[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słyszy na schodach kroki. - Halo! Słyszycie nas! Nie możemy wyjść!
- Halo! - wtórowała jej mała Hannah. - Wypuśćcie nas! - Jesteście
narttrychu? - dobiegł je niepewny głos Lone.
- Tak, jesteśmy zamknięte. Nie możemy wyjść. Masz klucz? - odkrzyknęła
Sebjorg.
- Nie. Pani kazała mi pomóc znieść łyżwy. Pobiegnę na dół po pomoc.
Na schodach rozległy się szybkie kroki i znów ucichło.
- A jeśli Lone o nas zapomni i będziemy musiały tu spać? - przestraszyła się
nagle mała Hannah.
- Na pewno nie zapomni. Wolę spać w swoim wygodnym łóżku niż na tym
zimnym strychu - odparła Sebjorg i uśmiechając się filuternie do siostrzenicy,
dodała: - Ale jeśli ty masz ochotę spać tutaj, to na pewno ci pozwolą.
- Och, ciociu, nie żartuj! Sama tu nie zostanę.
- Oczywiście, że nie. Ty także będziesz spać w swoim łóżeczku - zapewniła
ją Sebjorg.
- Już idziemy z kluczami! - usłyszały za drzwiami głos Fabiana. - Jak to
zrobiłyście? - pytał, szukając w pęku właściwego klucza. Jeden, drugi, trzeci,
żaden nie pasował.
- Dziwne, żaden klucz nie pasuje...
- Jesteś pewien, że wziąłeś właściwy pęk? - zawołała Sebjorg, tracąc powoli
cierpliwość.
- Tak.
- To może sprawdz, czy coś nie tkwi w dziurce od klucza!
- Masz rację - burknął Fabian zdenerwowany. - Rzeczywiście, coś tam jest.
Nie wiem, co to może być. Chyba trzeba będzie wyważyć drzwi.
- Poczekaj, spróbujmy to wyjąć spinką - rozległ się głos Hannah.
- Mamo, jesteśmy uwięzione! - zawołała mała Hannah, podekscytowana
tym, że ratunek jest blisko. Zresztą całe zdarzenie było dla niej fascynującą
zabawą.
- Zaraz was oswobodzimy! - odpowiedziała Hannah, wydłubując z dziurki
od klucza kawałek szyszki. - O, teraz już chyba da się otworzyć.
Fabian włożył klucz i przekręcił.
- Trochę zmarzłyśmy - rzekła Sebjorg, popychając lekko siostrzenicę, by
szybciej znalazła się w cieple. - Już się zastanawiałyśmy, czy będziemy
musiały tu przenocować, ale obie zdecydowanie wolimy spać we własnych
łóżkach, prawda?
Mała Hannah pokiwała głową i opowiedziała o tym, jak śpiewały piosenki i
się bawiły. Siostry wymieniły znaczące spojrzenia, po czym Hannah poprosiła
córeczkę, żeby zeszła do niani, a Lone polecono znieść karton z łyżwami.
- Ktoś was musiał zamknąć - orzekła Hannah, kiedy zostali we troje.
- Co za głupi pomysł! I żeby na dodatek zapychać dziurkę od klucza! -
powiedziała oburzona Sebjorg.
- Jestem tego samego zdania - odchrząknął Fabian, przybierając poważną
minę. - I bardzo bym chciał się dowiedzieć, kto jest tym żartownisiem.
- Musiał to być ktoś, kto ma dostęp do kluczy - orzekła z namysłem Hannah.
- Klucze wiszą w kuchni, więc właściwie wszystkie służące mogą po nie
sięgnąć.
- Ale po co, na miłość boską, zamykać nas na strychu?
- Jeśli to nie był kiepski żart, to może komuś zależało, żebyście nie wyszły
stąd zbyt szybko.
- Sebjorg obróciła się w niewielkim korytarzyku, gdzie stały szafa i komoda,
w której przechowywano lniane obrusy.
- Co jest w tej szafie? - spytała. - Stara pościel?
- Nie, wyjęliśmy półki i zawiesiliśmy stare ubrania babci. Nierozpinane
sukienki bez rękawów z Hemsedal. Nie mamy serca ich wyrzucić, choć tu w
pałacu są zupełnie nieprzydatne. - Hannah podeszła do szafy i odchyliła
skobelek.
- Zobacz, takie ubrania, jakie nosi się na co dzień w Rudningen. - Otworzyła
podwójne drzwi. Z jednej strony wisiały wełniana koszula, suknie i
bezrękawniki ze zgrzebnej przędzy, z drugiej leżały grube rękawice, szaliki i
czapki.
Sebjorg poczuła nagły przypływ wspomnień z Hemsedal; przypomniała jej
się praca w gospodarstwie i na górskich pastwiskach. Dotknęła ubrań, bardzo
podobnych do tych, jakich używa mama w górskiej zagrodzie albo w
warsztacie, tyle że utkanych z grubszej przędzy.
Uniosła niebieski bezrękawnik z paskiem, nieco spłowiały, ale wciąż
porządny, ozdobiony u dołu tkaną lamówką.
- Co to? - spytała nagle i odsunąwszy na bok ubrania, pochyliła się nad dnem
szafy. - Buty też tu stały?
Fabian natychmiast znalazł się przy niej i uważnie przyjrzał się śladom
obuwia na dnie szafy, i to w rozmiarze znacznie większym niż damskie.
- To świeże ślady - oświadczyła Sebjorg. - Ktoś stał tu przed chwilą!
- Wygłupiasz się! - nie dowierzała Hannah, ale przyjrzawszy się dokładniej,
przyznała siostrze rację. Na dnie szafy oprócz wyraznych śladów butów widać
było także zaschnięte bryłki błota.
- Dziwne - zastanawiała się na głos Sebjorg. - Na dworze leży śnieg, ziemia
jest zamarznięta, skąd więc to błoto? I dlaczego nigdzie więcej nie widać
śladów?
Cofnęli się i starannie obejrzeli podłogę na korytarzu i schody.
- O, tu, na ostatnim stopniu, widać ślad. Pewnie potem ten ktoś zdjął buty.
Nie ma wątpliwości, że kręcił się tu jakiś nieproszony gość!
- Któiy nie chciał zostać zauważony - mruknęła Hannah.
- Podejrzewasz kogoś?
- Może jakaś wścibska służąca szperała po szafach, a zaskoczona przez
Sebjorg i małą Hannah pośpiesznie ukryła się w szafie? - myślała na głos
Hannah bez większego przekonania.
- Ale po co miałaby nas zamykać na strychu? Poza tym służące nie chodzą
po pałacu w butach - stwierdziła Sebjorg, i kręcąc głową, westchnęła z
rezygnacją: - Zdaje się, że ktoś obcy wkradł się do pałacu.
- Nakażę służbie sprawdzić wszystkie pomieszczenia - postanowił Fabian. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
słyszy na schodach kroki. - Halo! Słyszycie nas! Nie możemy wyjść!
- Halo! - wtórowała jej mała Hannah. - Wypuśćcie nas! - Jesteście
narttrychu? - dobiegł je niepewny głos Lone.
- Tak, jesteśmy zamknięte. Nie możemy wyjść. Masz klucz? - odkrzyknęła
Sebjorg.
- Nie. Pani kazała mi pomóc znieść łyżwy. Pobiegnę na dół po pomoc.
Na schodach rozległy się szybkie kroki i znów ucichło.
- A jeśli Lone o nas zapomni i będziemy musiały tu spać? - przestraszyła się
nagle mała Hannah.
- Na pewno nie zapomni. Wolę spać w swoim wygodnym łóżku niż na tym
zimnym strychu - odparła Sebjorg i uśmiechając się filuternie do siostrzenicy,
dodała: - Ale jeśli ty masz ochotę spać tutaj, to na pewno ci pozwolą.
- Och, ciociu, nie żartuj! Sama tu nie zostanę.
- Oczywiście, że nie. Ty także będziesz spać w swoim łóżeczku - zapewniła
ją Sebjorg.
- Już idziemy z kluczami! - usłyszały za drzwiami głos Fabiana. - Jak to
zrobiłyście? - pytał, szukając w pęku właściwego klucza. Jeden, drugi, trzeci,
żaden nie pasował.
- Dziwne, żaden klucz nie pasuje...
- Jesteś pewien, że wziąłeś właściwy pęk? - zawołała Sebjorg, tracąc powoli
cierpliwość.
- Tak.
- To może sprawdz, czy coś nie tkwi w dziurce od klucza!
- Masz rację - burknął Fabian zdenerwowany. - Rzeczywiście, coś tam jest.
Nie wiem, co to może być. Chyba trzeba będzie wyważyć drzwi.
- Poczekaj, spróbujmy to wyjąć spinką - rozległ się głos Hannah.
- Mamo, jesteśmy uwięzione! - zawołała mała Hannah, podekscytowana
tym, że ratunek jest blisko. Zresztą całe zdarzenie było dla niej fascynującą
zabawą.
- Zaraz was oswobodzimy! - odpowiedziała Hannah, wydłubując z dziurki
od klucza kawałek szyszki. - O, teraz już chyba da się otworzyć.
Fabian włożył klucz i przekręcił.
- Trochę zmarzłyśmy - rzekła Sebjorg, popychając lekko siostrzenicę, by
szybciej znalazła się w cieple. - Już się zastanawiałyśmy, czy będziemy
musiały tu przenocować, ale obie zdecydowanie wolimy spać we własnych
łóżkach, prawda?
Mała Hannah pokiwała głową i opowiedziała o tym, jak śpiewały piosenki i
się bawiły. Siostry wymieniły znaczące spojrzenia, po czym Hannah poprosiła
córeczkę, żeby zeszła do niani, a Lone polecono znieść karton z łyżwami.
- Ktoś was musiał zamknąć - orzekła Hannah, kiedy zostali we troje.
- Co za głupi pomysł! I żeby na dodatek zapychać dziurkę od klucza! -
powiedziała oburzona Sebjorg.
- Jestem tego samego zdania - odchrząknął Fabian, przybierając poważną
minę. - I bardzo bym chciał się dowiedzieć, kto jest tym żartownisiem.
- Musiał to być ktoś, kto ma dostęp do kluczy - orzekła z namysłem Hannah.
- Klucze wiszą w kuchni, więc właściwie wszystkie służące mogą po nie
sięgnąć.
- Ale po co, na miłość boską, zamykać nas na strychu?
- Jeśli to nie był kiepski żart, to może komuś zależało, żebyście nie wyszły
stąd zbyt szybko.
- Sebjorg obróciła się w niewielkim korytarzyku, gdzie stały szafa i komoda,
w której przechowywano lniane obrusy.
- Co jest w tej szafie? - spytała. - Stara pościel?
- Nie, wyjęliśmy półki i zawiesiliśmy stare ubrania babci. Nierozpinane
sukienki bez rękawów z Hemsedal. Nie mamy serca ich wyrzucić, choć tu w
pałacu są zupełnie nieprzydatne. - Hannah podeszła do szafy i odchyliła
skobelek.
- Zobacz, takie ubrania, jakie nosi się na co dzień w Rudningen. - Otworzyła
podwójne drzwi. Z jednej strony wisiały wełniana koszula, suknie i
bezrękawniki ze zgrzebnej przędzy, z drugiej leżały grube rękawice, szaliki i
czapki.
Sebjorg poczuła nagły przypływ wspomnień z Hemsedal; przypomniała jej
się praca w gospodarstwie i na górskich pastwiskach. Dotknęła ubrań, bardzo
podobnych do tych, jakich używa mama w górskiej zagrodzie albo w
warsztacie, tyle że utkanych z grubszej przędzy.
Uniosła niebieski bezrękawnik z paskiem, nieco spłowiały, ale wciąż
porządny, ozdobiony u dołu tkaną lamówką.
- Co to? - spytała nagle i odsunąwszy na bok ubrania, pochyliła się nad dnem
szafy. - Buty też tu stały?
Fabian natychmiast znalazł się przy niej i uważnie przyjrzał się śladom
obuwia na dnie szafy, i to w rozmiarze znacznie większym niż damskie.
- To świeże ślady - oświadczyła Sebjorg. - Ktoś stał tu przed chwilą!
- Wygłupiasz się! - nie dowierzała Hannah, ale przyjrzawszy się dokładniej,
przyznała siostrze rację. Na dnie szafy oprócz wyraznych śladów butów widać
było także zaschnięte bryłki błota.
- Dziwne - zastanawiała się na głos Sebjorg. - Na dworze leży śnieg, ziemia
jest zamarznięta, skąd więc to błoto? I dlaczego nigdzie więcej nie widać
śladów?
Cofnęli się i starannie obejrzeli podłogę na korytarzu i schody.
- O, tu, na ostatnim stopniu, widać ślad. Pewnie potem ten ktoś zdjął buty.
Nie ma wątpliwości, że kręcił się tu jakiś nieproszony gość!
- Któiy nie chciał zostać zauważony - mruknęła Hannah.
- Podejrzewasz kogoś?
- Może jakaś wścibska służąca szperała po szafach, a zaskoczona przez
Sebjorg i małą Hannah pośpiesznie ukryła się w szafie? - myślała na głos
Hannah bez większego przekonania.
- Ale po co miałaby nas zamykać na strychu? Poza tym służące nie chodzą
po pałacu w butach - stwierdziła Sebjorg, i kręcąc głową, westchnęła z
rezygnacją: - Zdaje się, że ktoś obcy wkradł się do pałacu.
- Nakażę służbie sprawdzić wszystkie pomieszczenia - postanowił Fabian. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]