronach posługacze przysunęli się nieco bliżej, a Tristan i Elena
przypatrywali się widowisku z nie mniejszą uwagą.
Dla pana nie istniał chyba w tej chwili nikt inny prócz Laurenta. Nie odrywał wzroku od jego
twarzy, na której niewątpliwie mógł teraz wyczytać rozkosz i ból, podczas gdy jego dłoń
zanurzała się coraz głębiej. Tkwiła teraz w księciu aż po nadgarstek, a nogi ofiary już nie
drżały; zamarły w bezruchu, natomiast z ust wydobyło się przeciągłe, świszczące
westchnienie.
Pan ujął go lewą dłonią pod brodę, odchylił trochę jego głowę do tyłu i nachylił się, niemal
dotykając swoją twarzą twarzy Laurenta, a potem, w pełnej napięcia ciszy, wtargnął prawą
ręką jeszcze głębiej. Książę sprawiał teraz wrażenie, jakby omdlewał, z jego sztywnego,
wyprężonego penisa sączyły się drobne kropelki przejrzystego płynu.
Różyczka czuła, jak jej całe ciało to się napina, to znów odpręża, jak narasta w niej orgazm,
a kiedy próbowała go powstrzymać, ogarnęły ją błogi bezwład i niemoc. Miała wrażenie,
jakby te wszystkie podtrzymujące ją dłonie darzyły ją rozkoszną pieszczotą i uprawiały z nią
miłość.
50
Pan wsunął prawą dłoń dalej i Laurent mimo woli wypiął biodra do przodu, prezentując
olbrzymie jądra w całej okazałości oraz obleczoną w lśniącą złociście skórzaną rękawicę
rękę, niemiłosiernie rozciągającą ścianki odbytu.
Z ust Laurenta wydarł się nagle jęk. Było to chrapliwe sapnięcie, jakby błaganie o litość. A
pan znieruchomiał, nie zmieniając pozy, ich usta niemal się stykały. Wreszcie jego lewa dłoń
zsunęła się z czubka głowy Laurenta na jego twarz i pogłaskała ją, a kiedy palec rozchylił
wargi, z oczu niewolnika pociekły łzy.
Pan spiesznie wyciągnął dłoń spomiędzy jego nóg, zdjął rękawicę i odrzucił na bok,
natomiast Laurent zwisł bezwładnie w ramionach posługaczy, z nisko spuszczoną głową i
ciemną od nabiegłej krwi twarzą.
37
Jego dręczyciel powiedział coś w swoim języku, na co posługacze zareagowali śmiechem.
Jeden z nich ponownie przypiął klamerki do sutków Laurenta, który skrzywił się z bólu, a pan
natychmiast rozkazał gestem położyć go na podłodze. Ku zaskoczeniu reszty niewolników
jego smycze przytwierdzono do złotego kółka u trzewika pana.
O nie, ten potwór nie może nas rozdzielić!, pomyślała Różyczka. Ogarnął ją lęk. Co będzie,
jeśli się okaże, że pan wybrał spośród nich jedynie Laurenta?
Posługacze położyli jednak na podłodze ich wszystkich. Różyczka znalazła się tam nagle na
czworakach, z głową przyciskaną przez aksamitny trzewik spoczywający na karku, i
uzmysłowiła sobie, że obok niej znajdują się Tristan i Elena. Posługacze pociągnęli ich za
smycze zaczepione o sutki i w ten sposób wyprowadzili z ogrodu, smagając po drodze
pasami.
Z prawej strony dostrzegła rąbek szaty pana, a nieco w tyle Laurenta, starającego się
dotrzymać mu kroku. Smycz, zaczepiona o sutki nadal była przytwierdzona do trzewika
pana, kasztanowe włosy litościwie osłaniały twarz ofiary.
Gdzie się podziali Dmitri i Rosalynd? Czyżby z nich zrezygnowano? Może zajął się nimi
jeden z owych dwóch mężczyzn, którzy przyszli wcześniej z panem?
51
Nie znała odpowiedzi na te pytania. A korytarz zdawał się nie mieć końca.
Tak naprawdę to właściwie nie obchodził jej los Dmitriego i Rosalyndy. Liczyło się tylko to,
aby ona i Tristan, i Laurent, i Elena pozostali razem. Ważny był też fakt, że ten wysoki i
niewiarygodnie elegancki człowiek, jej tajemniczy pan, znajduje się u jej boku.
Jego wykwintna, zdobiona haftem szata musnęła jej ramię, gdy przyśpieszył kroku. Laurent
starał się nie zostawać w tyle.
Skórzany pas smagnął jej pośladki i łono, kiedy i ona pośpieszyła za nimi.
Wreszcie dotarli przed jakieś drzwi, popędzani pasami przekroczyli próg i znalezli się w
przestronnej oświetlonej komnacie. Stopa na karku Różyczki naparła nieco mocniej,
zmuszając do zatrzymania się, i dopiero po chwili królewna zorientowała się, że posługacze
wyszli, a drzwi za nimi się zamknęły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]