[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oryginalniejsza od pozostałych, gdyż przepowiedziała mu długą podróż morską, w trakcie której spotka kruczowłosą
piÄ™kność i siÄ™ z niÄ… ożeni. Na oÅ›wiadczenie, że za dwa tygodnie bierze §lub z blondynkÄ…, tylko siÄ™ uÅ›miechnęła i
zainkasowała pięć franków.
Cecile, najwyrażniej traktująca go jako najlepszą rozrywkę w okolicy, nie mogła się wprost doczekać, co powie.
25
- I jakież rewelacje tym razem? - spytała, nie próbując nawet ukryć złośliwego zadowolenia.
Bowman ponownie zdjął okulary i potrząsnął głową w osłupieniu. Zdążył zauważyć, że wreszcie nikt się nim nie
interesuje.
- Nic nie rozumiem - przyznał zakłopotany. - Powiedziała tak:  Jej ojciec jest wielkim marynarzem, podobnie jak jego
ojciec i jak ojciec jego ojca". To zupełnie bez sensu!
Dla Cecile natomiast wróżba ta najwyrazniej miała sens - jej uśmiech zgasł, a w zielonych oczach pojawiło się
zaskoczenie i niepewność.
- Mój ojciec jest admirałem - powiedziała powoli. - Tak jak dziadek i pradziadek. Mogłeś... mogłeś się tego skądś
dowiedzieć...
-- Pewnie, że mogłem. Mam taką fanaberię, że kompletuję dane dotyczące każdej dziewczyny, jaką spotkam. Jeśli się
pofatygujesz do mojego pokoju, to znajdziesz w walizce także i swoją teczkę. Poza tym ta stara jędza powiedziała jeszcze, że
masz znamię w kształcie róży w miejscu raczej niewidocznym.
- Mój Boże!
- ładnie powiedziane. Przygotuj się moralnie na jeszcze gorsze now~Y - z ~ pełnymi otuchy słowami wszedł do czwartego
namiotu, jedynego, który naprawdę go interesował.
Zasłona dymna była tak skuteczna, że nie musiał się już niczego obawiać; Cyganie uznali go za maniaka wróżbiarstwa, a
Cecile byÅ‚a tak wstrzÄ…§niÄ™ta, że potraktowaÅ‚a jego zachowanie jako zupeÅ‚nie normalne.
Wnętrze namiotu było pogrążone w mroku, który rozpraszała słaba lampka z abażurem, rzucająca krąg światła tylko na
pokryty zielonym suknem stół i na spoczywające na nim dłonie kobiety. Twarzy jej nie można było dostrzec, gdyż siedziała z
pochyloną głową, pogrążona w mroku. Natomiast to, co było widać, zdecydowanie wykluczało ją z grona wiedzm z
 Makbeta". Była młoda, tycjanowe włosy opadały jej na plecy, a ręce nawet w skąpym oświetleniu były delikatne, smukłe i
ksztaÅ‚tne; z pewno§ciÄ… należaÅ‚y do mÅ‚odej osoby.
Bowman siadł na krześle i spojrzał na ustawioną na stole wizytówkę wróżki, na której było napisane:  Hrabina Maria le
Hobenaut".
- Naprawdę jest pani hrabiną? - spytał uprzejmie.
- Chce pan, bym powróżyła panu z ręki? - głos był łagodny i niski. - Oczywiście.
Ujęła jego dłoń i pochyliła się tak nisko, że bujne włosy dotknęły stołu. Bowman znieruchomiał, gdy na dłoni poczuł krople
łez. Lewą ręką przekręcił abażur lampy. Dziewczyna gwałtownie się odsunęła , 26
osłaniając się przed nagłym blaskiem, jednak nie dość szybko, by nie dostrzegł jej urody i łez w dużych brązowych oczach.
- Dlaczego hrabina Maria płacze? - Przed panem długie życie...
- Dlaczego płaczesz? - Proszę.
- Niech będzie: Proszę, dlaczego płaczesz?
- Przepraszam. Jestem... jestem nieco roztrzęsiona... - Masz na myśli, że każda kobieta na mój widok... - Mój młodszy
brat zaginÄ…Å‚.
- Twój brat? Słyszałem, że ktoś zaginął, wszyscy słyszeli, prawdę mówiąc, że zaginął Aleksander, ale że to twój brat...
Nie znalezli go? Potrząsnęła przecząco głową.
- Ta kobieta w zielono-białym samochodzie to twoja matka?
Tym razem skinęła twierdząco, nadal się nie odzywając i nie podnosząc wzroku.
- To skąd te łzy? Nie ma go ledwie kilka kwadransów. Znajdzie się, zobaczysz.
Nadal nic nie mówiła, ale oparła głowę na dłoniach i wybuchnęła bezgłośnym, nie kontrolowanym płaczem. Bowman
niepewnie dotknął jej ramienia i wyszedł.
Gdy znalazł się na zewnątrz, na jego twarzy malowało się oszołomienie. Cecile spojrzała nań z niejaką obawą.
- Czworo dzieci - oznajmił ze spokojem.
Następnie ujął ją pod ramię i wyprowadził na podjazd. Tutaj natknęli się na Lilę i wielkiego księcia rozmawiającego z
potężnie zbudowanym Cyganem o twarzy naznaczonej bliznami. Nie zważając na pełne wYrzutu spojrzenie Cecile,
Bowman zatrzymał się niedaleko tego osiłka, ubranego w ciemne spodnie i białą koszulę z frędzlami.
- Tysięczne dzięki, panie ICoscis - zadudnił wielki książę niczym zadowolony dziedzic do ekonoma. - To nadzwyczaj
interesujące. Nadzwyczaj! Chodz, moja droga, dosyć tego dobrego. Jestem przekonany, że zasłużyliśmy na drinka i małą
przekÄ…skÄ™.
Bowman obserwował, jak de Croytor majestatycznie oddala się ku schodom, poczekał aż dotarł na patio i z namysłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl