[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Chłopcy wyciągnęli swoje szable, noże i wycelowali je w Piotra. As wcisnął
mu miecz do rąk. Piotr trzymał go przez chwilę z niepewną miną, aż w końcu
Chulio wytrącił mu broń z ręki.
 Ostatnie pytanie, przyjacielu  oznajmił Chulio.  Czy umiesz piać?
82
Piotr zaczerpnął powietrza i wydał z siebie dzwięk przypominający pisk kur-
częcia. Chulio zatkał sobie uszy z obrzydzeniem. Zagubieni Chłopcy jęknęli i za-
częli się wyśmiewać.
Nagle pojawiła się wróżka.
 Głupie osły! Mówiłam wam, że on nic nie umie! On nie zna nawet naj-
prostszych zabaw! Wszystko zapomniał! Ale Hak uwięził jego dzieci i ja mam
trzy dni, żeby przygotować go do walki z kapitanem! On potrzebuje pomocy nas
wszystkich!
Ktoś z Zagubionych Chłopców zapytał ze zdziwieniem:
 Piotruś Pan ma dzieci?
 Rodzinę, obowiązki i nawet trochę pieniędzy  dodała poważnym tonem
wróżka.  Ale to wciąż nasz Piotruś Pan.
Chulio ryknął coś niezrozumiałego do Zagubionych Chłopców i narysował
mieczem linię na ziemi. Przeszedł na jedną stronę linii i wskazał na Piotra.
 On nie umie fruwać, walczyć ani piać  niech zatem każdy z was, który
uważa, że to nie jest Piotruś Pan, przejdzie tę linię i stanie koło mnie.
Piotr od razu rzucił się, by przekroczyć linię, ale wróżka chwyciła go za szelki
i odciągnęła z powrotem.
 Przeszkadzasz mi!  rzuciła gniewnie.
Zagubieni Chłopcy spoglądali na przemian na Chulia i Piotra, i jeden po dru-
gim przechodzili przez linię. Po chwili na drugiej stronie pozostał tylko Kieszon-
ka, obserwując Piotra spod swojego kapelusika. Ociągając się, podszedł do niego
i dotknął jego koszuli. Z poważną miną wpatrywał się w oblicze Piotra, a potem
zaczął metodycznie ugniatać mu twarz, wygładzać jego zmarszczki, przyciskać
obwisłe policzki i podbródek. Nagle przerwał i na jego twarzy pojawił się szeroki
uśmiech.
 A więc to ty, Piotrusiu  ucieszył się.
Kilku chłopców podeszło bliżej bacznie przyglądając się odmienionym rysom
twarzy Piotra.
 To on?  szeptali do siebie.  To Piotruś Pan? Piotrusiu, to ty?
Piotr wybełkotał coś niezrozumiałego przez zniekształcone usta.
 Ale ty jesteś dorosły, Piotrusiu!  jęknął Klamka.  Obiecałeś, że nigdy
nie dorośniesz!
 Ale ma duży nos, co?  zauważył Niepytaj.
 Witamy w Nibylandii, Dorosły Piotrusiu  powiedział Zamały.
Na twarzach chłopców pojawiła się nadzieja, także u tych, którzy stali po dru-
giej stronie u boku Chulia. Zaczęli przysuwać się bliżej.
Tylko Chulio nie dał się przekonać, a w jego ciemnych oczach widać było
złość.
83
 Nie słuchajcie tej wróżki z móżdżkiem komara i tego starego brzuchacza.
Ja mam miecz Piotrusia Pana. Ja jestem teraz Panem. Może ten facet mi go zabie-
rze, co?
As, Nieśpik, Baryłka i Klamka z powrotem przeszli linię i stanęli obok Chulia.
 Zacekajcie  powiedział Kieszonka.  Jeśli Dzwonecek tak uważa, to
może on jest Piotrusiem.
Czterech Zagubionych Chłopców z powrotem przeszło na stronę Piotra.
 Chcecie iść z tym niedojdą na kapitana Haka?
Tym razem wszyscy przeszli na stronę Chulia, oprócz Kieszonki, Baryłki i Za-
małego.
 A co on tu robi, jeśli nie jest Piotrusiem Panem?  zapytał poważnym
głosem Kieszonka.  Chyba się nie ciesy, ze tu jest. Co to za dzieci, które porwał
Hak? Dajmy mu sansę.
Piotr wyprostował się.
 To są moje dzieci, a Hak je zabije, jeśli go nie powstrzymam. Pomóżcie mi,
proszę!
Kieszonka spojrzał na niego.
 Powiedziałeś to słowo na  p  szepnął wzdrygając się.
Zaczynało zmierzchać i pod gałęziami Nibydrzewa nastawa! mrok. Słońce
niemal znikło za oceanem topniejąc z każdą chwilą na horyzoncie niczym poma-
rańczowy lukier. Wróżka Dzwoneczek fruwała nad głowami chłopców zapalając
latarenki. Zagubieni Chłopcy i Piotr przyglądali się jej bez słowa. Po chwili przy-
siadła na ramieniu Piotra.
 Kiedy nie ma z wami Piotrusia, czy nie pytacie zawsze:  Co zrobiłby Pio-
truś?  powiedziała poważnym tonem.
Chłopcy zrobili wielkie oczy.
 Właśnie, co zrobiłby Piotruś?  powtórzyli za nią.  Zróbmy to, co zro-
biłby Piotruś! Co zrobiłby Piotruś?
 Wiem, wiem!  wykrzyknął w podnieceniu As.  Odbiłby Zagubionych
Chłopców!
 A czy wy nie jesteście Zagubionymi Chłopcami?  zapytał Piotr.
 Oczywiście  obruszył się Niepytaj.  Ale tu nie ma wszystkich. Hak
złapał wielu. Porywa nas, kiedy nie uważamy. A potem wystrzeliwuje nas z ar-
maty.
 Albo przykuwa do skały tak, żeby nas zalewały fale  dodał Klamka.
 Albo wysyła nas na belkę skazańców!  oznajmił As.
 A najmniejsi muszą po niej pełzać!  szepnął Zamały spoglądając lękliwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl