[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Spierać się? Błagać? Odwoły wać do rozsądku? Już za pózno i niewiele to zmieni. Zawsze jest za pózno i zawsze niewiele to zmieni.
- Jak& j ak rozumiem, nie musimy dodawać, że Elise i Kali są poza tą sprawą. Nic się nie wy darzy na ich oczach.
- Jak rozumiem, nie musimy dodawać, że wciąż kawał chłopa z ciebie i nie będziesz się chował za ich plecami.
Matt przy taknął.
- Do zobaczenia niebawem, Fade.
Rozdział trzy nasty
- Mówię ty lko, że to trochę dziwne, Karen. Wy ciął w pień cały oddział, a ciebie nawet nie drasnął.
Każdy, kto ogląda trochę telewizję, właśnie tak mógł sobie wy obrażać pokój przesłuchań: szare ściany, jeden stół otoczony kilkoma niewy godny mi krzesłami i okienko zabezpieczone drucianą siatką. Już to, że siedzi tutaj, a nie w trochę
sy mpaty czniejszej sali konferency jnej, nie wróży ło nic dobrego. Z drugiej strony, kry ło się w ty m błogosławieństwo -
przy najmniej ten pokój skutecznie odgradzał ją od reszty posterunku.
Kiedy dziś rano szła kory tarzem, przed sobą miała ty lko głuche milczenie, a za sobą podnoszący się szmer szeptów. Nikt się specjalnie nie kry ł ze świdrujący mi spojrzeniami, a ty lko nieliczni starali się ukry ć niechęć.
- Twoi ludzie nie ży ją. Ty siedzisz tutaj i popijasz herbatę.
Nie do końca ścisłe stwierdzenie faktów. Doty chczasowe raporty wskazy wały, że Erin jednak z tego wy jdzie. Poza ty m nie piła herbaty, lecz colę. Karen odchy liła się do ty łu i spojrzała na kapitana Pickeringa.
Zdawało się, że jest zadowolony, iż stoi z boku oparty o ścianę, a czarną robotę wy konuje Ken, jeden z najlepszy ch speców w departamencie od przesłuchań.
- Chcę ty lko, żeby ś powiedziała, Karen, dlaczego, twoim zdaniem, tak jest.
To py tanie padło po raz piąty. Pierwszy raz zostało postawione tonem przy jazny m, wręcz mimochodem. Teraz Ken pochy lał się ku niej nad stołem, wspierając się na pięściach, z lekko zaróżowioną twarzą. Jeżeli temu tępemu
89
grubasowi rzeczy wiście się wy daje, że może ją zastraszy ć, to by ł to jedy nie kolejny dowód na to, że nikt w tej insty tucji nie ma pojęcia, kim ona naprawdę jest. Zaszufladkowali ją sobie taką, jaką chcieli ją widzieć.
- Chłopak by ł słodziutki, więc rżnęliśmy się równo, potem pewnie uznał, że zabicie mnie by łoby nieuprzejme.
Ken zacisnął zęby.
- Może czegoś od ciebie będzie chciał?
- Tak konkretnie, to czego mógłby chcieć?
- Nie wiem. Może ubiłaś z nim interes. On cię puści, a ty będziesz go informować o postępach w śledztwie. - Złagodniał tak nagle i tak czy telnie, że bez wątpienia udawał. - Do licha, Karen, sam by m tak zrobił
na twoim miejscu. Gdy by jakiś psy chopata przy wiązał mnie do krzesła&
Główny obraz wy darzeń zaczy nał by ć taki, że chłopcy mężnie walczy li i bohatersko zginęli, natomiast ona stchórzy ła, a potem wy targowała sobie wolność. %7ładna niespodzianka. Wielu mężczy zn, z który mi pracowała, z wy szukiwania jej
słabostek uczy niło sobie pełnoetatowe zajęcie. Gdy ty lko coś się jej nie udało, naty chmiast się rodził kolejny dowcip o blondy nkach. Przeważnie nie by ły nawet śmieszne.
- Właściwie przy klejona, by łam przy klejona do krzesła taśmą. Nie mam wątpliwości, że na moim miejscu dobiłby ś takiego targu. Aleja nie jestem tobą, prawda?
Ken odstąpił na chwilę od stołu i włoży ł ręce do kieszeni, próbując się zastanowić nad ujęciem tematu z innej strony. Karen pociągnęła ły k coli, patrząc mu prosto w twarz.
Tak naprawdę, przy najmniej na trochę złości, okazy wanej jej przez kolegów, istotnie zasłuży ła. Kiedy otrzy mała awans, zwątpienie we własne siły i poczucie na karku całej tej  akcji afirmaty wnej sprawiło, że zachowy wała się w
charaktery sty czny dla siebie, ale niezby t skuteczny sposób. Powinna się by ła umawiać po godzinach z chłopakami na piwo w pubach, ty mczasem owa odrobina niepewności kazała jej koncentrować się na ty m, żeby wszy stko robić lepiej niż
inni. Wmawiała sobie, że robi tak, aby zy skać szacunek podwładny ch, ale to nie by ła cała prawda.
Gorzej nawet, powiedziała sobie, że nikomu nie pozwoli 90
się wpędzić w polity kę i zerwała kontakty z grupą feministek, jedy ny mi jej stronniczkami. Te szy bko okrzy knęły ją zdrajczy nią i teraz równie chętnie widziały by jej klęskę. Jaka pły nie z tego nauka? Efekt zmieszania niejasny ch intencji z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl