[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Po pierwsze twoje trzeba zakręcić, posiedzisz na słońcu i w pół godziny wyschną.
Długo się to nie utrzyma, ale wystarczy do obiadu. Ja sobie upnę warkoczyki, one tu je noszą.
I uczernimy się. Wezmiemy tę hennę, którą mamusia kupiła na suku, a w przyszłym tygodniu
jej odkupimy. Z czarnymi włosami nikomu nie wpadniemy w oczy!
Będę wyglądał jak idiota!
No to co? Musimy iść po lampę. Siedz spokojnie!
No dobra, ale czy same włosy wystarczą& ?
Ubierzemy się jeszcze odpowiednio. Włożę spódnicę mamusi, tę w czerwone kwiatki,
na długość będzie w sam raz. A ty włożysz długie spodnie&
O rany&
I okropnie żółtą koszulę. Uczernimy sobie także brwi i rzęsy. Nie chodzi o to, żebyśmy
byli piękni i żeby to było trwałe, tylko żeby na pierwszy rzut oka nikt nie zgadł, że to my.
Gdyby ktoś chciał się przyjrzeć dokładniej, damy nogę.
Poddając się posłusznie zabiegom fryzjerskim, Pawełek oceniał pomysł siostry. Po
zastanowieniu musiał przyznać, że jest doskonały. Te jasne włosy były najbardziej rażące, po
uczernieniu przestaną się rzucać w oczy. Opaleni są oboje tak, że niewiele się różnią od dzieci
arabskich. Oczy tylko mają nieodpowiednie, niebieskie, podczas gdy wszyscy tutaj mają
wielkie i czarne&
Może byłoby dobrze włożyć ciemne okulary? podsunął.
Nie widziałam ani jednego dziecka w ciemnych okularach. Jeszcze czasem dorośli, ale
też mało. Zresztą, zobaczymy&
Powinniśmy mieć plastikowe sandały. Oni tu wszyscy chodzą w plastikowych
sandałach.
Na sandały już nic nie mogę poradzić, nie kupimy ich przecież w tej chwili. Zresztą,
zanim wyschniesz, zobaczę, czy się nie da naszych pomalować na niebiesko albo na różowo.
Będą wyglądały jak plastikowe.
Da się, dlaczego nie? Lakierem do paznokci, na przykład.
Lakieru do paznokci to już nam matka nie daruje&
To czymś innym. Czekaj& Pastą do zębów z tą niebieską henną! Dosypie się i
wymiesza i zrobię ci taką farbę do butów, że hej!
Bardzo dobry pomysł. Wynoś się teraz na słońce. Przyniosę ci wszystko co trzeba, bo ja
nie muszę schnąć.
Usiadłszy na schodkach i wystawiwszy głowę na słońce, Pawełek zabrał się do roboty.
Biała pasta do zębów, wymieszana na spodeczku z odrobiną niebieskiej henny, przeistoczyła
się w piękną, błękitną farbę. Rozmazanie jej palcem po dwóch parach sandałów stanowiło
wręcz samą przyjemność.
Janeczka przystąpiła do manipulacji przed lustrem w łazience. Wysypała sobie na głowę
trochę czarnego proszku z buteleczki i zaczęła to wcierać we włosy. Już po krótkiej chwili
miała kompletnie czarne ręce i czarną skórę, włosy natomiast zabarwiły się nieznacznie.
Spróbowała zwilżyć to wszystko, pomogło, ale niewiele. Rozejrzała się po łazience i sięgnęła
po krem Nivea. Krem Nivea dał efekt wspaniały. Włosy Janeczki zrobiły się nie tylko czarne,
ale także lśniące i gładko ulizane. Uradowana, zaplotła je w cztery warkoczyki, których końce
przypięła sobie na czubku głowy szpilką. Następnie, bez chwili namysłu, rozmazała sobie
hennę na brwiach i dookoła oczu.
Rezultat był niesamowity. Jej wielkie, niebieskie oczy w straszliwie czarnej oprawie
zrobiły się jeszcze większe i jeszcze jaśniejsze. Kiedy je mrużyła, zaczynała rzeczywiście
wyglądać jak arabska dziewczynka, z czarnymi warkoczykami, z opaloną na brązowo twarzą,
z czarnymi brwiami i rzęsami, otwarcie ich jednakże niweczyło całą arabskość. Zmartwiona i
zatroskana nieco Janeczka porzuciła łazienkę i zmieniła strój. Pozostawiwszy sobie własną
bluzkę z krótkimi rękawkami, włożyła spódnicę pani Krystyny. Spódnica, obciśnięta na
żebrach, opadała jej aż do połowy łydek. Obejrzała się w lustrze i uznała, że jest niezle, tylko
z tymi oczami nie wiadomo co zrobić&
Pawełek skończył malować sandały, pomacał się po głowie i obejrzał na drzwi.
Janeczka! wrzasnął. Długo mam tak siedzieć? To już chyba suche?
W drzwiach ukazała się jego siostra i Pawełek aż się zachłysnął z wrażenia.
Rany kota& !
No więc chyba masz racje, bez okularów się nie obejdzie powiedziała zmartwiona
Janeczka.
Pawełek przez chwilę oglądał ją w milczącym podziwie.
E tam, jest pierwszorzędnie! zawyrokował. W ogóle cię nie poznałem. Wyjdz na
słońce, niech popatrzę.
Janeczka przespacerowała się do furtki i z powrotem.
Jest bardzo dobrze! powtórzył stanowczo Pawełek. Jak masz twarz w cieniu, to
oczu w ogóle nie widać. Będziemy patrzeć spode łba, a okulary możemy wziąć tylko na
wszelki wypadek. Zobacz, czy to jeszcze nie wyschło, bo już trochę za gorąco.
Zaondulowane włosy Pawełka nie zrobiły się, niestety, kędzierzawe. Wysmarowane henną
i kremem Nivea nabrały wprawdzie lśniącej czerni, ale za to wyprostowały się i pozostały
zaledwie falujące. Janeczka przypomniała sobie nagle, że coś słyszała o usztywnianiu włosów
białkiem. Poświęciwszy dwa jajka, uzyskali wreszcie nastroszoną szopę, która zaspokoiła ich
wymagania. Włożyli wysmarowane pastą do zębów sandały i obejrzeli się jeszcze raz.
Ogólnie biorąc, było niezle, z daleka i bez dokładnego przypatrywania się można ich było
wziąć za arabskie dzieci.
No to teraz gazu powiedział Pawełek. Bo nam ten fotomontaż zacznie złazić i
dopiero wtedy wszyscy na nas zwrócą uwagę. Którędy? Przez miasto czy na przełaj?
Na przełaj, przez miasto lepiej nie ryzykować.
Od razu za cmentarzem skręcili w lewo, dołem ominęli wjazd do kamieniołomu i slumsy i
dopiero potem wdrapali się na górę. Dalej poprowadził Chaber, który wśród placów budowy z
łatwością odnalazł wczorajszy ślad swoich państwa, od razu trafiając na wąskie przejście do
uliczki. Obok przejścia bawiły się dzieci i jakiś chłopiec zawołał coś do nich.
Harła balia larwa odpowiedział pod nosem Pawełek, nie zwalniając kroku.
Zwariowałeś zgorszyła się zaskoczona Janeczka. Co ty mówisz?!
Cicho! Niech myślą, że tak niewyraznie mówię po arabsku. Jak oni gadają, to jakoś
podobnie brzmi.
Połapią się&
Coś ty! Jak ktoś niewyraznie mamrocze po polsku, to wiesz, że po polsku, ale nic nie
możesz zrozumieć, nie? Po francusku to samo. No więc niech myślą, że ja tak niewyraznie
mamroczę po arabsku. Takie harła balia to oni mówią ciągle.
Cicho, już jesteśmy&
Uliczka była prawie pusta. Chaber bez wahania pokazał zaułek i wejście do domu, w
którym wczoraj gościł złodziej. Zatrzymali się.
Właściwie teraz możemy robić byle co szepnął niespokojnie Pawełek.
Udawajmy, że się bawimy.
Musimy tam zajrzeć odszepnęła Janeczka. Przecież po to się przebraliśmy, żeby
móc tam zajrzeć. Znajdz sobie jakiś kamień, jak nas kto zobaczy, będziesz udawał, że go
kopiesz.
A ty?
Ja będę udawała, że się z szacunkiem przyglądam&
Czekaj, popatrzmy najpierw na ten sklepik od frontu& [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
Po pierwsze twoje trzeba zakręcić, posiedzisz na słońcu i w pół godziny wyschną.
Długo się to nie utrzyma, ale wystarczy do obiadu. Ja sobie upnę warkoczyki, one tu je noszą.
I uczernimy się. Wezmiemy tę hennę, którą mamusia kupiła na suku, a w przyszłym tygodniu
jej odkupimy. Z czarnymi włosami nikomu nie wpadniemy w oczy!
Będę wyglądał jak idiota!
No to co? Musimy iść po lampę. Siedz spokojnie!
No dobra, ale czy same włosy wystarczą& ?
Ubierzemy się jeszcze odpowiednio. Włożę spódnicę mamusi, tę w czerwone kwiatki,
na długość będzie w sam raz. A ty włożysz długie spodnie&
O rany&
I okropnie żółtą koszulę. Uczernimy sobie także brwi i rzęsy. Nie chodzi o to, żebyśmy
byli piękni i żeby to było trwałe, tylko żeby na pierwszy rzut oka nikt nie zgadł, że to my.
Gdyby ktoś chciał się przyjrzeć dokładniej, damy nogę.
Poddając się posłusznie zabiegom fryzjerskim, Pawełek oceniał pomysł siostry. Po
zastanowieniu musiał przyznać, że jest doskonały. Te jasne włosy były najbardziej rażące, po
uczernieniu przestaną się rzucać w oczy. Opaleni są oboje tak, że niewiele się różnią od dzieci
arabskich. Oczy tylko mają nieodpowiednie, niebieskie, podczas gdy wszyscy tutaj mają
wielkie i czarne&
Może byłoby dobrze włożyć ciemne okulary? podsunął.
Nie widziałam ani jednego dziecka w ciemnych okularach. Jeszcze czasem dorośli, ale
też mało. Zresztą, zobaczymy&
Powinniśmy mieć plastikowe sandały. Oni tu wszyscy chodzą w plastikowych
sandałach.
Na sandały już nic nie mogę poradzić, nie kupimy ich przecież w tej chwili. Zresztą,
zanim wyschniesz, zobaczę, czy się nie da naszych pomalować na niebiesko albo na różowo.
Będą wyglądały jak plastikowe.
Da się, dlaczego nie? Lakierem do paznokci, na przykład.
Lakieru do paznokci to już nam matka nie daruje&
To czymś innym. Czekaj& Pastą do zębów z tą niebieską henną! Dosypie się i
wymiesza i zrobię ci taką farbę do butów, że hej!
Bardzo dobry pomysł. Wynoś się teraz na słońce. Przyniosę ci wszystko co trzeba, bo ja
nie muszę schnąć.
Usiadłszy na schodkach i wystawiwszy głowę na słońce, Pawełek zabrał się do roboty.
Biała pasta do zębów, wymieszana na spodeczku z odrobiną niebieskiej henny, przeistoczyła
się w piękną, błękitną farbę. Rozmazanie jej palcem po dwóch parach sandałów stanowiło
wręcz samą przyjemność.
Janeczka przystąpiła do manipulacji przed lustrem w łazience. Wysypała sobie na głowę
trochę czarnego proszku z buteleczki i zaczęła to wcierać we włosy. Już po krótkiej chwili
miała kompletnie czarne ręce i czarną skórę, włosy natomiast zabarwiły się nieznacznie.
Spróbowała zwilżyć to wszystko, pomogło, ale niewiele. Rozejrzała się po łazience i sięgnęła
po krem Nivea. Krem Nivea dał efekt wspaniały. Włosy Janeczki zrobiły się nie tylko czarne,
ale także lśniące i gładko ulizane. Uradowana, zaplotła je w cztery warkoczyki, których końce
przypięła sobie na czubku głowy szpilką. Następnie, bez chwili namysłu, rozmazała sobie
hennę na brwiach i dookoła oczu.
Rezultat był niesamowity. Jej wielkie, niebieskie oczy w straszliwie czarnej oprawie
zrobiły się jeszcze większe i jeszcze jaśniejsze. Kiedy je mrużyła, zaczynała rzeczywiście
wyglądać jak arabska dziewczynka, z czarnymi warkoczykami, z opaloną na brązowo twarzą,
z czarnymi brwiami i rzęsami, otwarcie ich jednakże niweczyło całą arabskość. Zmartwiona i
zatroskana nieco Janeczka porzuciła łazienkę i zmieniła strój. Pozostawiwszy sobie własną
bluzkę z krótkimi rękawkami, włożyła spódnicę pani Krystyny. Spódnica, obciśnięta na
żebrach, opadała jej aż do połowy łydek. Obejrzała się w lustrze i uznała, że jest niezle, tylko
z tymi oczami nie wiadomo co zrobić&
Pawełek skończył malować sandały, pomacał się po głowie i obejrzał na drzwi.
Janeczka! wrzasnął. Długo mam tak siedzieć? To już chyba suche?
W drzwiach ukazała się jego siostra i Pawełek aż się zachłysnął z wrażenia.
Rany kota& !
No więc chyba masz racje, bez okularów się nie obejdzie powiedziała zmartwiona
Janeczka.
Pawełek przez chwilę oglądał ją w milczącym podziwie.
E tam, jest pierwszorzędnie! zawyrokował. W ogóle cię nie poznałem. Wyjdz na
słońce, niech popatrzę.
Janeczka przespacerowała się do furtki i z powrotem.
Jest bardzo dobrze! powtórzył stanowczo Pawełek. Jak masz twarz w cieniu, to
oczu w ogóle nie widać. Będziemy patrzeć spode łba, a okulary możemy wziąć tylko na
wszelki wypadek. Zobacz, czy to jeszcze nie wyschło, bo już trochę za gorąco.
Zaondulowane włosy Pawełka nie zrobiły się, niestety, kędzierzawe. Wysmarowane henną
i kremem Nivea nabrały wprawdzie lśniącej czerni, ale za to wyprostowały się i pozostały
zaledwie falujące. Janeczka przypomniała sobie nagle, że coś słyszała o usztywnianiu włosów
białkiem. Poświęciwszy dwa jajka, uzyskali wreszcie nastroszoną szopę, która zaspokoiła ich
wymagania. Włożyli wysmarowane pastą do zębów sandały i obejrzeli się jeszcze raz.
Ogólnie biorąc, było niezle, z daleka i bez dokładnego przypatrywania się można ich było
wziąć za arabskie dzieci.
No to teraz gazu powiedział Pawełek. Bo nam ten fotomontaż zacznie złazić i
dopiero wtedy wszyscy na nas zwrócą uwagę. Którędy? Przez miasto czy na przełaj?
Na przełaj, przez miasto lepiej nie ryzykować.
Od razu za cmentarzem skręcili w lewo, dołem ominęli wjazd do kamieniołomu i slumsy i
dopiero potem wdrapali się na górę. Dalej poprowadził Chaber, który wśród placów budowy z
łatwością odnalazł wczorajszy ślad swoich państwa, od razu trafiając na wąskie przejście do
uliczki. Obok przejścia bawiły się dzieci i jakiś chłopiec zawołał coś do nich.
Harła balia larwa odpowiedział pod nosem Pawełek, nie zwalniając kroku.
Zwariowałeś zgorszyła się zaskoczona Janeczka. Co ty mówisz?!
Cicho! Niech myślą, że tak niewyraznie mówię po arabsku. Jak oni gadają, to jakoś
podobnie brzmi.
Połapią się&
Coś ty! Jak ktoś niewyraznie mamrocze po polsku, to wiesz, że po polsku, ale nic nie
możesz zrozumieć, nie? Po francusku to samo. No więc niech myślą, że ja tak niewyraznie
mamroczę po arabsku. Takie harła balia to oni mówią ciągle.
Cicho, już jesteśmy&
Uliczka była prawie pusta. Chaber bez wahania pokazał zaułek i wejście do domu, w
którym wczoraj gościł złodziej. Zatrzymali się.
Właściwie teraz możemy robić byle co szepnął niespokojnie Pawełek.
Udawajmy, że się bawimy.
Musimy tam zajrzeć odszepnęła Janeczka. Przecież po to się przebraliśmy, żeby
móc tam zajrzeć. Znajdz sobie jakiś kamień, jak nas kto zobaczy, będziesz udawał, że go
kopiesz.
A ty?
Ja będę udawała, że się z szacunkiem przyglądam&
Czekaj, popatrzmy najpierw na ten sklepik od frontu& [ Pobierz całość w formacie PDF ]