[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzeczy i dotarliśmy się dopiero po kilku miesiącach. - Urwała, przerażona
tym, co powiedziała.
Luca wpatrywał się w nią z ręką przyciśniętą do czoła; wyglądał jak
człowiek, który przed chwilą otrzymał potężny cios. Zatrzymał
spojrzenie na jej brzuchu.
- Nie jesteś w ciąży?
- Wreszcie... - westchnęła z desperacją.
- I nie miałaś żadnych innych kochanków?
- Nie. - Uśmiechnęła się gorzko.
Przez chwilę patrzył na nią ogłuszony, po czym obrócił się gwałtownie i
bez zwykłego wdzięku podszedł do okna. Gdy znów na nią spojrzał, jego
twarz była wyprana z wszelkich emocji.
- Zdaje się, że się pomyliłem.
- Ja bardziej. Odwrócił wzrok.
- Może udałoby nam się coś uratować z tej sytuacji?
- Na przykład przyjazń do grobowej deski? Nie sądzę.
WIECZÓR NA MANHATTANIE
141
- To znaczy, że i tak nie zechciałabyś za mnie wyjść?
Alice zastygła. Tym razem to na pewno musiał być żart. Porzucił ją,
potem próbował kupić, obraził na wszelkie możliwe sposoby, a teraz...
Wzięła głęboki oddech i przygwozdziła go pogardliwym spojrzeniem.
- Wyjść za ciebie? Jesteś najbardziej odrażającym mężczyzną, jakiego
spotkałam. Nienawidzę cię! W małżeństwie nie chodzi o poświęcenie,
tylko o miłość i jestem pewna, że twój ojciec by się z tym zgodził!
Luca pochylił głowę.
- Pewnie tak - przyznał. - Ale gdy się kogoś kocha, robi się rzeczy,
których inaczej może by się nie zrobiło.
- Rozumiem, że kochasz swojego ojca, ale jeśli potrzebujesz żony, to z
pewnością znajdziesz jakąś kobietę, która się zgodzi na ślub.
- Nie chcę nikogo innego - wyrzucił z siebie gwałtownie. - Chcę ciebie,
Alice.
Przymknęła oczy.
- Ale ja ciebie nie chcę - skłamała, wiedząc, że on jej nie kocha.
- Spałem z tobą, myśląc, żę nosisz dziecko innego mężczyzny.
Próbowałem nie czuć twojego zapachu ani dotyku... ale wiedziałem, że
muszę cię mieć jeszcze raz. Nie jestem z tego dumny. Zbyt długo po-
wstrzymywałem się, żeby cię nie dotknąć... - Gdyby dotknął jej w tej
chwili, rozpłynęłaby się zupełnie, ale
142
KIM LAWRENCE
nie zrobił tego. - A teraz, gdy już to zrobiłem, nie potrafię przestać. Jesteś
jak narkotyk.
Otworzyła oczy, by mu powiedzieć, że ona czuje to samo, ale jego już nie
było.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Nie mogła tak tego zostawić. Chciała skontaktować się z Luką i zapytać,
czy mówił poważnie.
Zaraz po powrocie do domu zadzwoniła do Nowego Jorku, ale nikt nie
wiedział, gdzie Luca się podziewa; zniknął jak kamień w wodzie. Może
jest z jakąś dziewczyną, zasugerował ktoś żartem, i Alice poczuła, że robi
jej się niedobrze; właściwie przez cały czas czuła mdłości. Nim Luca
wreszcie się pojawił, wciąż w stanie kawalerskim, jak się okazało, Alice
odkryła pewną komplikację.
Niedługo po tym, jak powiedziała Luce, że nie jest w ciąży, okazało się,
że jest. Nikt tego dotychczas nie zauważył, bo choć męczyły ją mdłości,
zamiast przybrać na wadze, Alice schudła o kilka kilogramów. Na
szczęście najgorsze już minęło i przestało jej się robić niedobrze na widok
szklanki wody, ale wiedziała, że już niedługo ciąża zacznie być widoczna.
Dręczyła ją świadomość, że musi powiedzieć Luce. Nie mogła nawet
usprawiedliwiać się tym, że nie miała okazji, bo miała ich wiele. Wciąż
pracowała dla Romana, a Luca był współwłaścicielem firmy;
wielokrotnie, gdy odbierała telefon, słyszała w słuchawce jego głos.
144
KIM LAWRENCE
Kilka razy zbierała się na odwagę, by mu powiedzieć, ale odzywał się do
niej chłodnymi monosylabami, ucinając wszelką możliwość
podtrzymania rozmowy. Czuła się tak, jakby miała powiedzieć o dziecku
zupełnie obcemu człowiekowi. Miała wrażenie, że jego oświadczyny
odbyły się w zupełnie innym życiu.
Jej zazwyczaj bardzo spostrzegawczy szef tym razem nie zauważył
żadnych oczywistych symptomów, co nie było do niego podobne. Ale
Roman nie był sobą, i Alice podejrzewała, że przyczyną była nowa
kobieta w jego życiu.
Przekonała się, że Scarlet jest kimś wyjątkowym, gdy Roman
zapowiedział, że nie poleci z nią w piątek do Irlandii, tylko popłynie
promem. Widząc zdziwienie Alice wyjaśnił nieco obronnym tonem, że
Scarlet nie lubi latać.
- Polubisz ją - dodał nieoczekiwanie.
- Na pewno tak.
- I Sama.
- To jej syn?
- Prawdę mówiąc, to mój syn.
Rzuciwszy tę bombę, spokojnie wyszedł na spotkanie, zostawiając swoją
asystentkę z otwartymi ustami. Może dlatego Luca dotychczas się nie
ożenił? Jego ojciec miał już wnuka i o ile dobrze rozumiała sytuację,
zanosiło się na ślub. Dzięki temu Luca miał wolne ręce.
W końcu Alice poleciała do Irlandii sama, klasą biznesową. Na lotnisku
czekała na nią limuzyna z szoferem, która zawiozła ją do posiadłości
0'Haganów.
WIECZÓR NA MANHATTANIE
145
Była tu już kilkakrotnie wcześniej z Romanem, gdy pracowali w
weekendy, ale wtedy nie nosiła w brzuchu wnuka 0'Haganów!
Natalia robiła, co mogła, by Alice czuła się swobodnie, ją zaś
przepełniały wyrzuty sumienia. Zastanawiała się, czy powitaliby ją
równie serdecznie, gdyby wiedzieli. Matki zwykle stawały po stronie
synów, a Natalia była ze swoich bardzo dumna.
- Czuj się jak w domu, kochana. Wiem, że lubisz spacery. Aadna pogoda
ma się utrzymać do przyszłego tygodnia, a Roman dotrze tu dopiero za
parę dni. Jesteśmy ogromnie podnieceni - wyznała, co wzmogło
podejrzenia Alice, że szykuje się tu jakaś uroczystość.
Postanowiła pójść za radą Natalii i wybrać się na spacer. Sięgnęła po buty
i kurtkę i'gdy była już przy drzwiach, zadzwonił telefon. Ponieważ nikogo
nie było w pobliżu, Alice podniosła słuchawkę, ale nim zdążyła się
przedstawić, ten ktoś po drugiej stronie zapytał:
- Tato? To ty?
Omal nie wypuściła słuchawki. Przez dłuższą chwilę patrzyła na nią w
milczeniu, drżąc ha całym ciele.
- Nie, to ja - odrzekła w końcu przez wyschnięte gardło.
Przymknęła oczy zastanawiając się, czy Luca pozna jej głos. Poznał.
- Alice... Alice, czy to naprawdę ty? - W słuchawce
146
KIM LAWRENCE
coś zatrzeszczało. - Cholera, bateria się rozładowuje, a mój lot... w
każdym razie nie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
rzeczy i dotarliśmy się dopiero po kilku miesiącach. - Urwała, przerażona
tym, co powiedziała.
Luca wpatrywał się w nią z ręką przyciśniętą do czoła; wyglądał jak
człowiek, który przed chwilą otrzymał potężny cios. Zatrzymał
spojrzenie na jej brzuchu.
- Nie jesteś w ciąży?
- Wreszcie... - westchnęła z desperacją.
- I nie miałaś żadnych innych kochanków?
- Nie. - Uśmiechnęła się gorzko.
Przez chwilę patrzył na nią ogłuszony, po czym obrócił się gwałtownie i
bez zwykłego wdzięku podszedł do okna. Gdy znów na nią spojrzał, jego
twarz była wyprana z wszelkich emocji.
- Zdaje się, że się pomyliłem.
- Ja bardziej. Odwrócił wzrok.
- Może udałoby nam się coś uratować z tej sytuacji?
- Na przykład przyjazń do grobowej deski? Nie sądzę.
WIECZÓR NA MANHATTANIE
141
- To znaczy, że i tak nie zechciałabyś za mnie wyjść?
Alice zastygła. Tym razem to na pewno musiał być żart. Porzucił ją,
potem próbował kupić, obraził na wszelkie możliwe sposoby, a teraz...
Wzięła głęboki oddech i przygwozdziła go pogardliwym spojrzeniem.
- Wyjść za ciebie? Jesteś najbardziej odrażającym mężczyzną, jakiego
spotkałam. Nienawidzę cię! W małżeństwie nie chodzi o poświęcenie,
tylko o miłość i jestem pewna, że twój ojciec by się z tym zgodził!
Luca pochylił głowę.
- Pewnie tak - przyznał. - Ale gdy się kogoś kocha, robi się rzeczy,
których inaczej może by się nie zrobiło.
- Rozumiem, że kochasz swojego ojca, ale jeśli potrzebujesz żony, to z
pewnością znajdziesz jakąś kobietę, która się zgodzi na ślub.
- Nie chcę nikogo innego - wyrzucił z siebie gwałtownie. - Chcę ciebie,
Alice.
Przymknęła oczy.
- Ale ja ciebie nie chcę - skłamała, wiedząc, że on jej nie kocha.
- Spałem z tobą, myśląc, żę nosisz dziecko innego mężczyzny.
Próbowałem nie czuć twojego zapachu ani dotyku... ale wiedziałem, że
muszę cię mieć jeszcze raz. Nie jestem z tego dumny. Zbyt długo po-
wstrzymywałem się, żeby cię nie dotknąć... - Gdyby dotknął jej w tej
chwili, rozpłynęłaby się zupełnie, ale
142
KIM LAWRENCE
nie zrobił tego. - A teraz, gdy już to zrobiłem, nie potrafię przestać. Jesteś
jak narkotyk.
Otworzyła oczy, by mu powiedzieć, że ona czuje to samo, ale jego już nie
było.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Nie mogła tak tego zostawić. Chciała skontaktować się z Luką i zapytać,
czy mówił poważnie.
Zaraz po powrocie do domu zadzwoniła do Nowego Jorku, ale nikt nie
wiedział, gdzie Luca się podziewa; zniknął jak kamień w wodzie. Może
jest z jakąś dziewczyną, zasugerował ktoś żartem, i Alice poczuła, że robi
jej się niedobrze; właściwie przez cały czas czuła mdłości. Nim Luca
wreszcie się pojawił, wciąż w stanie kawalerskim, jak się okazało, Alice
odkryła pewną komplikację.
Niedługo po tym, jak powiedziała Luce, że nie jest w ciąży, okazało się,
że jest. Nikt tego dotychczas nie zauważył, bo choć męczyły ją mdłości,
zamiast przybrać na wadze, Alice schudła o kilka kilogramów. Na
szczęście najgorsze już minęło i przestało jej się robić niedobrze na widok
szklanki wody, ale wiedziała, że już niedługo ciąża zacznie być widoczna.
