[ Pobierz całość w formacie PDF ]
go na brzegu łóżka twoje wygięte plecy, włosy wijące się nad karkiem, twój
profil. Obracałeś w dłoniach szklankę z wodą i w świetle, które padało z lampy
stojącej obok łóżka, zobaczyłam zmarszczki wokół twoich oczu i ostro zaryso-
LR
T
wane łuki po obu stronach ust. Poczułam, że twoja twarz stała się dla mnie tak
bliska jak moja własna.
Jeszcze nie wiedziałam, a przynajmniej nie dopuszczałam do mojej świado-
mości, że nigdy cię już nie zobaczę. Zresztą, nawet gdybym była tego w pełni
świadoma, i tak niczego więcej nie potrafiłabym zrobić, poza tym, co już zrobi-
łam tamtego wieczoru mogłam jedynie zatrzymać twój obraz w swojej wy-
obrazni, jak dalece to było możliwe, tak, jak starałam się to robić zawsze.
9.
Wchodząc do sali bankietowej, Fiona widzi jedynie fragmenty ludzkich twa-
rzy. Lampy o owalnych kształtach osadzone w głębokich otworach w suficie
świecą przyćmionym światłem, rzucając refleksy na powiekę czy policzek, pozo-
stawiając odblask na włosach lub złotej spince do mankietów. Z jednej strony
ścianę pomieszczenia stanowi wyprofilowany w kształcie łuku szklany panel,
przez który rozpościera się widok na molo i ocean; ciemnogranatowa powierzch-
nia wody faluje jak tkanina balowej sukni.
Twarze obecnych nie od razu przybierają przyjazny wyraz; przyszła na przy-
jęcie dość wcześnie, gdy goście jeszcze niezbyt chętnie odłączają się od zwartych
grupek, które uformowali na wypadek, gdyby nie spotkali się z ciepłym przyję-
ciem w innym gronie. Fiona bierze kieliszek wina od ubranego w białą marynar-
kę kelnera i wędruje w poszukiwaniu znajomych jej osób.
Jaka wspaniała sala na takie przyjęcie zwraca się do pary w starszym
wieku prowadzącej rozmowę tuż obok niej. Cóż za niesamowity widok.
Mężczyzna i kobieta uśmiechają się uprzejmie.
Więcej osób przyjdzie zapewne pózniej dodaje. Czy znacie tu pań-
stwo kogoś?
LR
T
Mężczyzna uśmiecha się ponownie, zakrywając usta dłonią pokrytą ciem-
nymi plamami. Kobieta przybliża się i pyta:
Co takiego, moja droga?
Fiona potrząsa głową; chce oddalić się od nich. udając, że zauważyła kogoś
znajomego po przeciwnej stronie sali. Wybawia ją gospodarz, który stoi na tle
ustawionych rzędem obrazów; stuka w ściankę kieliszka do wina. by zwrócić
uwagę gości.
Będę mówił krótko, by nie psuć państwu przyjęcia. Będzie nam bardzo
miło, jeżeli zechcecie podziękować za zorganizowanie przyjęcia osobom, które
mają przypięte czerwone wstążeczki. Przygotowaliśmy przekąski i wino mam
nadzieję, że będziecie czuli się dobrze. Zapraszamy również do obejrzenia do-
skonałych prac miejscowych artystów, które wiszą na ścianach. Dziękuję pań-
stwu za przybycie i udział w tej uroczystości, która jest jednocześnie pożegna-
niem mijającego, wspaniałego roku.
Rozlegają się oklaski, a mężczyzna stojący obok Fiony odwraca się i z zapa-
łem potrząsa ręką kobiety, która ma przypięty do ramienia kawałek czerwonej
wstążeczki.
Dziękuję zwraca się do niej. Czy zorganizowanie tej uroczystości
wymagało wiele wysiłku?
Kobieta cofa dłoń.
To jest inna wstążka odpowiada, wskazując na swoje ramię.
Fiona widzi, że kobieta ma przypiętą, tak ostatnio modną, czerwoną kokard-
kę symbol zaangażowania w walkę z AIDS, a nie prosty kawałek wstążki z
kwiatem róży, który dostrzegła u innych osób. Mężczyzna wydaje się zakłopota-
ny i wygląda na to, że zupełnie nie może pojąć, jak zwykła grzeczność mogła ob-
rócić się w towarzyski nietakt niemal na samym początku przyjęcia.
Zwykle gdy Raymond był w mieście, zapraszano go na takie przyjęcia. Po
całym dniu wypełnionym spotkaniami najczęściej znajdował wymówkę i zamiast
LR
T
iść na bankiet, przychodził do niej do domu. Siedzieli w dżinsach i skarpetkach,
całując się i rozmawiając, on gładził jej włosy, jak gdyby należały do dziecka,
które podziwiał. Schlebiało jej, że wolał jej towarzystwo od tego rodzaju zgro-
madzeń, które budziły uczucie niepokoju, nudy, czasem nadziei, będąc przez to
nie do zniesienia. Ale były to czasy, gdy mógł widywać ją z dala od swojej pracy
i od swojej żony. W odruchu gwałtownej potrzeby wyciągał do niej ręce; a za-
skoczony tym gestem, obserwował samego siebie, jak ktoś, kto rzucił palenie i z
poczuciem bezradności obserwuje swoją własną dłoń, która sięga po paczkę pa-
pierosów.
Właśnie na przyjęciach myślała o nim najczęściej, jego nieobecność odczu-
wała tak, jakby odjęto jej kończynę, a mimo jej braku ciągle w tym miejscu czuła
mrowienie, które od czasu do czasu, bez żadnych wcześniejszych oznak, przera-
dza się w prawdziwy ból. Wydaje się jej. że może byłoby zupełnie inaczej, gdyby
miała kogoś, z kim co jakiś czas w trakcie takiego wieczoru mogłaby wymienić
porozumiewawcze spojrzenie, kogoś, z kim mogłaby przystanąć przy tacy z se-
rem czy przy barze, dotknąć dłoni, zagadnąć: Jak tam, dobrze się bawisz, czy
może chcesz niedługo wyjść?''
Czasami ma ochotę zdradzić Raymonda, ale obiecała sobie kiedyś, że dopóki
ich związek będzie trwał, nigdy tego nie zrobi. Ilekroć byli razem, gdy kładł dło-
nie na jej piersiach, gdy przewracał na łóżko i wpatrywał się w jej twarz z ponu-
rym uśmiechem przylepionym do warg, pytał: Zdradzisz mnie? No, powiedz.
Zdradzisz mnie?" Recytował rytmicznie, szepcząc te żywiołowe, namiętne słowa
jak wyznania, jak obsceniczne przekleństwa, jak pornograficzne zaklęcia. Za-
przeczała ruchem głowy i obiecywała: Nie. nie zdradzę cię nigdy". Mówiła to z
przeświadczeniem kogoś, kto wierzy, że to, co czuje w danej chwili, nigdy się nie
zmieni.
Teraz chce złamać daną wtedy obietnicę, jakby miała ona taką samą wartość
jak małżeńskie ślubowanie. Spacerując wokół sali, pozwala znowu kelnerowi na-
pełnić swój kieliszek. Sala wypełniła się gośćmi i teraz musi przeciskać się bo-
kiem pomiędzy stojącymi grupkami. Uśmiecha się, przechyla uprzejmie głowę.
Wyraz twarzy, który przybrała, zdaje się mówić, że dobrze się bawi. W każdej
LR
T
chwili, w której uświadamia sobie jego nieobecność, widzi, jak w jej wnętrzu je-
go klatka piersiowa unosi się i opada, jego palce powoli przesuwają się po jej
włosach i wzdłuż pleców, jego twarz staje się coraz bardziej pogodna i zrelakso-
wana, w miarę jak ona pochyla się nad jego rozchylonymi udami.
Podczas uroczystości zorganizowanej z okazji wręczenia nagród, na której
się poznali, było tak dużo gości, że nikt nie słyszał ich rozmowy ani też nie za-
uważył, że kierują się w stronę narożnika sali. Wydaje mi się, że byłabyś zdolna
popełnić morderstwo, by zdobyć to, czego pragniesz", powiedział do niej wtedy z
odrobiną tkliwości w głosie. Inni próbowaliby raczej zdobyć kobietę, mówiąc:
Jesteś piękna", czy też Kocham cię", ale to właśnie jego słowa zrobiły na Fio-
nie wrażenie. Zawsze pociągali ją ambitni mężczyzni, w których tkwił cień okru-
cieństwa, którzy czasami przy niej stawali się słabi, a potem wymierzali jej karę,
odchodząc.
Nie miała w sobie właściwie niczego nadzwyczajnego. Wiele było takich
kobiet jak ona; większość jej przyjaciółek można było scharakteryzować w po-
dobny sposób. Jedna z nich, znany w wielu krajach wykładowca, miała romans z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
go na brzegu łóżka twoje wygięte plecy, włosy wijące się nad karkiem, twój
profil. Obracałeś w dłoniach szklankę z wodą i w świetle, które padało z lampy
stojącej obok łóżka, zobaczyłam zmarszczki wokół twoich oczu i ostro zaryso-
LR
T
wane łuki po obu stronach ust. Poczułam, że twoja twarz stała się dla mnie tak
bliska jak moja własna.
Jeszcze nie wiedziałam, a przynajmniej nie dopuszczałam do mojej świado-
mości, że nigdy cię już nie zobaczę. Zresztą, nawet gdybym była tego w pełni
świadoma, i tak niczego więcej nie potrafiłabym zrobić, poza tym, co już zrobi-
łam tamtego wieczoru mogłam jedynie zatrzymać twój obraz w swojej wy-
obrazni, jak dalece to było możliwe, tak, jak starałam się to robić zawsze.
9.
Wchodząc do sali bankietowej, Fiona widzi jedynie fragmenty ludzkich twa-
rzy. Lampy o owalnych kształtach osadzone w głębokich otworach w suficie
świecą przyćmionym światłem, rzucając refleksy na powiekę czy policzek, pozo-
stawiając odblask na włosach lub złotej spince do mankietów. Z jednej strony
ścianę pomieszczenia stanowi wyprofilowany w kształcie łuku szklany panel,
przez który rozpościera się widok na molo i ocean; ciemnogranatowa powierzch-
nia wody faluje jak tkanina balowej sukni.
Twarze obecnych nie od razu przybierają przyjazny wyraz; przyszła na przy-
jęcie dość wcześnie, gdy goście jeszcze niezbyt chętnie odłączają się od zwartych
grupek, które uformowali na wypadek, gdyby nie spotkali się z ciepłym przyję-
ciem w innym gronie. Fiona bierze kieliszek wina od ubranego w białą marynar-
kę kelnera i wędruje w poszukiwaniu znajomych jej osób.
Jaka wspaniała sala na takie przyjęcie zwraca się do pary w starszym
wieku prowadzącej rozmowę tuż obok niej. Cóż za niesamowity widok.
Mężczyzna i kobieta uśmiechają się uprzejmie.
Więcej osób przyjdzie zapewne pózniej dodaje. Czy znacie tu pań-
stwo kogoś?
LR
T
Mężczyzna uśmiecha się ponownie, zakrywając usta dłonią pokrytą ciem-
nymi plamami. Kobieta przybliża się i pyta:
Co takiego, moja droga?
Fiona potrząsa głową; chce oddalić się od nich. udając, że zauważyła kogoś
znajomego po przeciwnej stronie sali. Wybawia ją gospodarz, który stoi na tle
ustawionych rzędem obrazów; stuka w ściankę kieliszka do wina. by zwrócić
uwagę gości.
Będę mówił krótko, by nie psuć państwu przyjęcia. Będzie nam bardzo
miło, jeżeli zechcecie podziękować za zorganizowanie przyjęcia osobom, które
mają przypięte czerwone wstążeczki. Przygotowaliśmy przekąski i wino mam
nadzieję, że będziecie czuli się dobrze. Zapraszamy również do obejrzenia do-
skonałych prac miejscowych artystów, które wiszą na ścianach. Dziękuję pań-
stwu za przybycie i udział w tej uroczystości, która jest jednocześnie pożegna-
niem mijającego, wspaniałego roku.
Rozlegają się oklaski, a mężczyzna stojący obok Fiony odwraca się i z zapa-
łem potrząsa ręką kobiety, która ma przypięty do ramienia kawałek czerwonej
wstążeczki.
Dziękuję zwraca się do niej. Czy zorganizowanie tej uroczystości
wymagało wiele wysiłku?
Kobieta cofa dłoń.
To jest inna wstążka odpowiada, wskazując na swoje ramię.
Fiona widzi, że kobieta ma przypiętą, tak ostatnio modną, czerwoną kokard-
kę symbol zaangażowania w walkę z AIDS, a nie prosty kawałek wstążki z
kwiatem róży, który dostrzegła u innych osób. Mężczyzna wydaje się zakłopota-
ny i wygląda na to, że zupełnie nie może pojąć, jak zwykła grzeczność mogła ob-
rócić się w towarzyski nietakt niemal na samym początku przyjęcia.
Zwykle gdy Raymond był w mieście, zapraszano go na takie przyjęcia. Po
całym dniu wypełnionym spotkaniami najczęściej znajdował wymówkę i zamiast
LR
T
iść na bankiet, przychodził do niej do domu. Siedzieli w dżinsach i skarpetkach,
całując się i rozmawiając, on gładził jej włosy, jak gdyby należały do dziecka,
które podziwiał. Schlebiało jej, że wolał jej towarzystwo od tego rodzaju zgro-
madzeń, które budziły uczucie niepokoju, nudy, czasem nadziei, będąc przez to
nie do zniesienia. Ale były to czasy, gdy mógł widywać ją z dala od swojej pracy
i od swojej żony. W odruchu gwałtownej potrzeby wyciągał do niej ręce; a za-
skoczony tym gestem, obserwował samego siebie, jak ktoś, kto rzucił palenie i z
poczuciem bezradności obserwuje swoją własną dłoń, która sięga po paczkę pa-
pierosów.
Właśnie na przyjęciach myślała o nim najczęściej, jego nieobecność odczu-
wała tak, jakby odjęto jej kończynę, a mimo jej braku ciągle w tym miejscu czuła
mrowienie, które od czasu do czasu, bez żadnych wcześniejszych oznak, przera-
dza się w prawdziwy ból. Wydaje się jej. że może byłoby zupełnie inaczej, gdyby
miała kogoś, z kim co jakiś czas w trakcie takiego wieczoru mogłaby wymienić
porozumiewawcze spojrzenie, kogoś, z kim mogłaby przystanąć przy tacy z se-
rem czy przy barze, dotknąć dłoni, zagadnąć: Jak tam, dobrze się bawisz, czy
może chcesz niedługo wyjść?''
Czasami ma ochotę zdradzić Raymonda, ale obiecała sobie kiedyś, że dopóki
ich związek będzie trwał, nigdy tego nie zrobi. Ilekroć byli razem, gdy kładł dło-
nie na jej piersiach, gdy przewracał na łóżko i wpatrywał się w jej twarz z ponu-
rym uśmiechem przylepionym do warg, pytał: Zdradzisz mnie? No, powiedz.
Zdradzisz mnie?" Recytował rytmicznie, szepcząc te żywiołowe, namiętne słowa
jak wyznania, jak obsceniczne przekleństwa, jak pornograficzne zaklęcia. Za-
przeczała ruchem głowy i obiecywała: Nie. nie zdradzę cię nigdy". Mówiła to z
przeświadczeniem kogoś, kto wierzy, że to, co czuje w danej chwili, nigdy się nie
zmieni.
Teraz chce złamać daną wtedy obietnicę, jakby miała ona taką samą wartość
jak małżeńskie ślubowanie. Spacerując wokół sali, pozwala znowu kelnerowi na-
pełnić swój kieliszek. Sala wypełniła się gośćmi i teraz musi przeciskać się bo-
kiem pomiędzy stojącymi grupkami. Uśmiecha się, przechyla uprzejmie głowę.
Wyraz twarzy, który przybrała, zdaje się mówić, że dobrze się bawi. W każdej
LR
T
chwili, w której uświadamia sobie jego nieobecność, widzi, jak w jej wnętrzu je-
go klatka piersiowa unosi się i opada, jego palce powoli przesuwają się po jej
włosach i wzdłuż pleców, jego twarz staje się coraz bardziej pogodna i zrelakso-
wana, w miarę jak ona pochyla się nad jego rozchylonymi udami.
Podczas uroczystości zorganizowanej z okazji wręczenia nagród, na której
się poznali, było tak dużo gości, że nikt nie słyszał ich rozmowy ani też nie za-
uważył, że kierują się w stronę narożnika sali. Wydaje mi się, że byłabyś zdolna
popełnić morderstwo, by zdobyć to, czego pragniesz", powiedział do niej wtedy z
odrobiną tkliwości w głosie. Inni próbowaliby raczej zdobyć kobietę, mówiąc:
Jesteś piękna", czy też Kocham cię", ale to właśnie jego słowa zrobiły na Fio-
nie wrażenie. Zawsze pociągali ją ambitni mężczyzni, w których tkwił cień okru-
cieństwa, którzy czasami przy niej stawali się słabi, a potem wymierzali jej karę,
odchodząc.
Nie miała w sobie właściwie niczego nadzwyczajnego. Wiele było takich
kobiet jak ona; większość jej przyjaciółek można było scharakteryzować w po-
dobny sposób. Jedna z nich, znany w wielu krajach wykładowca, miała romans z [ Pobierz całość w formacie PDF ]