[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Czas na mnie  stwierdził Harry, widząc, co się święci.
 Dziękuję za podwiezienie  powiedziała Sara.
Harry odjechał, nie czekając na Rasmussina.
79
Sara nie miała ochoty patrzeć w twarz nadchodzącego. Chciała zamknąć się w sypialni i o
niczym nie myśleć. Ze zdenerwowania nie była w stanie trafić kluczem w zamek. Po chwili
Raz położył rękę na drzwiach.
 Co ty robisz?  spytał, stając tuż za nią.
 Myślę, że to oczywiste  odparła.
 Ty głuptasie! Miałaś nie opuszczać przyjęcia. Zgodziłaś się tam zostać.
 Zmieniłam zdanie. Jakie to ma znaczenie?
 Dlaczego pytasz? Przecież wiesz, że po świecie chodzi drań, który chce cię wykończyć. 
Raz zacisnął usta ze złości.
 Jayiero jest w Houston  odparła.
 Może napisał ci o tym w liście? Nalepił znaczek z Houston?  Raz chwycił ją za ramię.
 Odsuń się  powiedział.
 Nawet jeśli chcesz mnie natychmiast zwolnić, zaczekaj tutaj, aż sprawdzę, czy wewnątrz
jest bezpiecznie.
Sara usunęła się posłusznie z drogi, choć czuła, jak ogarnia ją wściekłość. Nie znosiła, gdy
ktoś traktował ją jak słabą, bezwolną istotę. Przez chwilę chciała zmusić Raza, by wysłuchał...
Czego? Tego dokładnie nie wiedziała.
Raz przekręcił klucz, lecz nie otworzył drzwi, póki nie sięgnął po broń. Po chwili z domu
wyłonił się nagle jakiś ciemny kształt. Był to Mac, który wyrwał się wreszcie na wolność.
Serce Sary uderzało w przyspieszonym tempie, gdy Raz zniknął w ciemnym wnętrzu. Była
pewna, że nic mu nie grozi, a jednak uniosła rękę do gardła. Stała na werandzie miotana na
przemian strachem i gniewem. Po chwili w mieszkaniu zapaliły się świat-ta. W progu stanął
sierżant Rasmussin.
 Nikogo nie ma  oznajmił krótko.
Sara zamierzała pójść prosto do sypialni, lecz zatrzymała się na chwilę w dużym pokoju, gdy
Raz zamykał drzwi, a potem wieszał na wieszaku marynarkę. Obserwowała, jak odkłada
kaburę z bronią. Nie była w stanie myśleć ani mówić. Po prostu wlepiła weń wzrok, gdy szedł
ku niej taki zgrabny, muskularny, wysoki.
 Na co patrzysz?  zapytał.
80
 Nie wiem - przyznała.
To była prawda. Sara rzeczywiście nie miała pojęcia, kim naprawdę jest sierżant Rasmussin.
Serce mówiło jedno, a zachowanie Raza podpowiadało coś zupełnie innego.
 Musimy wyjaśnić kilka spraw  oznajmił stanowczo.  Możesz mnie zwolnić, albo
wyjechać stąd, albo...
 Nie dotykaj mnie!
Ręce Raza tak mocno zacisnęły się na jej ramionach, że czuła uścisk nawet przez rękawy
skórzanej kurtki.
 Co ci przyszło do głowy, by jechać z Harrym? Nie zdawałaś sobie sprawy, że narażasz go
na niebezpieczeństwo?
 Puść mnie!  Sara szarpnęła się i uwolniła z uchwytu.  Nie było cię, więc uznałam, że
decyzja należy do mnie. Powiedziałam Harry emu całą prawdę, a on zaproponował mi
podwiezienie.
 Co takiego?
 Wyznałam mu o nas prawdę. Nie przejmuj się. Nikomu o tym nie powie. Obiecał 
powiedziała i wolno ruszyła w stronę sypialni.
Czuła, że nie opuszcza jej strach. Nie chodzi o sprawy sercowe, zapewniała samą siebie.
Rzecz dotyczy tylko ciała i urażonej durny. Boję się, ponieważ...
 Nie wierzę. Zdecydowałaś się zniszczyć jedyną szansę na pozostanie przy życiu? Jesteś aż
tak dziecinna?
 Nie nazywaj mnie w ten sposób. Zostawiłeś mnie samą. Jeśli rzeczywiście grozi mi
niebezpieczeństwo, to dlaczego tak postąpiłeś? Miałeś mnie chronić i co?
 Zostawiłem cię, żeby poderwać Brendę. No, dalej, powiedz to. A może jesteś zbyt święta,
by wypowiedzieć to, co przychodzi ci na myśl?
 Upokorzyłeś mnie  wymamrotała Sara przez łzy.  Wszyscy sądzili, że się pobraliśmy,
a ty wyszedłeś z jakąś klejącą się do ciebie kobietą. Nie miałeś prawa tak postępować.
 Owszem, miałem. Wynajęłaś mnie, nie kupiłaś. 1 kilka pocałunków nie daje ci do mnie
żadnych praw.
81
Sara zamachnęła się i cisnęła w niego swoją kulą. Nie trafiła. Kula upadła u nóg Raza, który
ze zdumieniem wpatrywał się w Sarę, a ją natychmiast ogarnęło przerażenie własnym
wyczynem.
 Och, nie!  potrząsnęła głową.  Przepraszam. Ja nie chciałam... Nie...  wyszeptała.
 Saro? Co się z tobą dzieje?  spytał Raz, podchodząc bliżej.
 Wybacz  powiedziała.  Porozmawiamy jutro  poprosiła, czując, że jest u kresu
wytrzymałości.
Odwróciła się i wyraznie utykając, ruszyła do sypialni. Jednak Raz był szybszy. Chwycił ją i
przyciągnął do siebie.
 Jesteś śmiertelnie blada. Czy z twoją nogą coś nie w porządku?
Potrząsnęła głową.
 Powiedz, co ci jest, kochanie?  nalegał, odwracając jej twarz ku sobie.
 Nie chciałam  powtórzyła tylko.
 Czego?
 Sprzeczać się  wymamrotała.  Ja... nie potrafię.
 Całkiem niezle się spisałaś  zauważył z uśmiechem.
 Nie rozumiesz. Rozgniewane, podniesione głosy sprawiają że czuję się chora  odparła,
wspominając dwoje przekrzykujących się ludzi.
 Saro!  Wokół drżącej dziewczyny zamknęły się silne, męskie ramiona.
Raz czuł, że musi jej pomóc.
 Powiedzieli mi, że przez dwie godziny tkwiłam uwięziona we wraku samochodu 
szepnęła.  Nie pamiętam tego. Słyszę tylko podniesione głosy, widzę światła
nadjeżdżającego auta.
Raz jedną rękę wsunął pod jej skórzaną kurtkę, drugą zaś gładził Sarę po głowie.
 Wiesz, że łamiesz mi serce?
82
Zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła policzek do piersi Raza. Słyszała teraz bicie jego serca.
Ten rytm udzielił się jej samej. Zrozumiała, że jest zakochana. Przymknęła oczy. Nie była w
stanie myśleć o niczym więcej.
Raz przesunął dłonią po jej szyi.
 Chcesz mi opowiedzieć o wypadku?  zapytał.
 Naprawdę chcesz tego wysłuchać?
 Przyjmę od ciebie wszystko, czym zechcesz mnie obdarować.
 Byliśmy na wakacjach  zaczęła Sara.  Jednak tata do pózna nad czymś pracował, a to
zdenerwowało mamę, która nie lubiła się nim z nikim dzielić, a już szczególnie na wakacjach.
Cóż... niektórzy ludzie potrzebują więcej uwagi, jak niektóre rośliny więcej słońca. Kochali
się z ojcem. Ale czasem... ona była zbyt wymagająca, a on zbyt się od niej oddalał i wtedy
zaczynali się kłócić.
 Gniew potrafi zabijać  wtrącił Raz.  Lecz ludzie nie zawsze kłócą się z tak fatalnymi
konsekwencjami, kochanie. Czasem lepiej dać ujście emocjom, niż dusić je w sobie, bo to
również niszczy, tyle że stopniowo.
Sara przesunęła dłonią po jego plecach.
 Oni wciąż walczyli ze sobą  szepnęła, zaciskając dłonie na ramionach Raza.  Kłócili
się tuż przed wypadkiem. Wrzeszczeli na siebie i dlatego... dlatego.
 Zamknęła oczy, lecz nie potrafiła wymazać wspomnień.
 Nie wiem, czemu nie potrafię inaczej reagować na gniewne słowa  powiedziała ze
smutkiem.  Zdaję sobie sprawę, że nie powinnam denerwować się, z kim poszedłeś do
łóżka, ale przekazałeś mi tyle sprzecznych sygnałów... To nie jest w po rządku.
 Aagodnie powiedziane!  Raz roześmiał się i odsunął nieco Sarę, by spojrzeć jej w oczy.
 Nie poszedłem z Brendą do łóżka.
Sara pokręciła głową, lecz odczuła ulgę.
 Zmieniłeś zdanie?
 Nie. Miałem zamiar to zrobić, żeby ci udowodnić, jak bardzo się mylisz, uważając mnie za
pozytywnego bohatera.
83
A jak inaczej wytłumaczyć jego obecne zachowanie, gdy próbuje pomóc mi pozbyć się
koszmarów przeszłości, pomyślała Sara.
 A więc to Brenda zmieniła zdanie.
 Nie. Była wściekła, gdy sprawy nie ułożyły się po jej myśli. Nie zauważyłaś, jak szybko
stąd odjechała?
 To dlaczego...?
- Ponieważ nie mógłbym - powiedział bezbarwnym głosem, a Sara w pierwszej chwili nie
zrozumiała, co miał na myśli, potem zaś otworzyła usta ze zdumienia.
 To śmieszne  zawołała bez zastanowienia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl