[ Pobierz całość w formacie PDF ]
marzeń, którymi żyła od dwóch dni: o namiętnych pocałunkach Aidana.
Nagle role się odwróciły i Aidan wylądował na krześle, a ona usiadła
mu okrakiem na kolanach.
Drzwi! zauważyła resztką przytomności.
Zamknięte.
Przez chwilę myślała, że ukartował ten moment wzajemnego
zapomnienia, ale zaraz sobie uświadomiła, że zamek blokował się
automatycznie i otworzyć go można było jedynie, znając kod dostępu. To
dla jej bezpieczeństwa. Ciekawe, czy istniało też zabezpieczenie przed
lekkomyślnym postępowaniem. Wątpliwości zniknęły, kiedy Aidan rozpiął
guziki jej bluzki, a ona poluzowała mu krawat, a wszystko to między
gorącymi pocałunkami. Położył ręce na jedwabnym staniczku osłaniającym
piersi, a ona gładziła jego obnażony tors. Doświadczała nieznanego dotąd
uczucia: namiętności, która kazała rozsądnym kobietom oddawać się
erotycznym zabawom w dziwnych miejscach. Oto wybuchł płomień, który
sprawił, że spokojna, zrównoważona dziewczyna ze stanu Nowy Meksyk
straciła rozum. Matka zawsze ją przed tym ostrzegała. Ale Corri wsiadła do
pociągu prowadzonego przez Aidana, mknącego w dal na złamanie karku,
na zatracenie...
Kiedy rozpiął guzik jej spodni, spostrzegła w jego oczach ogień. Czy
była jak ćma lecąca ku zagładzie? Czyż jednak istniał przyjemniejszy
sposób samounicestwienia?
Ktoś zastukał do drzwi.
Freed chce z tobą porozmawiać, Corri rozległ się głos Julie.
Oszołomiona Corri z trudem wracała do rzeczywistości.
40
RS
Będę u niego za minutę.
Aidan opuścił ręce. Dyszał ciężko.
Nie możemy tego tutaj robić, ryzykując, że ktoś pozna prawdę
stwierdził z powagą.
To szaleństwo.
To chemia, Corri. Możemy walczyć z objawami, ale nie usuniemy
przyczyny problemu. Sytuacja będzie się powtarzać, dopóki jej nie
zaakceptujesz i się nie poddasz.
Już wiedziała, jak to jest, nie wiedziała tylko, jak sobie radzić z
eksplozją namiętności. Należało zacząć od opuszczenia gościnnych kolan
Aidana. Potem przyszedłby czas na ochłonięcie i zastanowienie. Powoli
podeszła do drzwi i dopiero z tej odległości odważyła się na niego spojrzeć.
Popełniamy błąd.
Wstał z krzesła i w okamgnieniu znalazł się przy niej. Cofnęła się, aż
plecami dotknęła ściany.
Nie masz racji, Corri. Udowodnię ci, że to nie błąd. Ale tu, w biurze,
w tych warunkach, nic z tego nie będzie.
A jeszcze przed chwilą wcale ci to nie przeszkadzało.
To dlatego, że twoja obecność odebrała mi zdolność myślenia. Ujął
jej twarz pod brodę i delikatnie pocałował. Przyjdz dziś do mnie
wieczorem. Przyjadę po ciebie.
Hm... mogłabym przetestować wyposażenie twojej kuchni.
Doskonały plan. Moją kuchnię można testować na wiele sposobów.
Wzniosła błagalny wzrok ku niebu.
Mam na myśli przygotowanie kolacji. Czegoś super.
Oczywiście ewentualne spotkanie nie miało na celu gotowania. Oboje
świetnie o tym wiedzieli.
41
RS
Wpadnę po ciebie o ósmej zapowiedział.
Za pózno. W jej głosie zbyt stanowczo zabrzmiała nuta
entuzjazmu.
W porządku. O siódmej. Wyrwę się wcześniej z pracy.
Nie musisz mnie podwozić. Otwierała sobie furtkę, na wypadek
gdyby się zdecydowała położyć kres tej niedorzecznej przygodzie. Po
drodze zajrzę do sklepu i kupię parę rzeczy. Masz jakieś szczególne
życzenie?
Na twarzy Aidana pojawił się uwodzicielski uśmiech.
Owszem. Przynieś czerwony fartuszek.
Sama nie mogła w to uwierzyć. Wzięła fartuch, co więcej włożyła
go. Oczywiście na ubranie. W piekarniku piekła się polędwica nadziewana
serem pleśniowym z ziemniakami. Szparagi czekały na podgrzanie na parze.
We wnętrzu jej ciała nadal panowała temperatura taka jak w piekarniku. Był
to wynik ekscytującego popołudniowego spotkania w garderobie. Ale jej
gospodarzowi najwyrazniej to nie przeszkadzało. Przyjechała zaledwie
przed godziną. Aidan nalał im po kieliszku wina cabernet i zajął się pilnymi
rozmowami telefonicznymi, podczas gdy ona przygotowywała posiłek. Zdą-
żył ją tylko pocałować w policzek i zrobić pikantną uwagę na temat
fartuszka. Nie zamierzała podawać do stołu ubrana jedynie w skrawek
czerwonego płócienka, żeby zaspokoić kaprys O'Briena, aczkolwiek była
pewna, że wrażenie byłoby piorunujące.
Wreszcie wkroczył do kuchni, stanął za plecami Corri i objął ją mocno
w pasie.
Pachnie smakowicie stwierdził i zanurzył nos w zagłębienie
między jej szyją i barkiem. Ty też pachniesz smakowicie. I wyglądasz
super.
42
RS
Odkręciła wodę, wyszorowała warzywa i zaczęła je oskrobywać.
Jasne. Ten fartuszek stanowi dobrany komplet z moimi spodniami.
Wsunął dłoń pod fartuch i dotarł do jej brzucha. Miała na sobie luzne
spodnie podtrzymywane w pasie tasiemką zawiązaną na kokardkę.
Jeden ruch, spodnie buch! zażartował. Wiedziała, jak podziała na
niego kokardka. Poszła za ciosem.
No, dalej, śmiało! zachęciła.
Bawił się tasiemką.
Jak daleko pozwalasz mi się zapuścić?
Nigdy nie widziała Aidana w takiej sytuacji, podejrzewała jednak, że
wiele kobiet miało już okazję poznać go od tej strony. To by tłumaczyło
jego zdumiewające powodzenie. Zazwyczaj był małomówny, ale kiedy
mówił, ludzie słuchali go z uwagą. I ona słuchała, a przynajmniej jej ciało.
Nie czuła jednak na razie potrzeby powściągania zmysłów. Zatrzasnęła
szafkę pod zlewem i popełniła fatalny błąd: obróciła się twarzą do Aidana.
Od roku widywała tę twarz niemal codziennie, patrzyła w te zielone oczy
przy niezliczonych okazjach, lecz teraz spojrzała na niego w zupełnie
nowym świetle. A to mogło być niebezpieczne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
marzeń, którymi żyła od dwóch dni: o namiętnych pocałunkach Aidana.
Nagle role się odwróciły i Aidan wylądował na krześle, a ona usiadła
mu okrakiem na kolanach.
Drzwi! zauważyła resztką przytomności.
Zamknięte.
Przez chwilę myślała, że ukartował ten moment wzajemnego
zapomnienia, ale zaraz sobie uświadomiła, że zamek blokował się
automatycznie i otworzyć go można było jedynie, znając kod dostępu. To
dla jej bezpieczeństwa. Ciekawe, czy istniało też zabezpieczenie przed
lekkomyślnym postępowaniem. Wątpliwości zniknęły, kiedy Aidan rozpiął
guziki jej bluzki, a ona poluzowała mu krawat, a wszystko to między
gorącymi pocałunkami. Położył ręce na jedwabnym staniczku osłaniającym
piersi, a ona gładziła jego obnażony tors. Doświadczała nieznanego dotąd
uczucia: namiętności, która kazała rozsądnym kobietom oddawać się
erotycznym zabawom w dziwnych miejscach. Oto wybuchł płomień, który
sprawił, że spokojna, zrównoważona dziewczyna ze stanu Nowy Meksyk
straciła rozum. Matka zawsze ją przed tym ostrzegała. Ale Corri wsiadła do
pociągu prowadzonego przez Aidana, mknącego w dal na złamanie karku,
na zatracenie...
Kiedy rozpiął guzik jej spodni, spostrzegła w jego oczach ogień. Czy
była jak ćma lecąca ku zagładzie? Czyż jednak istniał przyjemniejszy
sposób samounicestwienia?
Ktoś zastukał do drzwi.
Freed chce z tobą porozmawiać, Corri rozległ się głos Julie.
Oszołomiona Corri z trudem wracała do rzeczywistości.
40
RS
Będę u niego za minutę.
Aidan opuścił ręce. Dyszał ciężko.
Nie możemy tego tutaj robić, ryzykując, że ktoś pozna prawdę
stwierdził z powagą.
To szaleństwo.
To chemia, Corri. Możemy walczyć z objawami, ale nie usuniemy
przyczyny problemu. Sytuacja będzie się powtarzać, dopóki jej nie
zaakceptujesz i się nie poddasz.
Już wiedziała, jak to jest, nie wiedziała tylko, jak sobie radzić z
eksplozją namiętności. Należało zacząć od opuszczenia gościnnych kolan
Aidana. Potem przyszedłby czas na ochłonięcie i zastanowienie. Powoli
podeszła do drzwi i dopiero z tej odległości odważyła się na niego spojrzeć.
Popełniamy błąd.
Wstał z krzesła i w okamgnieniu znalazł się przy niej. Cofnęła się, aż
plecami dotknęła ściany.
Nie masz racji, Corri. Udowodnię ci, że to nie błąd. Ale tu, w biurze,
w tych warunkach, nic z tego nie będzie.
A jeszcze przed chwilą wcale ci to nie przeszkadzało.
To dlatego, że twoja obecność odebrała mi zdolność myślenia. Ujął
jej twarz pod brodę i delikatnie pocałował. Przyjdz dziś do mnie
wieczorem. Przyjadę po ciebie.
Hm... mogłabym przetestować wyposażenie twojej kuchni.
Doskonały plan. Moją kuchnię można testować na wiele sposobów.
Wzniosła błagalny wzrok ku niebu.
Mam na myśli przygotowanie kolacji. Czegoś super.
Oczywiście ewentualne spotkanie nie miało na celu gotowania. Oboje
świetnie o tym wiedzieli.
41
RS
Wpadnę po ciebie o ósmej zapowiedział.
Za pózno. W jej głosie zbyt stanowczo zabrzmiała nuta
entuzjazmu.
W porządku. O siódmej. Wyrwę się wcześniej z pracy.
Nie musisz mnie podwozić. Otwierała sobie furtkę, na wypadek
gdyby się zdecydowała położyć kres tej niedorzecznej przygodzie. Po
drodze zajrzę do sklepu i kupię parę rzeczy. Masz jakieś szczególne
życzenie?
Na twarzy Aidana pojawił się uwodzicielski uśmiech.
Owszem. Przynieś czerwony fartuszek.
Sama nie mogła w to uwierzyć. Wzięła fartuch, co więcej włożyła
go. Oczywiście na ubranie. W piekarniku piekła się polędwica nadziewana
serem pleśniowym z ziemniakami. Szparagi czekały na podgrzanie na parze.
We wnętrzu jej ciała nadal panowała temperatura taka jak w piekarniku. Był
to wynik ekscytującego popołudniowego spotkania w garderobie. Ale jej
gospodarzowi najwyrazniej to nie przeszkadzało. Przyjechała zaledwie
przed godziną. Aidan nalał im po kieliszku wina cabernet i zajął się pilnymi
rozmowami telefonicznymi, podczas gdy ona przygotowywała posiłek. Zdą-
żył ją tylko pocałować w policzek i zrobić pikantną uwagę na temat
fartuszka. Nie zamierzała podawać do stołu ubrana jedynie w skrawek
czerwonego płócienka, żeby zaspokoić kaprys O'Briena, aczkolwiek była
pewna, że wrażenie byłoby piorunujące.
Wreszcie wkroczył do kuchni, stanął za plecami Corri i objął ją mocno
w pasie.
Pachnie smakowicie stwierdził i zanurzył nos w zagłębienie
między jej szyją i barkiem. Ty też pachniesz smakowicie. I wyglądasz
super.
42
RS
Odkręciła wodę, wyszorowała warzywa i zaczęła je oskrobywać.
Jasne. Ten fartuszek stanowi dobrany komplet z moimi spodniami.
Wsunął dłoń pod fartuch i dotarł do jej brzucha. Miała na sobie luzne
spodnie podtrzymywane w pasie tasiemką zawiązaną na kokardkę.
Jeden ruch, spodnie buch! zażartował. Wiedziała, jak podziała na
niego kokardka. Poszła za ciosem.
No, dalej, śmiało! zachęciła.
Bawił się tasiemką.
Jak daleko pozwalasz mi się zapuścić?
Nigdy nie widziała Aidana w takiej sytuacji, podejrzewała jednak, że
wiele kobiet miało już okazję poznać go od tej strony. To by tłumaczyło
jego zdumiewające powodzenie. Zazwyczaj był małomówny, ale kiedy
mówił, ludzie słuchali go z uwagą. I ona słuchała, a przynajmniej jej ciało.
Nie czuła jednak na razie potrzeby powściągania zmysłów. Zatrzasnęła
szafkę pod zlewem i popełniła fatalny błąd: obróciła się twarzą do Aidana.
Od roku widywała tę twarz niemal codziennie, patrzyła w te zielone oczy
przy niezliczonych okazjach, lecz teraz spojrzała na niego w zupełnie
nowym świetle. A to mogło być niebezpieczne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]