[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cienka plama.
Rzeczowy ton Biografisty otrzezwił Harlana.
Strona 54
Isaac Asimov - Koniec Wiecznosci
- Ta pani nie istnieje w nowej Rzeczywistości. Nie ma Zmiany
osobowości. Po prostu jej nie ma i to wszystko. Znikła. Obliczyłem możliwe
odmiany prawdopodobieństwa do 0,0001. Ona nigdzie nie pasuje. Prawdę
powiedziawszy - długimi palcami potarł podbródek - nie bardzo rozumiem,
jak pasowała do starej Rzeczywistości z tą kombinacją czynników, jaką mi
pan podał.
Harlan niemal nie słyszał, co do niego mówią.
- Ale... przecież Zmiana była taka mała.
- Wiem. Dziwna kombinacja czynników. Proszę, chce pan folie?
Dłoń Harlana zacisnęła się na foliach, nie czując nic. Noys znikła? Noys
nie istnieje? Jakże to być może?
Poczuł czyjąś rękę na ramieniu i usłyszał głos Voya.
- yle się pan czuje, Techniku? - Dłoń cofnęła się nagle, jakby Socjolog
pożałował nieostrożnego zetknięcia z ciałem Technika.
Harlan przełknął ślinę i z wysiłkiem przybrał spokojny wyraz twarzy.
- Czuję się zupełnie dobrze. Odprowadzi mnie pan do szybu? Nie wolno
mu okazywać swoich uczuć. Musi działać, jakby to, co tu przedstawił, było
czysto akademicką kwestią. Musi ukryć fakt, że wiadomość o braku Noys w
nowej Rzeczywistości przyjął z ogromnym podnieceniem i radością.
7. Preludium zbrodni
Harlan wstąpił do kotła w 2456 Stuleciu i spojrzał na siebie, by się
upewnić, że bariera odgradzająca szyb od Wieczności jest rzeczywiście bez
skazy, że Socjolog Voy nie patrzy. W ostatnich tygodniach stało się to jego
zwyczajem, mechanicznym odruchem - to szybkie spojrzenie przez ramię,
żeby się upewnić, że nikogo poza nim nie ma w przewodach kotła,
A wtedy, chociaż był już w 2456 Stuleciu, nastawił sterowanie kotła na
przyszłość. Patrzył, jak rosną liczby na temporometrze. Jakkolwiek
zmieniały się z ogromną szybkością, pozostało trochę czasu na rozmyślania.
Jakże odkrycie Biografisty zmieniło sprawę! Jakże zmieniła się sama
natura jego zbrodni!
Teraz wszystko zależy od Finge'a. To zdanie dudniło rytmicznie w głowie
Harlana. Wszystko zależy od Finge'a. Wszystko zależy od Finge'a...
Harlan unikał jakiegokolwiek osobistego kontaktu z Finge'em od chwili
swego powrotu do Wieczności po dniach spędzonych z Noys w 482 Stuleciu.
Wraz z Wiecznością opanowywało go poczucie winy. Złamanie przysięgi
służbowej, które wydawało się niczym w 482, było czymś potwornym w
Wieczności.
Raport wysłał pocztą pneumatyczną i wycofał się do swego prywatnego
mieszkania. Musiał to wszystko przemyśleć, zyskać na czasie, żeby się
zastanowić i przyzwyczaić do nowej, rodzącej się w nim orientacji.
Finge przeszkodził temu. Połączył się z Harlanem w niecały kwadrans po
Strona 55
Isaac Asimov - Koniec Wiecznosci
zakodowaniu przez niego adresu raportu i włożeniu go do rury poczty
pneumatycznej.
Obraz Kalkulatora pojawił się na płycie wizjofonu, a głos oznajmił:
- Spodziewałem się, że jest pan w swoim gabinecie. Harlan powiedział:
- Przesłałem raport, Kalkulatorze. Nie ma znaczenia, gdzie czekam na
nowe dyspozycje.
- Tak? - Finge rozwinął rolkę folii, którą trzymał w ręku, podniósł do
oczu i wpatrywał się z ukosa w jej perforowany wzór. -Raport nie jest
kompletny - podjął. - Czy mogę przyjść do pana?
Harlan zawahał się przez chwilę, Ten człowiek był jego przełożonym i
odmowa miałaby posmak niesubordynacji. To by wyglądało na jawne
przyznanie się do winy, a wrażliwe, zmęczone sumienie Harlana wzbraniało
się przed tym.
- Proszę bardzo, Kalkulatorze - powiedział sucho.
Pulchna osoba Finge'a wniosła drażniący element epikurejski do surowej
kwatery Harlana. Ojczyste Stulecie Harlana miało skłonność do
spartańskiego umeblowania wnętrz i Harlan nigdy całkowicie nie stracił
upodobania do tego stylu. Walcowate metalowe krzesła pokryte były
matowym lakierem, sztuczne ziarnowanym, tak że przypominał drewno
(jakkolwiek niezbyt udatnie). W jednym z rogów pokoju stał nieduży mebel,
który jeszcze bardziej nie pasował do obyczajów czasu.
Finge natychmiast zwrócił na niego uwagę i dotknął pulchnym palcem,
jakby chciał sprawdzić jego kompozycję.
- Co to za materiał?
- Drewno, Kalkulatorze - odparł Harian.
- Prawdziwe? Autentyczne drewno? Zdumiewające! Używaliście drewna
w waszym Stuleciu?
- Używaliśmy.
- No tak. W regulaminach nie ma żadnego zakazu, Techniku -Finge
wytarł o nogawkę spodni palec, którym dotknął przedmiotu. -Nie wiem
jednak, czy powinno się pozwalać, by oddziaływała na nas kultura naszego
Stulecia. Prawdziwy Wiecznościowiec przyjmuje taką kulturę, jaka go
otacza. Osobiście wątpię, czy w ciągu ostatnich pięciu lat jadłem ze dwa razy
z energetycznych naczyń. -Westchnął. - A jednak zetknięcie pokarmu z
materią zawsze wydawało mi się niehigieniczne. Ale nie pobłażam sobie. Nie
pobłażam.
Znowu spojrzał na drewniany przedmiot, lecz teraz ręce założył do tyłu.
Zapytał:
- Co to jest? Do czego to służy?
- To szafa na książki - odparł Harian. Miał ochotę spytać Finge'a, jak się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
cienka plama.
Rzeczowy ton Biografisty otrzezwił Harlana.
Strona 54
Isaac Asimov - Koniec Wiecznosci
- Ta pani nie istnieje w nowej Rzeczywistości. Nie ma Zmiany
osobowości. Po prostu jej nie ma i to wszystko. Znikła. Obliczyłem możliwe
odmiany prawdopodobieństwa do 0,0001. Ona nigdzie nie pasuje. Prawdę
powiedziawszy - długimi palcami potarł podbródek - nie bardzo rozumiem,
jak pasowała do starej Rzeczywistości z tą kombinacją czynników, jaką mi
pan podał.
Harlan niemal nie słyszał, co do niego mówią.
- Ale... przecież Zmiana była taka mała.
- Wiem. Dziwna kombinacja czynników. Proszę, chce pan folie?
Dłoń Harlana zacisnęła się na foliach, nie czując nic. Noys znikła? Noys
nie istnieje? Jakże to być może?
Poczuł czyjąś rękę na ramieniu i usłyszał głos Voya.
- yle się pan czuje, Techniku? - Dłoń cofnęła się nagle, jakby Socjolog
pożałował nieostrożnego zetknięcia z ciałem Technika.
Harlan przełknął ślinę i z wysiłkiem przybrał spokojny wyraz twarzy.
- Czuję się zupełnie dobrze. Odprowadzi mnie pan do szybu? Nie wolno
mu okazywać swoich uczuć. Musi działać, jakby to, co tu przedstawił, było
czysto akademicką kwestią. Musi ukryć fakt, że wiadomość o braku Noys w
nowej Rzeczywistości przyjął z ogromnym podnieceniem i radością.
7. Preludium zbrodni
Harlan wstąpił do kotła w 2456 Stuleciu i spojrzał na siebie, by się
upewnić, że bariera odgradzająca szyb od Wieczności jest rzeczywiście bez
skazy, że Socjolog Voy nie patrzy. W ostatnich tygodniach stało się to jego
zwyczajem, mechanicznym odruchem - to szybkie spojrzenie przez ramię,
żeby się upewnić, że nikogo poza nim nie ma w przewodach kotła,
A wtedy, chociaż był już w 2456 Stuleciu, nastawił sterowanie kotła na
przyszłość. Patrzył, jak rosną liczby na temporometrze. Jakkolwiek
zmieniały się z ogromną szybkością, pozostało trochę czasu na rozmyślania.
Jakże odkrycie Biografisty zmieniło sprawę! Jakże zmieniła się sama
natura jego zbrodni!
Teraz wszystko zależy od Finge'a. To zdanie dudniło rytmicznie w głowie
Harlana. Wszystko zależy od Finge'a. Wszystko zależy od Finge'a...
Harlan unikał jakiegokolwiek osobistego kontaktu z Finge'em od chwili
swego powrotu do Wieczności po dniach spędzonych z Noys w 482 Stuleciu.
Wraz z Wiecznością opanowywało go poczucie winy. Złamanie przysięgi
służbowej, które wydawało się niczym w 482, było czymś potwornym w
Wieczności.
Raport wysłał pocztą pneumatyczną i wycofał się do swego prywatnego
mieszkania. Musiał to wszystko przemyśleć, zyskać na czasie, żeby się
zastanowić i przyzwyczaić do nowej, rodzącej się w nim orientacji.
Finge przeszkodził temu. Połączył się z Harlanem w niecały kwadrans po
Strona 55
Isaac Asimov - Koniec Wiecznosci
zakodowaniu przez niego adresu raportu i włożeniu go do rury poczty
pneumatycznej.
Obraz Kalkulatora pojawił się na płycie wizjofonu, a głos oznajmił:
- Spodziewałem się, że jest pan w swoim gabinecie. Harlan powiedział:
- Przesłałem raport, Kalkulatorze. Nie ma znaczenia, gdzie czekam na
nowe dyspozycje.
- Tak? - Finge rozwinął rolkę folii, którą trzymał w ręku, podniósł do
oczu i wpatrywał się z ukosa w jej perforowany wzór. -Raport nie jest
kompletny - podjął. - Czy mogę przyjść do pana?
Harlan zawahał się przez chwilę, Ten człowiek był jego przełożonym i
odmowa miałaby posmak niesubordynacji. To by wyglądało na jawne
przyznanie się do winy, a wrażliwe, zmęczone sumienie Harlana wzbraniało
się przed tym.
- Proszę bardzo, Kalkulatorze - powiedział sucho.
Pulchna osoba Finge'a wniosła drażniący element epikurejski do surowej
kwatery Harlana. Ojczyste Stulecie Harlana miało skłonność do
spartańskiego umeblowania wnętrz i Harlan nigdy całkowicie nie stracił
upodobania do tego stylu. Walcowate metalowe krzesła pokryte były
matowym lakierem, sztuczne ziarnowanym, tak że przypominał drewno
(jakkolwiek niezbyt udatnie). W jednym z rogów pokoju stał nieduży mebel,
który jeszcze bardziej nie pasował do obyczajów czasu.
Finge natychmiast zwrócił na niego uwagę i dotknął pulchnym palcem,
jakby chciał sprawdzić jego kompozycję.
- Co to za materiał?
- Drewno, Kalkulatorze - odparł Harian.
- Prawdziwe? Autentyczne drewno? Zdumiewające! Używaliście drewna
w waszym Stuleciu?
- Używaliśmy.
- No tak. W regulaminach nie ma żadnego zakazu, Techniku -Finge
wytarł o nogawkę spodni palec, którym dotknął przedmiotu. -Nie wiem
jednak, czy powinno się pozwalać, by oddziaływała na nas kultura naszego
Stulecia. Prawdziwy Wiecznościowiec przyjmuje taką kulturę, jaka go
otacza. Osobiście wątpię, czy w ciągu ostatnich pięciu lat jadłem ze dwa razy
z energetycznych naczyń. -Westchnął. - A jednak zetknięcie pokarmu z
materią zawsze wydawało mi się niehigieniczne. Ale nie pobłażam sobie. Nie
pobłażam.
Znowu spojrzał na drewniany przedmiot, lecz teraz ręce założył do tyłu.
Zapytał:
- Co to jest? Do czego to służy?
- To szafa na książki - odparł Harian. Miał ochotę spytać Finge'a, jak się [ Pobierz całość w formacie PDF ]