[ Pobierz całość w formacie PDF ]

choć włożony w to wysiłek wcale nie musi przynieść spodziewanych efektów. Ale
tymczasem, co tu robić?
Było jeszcze za wcześnie, by wydzwaniać po domach, ale przyszło mi do głowy, że
wizyta u Kitty może wnieść coś nowego.
Chłód minionego dnia minął. Powietrze było przejrzyste, a słońce zaczęło przypiekać.
Zaparkowałam volkswagena na ostatnim wolnym miejscu na parkingu dla gości i okrążyłam
budynek, zmierzając do frontowego wejścia. Nikogo nie spotkałam w okienku informacji,
lecz szpital pracował pełną parą. W kawiarni tłoczyli się ludzie, z wnętrza dolatywał
nieprzerwanie zapach cholesterolu i kofeiny. W sklepie z upominkami świeciły się światła. W
kasie tętniło życie; wypełniały ją młode urzędniczki, przygotowujące rachunki, jakby
dobiegała do końca doba hotelowa. Panowała tu atmosfera podniecenia  personel medyczny
przygotowywał się na narodziny, śmierć i skomplikowane operacje, połamane kości,
załamania psychiczne, przedawkowania... Sto zagrażających życiu wypadków każdego dnia
tygodnia. A we wszystko wkrada się podstępny seks, jak w operze mydlanej.
Wyjechałam na trzecie piętro, następnie po wyjściu z windy skręciłam w lewo opodal
 trzeciego południowego . Wielkie podwójne drzwi były zamknięte, jak zwykle. Nacisnęłam
dzwonek. Po chwili korpulentna Murzynka w dżinsach i błękitnym podkoszulku zadzwięczała
kluczami i uchyliła nieznacznie drzwi. Miała pokazny zegarek, używany zwykle przez
pielęgniarki, na nogach buty na dwucalowych, kauczukowych podeszwach, których zadaniem
było chronienie przed płaskostopiem i żylakami. Jej oczy były zadziwiająco orzechowe, a z
twarzy bił profesjonalizm. Biała, plastikowa etykietka informowała, że nazywa się Natalie
Jacks. Przedstawiłam jej kserokopię mojej licencji i poprosiłam o rozmowę z Kitty Wenner,
tłumacząc, że jestem przyjaciółką rodziny.
Po uważnym przejrzeniu moich dokumentów zgodziła się w końcu mnie wpuścić.
Zamknęłam drzwi i poszłam korytarzem do sali położonej niemal przy końcu.
Ukradkowo zaglądałam do mijanych pomieszczeń. Nie wiem, czego oczekiwałam  kobiet
wijących się w konwulsjach i bełkoczących do siebie, mężczyzn naśladujących
eksprezydentów i zwierzęta z dżungli? Albo wszystkich odurzonych lekarstwami, od których
puchną języki i oczy wychodzą z orbit. Zamiast tego, mijając kolejne drzwi, zauważałam
twarze skierowane na mnie z ciekawością, jakbym była nową pacjentką, mogącą w każdej
chwili wrzasnąć lub zaćwierkać, rozrywając przy tym ubranie. Nie zauważałam żadnej
różnicy między nimi a mną, co mnie nieco zdeprymowało.
Kitty wstała już i ubrała się, jej włosy wciąż były mokre po kąpieli. Wyciągnęła się na
łóżku, podkładając pod głowę poduszki, obok na stoliku stała taca ze śniadaniem. Nosiła
jedwabne kimono, które wisiało na niej jak na wieszaku. Jej piersi nie większe były niż guziki
na kanapie, a ręce składały się z samych kości, powleczonych skórą cienką jak bibuła.
Ogromne oczy spozierały dziko, kształt czaszki dodawał jakieś pięćdziesiąt lat. Sally
Struthers mogłaby wykorzystać zdjęcie Kitty do reklamowania opieki rodzicielskiej.
 Masz gościa  oznajmiła Natalie.
Oczy Kitty spoczęły na mnie i przez moment widziałam, jaka jest przerażona. Umierała.
Musiała to wiedzieć. Energia niczym pot wyciekała wszystkimi porami jej skóry.
Natalie popatrzyła na tacę ze śniadaniem.
 Wiesz, że zaczną cię karmić dożylnie, jeśli się nie postarasz. Sądziłam, że zawarłaś
umowę z doktorem Kleinertem.
 Trochę zjadłam  powiedziała Kitty.
 No cóż, nie chcę cię zmuszać, ale wkrótce będzie miał obchód. Spróbuj trochę
dzióbnąć, kiedy będziesz rozmawiać, okay? Jesteśmy z tobą, dziecinko. Szczerze.
Wychodząc, Natalie obdarzyła nas przelotnym uśmiechem. Weszła następnie do
sąsiedniego pokoju, skąd doszedł jej głos.
Twarz Kitty była całkowicie różowa, dziewczyna z trudem powstrzymywała łzy. Sięgnęła
po papierosa i zapaliła go, zakasłała i zakryła usta wierzchem kościstej dłoni. Potrząsnęła
głową, wyczarowując uśmiech, który miał w sobie odrobinę słodyczy.
 Boże, sama nie wiem, jak się w to wpakowałam  powiedziała, a potem dodała z
tęsknotą:  Sądzisz, że Glen mnie odwiedzi?
 Nie wiem. Chyba do niej pojadę po rozmowie z tobą. Jeśli chcesz, wspomnę jej o tym.
 Wykopała tatusia.
 Słyszałam.
 Teraz na pewno wykopie mnie.
Nie mogłam już na nią patrzeć. Tęskniła za Glen tak wyraznie, że bolało mnie serce.
Obejrzałam tacę ze śniadaniem: patera świeżych owoców, bułeczka z jagodami, truskawkowy
jogurt w kartonie, płatki z owocami na mleku, sok pomarańczowy, herbata. Nic nie
wskazywało, by czegokolwiek spróbowała.
 Chcesz coś z tego?  zapytała.
 Zapomnij. Pózniej powiesz Kleinertowi, że sama zjadłaś.
Uśmiechnęła się z zażenowaniem, zaczerwieniona.
 Nie rozumiem, dlaczego nie jesz  powiedziałam.
Zrobiła kwaśną minę.
 Wszystko wygląda tu tak prostacko. Jest tu dziewczynka, drugie drzwi dalej, która
cierpi na anoreksję, wiesz? Przywiezli ją i w końcu zaczęła jeść. Teraz wygląda, jakby była w
ciąży. Wciąż jest chuda. Tylko w brzuchu ma pół piłki do kosza. To obrzydliwe.
 I co z tego. %7łyje, no nie?
 Ja nie chcę tak wyglądać. Poza tym nie dają nic smacznego, a po tym chce mi się
rzygać.
Nie było sensu drążyć tego tematu, więc przeszłam na inny.
 Rozmawiałaś z ojcem po tym, jak Glen go wyrzuciła?
Kitty wzruszyła ramionami.
 Zawsze tu wpada po południu. Nim znajdzie mieszkanie, będzie mieszkał w hotelu
Edgewater.
 Czy wspominał ci o testamencie Bobby ego?
 Coś tam. Podobno Bobby zostawił mi wszystkie pieniądze. Czy to prawda?  Nie
okazała konsternacji.
 O ile mi wiadomo, tak.
 Ale dlaczego to zrobił?
 Może czuł, że pochrzanił ci życie i chciał to jakoś wynagrodzić. Derek powiedział mi,
że zostawił też pewną sumkę rodzicom Ricka. A może uważał, że to przekona cię, byś się
wreszcie wydostała z tego gnoju? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl