[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obawy ustąpiły miejsce ogromnej radości, a jej życie znów nabrało sensu. Przytuliła się mocno do
Jonasa.
- Wiem, że w to wierzysz, i kocham cię za to - wyszeptała, zanim spojrzała mu prosto w oczy. -
Ale nie mogę ci tego zrobić. Wiem, jak ważna jest dla ciebie rodzina. Marzyłeś o niej od dziecka. Jeśli
się ze mną zwiążesz, prędzej czy pózniej pożałujesz tej decyzji. Zawsze będziesz widział we mnie
kobietę, która ograbiła cię z marzeń. Nie mogę i nie chcę na to pozwolić. Nie zniosłabym, gdybyś mnie
znienawidził z tego powodu.
- Ty jesteś moją rodziną, Ravenno. Nie potrzebuję nikogo więcej do szczęścia. I zapewniam cię,
że nie mógłbym cię znienawidzić.
Pokręciła głową.
- Tak nie można. Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiał.
Jego twarz spochmurniała.
- Będę cierpiał, jeżeli nie dasz nam szansy - powiedział szorstko, świdrując ją wzrokiem.
Ravenna widziała, jak trudno mu zapanować nad emocjami. - Marzenia, o których ci opowiadałem,
powstały, kiedy byłem dzieckiem. Teraz jestem dorosłym mężczyzną i dobrze wiem, czego potrzebuję.
Bez ciebie nigdy nie będę szczęśliwy, nawet u boku kobiety, która da mi gromadkę roześmianych
dzieciaków. Jestem o tym przekonany w stu procentach.
Zrobił przerwę, chrząknął i nabrał powietrza głęboko w płuca. Najwyrazniej był bardzo
poruszony i musiał się uspokoić.
- Poza tym nie zapominaj, że dzieci zawsze można adoptować. Znam także wiele bezdzietnych
małżeństw, które są spełnione. Zawsze możemy się otoczyć stadem psów i koni, a także innych
zwierząt, które lubisz. - Westchnął ciężko. - Jak wiele osób może powiedzieć, że znalazło swoją drugą
połówkę? Ilu ludzi wie, co to prawdziwa miłość? Nie odrzucaj tego, co mamy, bo to nie zdarza się
często. I nie proś, żebym dał ci spokój, ponieważ nigdy tego nie zrobię.
Ravenna uśmiechnęła się słabo, ponieważ pierwszy raz dostrzegła promyk nadziei. To, co
mówił, zdawało się płynąć prosto z serca. Może rzeczywiście mogli stworzyć szczęśliwy związek?
- W takim razie chciałabym mieć gęsi - szepnęła, kiedy w końcu odzyskała panowanie nad
głosem.
Jonas roześmiał się głośno, wyraznie odprężony.
- Nie widzę problemu. Możesz mieć gęsi. Cokolwiek sobie zażyczysz. - Spoważniał na
moment. - Tylko nie każ mi odejść.
- Naprawdę nie mogę - powiedziała słabo, podejmując kolejną próbą. Wmawiała sobie, że musi
zachować zdrowy rozsądek dla dobra ich obojga. - Nie mogę ci na to pozwolić.
L R
T
- Chcesz, żebym został pustelnikiem? Zamierzasz skazać mnie na życie w rozpaczy i
cierpieniu? Naprawdę tak bardzo ci na tym zależy?
- Jestem pewna, że szybko znajdziesz kobietę, która chętnie cię pocieszy. - Poczuła się, jakby
ktoś wbił jej nóż w plecy, kiedy pomyślała o pięknej Helenie ogrzewającej jego łóżko.
- Pewnie masz rację. - Westchnął przesadnie głośno. - Nie będę samotny, skoro Silvia
zamieszka na terenie Deveson Hall w jednym z domów, który jej podarowałem.
- Co takiego? Podarowałeś jej dom? Przecież ty jej nienawidzisz!
- Uwierz mi, Ravenno, że jestem gotowy na wszystko, byle tylko cię odzyskać. Bez względu na
moje uczucia względem Silvii nie mogę zignorować tego, że to ona cię wychowała i to dzięki niej
wyrosłaś na kobietę, w której się zakochałem. Ostatecznie doszedłem więc do wniosku, że nie może
być taka zła. Może nadszedł właściwy moment, żeby dać jej drugą szansę. Mam nadzieję, że uda nam
się zapomnieć o wzajemnej niechęci i z czasem wypracować poprawne relacje.
Ravenna pokręciła głową z niedowierzaniem. Ten człowiek nie przestawał jej zadziwiać. Chyba
naprawdę mu na niej zależało, skoro zamierzał zrobić dla niej tak wiele.
- Silvia się na to zgodziła? Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
- Zrobiłabym wszystko, żebyś tylko była szczęśliwa, kochanie. A to czyni nas sojusznikami. -
Kolejny raz ujął w dłonie jej twarz. - Nikt z nas nie zna przyszłości, ale ja wiem, że bez ciebie nie
zaznam szczęścia. Chcę, żebyś została moją żoną. I zaakceptuję każdy twój wybór. Nie będę
protestował, jeśli postanowisz zostać szefem kuchni w jakiejś renomowanej restauracji. Nie pisnę
słowa, kiedy będziesz paradowała w strojach uszytych z zasłon i firanek. Przyklasnę każdej twojej
decyzji, tylko obiecaj, że mnie nie opuścisz. Kocham cię, Ravenno Ruggiero, i tylko z tobą mogę być
szczęśliwy.
Jej serce biło jak szalone. Wierzchem dłoni otarła mokre policzki.
- To niesprawiedliwe. Nie zostawiasz mi wyboru. - Próbowała ukryć narastające w niej emocje.
- Jak mogłabym ci odmówić po tym, co właśnie usłyszałam?
Promienny uśmiech Jonasa rozwiał jej ostatnie wątpliwości.
- Po prostu się zgódz. Powiedz, że wyjdziesz za mnie za mąż.
- Na razie jestem gotowa z tobą zamieszkać. - Mimo wszystko postanowiła zachować
ostrożność. Nieważne, jak bardzo ją kochał, pewnego dnia mógł zrozumieć, że popełnił błąd,
rezygnując z marzeń o dzieciach.
- Zgoda. Teraz się do mnie wprowadzisz, a za miesiąc wezmiemy ślub.
Ravenna uśmiechnęła się mimo woli.
- Jesteś naprawdę niemożliwy - mruknęła, zanim zamknął jej usta pocałunkiem. - Powiedzmy,
że pobierzemy się za pięć lat.
W jego oczach rozbłysły psotne chochliki.
L R
T
- Za dwa miesiące.
- Za cztery lata. - Była pewna, że tyle czasu wystarczy, żeby zrozumiał, czego naprawdę pragnie
od życia.
- Za trzy miesiące - targował się dalej, przesuwając rękę na jej biodro. Ravenna jęknęła cicho,
kiedy jej ciałem wstrząsnął rozkoszny dreszcz. - Nie zapominaj, że znacznie lepiej znam się na
negocjacjach.
Nie potrafiła mu się oprzeć. Od chwili, kiedy wyznał jej miłość, należała do niego i nic nie
mogło tego zmienić. Nagle poczuła, że wszystko jest możliwe i razem stawią czoło wszelkim
przeciwnościom losu. Przestały ją dręczyć wątpliwości. Ujęła w dłonie jego twarzy i odwzajemniła
pocałunek, wyrażając wszystkie uczucia, którym nie mogła dłużej zaprzeczać. Kochała go całym
sercem i nie chciała pozwolić mu odejść.
- Nie przejmuj się, kochanie - powiedział pózniej Jonas, kiedy siedziała u niego na kolanach,
tuląc się do niego mocno. - Mamy siebie nawzajem i to jest najważniejsze. Ze wszystkim innym
poradzimy sobie razem. We dwoje będzie nam łatwiej. - Objął ją i pocałował w czoło. - Co się zaś
tyczy daty ślubu, mam pewną propozycję, która powinna zadowolić nas oboje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
obawy ustąpiły miejsce ogromnej radości, a jej życie znów nabrało sensu. Przytuliła się mocno do
Jonasa.
- Wiem, że w to wierzysz, i kocham cię za to - wyszeptała, zanim spojrzała mu prosto w oczy. -
Ale nie mogę ci tego zrobić. Wiem, jak ważna jest dla ciebie rodzina. Marzyłeś o niej od dziecka. Jeśli
się ze mną zwiążesz, prędzej czy pózniej pożałujesz tej decyzji. Zawsze będziesz widział we mnie
kobietę, która ograbiła cię z marzeń. Nie mogę i nie chcę na to pozwolić. Nie zniosłabym, gdybyś mnie
znienawidził z tego powodu.
- Ty jesteś moją rodziną, Ravenno. Nie potrzebuję nikogo więcej do szczęścia. I zapewniam cię,
że nie mógłbym cię znienawidzić.
Pokręciła głową.
- Tak nie można. Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiał.
Jego twarz spochmurniała.
- Będę cierpiał, jeżeli nie dasz nam szansy - powiedział szorstko, świdrując ją wzrokiem.
Ravenna widziała, jak trudno mu zapanować nad emocjami. - Marzenia, o których ci opowiadałem,
powstały, kiedy byłem dzieckiem. Teraz jestem dorosłym mężczyzną i dobrze wiem, czego potrzebuję.
Bez ciebie nigdy nie będę szczęśliwy, nawet u boku kobiety, która da mi gromadkę roześmianych
dzieciaków. Jestem o tym przekonany w stu procentach.
Zrobił przerwę, chrząknął i nabrał powietrza głęboko w płuca. Najwyrazniej był bardzo
poruszony i musiał się uspokoić.
- Poza tym nie zapominaj, że dzieci zawsze można adoptować. Znam także wiele bezdzietnych
małżeństw, które są spełnione. Zawsze możemy się otoczyć stadem psów i koni, a także innych
zwierząt, które lubisz. - Westchnął ciężko. - Jak wiele osób może powiedzieć, że znalazło swoją drugą
połówkę? Ilu ludzi wie, co to prawdziwa miłość? Nie odrzucaj tego, co mamy, bo to nie zdarza się
często. I nie proś, żebym dał ci spokój, ponieważ nigdy tego nie zrobię.
Ravenna uśmiechnęła się słabo, ponieważ pierwszy raz dostrzegła promyk nadziei. To, co
mówił, zdawało się płynąć prosto z serca. Może rzeczywiście mogli stworzyć szczęśliwy związek?
- W takim razie chciałabym mieć gęsi - szepnęła, kiedy w końcu odzyskała panowanie nad
głosem.
Jonas roześmiał się głośno, wyraznie odprężony.
- Nie widzę problemu. Możesz mieć gęsi. Cokolwiek sobie zażyczysz. - Spoważniał na
moment. - Tylko nie każ mi odejść.
- Naprawdę nie mogę - powiedziała słabo, podejmując kolejną próbą. Wmawiała sobie, że musi
zachować zdrowy rozsądek dla dobra ich obojga. - Nie mogę ci na to pozwolić.
L R
T
- Chcesz, żebym został pustelnikiem? Zamierzasz skazać mnie na życie w rozpaczy i
cierpieniu? Naprawdę tak bardzo ci na tym zależy?
- Jestem pewna, że szybko znajdziesz kobietę, która chętnie cię pocieszy. - Poczuła się, jakby
ktoś wbił jej nóż w plecy, kiedy pomyślała o pięknej Helenie ogrzewającej jego łóżko.
- Pewnie masz rację. - Westchnął przesadnie głośno. - Nie będę samotny, skoro Silvia
zamieszka na terenie Deveson Hall w jednym z domów, który jej podarowałem.
- Co takiego? Podarowałeś jej dom? Przecież ty jej nienawidzisz!
- Uwierz mi, Ravenno, że jestem gotowy na wszystko, byle tylko cię odzyskać. Bez względu na
moje uczucia względem Silvii nie mogę zignorować tego, że to ona cię wychowała i to dzięki niej
wyrosłaś na kobietę, w której się zakochałem. Ostatecznie doszedłem więc do wniosku, że nie może
być taka zła. Może nadszedł właściwy moment, żeby dać jej drugą szansę. Mam nadzieję, że uda nam
się zapomnieć o wzajemnej niechęci i z czasem wypracować poprawne relacje.
Ravenna pokręciła głową z niedowierzaniem. Ten człowiek nie przestawał jej zadziwiać. Chyba
naprawdę mu na niej zależało, skoro zamierzał zrobić dla niej tak wiele.
- Silvia się na to zgodziła? Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
- Zrobiłabym wszystko, żebyś tylko była szczęśliwa, kochanie. A to czyni nas sojusznikami. -
Kolejny raz ujął w dłonie jej twarz. - Nikt z nas nie zna przyszłości, ale ja wiem, że bez ciebie nie
zaznam szczęścia. Chcę, żebyś została moją żoną. I zaakceptuję każdy twój wybór. Nie będę
protestował, jeśli postanowisz zostać szefem kuchni w jakiejś renomowanej restauracji. Nie pisnę
słowa, kiedy będziesz paradowała w strojach uszytych z zasłon i firanek. Przyklasnę każdej twojej
decyzji, tylko obiecaj, że mnie nie opuścisz. Kocham cię, Ravenno Ruggiero, i tylko z tobą mogę być
szczęśliwy.
Jej serce biło jak szalone. Wierzchem dłoni otarła mokre policzki.
- To niesprawiedliwe. Nie zostawiasz mi wyboru. - Próbowała ukryć narastające w niej emocje.
- Jak mogłabym ci odmówić po tym, co właśnie usłyszałam?
Promienny uśmiech Jonasa rozwiał jej ostatnie wątpliwości.
- Po prostu się zgódz. Powiedz, że wyjdziesz za mnie za mąż.
- Na razie jestem gotowa z tobą zamieszkać. - Mimo wszystko postanowiła zachować
ostrożność. Nieważne, jak bardzo ją kochał, pewnego dnia mógł zrozumieć, że popełnił błąd,
rezygnując z marzeń o dzieciach.
- Zgoda. Teraz się do mnie wprowadzisz, a za miesiąc wezmiemy ślub.
Ravenna uśmiechnęła się mimo woli.
- Jesteś naprawdę niemożliwy - mruknęła, zanim zamknął jej usta pocałunkiem. - Powiedzmy,
że pobierzemy się za pięć lat.
W jego oczach rozbłysły psotne chochliki.
L R
T
- Za dwa miesiące.
- Za cztery lata. - Była pewna, że tyle czasu wystarczy, żeby zrozumiał, czego naprawdę pragnie
od życia.
- Za trzy miesiące - targował się dalej, przesuwając rękę na jej biodro. Ravenna jęknęła cicho,
kiedy jej ciałem wstrząsnął rozkoszny dreszcz. - Nie zapominaj, że znacznie lepiej znam się na
negocjacjach.
Nie potrafiła mu się oprzeć. Od chwili, kiedy wyznał jej miłość, należała do niego i nic nie
mogło tego zmienić. Nagle poczuła, że wszystko jest możliwe i razem stawią czoło wszelkim
przeciwnościom losu. Przestały ją dręczyć wątpliwości. Ujęła w dłonie jego twarzy i odwzajemniła
pocałunek, wyrażając wszystkie uczucia, którym nie mogła dłużej zaprzeczać. Kochała go całym
sercem i nie chciała pozwolić mu odejść.
- Nie przejmuj się, kochanie - powiedział pózniej Jonas, kiedy siedziała u niego na kolanach,
tuląc się do niego mocno. - Mamy siebie nawzajem i to jest najważniejsze. Ze wszystkim innym
poradzimy sobie razem. We dwoje będzie nam łatwiej. - Objął ją i pocałował w czoło. - Co się zaś
tyczy daty ślubu, mam pewną propozycję, która powinna zadowolić nas oboje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]