[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Choć raz.
No i co teraz, Ripley? pytała siebie w duchu. Co teraz? Trzy twarze wpatrywały się w nią
oczekując konkretnych decyzji. Rozpaczliwie szukała jakichś rozwiązań, jakichś błyskotliwych
myśli, ale w głowie czyhał tylko strach i pustka. Jej towarzysze doświadczali bez wątpienia tego
samego. Zaczynała rozumieć Dallasa, lecz teraz nie miało to już żadnego znaczenia.
- Zatem sprawa dowództwa ustalona - powiedziała. - Jeśli ktoś z was ma jakiś lepszy pomysł
na unieszkodliwienie tej bestii, słucham. Jeśli nie, trzymamy się tego samego planu.
- %7łeby skończyć w ten sam sposób? - Lambert potrząsnęła głową. - Nie, wielkie dzięki.
- Masz lepszy pomysł? To mów.
- Mam: opuścić statek. Wsiąść na prom i dać stąd nogę, byle dalej. Musimy zaryzykować i
wziąć kurs na Ziemię. Kiedy dotrzemy do bardziej uczęszczanych szlaków, ktoś usłyszy nasz
sygnał S.O.S, ktoś nas musi usłyszeć.
Ash podjął kwestię, której woleliby raczej nie podejmować. Lambert go do tego zmusiła.
- O czymś chyba zapominasz, nawigatorze - rzekł cicho. - Zapominasz, że Brett i Dallas
mogą jeszcze żyć. Szansa jest minimalna, przyznaję, ale jest. Nie możemy opuścić Nostromo,
dopóki się o tym ostatecznie nie przekonamy.
- Ash ma rację - zgodziła się Ripley. - Musimy spróbować jeszcze raz. Wiemy, że ten stwór
porusza się kanałami wentylacyjnymi. Sprawdzimy wszystkie, pokład po pokładzie. I zespawamy
laserem każdą gródz, każdy otwór, aż dopadniemy sukinsyna.
- Zgoda brzmi niezle. - Parker zerknął na Lambert. Lambert milczała. Była kompletnie
załamana.
- Jak miotacze? Starczy nam amunicji? - spytała Ripley.
Inżynier sprawdził szybko zbiorniczki i rurki doprowadzające paliwo.
- Przewody i lufy są czyste: Wszystko powinno działać bez zarzutu. - Wskazał na miotacz
Dallasa. - Tamten trzeba napełnić. - Nagle posmutniał. - Zużył dużo paliwa...
- No to idz, szkoda czasu. Ash, pójdziesz z Park'erem. Inżynier spojrzał na Asha. Twarz miał
bez wyrazu.
- Nie trzeba, poradzę sobie. Naukowiec skinął głową.
Parker wziął miotacz i wyszedł.
Stali smętnie wokół stołu i czekali na powrót inżyniera. Nie mogąc znieść ciszy; Ripley
obróciła się do Asha i spytała:
- Masz jakieś uwagi? Zwieże pomysły? Sugestie? Może Matka na coś wpadła?
Naukowiec wzruszył smutno ramionami.
- Nie, nie ma nic nowego. Matka wciąż komplikuje informacje.
Wbiła w niego wzrok.
- To nie do wiary, Ash. Chcesz powiedzieć, że wszystkie dane, które zgromadziliśmy w tych
przepastnych bankach informacji, są do kitu? %7łe w niczym nie mogą nam pomóc?
- Na to wygląda. Nie zapominaj, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym, że reakcje tego
stworzenia są nie do przewidzenia. Sama powiedziałaś, że jest zdolne do wszystkiego, prawda?
To sprytny przeciwnik. Ma inteligencję psa, co najmniej psa, a najpewniej przewyższa rozumem
szympansa. Udowodnił nam również, że potrafi się uczyć. Nie znał statku, a przecież nauczył się
po nim poruszać tak, że z trudem go namierzamy. I zrobił to szybko, bardzo szybko. Jest silny,
przebiegły i zwinny. To drapieżnik, z jakim się dotąd nie spotkaliśmy. Nic dziwnego, że nasze
dotychczasowe wysiłki spełzły na niczym.
- Mówisz tak, jakbyś chciał się poddać.
- Nie, stwierdzam tylko fakty, suche fakty.
- Ash, Nostromo jest nowoczesnym, dobrze wyposażonym statkiem z napędem
nadprzestrzennym. Ten statek jest zdolny do wykonywania wielu skomplikowanych zadań.
Chcesz powiedzieć, że jego możliwości są zbyt małe? %7łe Nostromo nie poradzi sobie z jednym
dużym zwierzakiem?
- Przykro mi, kapitanie. Oceniałem tylko sytuację. A tak ją widzę. Chciejstwo niczego tu nie
zmieni. Człowiek ze sztucerem w ręku ma szansę upolować w dżungli tygrysa. Za dnia. Nocą, w
ciemności, otoczony zewsząd niewiadomym, traci nerwy, ulega prymitywnemu strachowi. Z
korzyścią dla tygrysa. A my działamy w mrokach niewiedzy.
- Bardzo poetycznie powiedziane, Ash, bardzo. Tylko guzik z tego wynika.
- Przykro mi, kapitanie, naprawdę. - Naukowiec sprawiał wrażenie człowieka, któremu
dalszy przebieg wydarzeń jest raczej obojętny. - Masz dla mnie jakieś rozkazy? - zapytał.
- Spróbuj wpłynąć na te "suche fakty", których jesteś taki pewny. Siądz do komputera. Pytaj
Matkę tak długo, aż zacznie ci podawać, bardziej pocieszające odpowiedzi.
- Dobrze, spróbuję. Ale nie wiem, czego oczekujesz, Ripley. Matka nie potrafi ukrywać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl