[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dzięki Bogu, że tego dnia włożyła dość przyzwoitą bieliznę, a nie stary
sportowy biustonosz, pomyślała.
Biały satynowy push up z sieciówki, który unosił piersi, był, sądząc z
miny Chase a, wart wydanych pieniędzy.
Jesteś piękna.
117
R
L
T
Dziękuję odparła, czując, że się czerwieni.
Dunbar był bardzo głupi.
Vanessa wzruszyła ramionami.
Wiem. Objęła go za szyję. Naprawdę chcesz o nim rozmawiać?
Nie wolałbyś... wejść pod prysznic?
Kiedy chwyciła wargami koniuszek jego ucha, w nagrodę usłyszała
głębokie westchnienie. Chase delikatnie dotykał jej piersi przez biustonosz,
potem wsunął palce pod jedną z miseczek i przesunął ją do góry. Przywarł
wargami do jej piersi. Jego wargi były gorące i wilgotne. Językiem pieścił
sutek, tak ją podniecając, że ledwie trzymała się na nogach. Drugą pierś
obdarzył taką samą pieszczotą.
Ich urywane oddechy odbijały się echem od ścian. Chase tulił ją tak
mocno, by czuła jego pożądanie. Vanessa czekała na spełnienie, drżąc na
całym ciele i czując niekontrolowane pulsowanie w podbrzuszu.
Chase szepnęła, a potem gwałtownie wciągnęła powietrze, kiedy
położył rękę na jej pośladku.
Mm?
Proszę. Spuściła wzrok... i wstrzymała oddech, spotykając się z nim
spojrzeniem.
O co? Uśmiechnął się. Może o to? Lekko chuchnął na jej pierś, a
ją przeszedł dreszcz. Czy o to?
Wsunął kolano między jej nogi, a zaraz potem zastąpił je dłonią,
dotykając jej przez materiał dżinsów.
Jesteś taka ciepła. Rozpiął jej spodnie, całując ją w kark. Od
nadmiaru wrażeń kręciło jej się w głowie. Zdejmij je powiedział.
Czytał jej w myślach. Vanessa w pośpiechu zdjęła buty, a potem dżinsy.
Gdy Chase ją znów przyciągnął do siebie, próbowała się uwolnić, ale on
118
R
L
T
trzymał ją z całej siły, a nawet się zaśmiał.
Czuję się skrępowana i wcale mnie to nie śmieszy powiedziała.
Skrępowana?
Bardzo.
No to muszę coś na to poradzić. Przesunął dłoń w dół jej brzucha.
Rozsuń nogi, Vanesso.
To była szokująco intymna prośba, ale ją spełniła. Chase przesunął figi i
dotknął jej najwrażliwszego miejsca. Wciągnęła powietrze, a potem powoli je
wypuściła. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, Chase wsuwał w nią
palce, centymetr po centymetrze...
Chase, proszę!
W odpowiedzi zgniótł jej usta wargami i lekko nią za kołysał, do
przodu, a potem do tyłu. To wystarczyło, by znalazła się na krawędzi
orgazmu, a widok stamtąd był oszałamiający. Nim jednak dotarła na szczyt,
Chase się wycofał. Natychmiast chciała zaprotestować, ale sekundę pózniej
Chase odkręcił kurek, i to na pełną moc.
Patrząc na nią pociemniałym z pożądania wzrokiem, szybko się
rozebrał. Jak mogła kiedykolwiek pomyśleć, że jest zamknięty w sobie,
pozbawiony emocji? Miał ich tyle, że ledwie się mieściły w tym atletycznym
ciele, pełnym też wewnętrznych ran. Gdy wreszcie został nagi, Vanessa
westchnęła. Należał do niej.
Chodz do mnie powiedział.
Jej włosy opadały na ramiona, stanik zsunął się do pasa, odsłaniając
najpiękniejsze piersi, jakie widział. Krągłości, które idealnie mieściły się w
jego dłoniach, i te ciemnoróżowe koła na porcelanowym tle.
Stali pod strumieniem wody, otoczeni kłębami pary. Powietrze było
ciężkie od zapachu pożądania. Chase podniósł wzrok i zobaczył
119
R
L
T
zaczerwienione policzki Vanessy, jej nabrzmiałe od pocałunków wargi. Nie
spieszył się, choć bardzo tego pragnął. Woda spływała jej z włosów na
ramiona i piersi. Chase całował ją wzdłuż delikatnej linii, jaką biustonosz
odcisnął na jej skórze, z radością słysząc jej pomruki.
Wsunął palce za gumkę mokrych fig Vanessy i powoli je zsunął, a
potem przyklęknął. Przesunął dłonie do sklepienia jej ud, po czym położył je
na pośladkach. Patrzyła na niego z góry, woda kaskadą spływała po jej ciele.
Dopóki nie rozchyliła nóg, Chase miał wrażenie, że nie oddycha. W tym
momencie oboje się zatrzymali, ich oczy się spotkały.
Chase... mój płaszcz. W lewej kieszeni. Przygryzła wargi, cudownie
zażenowana.
Zawsze to nosisz w kieszeni płaszcza? Czerwień jej policzków
kazała mu się uśmiechnąć.
Nie, tylko dla ciebie.
Wyszedł spod prysznica i po chwili nerwowo przeszukiwał jej
kieszenie. Znalazł mały pakunek, rozdarł go i niezdarnie próbował się
zabezpieczyć.
Pozwól mi powiedziała, kładąc mu rękę na ramieniu.
Tym razem on był zażenowany, ale ona z uśmiechem i wprawą zrobiła
to, czego nie był w stanie zrobić.
Dłużej nie mógł czekać. Pchnął ją na ścianę kabiny, uniósł jej nogę i
wszedł w nią głęboko. Zacisnęła palce na jego ramionach, czuł na karku jej
ciężki oddech. Wysunął się i znów ją sobą wypełnił. Jego zmysły szalały od
tej dawki doznań wody na skórze, pomruków Vanessy i niewiarygodnej
rozkoszy bycia w niej.
Drżał, błagając o jej dotyk. Vanessa ocierała się o kafle, powtarzała jego
ruchy. Chase podłożył dłonie pod jej pośladki i uniósł jej drugą nogę. Teraz
120
R
L
T
oplatała go nogami w pasie. Kiedy skrzyżowała stopy na jego plecach, pchnął
mocniej, aż poczuł zbliżający się orgazm. Próbował go powstrzymać, ale w
tej mgle namiętności czuł, jak Vanessa się na nim zaciska i wiedział, że jest
bliska spełnienia.
Był już blisko...
Chase. Jej zielone oczy patrzyły w głąb jego duszy. Oparł dłonie na
mokrych kaflach, wstrząsany falami dreszczy. Dobry Boże... zatopił twarz we
wgłębieniu jej szyi, mokre kosmyki przylepiły się do policzka. Czuł
gwałtowne pulsowanie Vanessy. Zamknął oczy i stał nieruchomo, choć
ledwie trzymał się na nogach.
Wreszcie z żalem się wycofał. W milczeniu się namydlili i spłukali ciała
pod strumieniem wody, a potem Chase zakręcił kurki. Wycierali się najpierw
delikatnie i bez pośpiechu, ale szybko zamieniło się to znów w pieszczoty, a
zaraz potem Chase pociągnął ją do sypialni. Nim dotarli do łóżka, w
półmroku pokoju Vanessa zdążyła dojrzeć luksusowy dywan i ciężkie
brokatowe zasłony.
Chase usiadł na łóżku, a Vanessa stanęła między jego nogami. Głaskał
jej szczupłe kostki i smukłe łydki.
Dobrze? spytał schrypniętym głosem.
Tak.
Poczekaj, będzie jeszcze lepiej.
Na jego uśmiech odpowiedziała uśmiechem.
Na pewno. Przesunął ręce na jej uda, ale nie tracił tam dużo czasu i
przeniósł je na pośladki. Jego oddech był coraz cięższy i coraz bardziej
urywany.
Vanessa była zdumiona, że ma nad nim taką władzę. Chase mógł mieć
każdą kobietę, ale to jej pożądał, samotnej matki dwojga dzieci.
121
R
L
T
Pragnę cię oznajmił.
Była tak nieprzytomna, że nie miała pojęcia, jakim cudem Chase oplótł
się jej nogami w pasie i tak manewrował, aż znalazła się nad nim. Przez kilka
sekund, kiedy się całowali, ich oddechy się łączyły. Potem bez uprzedzenia
rzucił ją na łóżko, a jej krzyk odbił się echem od ścian sypialni. Kiedy ją sobą
wypełnił, każdy centymetr ich ciał był mokry z pożądania. Poruszali się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
Dzięki Bogu, że tego dnia włożyła dość przyzwoitą bieliznę, a nie stary
sportowy biustonosz, pomyślała.
Biały satynowy push up z sieciówki, który unosił piersi, był, sądząc z
miny Chase a, wart wydanych pieniędzy.
Jesteś piękna.
117
R
L
T
Dziękuję odparła, czując, że się czerwieni.
Dunbar był bardzo głupi.
Vanessa wzruszyła ramionami.
Wiem. Objęła go za szyję. Naprawdę chcesz o nim rozmawiać?
Nie wolałbyś... wejść pod prysznic?
Kiedy chwyciła wargami koniuszek jego ucha, w nagrodę usłyszała
głębokie westchnienie. Chase delikatnie dotykał jej piersi przez biustonosz,
potem wsunął palce pod jedną z miseczek i przesunął ją do góry. Przywarł
wargami do jej piersi. Jego wargi były gorące i wilgotne. Językiem pieścił
sutek, tak ją podniecając, że ledwie trzymała się na nogach. Drugą pierś
obdarzył taką samą pieszczotą.
Ich urywane oddechy odbijały się echem od ścian. Chase tulił ją tak
mocno, by czuła jego pożądanie. Vanessa czekała na spełnienie, drżąc na
całym ciele i czując niekontrolowane pulsowanie w podbrzuszu.
Chase szepnęła, a potem gwałtownie wciągnęła powietrze, kiedy
położył rękę na jej pośladku.
Mm?
Proszę. Spuściła wzrok... i wstrzymała oddech, spotykając się z nim
spojrzeniem.
O co? Uśmiechnął się. Może o to? Lekko chuchnął na jej pierś, a
ją przeszedł dreszcz. Czy o to?
Wsunął kolano między jej nogi, a zaraz potem zastąpił je dłonią,
dotykając jej przez materiał dżinsów.
Jesteś taka ciepła. Rozpiął jej spodnie, całując ją w kark. Od
nadmiaru wrażeń kręciło jej się w głowie. Zdejmij je powiedział.
Czytał jej w myślach. Vanessa w pośpiechu zdjęła buty, a potem dżinsy.
Gdy Chase ją znów przyciągnął do siebie, próbowała się uwolnić, ale on
118
R
L
T
trzymał ją z całej siły, a nawet się zaśmiał.
Czuję się skrępowana i wcale mnie to nie śmieszy powiedziała.
Skrępowana?
Bardzo.
No to muszę coś na to poradzić. Przesunął dłoń w dół jej brzucha.
Rozsuń nogi, Vanesso.
To była szokująco intymna prośba, ale ją spełniła. Chase przesunął figi i
dotknął jej najwrażliwszego miejsca. Wciągnęła powietrze, a potem powoli je
wypuściła. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, Chase wsuwał w nią
palce, centymetr po centymetrze...
Chase, proszę!
W odpowiedzi zgniótł jej usta wargami i lekko nią za kołysał, do
przodu, a potem do tyłu. To wystarczyło, by znalazła się na krawędzi
orgazmu, a widok stamtąd był oszałamiający. Nim jednak dotarła na szczyt,
Chase się wycofał. Natychmiast chciała zaprotestować, ale sekundę pózniej
Chase odkręcił kurek, i to na pełną moc.
Patrząc na nią pociemniałym z pożądania wzrokiem, szybko się
rozebrał. Jak mogła kiedykolwiek pomyśleć, że jest zamknięty w sobie,
pozbawiony emocji? Miał ich tyle, że ledwie się mieściły w tym atletycznym
ciele, pełnym też wewnętrznych ran. Gdy wreszcie został nagi, Vanessa
westchnęła. Należał do niej.
Chodz do mnie powiedział.
Jej włosy opadały na ramiona, stanik zsunął się do pasa, odsłaniając
najpiękniejsze piersi, jakie widział. Krągłości, które idealnie mieściły się w
jego dłoniach, i te ciemnoróżowe koła na porcelanowym tle.
Stali pod strumieniem wody, otoczeni kłębami pary. Powietrze było
ciężkie od zapachu pożądania. Chase podniósł wzrok i zobaczył
119
R
L
T
zaczerwienione policzki Vanessy, jej nabrzmiałe od pocałunków wargi. Nie
spieszył się, choć bardzo tego pragnął. Woda spływała jej z włosów na
ramiona i piersi. Chase całował ją wzdłuż delikatnej linii, jaką biustonosz
odcisnął na jej skórze, z radością słysząc jej pomruki.
Wsunął palce za gumkę mokrych fig Vanessy i powoli je zsunął, a
potem przyklęknął. Przesunął dłonie do sklepienia jej ud, po czym położył je
na pośladkach. Patrzyła na niego z góry, woda kaskadą spływała po jej ciele.
Dopóki nie rozchyliła nóg, Chase miał wrażenie, że nie oddycha. W tym
momencie oboje się zatrzymali, ich oczy się spotkały.
Chase... mój płaszcz. W lewej kieszeni. Przygryzła wargi, cudownie
zażenowana.
Zawsze to nosisz w kieszeni płaszcza? Czerwień jej policzków
kazała mu się uśmiechnąć.
Nie, tylko dla ciebie.
Wyszedł spod prysznica i po chwili nerwowo przeszukiwał jej
kieszenie. Znalazł mały pakunek, rozdarł go i niezdarnie próbował się
zabezpieczyć.
Pozwól mi powiedziała, kładąc mu rękę na ramieniu.
Tym razem on był zażenowany, ale ona z uśmiechem i wprawą zrobiła
to, czego nie był w stanie zrobić.
Dłużej nie mógł czekać. Pchnął ją na ścianę kabiny, uniósł jej nogę i
wszedł w nią głęboko. Zacisnęła palce na jego ramionach, czuł na karku jej
ciężki oddech. Wysunął się i znów ją sobą wypełnił. Jego zmysły szalały od
tej dawki doznań wody na skórze, pomruków Vanessy i niewiarygodnej
rozkoszy bycia w niej.
Drżał, błagając o jej dotyk. Vanessa ocierała się o kafle, powtarzała jego
ruchy. Chase podłożył dłonie pod jej pośladki i uniósł jej drugą nogę. Teraz
120
R
L
T
oplatała go nogami w pasie. Kiedy skrzyżowała stopy na jego plecach, pchnął
mocniej, aż poczuł zbliżający się orgazm. Próbował go powstrzymać, ale w
tej mgle namiętności czuł, jak Vanessa się na nim zaciska i wiedział, że jest
bliska spełnienia.
Był już blisko...
Chase. Jej zielone oczy patrzyły w głąb jego duszy. Oparł dłonie na
mokrych kaflach, wstrząsany falami dreszczy. Dobry Boże... zatopił twarz we
wgłębieniu jej szyi, mokre kosmyki przylepiły się do policzka. Czuł
gwałtowne pulsowanie Vanessy. Zamknął oczy i stał nieruchomo, choć
ledwie trzymał się na nogach.
Wreszcie z żalem się wycofał. W milczeniu się namydlili i spłukali ciała
pod strumieniem wody, a potem Chase zakręcił kurki. Wycierali się najpierw
delikatnie i bez pośpiechu, ale szybko zamieniło się to znów w pieszczoty, a
zaraz potem Chase pociągnął ją do sypialni. Nim dotarli do łóżka, w
półmroku pokoju Vanessa zdążyła dojrzeć luksusowy dywan i ciężkie
brokatowe zasłony.
Chase usiadł na łóżku, a Vanessa stanęła między jego nogami. Głaskał
jej szczupłe kostki i smukłe łydki.
Dobrze? spytał schrypniętym głosem.
Tak.
Poczekaj, będzie jeszcze lepiej.
Na jego uśmiech odpowiedziała uśmiechem.
Na pewno. Przesunął ręce na jej uda, ale nie tracił tam dużo czasu i
przeniósł je na pośladki. Jego oddech był coraz cięższy i coraz bardziej
urywany.
Vanessa była zdumiona, że ma nad nim taką władzę. Chase mógł mieć
każdą kobietę, ale to jej pożądał, samotnej matki dwojga dzieci.
121
R
L
T
Pragnę cię oznajmił.
Była tak nieprzytomna, że nie miała pojęcia, jakim cudem Chase oplótł
się jej nogami w pasie i tak manewrował, aż znalazła się nad nim. Przez kilka
sekund, kiedy się całowali, ich oddechy się łączyły. Potem bez uprzedzenia
rzucił ją na łóżko, a jej krzyk odbił się echem od ścian sypialni. Kiedy ją sobą
wypełnił, każdy centymetr ich ciał był mokry z pożądania. Poruszali się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]