[ Pobierz całość w formacie PDF ]

125
R
L
T
zdenerwowania. Oby tylko nie podsłuchała jego nieprzyjemnego sporu z
Celią.
 Mamo? Co ty tu robisz? Czy czegoś potrzebujesz?
 Szczerze mówiąc, chciałam porozmawiać z tobą i z Celią, ale to chyba
nie najlepszy moment.  Terri Ann niepewnie kręciła się w drzwiach.
 Nie, mamo, wszystko jest w porządku. Celia i ja potrzebowaliśmy
trochę czasu, żeby się wyciszyć.  Jednak osiemnaście lat jakoś im nie
wystarczyło.  Chodz tu, usiądz. Poczęstuj się babeczką. Co cię trapi?
Terri Ann odetchnęła głęboko, jakby dodając sobie odwagi, i rzekła:
 Jak sądzisz, czy stan twojego konta mógłby wytrzymać to, żeby posłać
twoją niemłodą już matkę do szkoły? Chciałabym się zająć profesjonalnym
cateringiem, specjalizować się w wydawaniu przyjęć dla osób o
ograniczonych dochodach. Nie do końca żartowałam, mówiąc, że aż nadto
przywykłam do komfortu. Teraz chciałabym dostarczać smakołyki i
przysmaki innym, którym nawet do głowy nie przyszło, że kiedykolwiek będą
mogli sobie na nie pozwolić.
Malcolm zaniemówił. Ale plan, który matka przedstawiła, miał szanse
powodzenia. Nawet go ucieszył.
 Mamo, sądzę, że to świetny pomysł, ale jestem ciekaw, co cię
zachęciło do takiego zwrotu?
 Przyszło mi to na myśl, bo media zaczęły mówić o tobie i o Celii, o jej
dokonaniach. Mogła przecież korzystać z majątku ojca, a tymczasem zdobyła
miejsce w społeczeństwie. To godne podziwu, synu.
Matka ma rację. Tak istotnie było. Celia stała się silna, nabrała pewności
siebie. Mówiła mu, że nie jest już tą samolubną rozkapryszoną dziewczyną,
jaką znał, ale czy to zrozumiał? Czy zaakceptował?
Musi zastanowić się nad tym, co powiedziała matka. Najwidoczniej
126
R
L
T
nigdy nie jest za pózno, by się czegoś od własnej matki nauczyć.
 Malcolm, widziałam w prasie jej zdjęcia z uczniami. Widać na nich,
jak ona kocha swój zawód. To może wydać się dziwne, ale nigdy nie
sądziłam, że praca może dodawać skrzydeł. Na pewno byłam dumna z tego,
czym się zajmowałam dawniej, ale to służyło tylko zaspokojeniu
podstawowych potrzeb. I nie miałam dużego wyboru. Teraz mogę wybierać,
dzięki tobie.
Nagle powietrze rozdarł głośny krzyk.
Malcolm rozpoznał głos Celii.
Co się dzieje, do cholery?
Zerwał się z leżanki i puścił biegiem w stronę schodów. Krzyki Celii
mieszały się z wrzaskami mężczyzny.
Malcolma sparaliżował strach. Gdzie są ochroniarze? Dlaczego nie
zadziałał alarm? Co mu strzeliło do łba, że uśpił czujność co do Celii tylko
dlatego, że znalazła się tysiące kilometrów od miejsca zagrożenia?
Wpadł do jej pokoju w momencie, gdy Celia zamachnęła się wazonem z
kwiatami i roztrzaskała go o głowę...
Adam Logan?
Jego menedżer?
Adam zachwiał się i padł na kolana.
 Co tu się dzieje, do ciężkiej cholery?  zawołał Malcolm.  Celia, czy
nic ci się nie stało?
Cofnęła się, wskazując gestem menedżera klęczącego teraz na grubym
perskim dywanie w kałuży wody, róż i rozbitego szkła.
 Zastałam go tu, jak grzebał w moich rzeczach. Miał właśnie włożyć do
mojej torby kartkę z pogróżkami i zwiędłą różę.
Malcolm odwrócił się do Logana, którego uważał za kolegę, za dobrego
127
R
L
T
przyjaciela.
 Adam? To ty stoisz za pogróżkami, które dostawała Celia? Dlaczego
to robiłeś?
 Chciałem, żebyście znów byli razem.
Absurd. Malcolm spojrzał na Celię, która wyglądała na lekko zbitą z
tropu. Pragnął ją objąć, przytulić, ale ona stała spokojnie po drugiej stronie
pokoju.
 Lepiej wyjaśnij tę sprawę, i to szybko.  Serce biło mu szybko,
narastała fala gniewu.
W błyszczących oczach Adama Logana była ta sama zaciekłość, która
mu pomogła wynieść Malcolma na szczyty kariery.
 Wizerunek złego chłopca zaczął ciągnąć twoje akcje w dół. Musisz
przyznać, że odkąd znów pokazujesz się ze swoją szkolną wybranką, twoje
notowania wzrosły niepomiernie. Posypały się świetne recenzje. Dość łatwo
było sprawę nagłośnić, i to tak, żeby Salvatore coś usłyszał. A w ogóle to
zabawne, że znowu udało mi się spłatać figla naszemu staremu
pułkownikowi.
Malcolm nie był w nastroju do żartów. Ten łajdak napędził strachu Celii
absolutnie bez powodu. Malcolm, który był zirytowany po ostrej wymianie
słów z Celią, nie był w stanie powstrzymać złości. Zamachnął się i pięścią
walnął Adama w szczękę.
Jego menedżer upadł na dywan, zamroczony. To formalność właściwie,
bo oberwał już od Celii, która stała wyprostowana, panując nad sytuacją.
Patrząc na nią, Malcolm nagle zrozumiał, że się mylił. Celia potrafi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl