[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lat238 zniszczył ogniem i mieczem cały obszar po obu stronach Iberu i Ta-
gu. Uderzył nawet na obóz pretorski i wojska posiłkowe239, pokonał
240
Klaudiusza Unimanusa powodując prawie całkowitą zagładę wojska,
a oznaki zdobyte z naszych paradnych szat i rózg umieścił w swoich
241
górach jako trofea. Oblegał go już Fabiusz Maksymus . Zwycięstwo jed-
nak splamił jego następca Popiliusz242, który pragnął zakończyć wojnę
i dlatego posługując się zdradą, zasadzką i mordercami w gronie domow-
ników napadł na wodza, chociaż ten był już pokonany i gotów na osta-
teczną kapitulację. Tym samym przysporzył wrogowi chwały wywołując
wrażenie, że nie można go było inaczej pokonać.
235
Rok 134. Epizod z czasów wojny z Numancją.
236
Decymus Juniusz Brutus, konsul z r. 138, walczył w Hiszpanii
do 136 r. i za pokonanie plemiona Kalleków otrzymał przydomek  Callaecus".
237
Rzeka Minius w północno-zachodniej Hiszpanii.
238
w rzeczywistości Wiriatus walczył z Rzymianami przez osiem lat 147 139.
Florus podciągnął pod walki z Wiriatusem cały okres pacyfikacji Luzytanów 154
139. Podobnie Orozjusz (V 4, 14); Liwiusz per. LIV): Eutropiusz (IV 16).
239
Wojska pretora Gajusza Wetyliusza w r. 147 lub Gajusza Plaucjusza w r. 146.
Por. Appian, Hiszp. 63 64.
240
Klaudiusz Unimanus, namiestnik jednej z prowincji Hiszpanii.
241
Konsul Fabiusz Maksymus Serwilianus zawarł z Wiriatusem
układ w r. 140.
242
Florus pomieszał tutaj konsulów z r. 140 Serwiliusza Cepiona i Marka Po-
piliusza Lenasa. Haniebnego czynu dopuścił się pierwszy z nich. Por. Wellejusz Pat.
II 1; Liwiusz, per. LIV; Appian, Hiszp. 74.
WOJNA Z NUMANCJ
34. Numancja nie miała takich bogactw jak Kartagina, Kapua czy Ko-
rynt, dzielnością jednak i poczuciem honoru dorównywała wszystkim tym
miastom. Dzięki zaś męstwu mieszkańców była największą chlubą Hisz-
panii. Oto bez murów, bez baszt obronnych, położona na niewielkim
wzniesieniu nad rzeką przez jedenaście lat samotnie opierała się siłami
czterech tysięcy Celtyberów czterdziestotysięcznemu wojsku. I nie tylko
opierała się, lecz potrafiła aż nazbyt gwałtownie zaatakować i narzucić
nam haniebny układ. W końcu, gdy stało się oczywiste, że jest nie do
pokonania, trzeba było posłać pogromcę Kartaginy.
Jeśli wolno wyznać prawdę, niełatwo znalezć bardziej niesprawiedliwą
przyczynę jakiejś wojny243. Numantyńczycy udzielili schronienia Segi-
danom244, swoim sprzymierzeńcom i pobratymcom, którzy wyrwali się
z rąk Rzymian. Ich wstawiennictwo za Segidanami nie doprowadziło do
żadnego rezultatu. Chociaż sami trzymali się dotąd z dala od wszelkiej
zarazy wojennej, za cenę jednak legalnego przymierza z nami zażądano
od nich złożenia broni. Zostało to przez barbarzyńców tak przyjęte, jak
gdyby chciano im poobcinać ręce. Przeto natychmiast pod wodzą dziel-
nego Megarawika chwycili za broń. Stoczyli zwycięską bitwę z Pompe-
juszem245, lecz woleli zawrzeć z nim przymierze, chociaż mogli go do-
246
szczętnie rozbić. Następnie starli się z Hostyliuszem Mancynusem . Je-
mu również zadali tyle krwawych klęsk, że nikt z wojska rzymskiego nie
potrafił znieść nawet głosu i wzroku Numantyńczyka. I w tym wypadku
woleli jednak zawrzeć przymierze zadowalając się zdobyciem oręża, mimo
że mogli z Mancynusem okrutnie się rozprawić. Lecz naród rzymski okry-
ty hańbą i wstydem z powodu przymierza numantyńskiego, tak samo jak
niegdyś kaudyńskiego247, okupił poniżający ten układ wydaniem Mancy-
nusa wrogom. Ponadto zapłonął też chęcią zemsty, którą wywrzeć miał
248
Scypion . Mąż ten przez spalenie Kartaginy nabrał wprawy w niszczeniu
miast.
243
Florus na wielu miejscach wyraża swoją gorącą sympatię dla Hiszpanii,
przez co również odbiega od Liwiusza, który nie żywi tego rodzaju uczuć, por.
XXVIII 19.
244
Segida, miasto niedaleko Numancji.
245
Kwintus Pompejusz, konsul z r. 141, wyłudził od Numantyńczyków traktat
za 30 talentów srebra, a następnie się go wyparł. Por. Appian, Hiszp. 79.
246
Gajusz Hostyliusz Mancynus, konsul z r. 137, wpadł w zasadzkę,
z której został uwolniony po zawarciu pokoju. Senat układu nie uznał i Mancy-
nusa na jego prośbę wydał w ręce Numantyńczyków, lecz ci go nie przyjęli.
247
Zob. I 11, 9.
248
Publiusz Korneliusz Scypion Emilianus, konsul po raz drugi
w 134 r.
W owym czasie musiał Scypion stoczyć bardziej zażartą walkę we wła-
snym obozie niż w otwartym polu, raczej z naszym żołnierzem niż nu-
mantyńskim. Nasi żołnierze obarczeni ciągłą, nadmierną i przeważnie nie-
wolniczą pracą musieli z jego rozkazu wznosić większe szańce, gdy nie
umieli władać orężem lub nurzać się w błocie, gdy nie chcieli plamić się
krwią nieprzyjaciela. Ponadto zabrał im dziewczyny, pachołków i bagaż
oprócz najbardziej potrzebnego. Unaoczniło się tu prawdziwie, że tyle
znaczy wojsko, ile wart jest jego wódz. Kiedy Scypion przywrócił w ten
sposób dyscyplinę wojskową i stoczył walkę w szyku bojowym, stało się
to, czego nikt nie spodziewał się ujrzeć: oto każdy mógł zobaczyć Nu-
mantyńczyków w ucieczce. Chcieli się nawet poddać, gdyby postawiono
im warunki możliwe do przyjęcia przez ludzi honoru. Ponieważ jednak
Scypion pragnął zdecydowanego i bezwarunkowego zwycięstwa, w sytu- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl