[ Pobierz całość w formacie PDF ]
fakt, ze owa druga osoba postepuje czesto tak samo z pierwsza. Utwierdza to jeszcze bardziej
wrazenie, ze ten rodzaj zwiazku jest jedyna prawdziwa miloscia.
Potrzebe magicznego pomocnika mozna studiowac niejako eksperymentalnie podczas
zabiegow psychoanalitycznych. Czesto zdarza sie, ze osoba poddajaca sie psychoanalizie
gleboko przywiazuje sie do psychoanalityka i cale jej zycie, wszystkie poczynania, mysli i
uczucia z nim sie wiaza. Swiadomie albo podswiadomie zadaje sobie pytanie : czy to aby
bedzie sie jemu (psychoanalitykowi) podobalo, czy nie; czy zgadzalby sie z tym, czy
zganilby mnie za to? W stosunkach milosnych fakt, ze sie wybiera te albo tamta osobe jako
partnera, sluzy za dowod, ze kocha sie te osobe dlatego, ze to ona wlasnie; jednakze w
sytuacji psychoanalitycznej zludzenie to nie wytrzymuje proby. Najroznorodniejszego
rodzaju osoby objawiaja te same uczucia wobec najroznorodniejszych typow
psychoanalitykow. Stosunek ten wyglada na milosc; towarzyszy mu nieraz seksualne
pozadanie; jest to jednak w swej istocie stosunek do personifikowanego magicznego
pomocnika; rola, ktora najwidoczniej psychoanalityk, podobnie jak inne okreslone osoby
cieszace sie pewnym autorytetem (lekarze, ksieza, nauczyciele), jest zdolny odegrac ku
pelnej satysfakcji osoby szukajacej takiego wlasnie upersonifikowanego magicznego
pomocnika.
Powody, dla ktorych jakas osoba wiaze sie z pomocnikiem magicznym, sa w zasadzie te
same, jakie odkrylismy u zrodel popedow symbiotycznych: niezdolnosc do zycia samemu i
do pelnego wyrazania swoich wlasnych indywidualnych mozliwosci. Przy sado-
masochistycznych sklonnosciach niezdolnosc ta prowadzi do checi pozbycia sie wlasnego
"ja" przez uzaleznienie sie od pomocnika magicznego; w lagodniejszej postaci, o ktorej
mowie obecnie, prowadzi ona jedynie do pragnienia kontroli i opieki. Intensywnosc zwiazku
z magicznym pomocnikiem jest odwrotnie proporcjonalna do zdolnosci spontanicznego
wyrazania wlasnych intelektualnych, emocjonalnych i zmyslowych dyspozycji. Innymi
slowy, ma sie nadzieje, ze wszystko, czego sie od zycia oczekuje, otrzyma sie z rak
magicznego pomocnika, bez osobistej inicjatywy. Im wyrazniej zachodzi taki przypadek, tym
bardziej osrodek zycia przesuwa sie od wlasnej osoby ku magicznemu pomocnikowi i jego
personifikacjom. Odtad pytanie nie brzmi juz: jak zyc samemu? - lecz jak nim manipulowac,
aby go nie stracic, jak postepowac z nim, aby czynil to, czego sie pragnie, a nawet jak
przekazac mu odpowiedzialnosc za to, za co jest sie samemu odpowiedzialnym?
W wypadkach skrajniejszych cale zycie osobnika polega niemal wylacznie na usilowaniu
manipulowania nim; rozni ludzie stosuja tu rozne sposoby; dla jednych glownym osrodkiem
manipulowania jest posluszenstwo, dla niektorych dobroc, dla innych - cierpienie. Widzimy
zatem, ze nie istnieje tu uczucie, mysl czy wzruszenie, ktore nie byloby zabarwione ta
potrzeba manipulowania; inaczej mowiac, zaden psychiczny akt nie jest naprawde
spontaniczny ani wolny. Zaleznosc ta, wynikajaca z zahamowania spontanicznosci, a
jednoczesnie do niego zmierzajaca, dostarcza wprawdzie pewnego bezpieczenstwa, lecz
prowadzi takze do uczucia slabosci i skrepowania. W takim wlasnie wypadku osoba zalezna
od magicznego pomocnika czuje sie - choc raczej nieswiadomie - przez niego ujarzmniona i
w wiekszym lub mniejszymn stopniu przeciw niemu sie buntuje; z kolei bunt przeciw osobie,
w ktorej sie pokladalo nadzieje, ze zapewni bezpieczenstwo i szczesliwosc, stwarza nowe
konflikty. Jesli wiec nie chce sie go utracic, buntownicze uczucia nalezy stlumic; niemniej
ukryty na dnie antagonizm zagraza odtad stale bezpieczenstwu, ktore bylo celem tego
zwiazku.
Jezeli pomocnika magicznego uosabia realny czlowiek, rozczarowanie, ktore nastepuje, kiedy
okaze sie, ze nie spelnil on pokladanych w nim nadziei - a ze nadzieje te sa iluzoryczne,
kazdy rzeczywisty czlowiek musi je zawiesc - laczy sie z uraza wynikla z dobrowolnego
oddania sie w niewole temu czlowiekowi i prowadzi do ustawicznych konfliktow. Kozcza sie
one czasem tylko rozstaniem, po czym nastepuje wybor innego obiektu, od ktorego oczekuje
sie spelnienia wszystkich nadziei zwiazanych z magicznym pomocnikiem. Jezeli i ten
zwiazek okaze sie fiaskiem, mozna go znowu zerwac albo dojsc do wniosku, ze takie jest
zycie, i dac za wygrana; nie dostrzega sie przy tym faktu, ze istota niepowodzenia nie jest
skutkiem niewlasciwego wyboru osoby magicznej, lecz jest bezposrednim rezultatem proby
osiagniecia manipulacja magiczna tego, co jednostka moze zyskac tylko wlasna,
spontaniczna dzialalnoscia.
Freudowi znane bylo zjawisko wiecznej zaleznosci od zewnetrznego obiektu. Interpretowal
je jako kontynuacje wczesnych - w zasadzie seksualnych i cale zycie trwajacych - wiezow z
rodzicami. Zjawisko to przykulo jego uwage do tego stopnia, ze zaczal twierdzic, iz
kompleks Edypa jest zalazkiem wszelkich nerwic; a w szczesliwym przezwyciezeniu go
upatrywal glowny dylemat normalnego rozwoju.
Uwazajac kompleks Edypa za centralne zjawisko psychologii, Freud dokonal jednego z
najwazniejszych odkryc psychologicznych. Nie udalo mu sie go jednak odpowiednio
zinterpretowac; choc bowiem zjawisko seksualnego pociagu miedzy rodzicami a dziecmi
istnieje, a wynikajace stad konflikty biora niekiedy udzial w rozwoju nerwic, to ani pociag
seksualny, ani wynikle zen konflikty nie graja istotnej roli w przywiazaniu dzieci do
rodzicow. Poki dziecko jest male, jest ono w calkiem naturalny sposob zalezne od rodzicow,
lecz zaleznosc ta niekoniecznie zawiera w sobie ograniczenie wlasnej spontanicznosci
dziecka. Kiedy jednak rodzice, dzialajac jako reprezentanci spoleczenstwa, zaczynaja tlumic
jego spontanicznosc i niezaleznosc, dziecko, w miare jak rosnie, czuje sie coraz bardziej
niezdolne do tego, by stanac na wlasnych nogach; dlatego rozglada sie za magicznym
pomocnikiem i czesto personifikuje go w osobach swych rodzicow. Z czasem jednostka
przelewa te uczucia na kogos innego, np. na nauczyciela, meza lub na psychoanalityka. Znow [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
fakt, ze owa druga osoba postepuje czesto tak samo z pierwsza. Utwierdza to jeszcze bardziej
wrazenie, ze ten rodzaj zwiazku jest jedyna prawdziwa miloscia.
Potrzebe magicznego pomocnika mozna studiowac niejako eksperymentalnie podczas
zabiegow psychoanalitycznych. Czesto zdarza sie, ze osoba poddajaca sie psychoanalizie
gleboko przywiazuje sie do psychoanalityka i cale jej zycie, wszystkie poczynania, mysli i
uczucia z nim sie wiaza. Swiadomie albo podswiadomie zadaje sobie pytanie : czy to aby
bedzie sie jemu (psychoanalitykowi) podobalo, czy nie; czy zgadzalby sie z tym, czy
zganilby mnie za to? W stosunkach milosnych fakt, ze sie wybiera te albo tamta osobe jako
partnera, sluzy za dowod, ze kocha sie te osobe dlatego, ze to ona wlasnie; jednakze w
sytuacji psychoanalitycznej zludzenie to nie wytrzymuje proby. Najroznorodniejszego
rodzaju osoby objawiaja te same uczucia wobec najroznorodniejszych typow
psychoanalitykow. Stosunek ten wyglada na milosc; towarzyszy mu nieraz seksualne
pozadanie; jest to jednak w swej istocie stosunek do personifikowanego magicznego
pomocnika; rola, ktora najwidoczniej psychoanalityk, podobnie jak inne okreslone osoby
cieszace sie pewnym autorytetem (lekarze, ksieza, nauczyciele), jest zdolny odegrac ku
pelnej satysfakcji osoby szukajacej takiego wlasnie upersonifikowanego magicznego
pomocnika.
Powody, dla ktorych jakas osoba wiaze sie z pomocnikiem magicznym, sa w zasadzie te
same, jakie odkrylismy u zrodel popedow symbiotycznych: niezdolnosc do zycia samemu i
do pelnego wyrazania swoich wlasnych indywidualnych mozliwosci. Przy sado-
masochistycznych sklonnosciach niezdolnosc ta prowadzi do checi pozbycia sie wlasnego
"ja" przez uzaleznienie sie od pomocnika magicznego; w lagodniejszej postaci, o ktorej
mowie obecnie, prowadzi ona jedynie do pragnienia kontroli i opieki. Intensywnosc zwiazku
z magicznym pomocnikiem jest odwrotnie proporcjonalna do zdolnosci spontanicznego
wyrazania wlasnych intelektualnych, emocjonalnych i zmyslowych dyspozycji. Innymi
slowy, ma sie nadzieje, ze wszystko, czego sie od zycia oczekuje, otrzyma sie z rak
magicznego pomocnika, bez osobistej inicjatywy. Im wyrazniej zachodzi taki przypadek, tym
bardziej osrodek zycia przesuwa sie od wlasnej osoby ku magicznemu pomocnikowi i jego
personifikacjom. Odtad pytanie nie brzmi juz: jak zyc samemu? - lecz jak nim manipulowac,
aby go nie stracic, jak postepowac z nim, aby czynil to, czego sie pragnie, a nawet jak
przekazac mu odpowiedzialnosc za to, za co jest sie samemu odpowiedzialnym?
W wypadkach skrajniejszych cale zycie osobnika polega niemal wylacznie na usilowaniu
manipulowania nim; rozni ludzie stosuja tu rozne sposoby; dla jednych glownym osrodkiem
manipulowania jest posluszenstwo, dla niektorych dobroc, dla innych - cierpienie. Widzimy
zatem, ze nie istnieje tu uczucie, mysl czy wzruszenie, ktore nie byloby zabarwione ta
potrzeba manipulowania; inaczej mowiac, zaden psychiczny akt nie jest naprawde
spontaniczny ani wolny. Zaleznosc ta, wynikajaca z zahamowania spontanicznosci, a
jednoczesnie do niego zmierzajaca, dostarcza wprawdzie pewnego bezpieczenstwa, lecz
prowadzi takze do uczucia slabosci i skrepowania. W takim wlasnie wypadku osoba zalezna
od magicznego pomocnika czuje sie - choc raczej nieswiadomie - przez niego ujarzmniona i
w wiekszym lub mniejszymn stopniu przeciw niemu sie buntuje; z kolei bunt przeciw osobie,
w ktorej sie pokladalo nadzieje, ze zapewni bezpieczenstwo i szczesliwosc, stwarza nowe
konflikty. Jesli wiec nie chce sie go utracic, buntownicze uczucia nalezy stlumic; niemniej
ukryty na dnie antagonizm zagraza odtad stale bezpieczenstwu, ktore bylo celem tego
zwiazku.
Jezeli pomocnika magicznego uosabia realny czlowiek, rozczarowanie, ktore nastepuje, kiedy
okaze sie, ze nie spelnil on pokladanych w nim nadziei - a ze nadzieje te sa iluzoryczne,
kazdy rzeczywisty czlowiek musi je zawiesc - laczy sie z uraza wynikla z dobrowolnego
oddania sie w niewole temu czlowiekowi i prowadzi do ustawicznych konfliktow. Kozcza sie
one czasem tylko rozstaniem, po czym nastepuje wybor innego obiektu, od ktorego oczekuje
sie spelnienia wszystkich nadziei zwiazanych z magicznym pomocnikiem. Jezeli i ten
zwiazek okaze sie fiaskiem, mozna go znowu zerwac albo dojsc do wniosku, ze takie jest
zycie, i dac za wygrana; nie dostrzega sie przy tym faktu, ze istota niepowodzenia nie jest
skutkiem niewlasciwego wyboru osoby magicznej, lecz jest bezposrednim rezultatem proby
osiagniecia manipulacja magiczna tego, co jednostka moze zyskac tylko wlasna,
spontaniczna dzialalnoscia.
Freudowi znane bylo zjawisko wiecznej zaleznosci od zewnetrznego obiektu. Interpretowal
je jako kontynuacje wczesnych - w zasadzie seksualnych i cale zycie trwajacych - wiezow z
rodzicami. Zjawisko to przykulo jego uwage do tego stopnia, ze zaczal twierdzic, iz
kompleks Edypa jest zalazkiem wszelkich nerwic; a w szczesliwym przezwyciezeniu go
upatrywal glowny dylemat normalnego rozwoju.
Uwazajac kompleks Edypa za centralne zjawisko psychologii, Freud dokonal jednego z
najwazniejszych odkryc psychologicznych. Nie udalo mu sie go jednak odpowiednio
zinterpretowac; choc bowiem zjawisko seksualnego pociagu miedzy rodzicami a dziecmi
istnieje, a wynikajace stad konflikty biora niekiedy udzial w rozwoju nerwic, to ani pociag
seksualny, ani wynikle zen konflikty nie graja istotnej roli w przywiazaniu dzieci do
rodzicow. Poki dziecko jest male, jest ono w calkiem naturalny sposob zalezne od rodzicow,
lecz zaleznosc ta niekoniecznie zawiera w sobie ograniczenie wlasnej spontanicznosci
dziecka. Kiedy jednak rodzice, dzialajac jako reprezentanci spoleczenstwa, zaczynaja tlumic
jego spontanicznosc i niezaleznosc, dziecko, w miare jak rosnie, czuje sie coraz bardziej
niezdolne do tego, by stanac na wlasnych nogach; dlatego rozglada sie za magicznym
pomocnikiem i czesto personifikuje go w osobach swych rodzicow. Z czasem jednostka
przelewa te uczucia na kogos innego, np. na nauczyciela, meza lub na psychoanalityka. Znow [ Pobierz całość w formacie PDF ]