[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Caroliną.
Boli cię?
Tak odparła zgodnie z prawdą. Oplotła dłońmi stopę.
Potknęłam się i stłukłam palce u nogi. Są bardzo unerwione i
stąd taki ból.
Przyklęknął i ujął jej stopę.
Pozwól, że obejrzę.
Carolina oblała się rumieńcem. Nawet ból nie umniejszał
zakłopotania. Will klęczał (w pośpiechu zapiął suwak dżinsów,
ale guzika już nie zdążył), a ona, w koszulce do pół uda,
siedziała na kanapie. Ta sytuacja, w połączeniu ze świeżym w
pamięci erotycznym snem, sprawiła, że Carolina najchętniej
skryłaby się w mysiej dziurze.
Z ganku znów dobiegło głośne szczekanie.
Zobacz, co się stało psu. Może do domu ktoś się włamał,
a my tu siedzimy zajęci badaniem mojej stopy.
Will nie protestował. Zerwał się na nogi i podszedł do
frontowych drzwi. Włączył lampy, wsunął gumiaki stojące na
wycieraczce i otworzył zamek.
Cicho, Zbój! krzyknął.
Kiedy tylko Will zniknął za drzwiami, Carolina zaczęła
się niepokoić. A jeśli rzeczywiście tam ktoś był? Will nie miał
broni. Usiłowała podnieść się z kanapy, na wypadek gdyby
potrzebował pomocy. Ból nie pozwalał jej stanąć całą
powierzchnią stopy, pokuśtykała więc przez pokój, opierając
ciężar ciała na pięcie.
Ganek wyglądał jak po tornado. Z dwóch przewróconych
skrzynek na kwiaty wysypała się ziemia. Krzesła leżały na
podłodze, jedno aż pod oknem. Will stał przy schodkach na
dole, trzymając Zbója za obrożę. Niczym przegrany w walce o
cenną nagrodę, pies dyszał ciężko. Miał brudny pysk i
skaleczone ucho.
Myślę, że to szop stwierdził Will, odprowadzając
wzrokiem jakieś zwierzę uciekające między drzewa.
Zdenerwowana Carolina drżącą ręką odgarnęła włosy z
czoła.
To opos oznajmiła. Wspaniale. Odwróciła się i
pokuśtykała do pokoju.
Słyszała przesuwanie krzeseł i układanie rozrzuconego
drewna na ganku. Po talku minutach Will wszedł do środka.
Wyłączył lampy przed domem, zsunął gumiaki, zamknął drzwi
i od razu skierował się do łazienki. Przyniósł zmoczony
ręcznik. Carolina, skulona na kanapie, ostrożnie badała swoje
palce u stopy. Próbowała na nie podmuchać, ale to nic nie dało.
Resztę bałaganu posprzątam rano. Will ponownie
uklęknął przed nią i wyciągnął rękę. Pokaż. Zawahała się.
W rewanżu pozwolę ci przemyć spirytusem moją skaleczoną
głowę zaproponował. No, bądz grzeczną dziewczynką.
Jestem specjalistą. Każdy, kto pracuje z drewnem, wie
wszystko o stłuczonych palcach rąk i nóg.
Carolina obciągnęła koszulę nocną i z wahaniem
wysunęła stopę.
To naprawdę boli. Nie...
Will owinął zimny ręcznik wokół palców i nacisnął
ostrożnie. Pulsujący ból zaczął ustępować.
O co się potknęłaś? zagadnął.
Z początku Carolina wierciła się zaniepokojona, skoro
jednak ból zelżał, postanowiła siedzieć nieruchomo.
O te przeklęte pudła, które wyniosłam z twojego pokoju
wyznała z niesmakiem. Uniosła dłoń, aby powstrzymać
ewentualny komentarz. Wiem, wiem. Stwierdziłam, że
zgromadziłam za dużo różnych szpargałów. Nie chcę, żeby
nowy dom był tak zagracony jak ten.
Znajomy uśmiech uniósł kąciki ust Willa. I znów na ten
widok serce podeszło Carolinie do gardła. Zręcznie zdjął
kompres i przyłożył do stopy drugi, chłodniejszy kawałek
ręcznika.
W nowym domu będziesz miała więcej miejsca.
Zabuduję wnęki szafkami i regałami na książki. Upchniesz tam
większość swoich rzeczy. Uśmiech się pogłębił. Will uniósł
wzrok. Z rozpuszczonymi włosami wyglądasz inaczej.
Spostrzegła, że przygląda jej się badawczo. Czekała na
jakąś kąśliwą uwagę, ale nie usłyszała jej. Nagle wszystko
zrozumiała, a prawda podziałała na nią jak kubeł zimnej wody.
Skuliła się, odwróciła głowę. Musiała wyglądać jak siedem
nieszczęść! Czerwone oczy, potargane włosy... Przełknęła ślinę
i chrząknęła, zanim odważyła się odezwać.
Will... zaczęła, unikając jego spojrzenia. Nie mogła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
Caroliną.
Boli cię?
Tak odparła zgodnie z prawdą. Oplotła dłońmi stopę.
Potknęłam się i stłukłam palce u nogi. Są bardzo unerwione i
stąd taki ból.
Przyklęknął i ujął jej stopę.
Pozwól, że obejrzę.
Carolina oblała się rumieńcem. Nawet ból nie umniejszał
zakłopotania. Will klęczał (w pośpiechu zapiął suwak dżinsów,
ale guzika już nie zdążył), a ona, w koszulce do pół uda,
siedziała na kanapie. Ta sytuacja, w połączeniu ze świeżym w
pamięci erotycznym snem, sprawiła, że Carolina najchętniej
skryłaby się w mysiej dziurze.
Z ganku znów dobiegło głośne szczekanie.
Zobacz, co się stało psu. Może do domu ktoś się włamał,
a my tu siedzimy zajęci badaniem mojej stopy.
Will nie protestował. Zerwał się na nogi i podszedł do
frontowych drzwi. Włączył lampy, wsunął gumiaki stojące na
wycieraczce i otworzył zamek.
Cicho, Zbój! krzyknął.
Kiedy tylko Will zniknął za drzwiami, Carolina zaczęła
się niepokoić. A jeśli rzeczywiście tam ktoś był? Will nie miał
broni. Usiłowała podnieść się z kanapy, na wypadek gdyby
potrzebował pomocy. Ból nie pozwalał jej stanąć całą
powierzchnią stopy, pokuśtykała więc przez pokój, opierając
ciężar ciała na pięcie.
Ganek wyglądał jak po tornado. Z dwóch przewróconych
skrzynek na kwiaty wysypała się ziemia. Krzesła leżały na
podłodze, jedno aż pod oknem. Will stał przy schodkach na
dole, trzymając Zbója za obrożę. Niczym przegrany w walce o
cenną nagrodę, pies dyszał ciężko. Miał brudny pysk i
skaleczone ucho.
Myślę, że to szop stwierdził Will, odprowadzając
wzrokiem jakieś zwierzę uciekające między drzewa.
Zdenerwowana Carolina drżącą ręką odgarnęła włosy z
czoła.
To opos oznajmiła. Wspaniale. Odwróciła się i
pokuśtykała do pokoju.
Słyszała przesuwanie krzeseł i układanie rozrzuconego
drewna na ganku. Po talku minutach Will wszedł do środka.
Wyłączył lampy przed domem, zsunął gumiaki, zamknął drzwi
i od razu skierował się do łazienki. Przyniósł zmoczony
ręcznik. Carolina, skulona na kanapie, ostrożnie badała swoje
palce u stopy. Próbowała na nie podmuchać, ale to nic nie dało.
Resztę bałaganu posprzątam rano. Will ponownie
uklęknął przed nią i wyciągnął rękę. Pokaż. Zawahała się.
W rewanżu pozwolę ci przemyć spirytusem moją skaleczoną
głowę zaproponował. No, bądz grzeczną dziewczynką.
Jestem specjalistą. Każdy, kto pracuje z drewnem, wie
wszystko o stłuczonych palcach rąk i nóg.
Carolina obciągnęła koszulę nocną i z wahaniem
wysunęła stopę.
To naprawdę boli. Nie...
Will owinął zimny ręcznik wokół palców i nacisnął
ostrożnie. Pulsujący ból zaczął ustępować.
O co się potknęłaś? zagadnął.
Z początku Carolina wierciła się zaniepokojona, skoro
jednak ból zelżał, postanowiła siedzieć nieruchomo.
O te przeklęte pudła, które wyniosłam z twojego pokoju
wyznała z niesmakiem. Uniosła dłoń, aby powstrzymać
ewentualny komentarz. Wiem, wiem. Stwierdziłam, że
zgromadziłam za dużo różnych szpargałów. Nie chcę, żeby
nowy dom był tak zagracony jak ten.
Znajomy uśmiech uniósł kąciki ust Willa. I znów na ten
widok serce podeszło Carolinie do gardła. Zręcznie zdjął
kompres i przyłożył do stopy drugi, chłodniejszy kawałek
ręcznika.
W nowym domu będziesz miała więcej miejsca.
Zabuduję wnęki szafkami i regałami na książki. Upchniesz tam
większość swoich rzeczy. Uśmiech się pogłębił. Will uniósł
wzrok. Z rozpuszczonymi włosami wyglądasz inaczej.
Spostrzegła, że przygląda jej się badawczo. Czekała na
jakąś kąśliwą uwagę, ale nie usłyszała jej. Nagle wszystko
zrozumiała, a prawda podziałała na nią jak kubeł zimnej wody.
Skuliła się, odwróciła głowę. Musiała wyglądać jak siedem
nieszczęść! Czerwone oczy, potargane włosy... Przełknęła ślinę
i chrząknęła, zanim odważyła się odezwać.
Will... zaczęła, unikając jego spojrzenia. Nie mogła [ Pobierz całość w formacie PDF ]