[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ucierpiała.
Jeden ze strażaków zrobił im wykład o tym, jak nie powinno się próbować gasić ognia
bez odpowiedniego sprzętu. Pózniej jednak pozwolił sobie na milszą uwagę. Stwierdził, że
tak naprawdę to uchronili dom przed wielkim pożarem. Ogień zniszczył głównie pokój, w
którym został podłożony, oraz dwa pokoje nad nim. Poza tym we wschodnim skrzydle wiele
szkód wyrządził dym. Lecz wszystko będzie można odnowić lub odbudować. Rose zdawała
sobie sprawę, że mieli dużo szczęścia. Mógł przecież spłonąć cały dom.
Strażak zalecił im także natychmiastowe badania w szpitalu, ale żadne z nich nie miało
zamiaru się tam wybrać. Jedynym ich pragnieniem było pozostanie we dwójkę w Lyncombe
Manor.
Wreszcie odjechał ostatni wóz i w domu zapanował spokój. Nathan i Rose poszli do
dużego pokoju, który był nie tknięty przez ogień. Stali tam, patrząc długo na siebie.
Uratowałaś mi życie powiedział Nathan w końcu. Gdybyś mnie wtedy nie
wyciągnęła z pokoju, spłonąłbym jak wiór.
Rose zadrżała.
Nie chcę o tym myśleć rzekła niepewnie. Nie teraz. Spojrzała na niego uważnie.
A co zrobimy z Jancis?
Chyba nic. Oboje wiemy, że to ona podłożyła ogień, ale udowodnienie tego w sądzie
byłoby prawie niemożliwe.
Więc. ujdzie jej to płazem?
Pożar?... Tak.
Myślisz, że to przypadek, iż pożar zaczął się we wschodnim skrzydle? Tam, gdzie ja
mieszkałam?
Oczywiście, zenie. Jancis jest mściwa. Dzisiaj to dobitnie udowodniła. Zacisnął usta.
Ale są sposoby, żeby za to zapłaciła.
Jakie?
Wciąż jeszcze mam bardzo wpływowych znajomych wśród muzyków. Koniec z karierą
tej pani! Od dzisiaj nikt nie będzie zapraszał jej na przesłuchania, żaden z najlepszych
agentów nie zgodzi się jej reprezentować. Jancis nie otrzyma też propozycji kontraktu od
żadnej wytwórni płyt. Dotychczas jej kariera była tylko zagrożona, lecz teraz to już koniec.
Uważasz, że powinieneś tak postąpić? Czy to uczciwie? spytała Rose, zagryzając
wargi.
Po dzisiejszej nocy? Spojrzał na nią z niedowierzaniem. I ty masz jeszcze jakieś
skrupuły? Przecież jedno z nas, czy nawet oboje, mogło zginąć. Jancis podłożyła ogień
celowo. Chciała, by ten dom przestał istnieć, a przy okazji my mogliśmy stracić życie.
Wiesz... Zawahała się. Myślę, że utrata ciebie i twoich piosenek to już
wystarczająca kara.
Jesteś za miękka powiedział, potrząsając głową, ale nagle uśmiechnął się lekko.
Może również dlatego chcę z tobą być. Więc jeżeli i ty naprawdę tego chcesz...
Tak. Nienawidzę jej' wyznała i nie chcę być do niej w niczym podobna. Gdybyśmy
zniszczyli jej i tak już zachwianą karierę, oznaczałoby to, że jesteśmy tak samo mściwi jak
ona.
Poddał się, wzruszywszy ramionami.
Nie będę więc nigdzie dzwonił. I spróbujmy do końca życia nie wymawiać jej imienia.
Do końca życia... Zabrzmiało to tak, jakby miał jakieś bardzo dalekosiężne plany
dotyczące ich dwojga. Po dzisiejszej nocy chciała wreszcie uwierzyć, że naprawdę mają przed
sobą przyszłość.
Czy próbujesz mi powiedzieć, że chciałbyś, abym tu została? spytała nieśmiało.
Właściwie... Nathan przyjął nonszalancką pozę to chciałbym ci ofiarować
Lyncombe Manor w prezencie ślubnym. Niestety, teraz to trochę uszkodzony prezent, ale za
kilka tygodni będzie jak nowy.
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
Powiedziałeś... w prezencie ślubnym?
Jesteś dziewczyną, która potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. I chcę ci je dać.
Ale nawet mi nie powiedziałeś... no, nie powiedziałeś, że mnie kochasz wymamrotała.
Nie, nie powiedziałem, lecz chyba w końcu poruszę i ten temat.
Nie wiedziałam... to znaczy nie spodziewałam się... nie wiedziałam, że myślisz o mnie
w taki sposób wydusiła wreszcie.
To znaczy w jaki? spytał, drocząc się z nią.
No... jak o kimś, z kim chciałbyś spędzić życie.
Myślałem, że wiesz. Teraz z kolei on był zdumiony. Jakże więc, przeżywaliśmy
całą tę hecę z Jancis tylko po to, byś nie była pewna, że właśnie ciebie pragnę? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
ucierpiała.
Jeden ze strażaków zrobił im wykład o tym, jak nie powinno się próbować gasić ognia
bez odpowiedniego sprzętu. Pózniej jednak pozwolił sobie na milszą uwagę. Stwierdził, że
tak naprawdę to uchronili dom przed wielkim pożarem. Ogień zniszczył głównie pokój, w
którym został podłożony, oraz dwa pokoje nad nim. Poza tym we wschodnim skrzydle wiele
szkód wyrządził dym. Lecz wszystko będzie można odnowić lub odbudować. Rose zdawała
sobie sprawę, że mieli dużo szczęścia. Mógł przecież spłonąć cały dom.
Strażak zalecił im także natychmiastowe badania w szpitalu, ale żadne z nich nie miało
zamiaru się tam wybrać. Jedynym ich pragnieniem było pozostanie we dwójkę w Lyncombe
Manor.
Wreszcie odjechał ostatni wóz i w domu zapanował spokój. Nathan i Rose poszli do
dużego pokoju, który był nie tknięty przez ogień. Stali tam, patrząc długo na siebie.
Uratowałaś mi życie powiedział Nathan w końcu. Gdybyś mnie wtedy nie
wyciągnęła z pokoju, spłonąłbym jak wiór.
Rose zadrżała.
Nie chcę o tym myśleć rzekła niepewnie. Nie teraz. Spojrzała na niego uważnie.
A co zrobimy z Jancis?
Chyba nic. Oboje wiemy, że to ona podłożyła ogień, ale udowodnienie tego w sądzie
byłoby prawie niemożliwe.
Więc. ujdzie jej to płazem?
Pożar?... Tak.
Myślisz, że to przypadek, iż pożar zaczął się we wschodnim skrzydle? Tam, gdzie ja
mieszkałam?
Oczywiście, zenie. Jancis jest mściwa. Dzisiaj to dobitnie udowodniła. Zacisnął usta.
Ale są sposoby, żeby za to zapłaciła.
Jakie?
Wciąż jeszcze mam bardzo wpływowych znajomych wśród muzyków. Koniec z karierą
tej pani! Od dzisiaj nikt nie będzie zapraszał jej na przesłuchania, żaden z najlepszych
agentów nie zgodzi się jej reprezentować. Jancis nie otrzyma też propozycji kontraktu od
żadnej wytwórni płyt. Dotychczas jej kariera była tylko zagrożona, lecz teraz to już koniec.
Uważasz, że powinieneś tak postąpić? Czy to uczciwie? spytała Rose, zagryzając
wargi.
Po dzisiejszej nocy? Spojrzał na nią z niedowierzaniem. I ty masz jeszcze jakieś
skrupuły? Przecież jedno z nas, czy nawet oboje, mogło zginąć. Jancis podłożyła ogień
celowo. Chciała, by ten dom przestał istnieć, a przy okazji my mogliśmy stracić życie.
Wiesz... Zawahała się. Myślę, że utrata ciebie i twoich piosenek to już
wystarczająca kara.
Jesteś za miękka powiedział, potrząsając głową, ale nagle uśmiechnął się lekko.
Może również dlatego chcę z tobą być. Więc jeżeli i ty naprawdę tego chcesz...
Tak. Nienawidzę jej' wyznała i nie chcę być do niej w niczym podobna. Gdybyśmy
zniszczyli jej i tak już zachwianą karierę, oznaczałoby to, że jesteśmy tak samo mściwi jak
ona.
Poddał się, wzruszywszy ramionami.
Nie będę więc nigdzie dzwonił. I spróbujmy do końca życia nie wymawiać jej imienia.
Do końca życia... Zabrzmiało to tak, jakby miał jakieś bardzo dalekosiężne plany
dotyczące ich dwojga. Po dzisiejszej nocy chciała wreszcie uwierzyć, że naprawdę mają przed
sobą przyszłość.
Czy próbujesz mi powiedzieć, że chciałbyś, abym tu została? spytała nieśmiało.
Właściwie... Nathan przyjął nonszalancką pozę to chciałbym ci ofiarować
Lyncombe Manor w prezencie ślubnym. Niestety, teraz to trochę uszkodzony prezent, ale za
kilka tygodni będzie jak nowy.
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
Powiedziałeś... w prezencie ślubnym?
Jesteś dziewczyną, która potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. I chcę ci je dać.
Ale nawet mi nie powiedziałeś... no, nie powiedziałeś, że mnie kochasz wymamrotała.
Nie, nie powiedziałem, lecz chyba w końcu poruszę i ten temat.
Nie wiedziałam... to znaczy nie spodziewałam się... nie wiedziałam, że myślisz o mnie
w taki sposób wydusiła wreszcie.
To znaczy w jaki? spytał, drocząc się z nią.
No... jak o kimś, z kim chciałbyś spędzić życie.
Myślałem, że wiesz. Teraz z kolei on był zdumiony. Jakże więc, przeżywaliśmy
całą tę hecę z Jancis tylko po to, byś nie była pewna, że właśnie ciebie pragnę? [ Pobierz całość w formacie PDF ]