Dręczyła ją świadomość, że musi powiedzieć Luce. Nie mogła nawet
usprawiedliwiać się tym, że nie miała okazji, bo miała ich wiele. Wciąż
pracowała dla Romana, a Luca był współwłaścicielem firmy;
wielokrotnie, gdy odbierała telefon, słyszała w słuchawce jego głos.
144
KIM LAWRENCE
Kilka razy zbierała się na odwagę, by mu powiedzieć, ale odzywał się do
niej chłodnymi monosylabami, ucinając wszelką możliwość
podtrzymania rozmowy. Czuła się tak, jakby miała powiedzieć o dziecku
zupełnie obcemu człowiekowi. Miała wrażenie, że jego oświadczyny
odbyły się w zupełnie innym życiu.
Jej zazwyczaj bardzo spostrzegawczy szef tym razem nie zauważył
żadnych oczywistych symptomów, co nie było do niego podobne. Ale
Roman nie był sobą, i Alice podejrzewała, że przyczyną była nowa
kobieta w jego życiu.
Przekonała się, że Scarlet jest kimś wyjątkowym, gdy Roman
zapowiedział, że nie poleci z nią w piątek do Irlandii, tylko popłynie
promem. Widząc zdziwienie Alice wyjaśnił nieco obronnym tonem, że
Scarlet nie lubi latać.
- Polubisz ją - dodał nieoczekiwanie.
- Na pewno tak.
- I Sama.
- To jej syn?
- Prawdę mówiąc, to mój syn.
Rzuciwszy tę bombę, spokojnie wyszedł na spotkanie, zostawiając swoją
asystentkę z otwartymi ustami. Może dlatego Luca dotychczas się nie
ożenił? Jego ojciec miał już wnuka i o ile dobrze rozumiała sytuację,
zanosiło się na ślub. Dzięki temu Luca miał wolne ręce.
W końcu Alice poleciała do Irlandii sama, klasą biznesową. Na lotnisku
czekała na nią limuzyna z szoferem, która zawiozła ją do posiadłości
0'Haganów.
WIECZÓR NA MANHATTANIE
145
Była tu już kilkakrotnie wcześniej z Romanem, gdy pracowali w
weekendy, ale wtedy nie nosiła w brzuchu wnuka 0'Haganów!
Natalia robiła, co mogła, by Alice czuła się swobodnie, ją zaś
przepełniały wyrzuty sumienia. Zastanawiała się, czy powitaliby ją
równie serdecznie, gdyby wiedzieli. Matki zwykle stawały po stronie
synów, a Natalia była ze swoich bardzo dumna.
- Czuj się jak w domu, kochana. Wiem, że lubisz spacery. Aadna pogoda
ma się utrzymać do przyszłego tygodnia, a Roman dotrze tu dopiero za
parę dni. Jesteśmy ogromnie podnieceni - wyznała, co wzmogło
podejrzenia Alice, że szykuje się tu jakaś uroczystość.
Postanowiła pójść za radą Natalii i wybrać się na spacer. Sięgnęła po buty
i kurtkę i'gdy była już przy drzwiach, zadzwonił telefon. Ponieważ nikogo
nie było w pobliżu, Alice podniosła słuchawkę, ale nim zdążyła się
przedstawić, ten ktoś po drugiej stronie zapytał:
- Tato? To ty?
Omal nie wypuściła słuchawki. Przez dłuższą chwilę patrzyła na nią w
milczeniu, drżąc ha całym ciele.
- Nie, to ja - odrzekła w końcu przez wyschnięte gardło.
Przymknęła oczy zastanawiając się, czy Luca pozna jej głos. Poznał.
- Alice... Alice, czy to naprawdę ty? - W słuchawce
146
KIM LAWRENCE
coś zatrzeszczało. - Cholera, bateria się rozładowuje, a mój lot... w
każdym razie nie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]