[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zaczekaj! - Chwyciłam go i zakręciłam, aż nogi śmigały mu w powietrzu.
Uwielbiał tę zabawę. Zmiał się głośno, a kiedy go postawiłam, nie mógł utrzymać
równowagi. Podtrzymałam go
99
i oceniłam sytuację: Ada siedziała na kanapie, Marković w fotelu. Pojawili się
też Cyprek i Duśan.
- Zapraszam do stołu. - Duśan wysunął głowę na taras i popatrzył na mnie długo,
z upodobaniem...
Stół stał pośrodku jadalni. Nakryty czerwonym ludowym obrusem, zastawiony
porcelaną i kryształowymi kielichami, przybrany kwiatami.
Jovana podała wazę z zupą.
- To rybna ostra zupa - ostrzegł Duśan. - Czy mały może to jeść? - niepokoił
się.
Ja uważałam, że nie. Ada, że nic mu nie będzie. Cyprek jak zwykle znalazł
kompromis - poprosił o dolanie mleka do talerza chłopca. Patryk nie zwracał
uwagi na ten spór, był szczęśliwy, bo dostał wodę z bąbelkami do kryształowego
kielicha. My piliśmy wytrawne białe wino. Było cierpkie i wcale mi nie smakowało.
Na drugie danie jedliśmy mięso w pikantnym czerwonym sosie i faszerowaną paprykę,
do tego cienkie kluski. I czerwone wino. Jeszcze bardziej cierpkie niż białe.
Wolałam wodę mineralną, tak jak Patryk.
Rozmowa toczyła się wokół planów filmowych i teatralnych Ady i każdego z panów.
Milczałam. Zajęłam się gorliwie Patrykiem, ale czułam krzyżujące się spojrzenia
mężczyzn. Oczywiście, udawałam, że niczego nie dostrzegam.
Ada z ożywieniem wspominała jakieś odległe plenery w Jugosławii. Marković
słuchał nieuważnie, coraz to spoglądając na mnie wesołymi oczami.
Duśan z Cyprkiem omawiali sposoby prowadzenia aktora na planie filmowym i ostro
sprzeczali się. Cyprek okazał się zwolennikiem żelaznej dyscypliny i rządów
reżysera, Duśan uważał, że najlepsze efekty osiąga się wtedy, kiedy aktor ma
swobodę twórczą. Wydawali się całkowicie pochłonięci sporem, ale raz po raz
spoglądali ku mnie, jakby chcieli wciągnąć mnie w dyskusję, aby znalezć
potwierdzenie swoich racji. Adę to wyraznie denerwowało, obracała się ku mnie i
patrzyła złym okiem. A ja? Nadal zajmowałam się Patrykiem, choć bawiła mnie ta
gra przy stole. Zmiać mi się chciało. Czy naprawdę nos może aż tak odmienić
życie?
- Wypijmy kawę na tarasie - zaproponował Duśan.
100
Wszyscy podnieśli się, tylko Patryk pozostał na krześle, ziewał i pocierał oczy.
- Położę go spać - zwróciłam się do Ady.
Kiwnęła głową z zadowoleniem. Nareszcie się mnie pozbędzie, pomyślałam z ironią.
- Nie będziesz pić kawy? - zdziwił się Duśan. - Może to i lepiej. Bez dzieci
będziemy mogli swobodnie porozmawiać o polityce.
No i bardzo dobrze. Lekko urażona tym, że traktował mnie jak dziecko, zabrałam
Patryka na górę.
Wolno wspinałam się po schodach. Czułam ich spojrzenia. To było bardzo, bardzo
miłe...
Dziś rano dostałam list od Violi. Pisała, że ojciec już za kilka dni wyjeżdża,
że naprawdę bardzo się zmienił. Nigdy nie sądziła, że może być taki fajny. A
mama to tak się cieszy, że aż wyładniała. I że wszyscy jeszcze ciągle wypytują o
mnie, o mój nos, moją podróż i szkołę teatralną. I że jest dumna z takiej
siostry (w tym momencie o mało się nie popłakałam). A na koniec dopisała: A ten
Darek, co wiesz, jest głupi - wszystko nieaktualne. Dobrze, że ciebie
posłuchałam. Mam teraz nowego chłopaka, Sebastiana. Przyjechał z Wrocławia do
naszych sąsiadów na wakacje. Studiuje prawo. Jest fantastyczny! Mocno Cię całuję.
Viola.
- Lina! Linaaa! Chodzże wreszcie! - nawoływała zniecierpliwiona Ada.
- Już! Już! - Pospiesznie schowałam list.
Chwyciłam kurtkę Patryka, koszyk z kanapkami i napojami. Spojrzałam na pokój,
czy nie zostawiłam bałaganu. Nie chciałam sprawiać kłopotu starej Jovanie. Rzut
oka na morze, myśl znowu będzie upał" i już biegłam po schodach.
Ada w białych spodniach, żółtej bluzce i słomkowym kapeluszu czekała na dole.
Mój Boże, jak ona zmizerniała przez te dwa tygodnie! Może ciemna opalenizna nie
służyła jej urodzie? A może to dlatego, że ciągle była zdenerwowana i wściekała
się na wszystkich: Patryka, Cyprka, mnie. Wszystkich, oprócz Branka Markovića.
Nie rozumiałam, co ona widziała w tym facecie. To prawda,
102 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
- Zaczekaj! - Chwyciłam go i zakręciłam, aż nogi śmigały mu w powietrzu.
Uwielbiał tę zabawę. Zmiał się głośno, a kiedy go postawiłam, nie mógł utrzymać
równowagi. Podtrzymałam go
99
i oceniłam sytuację: Ada siedziała na kanapie, Marković w fotelu. Pojawili się
też Cyprek i Duśan.
- Zapraszam do stołu. - Duśan wysunął głowę na taras i popatrzył na mnie długo,
z upodobaniem...
Stół stał pośrodku jadalni. Nakryty czerwonym ludowym obrusem, zastawiony
porcelaną i kryształowymi kielichami, przybrany kwiatami.
Jovana podała wazę z zupą.
- To rybna ostra zupa - ostrzegł Duśan. - Czy mały może to jeść? - niepokoił
się.
Ja uważałam, że nie. Ada, że nic mu nie będzie. Cyprek jak zwykle znalazł
kompromis - poprosił o dolanie mleka do talerza chłopca. Patryk nie zwracał
uwagi na ten spór, był szczęśliwy, bo dostał wodę z bąbelkami do kryształowego
kielicha. My piliśmy wytrawne białe wino. Było cierpkie i wcale mi nie smakowało.
Na drugie danie jedliśmy mięso w pikantnym czerwonym sosie i faszerowaną paprykę,
do tego cienkie kluski. I czerwone wino. Jeszcze bardziej cierpkie niż białe.
Wolałam wodę mineralną, tak jak Patryk.
Rozmowa toczyła się wokół planów filmowych i teatralnych Ady i każdego z panów.
Milczałam. Zajęłam się gorliwie Patrykiem, ale czułam krzyżujące się spojrzenia
mężczyzn. Oczywiście, udawałam, że niczego nie dostrzegam.
Ada z ożywieniem wspominała jakieś odległe plenery w Jugosławii. Marković
słuchał nieuważnie, coraz to spoglądając na mnie wesołymi oczami.
Duśan z Cyprkiem omawiali sposoby prowadzenia aktora na planie filmowym i ostro
sprzeczali się. Cyprek okazał się zwolennikiem żelaznej dyscypliny i rządów
reżysera, Duśan uważał, że najlepsze efekty osiąga się wtedy, kiedy aktor ma
swobodę twórczą. Wydawali się całkowicie pochłonięci sporem, ale raz po raz
spoglądali ku mnie, jakby chcieli wciągnąć mnie w dyskusję, aby znalezć
potwierdzenie swoich racji. Adę to wyraznie denerwowało, obracała się ku mnie i
patrzyła złym okiem. A ja? Nadal zajmowałam się Patrykiem, choć bawiła mnie ta
gra przy stole. Zmiać mi się chciało. Czy naprawdę nos może aż tak odmienić
życie?
- Wypijmy kawę na tarasie - zaproponował Duśan.
100
Wszyscy podnieśli się, tylko Patryk pozostał na krześle, ziewał i pocierał oczy.
- Położę go spać - zwróciłam się do Ady.
Kiwnęła głową z zadowoleniem. Nareszcie się mnie pozbędzie, pomyślałam z ironią.
- Nie będziesz pić kawy? - zdziwił się Duśan. - Może to i lepiej. Bez dzieci
będziemy mogli swobodnie porozmawiać o polityce.
No i bardzo dobrze. Lekko urażona tym, że traktował mnie jak dziecko, zabrałam
Patryka na górę.
Wolno wspinałam się po schodach. Czułam ich spojrzenia. To było bardzo, bardzo
miłe...
Dziś rano dostałam list od Violi. Pisała, że ojciec już za kilka dni wyjeżdża,
że naprawdę bardzo się zmienił. Nigdy nie sądziła, że może być taki fajny. A
mama to tak się cieszy, że aż wyładniała. I że wszyscy jeszcze ciągle wypytują o
mnie, o mój nos, moją podróż i szkołę teatralną. I że jest dumna z takiej
siostry (w tym momencie o mało się nie popłakałam). A na koniec dopisała: A ten
Darek, co wiesz, jest głupi - wszystko nieaktualne. Dobrze, że ciebie
posłuchałam. Mam teraz nowego chłopaka, Sebastiana. Przyjechał z Wrocławia do
naszych sąsiadów na wakacje. Studiuje prawo. Jest fantastyczny! Mocno Cię całuję.
Viola.
- Lina! Linaaa! Chodzże wreszcie! - nawoływała zniecierpliwiona Ada.
- Już! Już! - Pospiesznie schowałam list.
Chwyciłam kurtkę Patryka, koszyk z kanapkami i napojami. Spojrzałam na pokój,
czy nie zostawiłam bałaganu. Nie chciałam sprawiać kłopotu starej Jovanie. Rzut
oka na morze, myśl znowu będzie upał" i już biegłam po schodach.
Ada w białych spodniach, żółtej bluzce i słomkowym kapeluszu czekała na dole.
Mój Boże, jak ona zmizerniała przez te dwa tygodnie! Może ciemna opalenizna nie
służyła jej urodzie? A może to dlatego, że ciągle była zdenerwowana i wściekała
się na wszystkich: Patryka, Cyprka, mnie. Wszystkich, oprócz Branka Markovića.
Nie rozumiałam, co ona widziała w tym facecie. To prawda,
102 [ Pobierz całość w formacie PDF ]