[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stępowało to szczególnie wyraznie. W olbrzymiej masie więzniów obozu
Oświęcim Brzezinka był to czynnik o decydującym znaczeniu. Zdawa-
łoby się, że jednakowy los i wspólne cierpienie powinny prowadzić do
niezniszczalnej, nierozerwalnej wspólnoty, do niezłomnej solidarności.
Nic błędniejszego. Nigdzie bezwstydny egoizm nie ujawnia się w sposób
tak jaskrawy, jak w niewoli; im twardsze w niej życie, tym bardziej ra-
żące jest egoistyczne zachowanie się wynikające z instynktu samozacho-
wawczego. Nawet natury, które w normalnym życiu były dobrotliwe
i chętnie śpieszyły innym z pomocą, potrafią w ciężkim więzieniu bezli-
tośnie tyranizować swych współtowarzyszy, jeżeli mogą dzięki temu od-
robinę znośniej ukształtować swoje życie. Tym bardziej bez serca postę-
pują ci, którzy z natury są egoistyczni, zimni lub mają skłonności prze-
stępcze; niemiłosiernie przechodzą do porządku nad niedolą swych współ-
towarzyszy, aby osiągnąć najdrobniejszą korzyść.
Więzniowie, których wrażliwości nie zabiła jeszcze brutalność obozo-
wego życia, przechodzą niewypowiedziane cierpienia psychiczne wskutek
ordynarnego i nikczemnego postępowania, pomijając już fizyczne skutki
takiego traktowania. %7Å‚adna, nawet najgorsza samowola, nawet najgorsze
traktowanie przez dozorców nie dotyka ich tak boleśnie i nie rani tak
dotkliwie jak złe ustosunkowanie się do nich współwięzniów. Druzgo-
cąco na ich psychikę działa właśnie to, że bezsilni i bezradni muszą się
przyglądać, jak tacy więzniowie sprawujący funkcje przełożonych dręczą
swych towarzyszy. Biada więzniowi, który się przed tym broni lub wsta-
wia się za pokrzywdzonymi. Terror osobników sprawujących władzę we-
wnątrz obozu jest zbyt silny, aby ktoś mógł się na to odważyć.
Dlaczego więzniowie na stanowiskach przełożonych, więzniowie funk-
cyjni traktują w ten sposób innych więzniów, towarzyszy niedoli? Postę-
pują tak, ponieważ chcą przedstawić się w korzystnym świetle strażni-
kom i dozorcom o podobnym sposobie myślenia, ponieważ chcą pokazać,
jak dziarsko potrafią postępować, ponieważ mogą w ten sposób osiągnąć
korzyści i przyjemniej ułożyć sobie życie zawsze jednak kosztem
współwięzniów. Tego rodzaju postępowanie i działanie umożliwia im
dozorca, strażnik, który albo przygląda się temu z własnej wygody
obojętnie, albo sam pochwala tego rodzaju postępowanie z niskich po-
budek, ze złej woli, a nawet je prowokuje, gdyż sprawia mu szatańską
radość, gdy może ,,podszczuwać" jednych więzniów przeciwko innym.
Wśród więzniów sprawujących funkcje przełożonych dość jest jednak
i tego rodzaju kreatur, które dręczą współwięzniów fizycznie i psychicz-
nie na skutek swego chamskiego, brutalnego i podłego usposobienia oraz
zbrodniczych skłonności, a nawet swoim sadyzmem potrafią ich za-
szczuć na śmierć. Właśnie w czasie mego obecnego aresztu miałem do-
tychczas i mam ciągle jeszcze dość sposobności, aby w mym. maleńkim
polu widzenia obserwować, jak wciąż na nowo, choć w mniejszej skali,
potwierdza się to, co właśnie powiedziałem.
78
Nigdzie prawdziwy ,,Adam" nie ujawnia siÄ™ tak jak w niewoli.
Wszystko, co zostało zdobyte przez wychowanie, wszystko nabyte,
wszystko, co nie należy do jego istoty, opada z niego. Więzienie zmusza
go z biegiem czasu do zaprzestania wszelkiego udawania, wszelkiej zaba-
wy w chowanego. Człowiek ujawnia się w całej swej nagości, taki, jaki
jest w rzeczywistości dobry albo zły.
Jak oddziaływało życie więzienne w Oświęcimiu na poszczególne ka-
tegorie więzniów?
Dla Reichsdeutschów, bez względu na kolor winkla, życie więzienne
nie było problemem. Zajmowali niemal bez wyjątku wysokie" stano-
wiska i posiadali wskutek tego wszystko, co niezbędne do potrzeb ciała.
,,Organizowali" 79 to, czego nie dostawali w zwykły sposób. Ta możność
78
OkreÅ›lenia Adam używa tu Höss w znaczeniu: pierwotny czÅ‚owiek.
79
Organizować oznaczało w gwarze obozowej: zdobywać.
zorganizowania" istniała w Oświęcimiu dla wszystkich wysoko posta-
wionych funkcjonariuszy bez względu na barwę winkla i na narodowość.
O powodzeniu decydowała tylko inteligencja, odwaga, ryzyko i brak
skrupułów. Okazji nie brakowało nigdy. Po rozpoczęciu akcji żydowskiej
nie było już właściwie nic, czego by nie można było ,,zorganizować".
Wysoko postawieni więzniowie funkcyjni mieli również niezbędną do
tego swobodę ruchów.
Główny kontyngent obozu stanowili aż do początku 1942 r. polscy
więzniowie.80 Wszyscy oni wiedzieli, że muszą pozostać w obozie kon-
centracyjnym przynajmniej do końca wojny. Większość z nich wierzyła,
że Niemcy przegrają wojnę; po Stalingradzie wierzyli w to wszyscy.
Mając wiadomości pochodzące od nieprzyjaciela, byli dokładnie zoriento-
wani w prawdziwym położeniu Niemiec. Słuchanie wiadomości nie-
przyjacielskich nie było trudne; nie brakowało w Oświęcimiu sprzętu
radiowego. Nawet w moim domu słuchano wiadomości radiowych. Poza
tym było dość sposobności do przemycania na szeroką skalę listów za
pośrednictwem robotników cywilnych, a nawet SS-manów. Było więc
dość zródeł wiadomości. Także nowo przybywający więzniowie przy-
wozili najświeższe nowiny. Ponieważ według nieprzyjacielskiej propa-
gandy klęska mocarstw osi" była tylko kwestią czasu, polscy więznio-
wie nie mieli powodu do rozpaczy, jeśli rozpatrywać to z tego punktu
widzenia.
Pytano się tylko, kto będzie miał szczęście przetrwania obozu. I ta
niepewność sprawiała, że pobyt w obozie był dla Polaków tak ciężki pod
względem psychicznym. Dołączał się do tego lęk przed przypadkowymi
wydarzeniami, które mogły codziennie każdego spotkać. Mógł paść ofia-
rą choroby epidemicznej, której nie był w stanie fizycznie przetrzymać;
mógł zostać nieoczekiwanie rozstrzelany albo powieszony jako zakładnik;
mógł być nieoczekiwanie wezwany przed sąd dorazny i skazany na
śmierć w związku z ruchem oporu; mógł być zlikwidowany w wyniku
represji; mógł go spotkać śmiertelny wypadek przy pracy spowodowany
przez kogoś zle mu życzącego; mógł wreszcie umrzeć wskutek skatowa-
nia albo z powodu podobnych wypadków, na które był nieustannie
narażony.
Pytanie napawające go lękiem: czy zdoła przetrwać obóz fizycznie
przy coraz gorszym odżywianiu, w coraz bardziej przepełnionych po-
mieszczeniach, pogarszających się warunkach higienicznych, często bę-
80
Ten polski" charakter obozu utrzymał się do końca, mimo poważnych zmian w skła-
dnie osobowym obozu. Wprawdzie od 1942 r. %7łydzi z innych krajów stanowili ilościowo
główny kontyngent więzniów, zwłaszcza w Brzezince i wszystkch podobozach. jednakże
Polacy byli w Oświęcimiu na swojej ziemi i wśród swej ludności. Wynikające z tego
możliwości wykorzystywali Polacy w interesie ogółu więzniów w ramach demokratycznego
Ruchu Oporu, zorganizowanego na platformie międzynarodowej.
dąc narażonym podczas ciężkiej pracy na wszelkiego rodzaju działania
atmosferyczne.
Do tego dołączała się stała troska o rodzinę, o krewnych. Czy znaj-
dowali się wciąż jeszcze na miejscu? Czy nie zostali również aresztowani
lub zesłani gdzieś do pracy? Czy w ogóle jeszcze żyli?
Wielu nęciła ucieczka, aby się wyrwać z tego nędznego bytowania.
W Oświęcimiu było to nietrudne: istniały niezliczone możliwości
ucieczki. Można było łatwo stworzyć sobie do tego odpowiednie warunki;
można było zmylić czujność strażników, wystarczyło trochę odwagi
i odrobina szczęścia. Gdy się jednak stawia wszystko na jedną kartę,
należy się również liczyć z możliwością niepowodzenia, z tym, że może [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
stępowało to szczególnie wyraznie. W olbrzymiej masie więzniów obozu
Oświęcim Brzezinka był to czynnik o decydującym znaczeniu. Zdawa-
łoby się, że jednakowy los i wspólne cierpienie powinny prowadzić do
niezniszczalnej, nierozerwalnej wspólnoty, do niezłomnej solidarności.
Nic błędniejszego. Nigdzie bezwstydny egoizm nie ujawnia się w sposób
tak jaskrawy, jak w niewoli; im twardsze w niej życie, tym bardziej ra-
żące jest egoistyczne zachowanie się wynikające z instynktu samozacho-
wawczego. Nawet natury, które w normalnym życiu były dobrotliwe
i chętnie śpieszyły innym z pomocą, potrafią w ciężkim więzieniu bezli-
tośnie tyranizować swych współtowarzyszy, jeżeli mogą dzięki temu od-
robinę znośniej ukształtować swoje życie. Tym bardziej bez serca postę-
pują ci, którzy z natury są egoistyczni, zimni lub mają skłonności prze-
stępcze; niemiłosiernie przechodzą do porządku nad niedolą swych współ-
towarzyszy, aby osiągnąć najdrobniejszą korzyść.
Więzniowie, których wrażliwości nie zabiła jeszcze brutalność obozo-
wego życia, przechodzą niewypowiedziane cierpienia psychiczne wskutek
ordynarnego i nikczemnego postępowania, pomijając już fizyczne skutki
takiego traktowania. %7Å‚adna, nawet najgorsza samowola, nawet najgorsze
traktowanie przez dozorców nie dotyka ich tak boleśnie i nie rani tak
dotkliwie jak złe ustosunkowanie się do nich współwięzniów. Druzgo-
cąco na ich psychikę działa właśnie to, że bezsilni i bezradni muszą się
przyglądać, jak tacy więzniowie sprawujący funkcje przełożonych dręczą
swych towarzyszy. Biada więzniowi, który się przed tym broni lub wsta-
wia się za pokrzywdzonymi. Terror osobników sprawujących władzę we-
wnątrz obozu jest zbyt silny, aby ktoś mógł się na to odważyć.
Dlaczego więzniowie na stanowiskach przełożonych, więzniowie funk-
cyjni traktują w ten sposób innych więzniów, towarzyszy niedoli? Postę-
pują tak, ponieważ chcą przedstawić się w korzystnym świetle strażni-
kom i dozorcom o podobnym sposobie myślenia, ponieważ chcą pokazać,
jak dziarsko potrafią postępować, ponieważ mogą w ten sposób osiągnąć
korzyści i przyjemniej ułożyć sobie życie zawsze jednak kosztem
współwięzniów. Tego rodzaju postępowanie i działanie umożliwia im
dozorca, strażnik, który albo przygląda się temu z własnej wygody
obojętnie, albo sam pochwala tego rodzaju postępowanie z niskich po-
budek, ze złej woli, a nawet je prowokuje, gdyż sprawia mu szatańską
radość, gdy może ,,podszczuwać" jednych więzniów przeciwko innym.
Wśród więzniów sprawujących funkcje przełożonych dość jest jednak
i tego rodzaju kreatur, które dręczą współwięzniów fizycznie i psychicz-
nie na skutek swego chamskiego, brutalnego i podłego usposobienia oraz
zbrodniczych skłonności, a nawet swoim sadyzmem potrafią ich za-
szczuć na śmierć. Właśnie w czasie mego obecnego aresztu miałem do-
tychczas i mam ciągle jeszcze dość sposobności, aby w mym. maleńkim
polu widzenia obserwować, jak wciąż na nowo, choć w mniejszej skali,
potwierdza się to, co właśnie powiedziałem.
78
Nigdzie prawdziwy ,,Adam" nie ujawnia siÄ™ tak jak w niewoli.
Wszystko, co zostało zdobyte przez wychowanie, wszystko nabyte,
wszystko, co nie należy do jego istoty, opada z niego. Więzienie zmusza
go z biegiem czasu do zaprzestania wszelkiego udawania, wszelkiej zaba-
wy w chowanego. Człowiek ujawnia się w całej swej nagości, taki, jaki
jest w rzeczywistości dobry albo zły.
Jak oddziaływało życie więzienne w Oświęcimiu na poszczególne ka-
tegorie więzniów?
Dla Reichsdeutschów, bez względu na kolor winkla, życie więzienne
nie było problemem. Zajmowali niemal bez wyjątku wysokie" stano-
wiska i posiadali wskutek tego wszystko, co niezbędne do potrzeb ciała.
,,Organizowali" 79 to, czego nie dostawali w zwykły sposób. Ta możność
78
OkreÅ›lenia Adam używa tu Höss w znaczeniu: pierwotny czÅ‚owiek.
79
Organizować oznaczało w gwarze obozowej: zdobywać.
zorganizowania" istniała w Oświęcimiu dla wszystkich wysoko posta-
wionych funkcjonariuszy bez względu na barwę winkla i na narodowość.
O powodzeniu decydowała tylko inteligencja, odwaga, ryzyko i brak
skrupułów. Okazji nie brakowało nigdy. Po rozpoczęciu akcji żydowskiej
nie było już właściwie nic, czego by nie można było ,,zorganizować".
Wysoko postawieni więzniowie funkcyjni mieli również niezbędną do
tego swobodę ruchów.
Główny kontyngent obozu stanowili aż do początku 1942 r. polscy
więzniowie.80 Wszyscy oni wiedzieli, że muszą pozostać w obozie kon-
centracyjnym przynajmniej do końca wojny. Większość z nich wierzyła,
że Niemcy przegrają wojnę; po Stalingradzie wierzyli w to wszyscy.
Mając wiadomości pochodzące od nieprzyjaciela, byli dokładnie zoriento-
wani w prawdziwym położeniu Niemiec. Słuchanie wiadomości nie-
przyjacielskich nie było trudne; nie brakowało w Oświęcimiu sprzętu
radiowego. Nawet w moim domu słuchano wiadomości radiowych. Poza
tym było dość sposobności do przemycania na szeroką skalę listów za
pośrednictwem robotników cywilnych, a nawet SS-manów. Było więc
dość zródeł wiadomości. Także nowo przybywający więzniowie przy-
wozili najświeższe nowiny. Ponieważ według nieprzyjacielskiej propa-
gandy klęska mocarstw osi" była tylko kwestią czasu, polscy więznio-
wie nie mieli powodu do rozpaczy, jeśli rozpatrywać to z tego punktu
widzenia.
Pytano się tylko, kto będzie miał szczęście przetrwania obozu. I ta
niepewność sprawiała, że pobyt w obozie był dla Polaków tak ciężki pod
względem psychicznym. Dołączał się do tego lęk przed przypadkowymi
wydarzeniami, które mogły codziennie każdego spotkać. Mógł paść ofia-
rą choroby epidemicznej, której nie był w stanie fizycznie przetrzymać;
mógł zostać nieoczekiwanie rozstrzelany albo powieszony jako zakładnik;
mógł być nieoczekiwanie wezwany przed sąd dorazny i skazany na
śmierć w związku z ruchem oporu; mógł być zlikwidowany w wyniku
represji; mógł go spotkać śmiertelny wypadek przy pracy spowodowany
przez kogoś zle mu życzącego; mógł wreszcie umrzeć wskutek skatowa-
nia albo z powodu podobnych wypadków, na które był nieustannie
narażony.
Pytanie napawające go lękiem: czy zdoła przetrwać obóz fizycznie
przy coraz gorszym odżywianiu, w coraz bardziej przepełnionych po-
mieszczeniach, pogarszających się warunkach higienicznych, często bę-
80
Ten polski" charakter obozu utrzymał się do końca, mimo poważnych zmian w skła-
dnie osobowym obozu. Wprawdzie od 1942 r. %7łydzi z innych krajów stanowili ilościowo
główny kontyngent więzniów, zwłaszcza w Brzezince i wszystkch podobozach. jednakże
Polacy byli w Oświęcimiu na swojej ziemi i wśród swej ludności. Wynikające z tego
możliwości wykorzystywali Polacy w interesie ogółu więzniów w ramach demokratycznego
Ruchu Oporu, zorganizowanego na platformie międzynarodowej.
dąc narażonym podczas ciężkiej pracy na wszelkiego rodzaju działania
atmosferyczne.
Do tego dołączała się stała troska o rodzinę, o krewnych. Czy znaj-
dowali się wciąż jeszcze na miejscu? Czy nie zostali również aresztowani
lub zesłani gdzieś do pracy? Czy w ogóle jeszcze żyli?
Wielu nęciła ucieczka, aby się wyrwać z tego nędznego bytowania.
W Oświęcimiu było to nietrudne: istniały niezliczone możliwości
ucieczki. Można było łatwo stworzyć sobie do tego odpowiednie warunki;
można było zmylić czujność strażników, wystarczyło trochę odwagi
i odrobina szczęścia. Gdy się jednak stawia wszystko na jedną kartę,
należy się również liczyć z możliwością niepowodzenia, z tym, że może [ Pobierz całość w formacie PDF ]