[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głaszcząc psa.
Ale wam zazdroszczę przyznał James.
Możesz je brać na ręce zachęciła go Melinda. Niech się
przyzwyczajają do ludzi.
Jamesowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać.
W dzieciństwie miałem takiego psa jak Bramble powiedział Dragan.
Bam bam. Mały Alessandro przytulił się do psa.
Sandlo kocha Bam bam. Uśmiechnął się z zadowoleniem. Patrz,
pies!
Pies" to było drugie słowo, jakie wymówił. Pierwszym było tata"
zaśmiała się Melinda.
James usiadł na trawie obok chłopczyka. Tak właśnie wyobrażał sobie
swoje przyszłe życie. Stary wiejski dom zamiast nowoczesnego domu w
mieście, który nadawał się raczej do sesji zdjęciowych, a nie do mieszkania.
Do takiego domu chciałby wracać po pracy, w ogrodzie witałyby go dzieci i
psy. I jeszcze ktoś, za kim poszedłby na sam koniec świata.
Charlotte, mogłabyś mi pomóc przygotować napoje? spytała
Melinda. Chłopcy niech się bawią ze szczeniakami.
Charlotte uśmiechnęła się.
Oczywiście.
135
R
L
T
Wygląda na to, że lubi dzieci i zwierzęta powiedziała Melinda.
Spokojnie mogę mu dać szczeniaka.
Jeszcze nic mu o tym nie wspominałam, to ma być niespodzianka
przypomniała Charlotte. Wiedziała, że James się ucieszy, a po ich rozmowie
na plaży miała podstawy sądzić, że będzie chciał zostać w Kornwalii.
Wasze relacje się poprawiły? spytała Melinda. Charlotte skinęła
głową.
Omówiliśmy to ze sobą. I dobrze się rozumiemy. A Pandora zasypia
mu na kolanach.
To duży postęp. Wiem, że to niełatwe, ale nie pozwól, żeby
fotoreporterzy was poróżnili. Ja i Dragan o mało nie rozstaliśmy się z ich
powodu.
Charlotte wiedziała, że Melinda ma rację. I wiedziała też, że musi zrobić
kolejny krok. Dziś.
136
R
L
T
ROZDZIAA TRZYNASTY
Wieczorem zjedli kolację w mieszkaniu Jamesa filet z kurczaka w
bekonie nadziewanym serem brie, młode ziemniaki z fasolką, a na deser lody
waniliowe z malinami.
To było pyszne! powiedziała Charlotte. Gdybyś chciał zmienić
pracę...
Proponujesz mi stanowisko swojego kucharza?
Roześmiała się.
Chyba masz za wysokie stawki.
Spróbuj, może uda ci się coś wynegocjować. Wziął ją za rękę.
Usiądz przy mnie.
Usiadła mu na kolanach i przytuliła się. Pod dłonią czuła mocne bicie
jego serca. Nie miała wątpliwości, czego chce. Tylko że... nie tutaj.
Nie umiała jednak powiedzieć tego wprost.
James, przepraszam cię, ale nie czuję się zbyt dobrze, no wiesz.
Chciałabym już wrócić do domu.
Jasne, odwiozę się. Spróbował ukryć rozczarowanie, ale Charlotte i
tak je zauważyła.
Czy po drodze możemy się zatrzymać przy sklepie? Muszę kupić
parę... drobiazgów.
Oczywiście.
Gdy zatrzymali się na parkingu przed supermarketem, James spytał:
Chcesz, żebym z tobą poszedł? Masz w domu jakieś środki
przeciwbólowe?
Rozczuliło ją to.
Nie, dam sobie radę. Zaraz wracam.
137
R
L
T
Tak jak się spodziewała, James chciał odprowadzić ją pod same drzwi.
Może wejdziesz na chwilę? zapytała.
Zmarszczył brwi.
Mówiłaś, że kiepsko się czujesz.
Ale możesz wejść na parę minut. Jeśli masz ochotę.
Przecież wiesz, że tak. Mieliśmy taki miły dzień. Z przyjemnością
wypiję z tobą kawę.
Charlotte zamknęła za nimi drzwi.
Nie poczęstuję cię teraz kawą. Zawiesiła głos.
Ale rano bardzo proszę. A do kawy bułeczki z czekoladą.
Patrzył na nią zaskoczony.
Czy ja dobrze słyszę?
Aha.
Myślałem, że...
Trochę cię wprowadziłam w błąd. Poczuła, że się lekko czerwieni.
Po prostu chcę, żeby ten pierwszy raz był u mnie. Nie na tej twojej kolorowej
kołdrze.
Pokręcił głową z udawanym oburzeniem.
W mojej kołdrze nie ma nic złego. To są kolory śródziemnomorskie.
Jego żartobliwy uśmiech zgasł.
Charlotte, nie spodziewałem się, więc nie jestem przygotowany. Nie
mam ze sobą...
Ale ja mam. Dlatego wstąpiliśmy do supermarketu.
Myślałem, że zbliża ci się okres. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
głaszcząc psa.
Ale wam zazdroszczę przyznał James.
Możesz je brać na ręce zachęciła go Melinda. Niech się
przyzwyczajają do ludzi.
Jamesowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać.
W dzieciństwie miałem takiego psa jak Bramble powiedział Dragan.
Bam bam. Mały Alessandro przytulił się do psa.
Sandlo kocha Bam bam. Uśmiechnął się z zadowoleniem. Patrz,
pies!
Pies" to było drugie słowo, jakie wymówił. Pierwszym było tata"
zaśmiała się Melinda.
James usiadł na trawie obok chłopczyka. Tak właśnie wyobrażał sobie
swoje przyszłe życie. Stary wiejski dom zamiast nowoczesnego domu w
mieście, który nadawał się raczej do sesji zdjęciowych, a nie do mieszkania.
Do takiego domu chciałby wracać po pracy, w ogrodzie witałyby go dzieci i
psy. I jeszcze ktoś, za kim poszedłby na sam koniec świata.
Charlotte, mogłabyś mi pomóc przygotować napoje? spytała
Melinda. Chłopcy niech się bawią ze szczeniakami.
Charlotte uśmiechnęła się.
Oczywiście.
135
R
L
T
Wygląda na to, że lubi dzieci i zwierzęta powiedziała Melinda.
Spokojnie mogę mu dać szczeniaka.
Jeszcze nic mu o tym nie wspominałam, to ma być niespodzianka
przypomniała Charlotte. Wiedziała, że James się ucieszy, a po ich rozmowie
na plaży miała podstawy sądzić, że będzie chciał zostać w Kornwalii.
Wasze relacje się poprawiły? spytała Melinda. Charlotte skinęła
głową.
Omówiliśmy to ze sobą. I dobrze się rozumiemy. A Pandora zasypia
mu na kolanach.
To duży postęp. Wiem, że to niełatwe, ale nie pozwól, żeby
fotoreporterzy was poróżnili. Ja i Dragan o mało nie rozstaliśmy się z ich
powodu.
Charlotte wiedziała, że Melinda ma rację. I wiedziała też, że musi zrobić
kolejny krok. Dziś.
136
R
L
T
ROZDZIAA TRZYNASTY
Wieczorem zjedli kolację w mieszkaniu Jamesa filet z kurczaka w
bekonie nadziewanym serem brie, młode ziemniaki z fasolką, a na deser lody
waniliowe z malinami.
To było pyszne! powiedziała Charlotte. Gdybyś chciał zmienić
pracę...
Proponujesz mi stanowisko swojego kucharza?
Roześmiała się.
Chyba masz za wysokie stawki.
Spróbuj, może uda ci się coś wynegocjować. Wziął ją za rękę.
Usiądz przy mnie.
Usiadła mu na kolanach i przytuliła się. Pod dłonią czuła mocne bicie
jego serca. Nie miała wątpliwości, czego chce. Tylko że... nie tutaj.
Nie umiała jednak powiedzieć tego wprost.
James, przepraszam cię, ale nie czuję się zbyt dobrze, no wiesz.
Chciałabym już wrócić do domu.
Jasne, odwiozę się. Spróbował ukryć rozczarowanie, ale Charlotte i
tak je zauważyła.
Czy po drodze możemy się zatrzymać przy sklepie? Muszę kupić
parę... drobiazgów.
Oczywiście.
Gdy zatrzymali się na parkingu przed supermarketem, James spytał:
Chcesz, żebym z tobą poszedł? Masz w domu jakieś środki
przeciwbólowe?
Rozczuliło ją to.
Nie, dam sobie radę. Zaraz wracam.
137
R
L
T
Tak jak się spodziewała, James chciał odprowadzić ją pod same drzwi.
Może wejdziesz na chwilę? zapytała.
Zmarszczył brwi.
Mówiłaś, że kiepsko się czujesz.
Ale możesz wejść na parę minut. Jeśli masz ochotę.
Przecież wiesz, że tak. Mieliśmy taki miły dzień. Z przyjemnością
wypiję z tobą kawę.
Charlotte zamknęła za nimi drzwi.
Nie poczęstuję cię teraz kawą. Zawiesiła głos.
Ale rano bardzo proszę. A do kawy bułeczki z czekoladą.
Patrzył na nią zaskoczony.
Czy ja dobrze słyszę?
Aha.
Myślałem, że...
Trochę cię wprowadziłam w błąd. Poczuła, że się lekko czerwieni.
Po prostu chcę, żeby ten pierwszy raz był u mnie. Nie na tej twojej kolorowej
kołdrze.
Pokręcił głową z udawanym oburzeniem.
W mojej kołdrze nie ma nic złego. To są kolory śródziemnomorskie.
Jego żartobliwy uśmiech zgasł.
Charlotte, nie spodziewałem się, więc nie jestem przygotowany. Nie
mam ze sobą...
Ale ja mam. Dlatego wstąpiliśmy do supermarketu.
Myślałem, że zbliża ci się okres. [ Pobierz całość w formacie PDF ]