[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 W jaki sposób?
 Nie powinnam była mieszać w to ani Viktora, ani Sergeia. Sergei nadal
by żył, a Viktor nie zostałby postrzelony.
 Przecież chcieli ci pomóc, ochronić cię.
 Bym nadal żyła...  W jej głosie pobrzmiewała pogarda dla samej
siebie.
 Nikt nie chce umierać.
 Czy moje życie jest warte więcej niż ich?
 Odetchnęła głęboko.  Wcale nie jestem lepsza niż Dmitri.
 Co masz na myśli?
 Ukradł pieniądze Solokovowi, nie zastanawiając się, jakie to będzie
miało skutki dla innych... dla mnie. Musiał wiedzieć, że prędzej czy pózniej
kradzież wyjdzie na jaw, i wiedział, jak na to zareaguje Solokov, przecież znał
go doskonale. Jednak Dmitri na pewno doskonale wszystko zaplanował.
Transfer pieniędzy, kryjówka na innym kontynencie, zmiana tożsamości,
operacja plastyczna... Tyle że w tym planie nie uwzględnił mnie. Miałam
47
R
L
T
zostać w Rosji na łasce Solokova. A to oznaczało porwanie, tortury mające
mnie skłonić do wyznania prawdy o pieniądzach, na koniec śmierć. Dmitri taki
właśnie los mi zgotował, a sam zamierzał żyć w dostatku na jakiejś rajskiej
wyspie, czy gdzie tam mu się zamarzyło. Takim człowiekiem okazał się mój
mąż. I ja poszłam w jego ślady, dla własnych, egoistycznych celów narażając
Sergeia i Viktora.
 Nie mów tak. Przejmujesz się Viktorem, szczerze opłakujesz jego ojca.
Nie przypominasz swojego męża.
 Czyżby? Zbyt pózno to wszystko zrozumiałam. Zanim skontaktowałam
się z Sergeiem, powinnam była zastanowić się, na jakie niebezpieczeństwo go
narażę. Ale myślałam tylko o sobie, tak samo jak Dmitri. Nie chciałam, żeby
mnie zabili.  Zabili więc Sergeia. Viktor prawie zginął. A ten mężczyzna...
Poczuła raptowne ukłucie strachu i spojrzała Luke'owi w oczy. Nawet go
nie znała, a mimo to jej pomagał. Mógł przez to zginąć. Dla niej. Nie!
Wstała gwałtownie.
 Powinnam już iść.
 O czym ty mówisz?
 To był błąd. yle się stało, że cię w to wciągnęłam. Przepraszam.
 I co? Pójdziesz sobie ot, tak?
Z determinacją skinęła głową.
 Jeżeli coś się stanie...  Głos jej się załamał.  Nie, nie mogę pozwolić,
żeby znów ktoś przeze mnie ucierpiał.
 Dokąd zamierzasz pójść? Mówisz, że nie masz pieniędzy Solokova. A
czy w ogóle masz jakąś gotówkę?
Tak, chciała powiedzieć. Trochę... Za mało, by gdzieś uciec, ukryć się,
zacząć nowe życie. Miała przy sobie drobną sumę, którą podjęła z konta zaraz
48
R
L
T
po śmierci Dmitriego. Obecnie nie miała szans, by uzyskać dostęp do swojego
rachunku.
Ogarnęło ją obezwładniające poczucie beznadziei. Znalazła się na łasce
innych ludzi, musiała polegać na ich hojności.
 Wątpię  powiedział Luke.  A nawet jeśli masz jakieś pieniądze, żeby
przeżyć, to i tak za pózno. Wciągnęłaś mnie w to wszystko. Czy naprawdę
potrafiłabyś teraz odejść i tak po prostu zniszczyć mi życie?
Spojrzała na niego zaskoczona. Kiedy próbowała rozszyfrować znaczenie
jego słów, wstał i podszedł do niej. Blisko, zbyt blisko. Poczuła ciepło jego
ciała. I te gorejące oczy...
 Nie rozumiem.
 Jak sądzisz, co pomyśli urząd, kiedy przekona się, że świeżo
poślubiona panna młoda znika bez śladu? Jak wtedy będę wyglądał?
 Możesz im powiedzieć, że wystawiłam cię do wiatru.
 Wyszedłbym na głupka.
 Zawsze to lepsze, niż być martwym.
 Na pewno? Mógłbym pójść za kratki. Przecież złamałem prawo,
którego przysięgałem przestrzegać. Mógłbym wszystko stracić.
 Nie chciałam do tego doprowadzić  powiedziała słabo.
 Trzeba było się nad tym zastanowić, zanim do mnie przyszliście.
 Nikt cię do niczego nie zmuszał. Poprosiłam cię, razem cię
poprosiliśmy z Viktorem. Miałeś wybór.
 Nie, nie miałem. Może o tym wiedziałaś, a może nie. Viktor z
pewnością wiedział, o co chodzi. Dlatego przyprowadził cię właśnie do mnie.
 O czym ty mówisz?
Wpatrywał się w nią przez chwilę, stojąc tak blisko niej, że czuła na sobie
jego oddech. A potem nagle się odwrócił i mruknął jakby do siebie:
49
R
L
T
 Nieważne...
Przemierzył pokój i zatrzymał się przy oknie.
Złożył ręce na piersi i wbił wzrok w zapadający zmierzch.
 Dlaczego się zgodziłeś?
To było pytanie, które chciała mu zadać od chwili, gdy poinformował ją i
Viktora o swojej decyzji, ale aż do teraz milczała ze strachu, że Luke zmieni
zdanie pod wpływem jej pytań.
 Miałem swoje powody.
Nagle przyszedł jej do głowy pewien pomysł, który rzucił nowe światło
na ich wcześniejszą rozmowę. Gdy tylko o tym pomyślała, poczuła zimno
pełzające jej po krzyżu.
 Dla pieniędzy?
Gwałtownie odwrócił głowę.
 Słucham?
 Czy to dlatego się ze mną ożeniłeś? Dlatego o nie wypytujesz?
Myślałeś, że wiem, gdzie jest forsa, a ty zmusisz mnie do mówienia.  Teoria
brzmiała na tyle sensownie, że wydala jej się bardzo prawdopodobna.
Początkowo nie zareagował na jej oskarżenia, tylko patrzył na nią
bezlitosnym wzrokiem. Z trudem to wytrzymała, jednak nie mogła ustąpić, nie
mogła pozwolić, żeby zyskał nad nią przewagę. Musiała poznać prawdę.
 W dziwny sposób okazujesz wdzięczność komuś, kto wyświadczył ci
tak wielką przysługę  odezwał się wreszcie.
 To zależy od przyczyn, dla których zdecydował się ją wyświadczyć.
Uniósł brwi, po czym rozejrzał się po bogato wyposażonym wnętrzu.
 Uważasz, że potrzebuję pieniędzy?
Zadrżała, słysząc ten lodowaty ton.
 Pozory mylą. Niektórym nigdy dość.
50
R
L
T
 Dobrze, powiem wprost. Nie potrzebuję pieniędzy. To nie dlatego
ożeniłem się z tobą.
 No to dlaczego? Z czystej grzeczności? Współczucia?  Nie potrafiła
ukryć cynizmu.
 Uważasz, że nie jestem do tego zdolny?
 Nie wyglądasz na człowieka, który przy podejmowaniu decyzji kieruje
się uczuciami.
 A na kogo wyglądam? Powiedz mi, proszę.
 Na takiego, który...  Urwała gwałtownie.  Który tak nie robi.
 To dowodzi, jak mało się znamy.
 Słusznie, ty nie znasz mnie, a ja nie znam ciebie. Nadal nie
odpowiedziałeś na moje pytanie.
Powoli wypuścił powietrze. Nie wiedziała, czy próbował wymyślić
sposób, jak wymigać się od odpowiedzi, czy może układał jakieś kłamstwo.
 Zrobiłem to dla Viktora. Jesteśmy przyjaciółmi od wielu lat. Nie do
końca zasługuję na takiego przyjaciela.
Była skłonna mu uwierzyć. Nie wyglądał na kogoś, kto miałby
przyjaciół. Któż chciałby utrzymywać bliskie kontakty z facetem zimnym jak
lód? Tylko ktoś tak ujmujący i otwarty jak Viktor, który zaprzyjazni się z
każdym.
 Jak powiedział Viktor, nie chcę patrzeć na upadek jego rodziny. 
Zadumał się na moment.  Bo wiem, jak to jest. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl