[ Pobierz całość w formacie PDF ]
warknąłem. Chwila. nadstawiłem ucho. Nadal nic nie słyszę.
- Ale ja tak. Uwierz mi, tam coś jest. zasmuciła się. Spojrzałem na Jaspera i
Alice, którzy nadal byli w siebie wtuleni i cicho pochrapywali.
- Poczekaj tutaj. rzuciłem w jej stronę. Zaraz wrócę.
- Nie ma mowy. wydęła wargi. Idę tam z tobą.
- Bello, nie chcę żeby coś ci się stało. w końcu zebrałem się na odwagę i
powiedziałem to głośno.
- Ja też tego nie chcę w związku z tobą. rzuciła, lekko odwracając wzrok,
oczywiście wściekle się rumieniąc, co szczerze mówiąc ledwo
wytrzymywałem. Gdyby połowa mojej rodziny nie była w
niebezpieczeństwie, kochałbym się z nią nawet na stoliku w przyczepie.
Cholera, czuje się jak jakiś napaleniec.
48
- No dobra, chodzmy, ale napiszmy kartkę Jasperowi i Alice na wypadek
gdyby się obudzili. Moja siostra mogłaby jeszcze pomyśleć, że mnie
porwałaś. zachichotałem na wspomnienie wczorajszego dnia.
- Edwardzie Cullen, to wcale nie jest śmieszne. Bella warknęła na mnie,
używając mojego pełnego imienia i nazwiska. Nie powiem, że mi się to nie
podobało.
- Na drugie mam Anthony. puściłem jej oczko. Ale niech to zostanie
między nami.
- Cóż, ja mam na drugie Marie, ale naprawdę to wcale nie mam na imię Bella,
ale to też niech zostanie między nami. puściła mi perskie oczko.
- Chwila, chwila. zatrzymałem ją, kiedy chciała otworzyć drzwi przyczepy.
Dlaczego nie powiedziałaś mi jak masz na imię? zmrużyłem oczy. Czy
to taka sama historia jak z nazwiskiem? parsknąłem.
- Właśnie. lekko walnęła mnie w ramię. Mogę ci powiedzieć, ale jak
wyjdziemy z przyczepy. A co, jeśli Alice albo Jasper usłyszą? Chociaż
właściwie to ich lubię. rzuciła.
- Więc? zacząłem powoli.
- Izabella. jęknęła. Ale Bella brzmi o wiele lepiej.
- Izabella? ponownie parsknąłem śmiechem. To jest to straszne imię?
Nie dziwiłbym się, gdyby rodzice dali ci na imię Kunegunda, Scholastyka,
Filipina, Kristen& Wiesz, niektórzy mają tak nasrane w głowie, że nazywają
swoje córki męskimi imionami, więc myślę, że Izabella jest lepsze niż
Wiesiek. Bella śmiała się już na całego. - Cóż, myślę, że Edward jest
straszniejsze.
- Mnie tam się podoba. zarumieniła się.
49
- A mnie podoba się Izabella, Bello. uśmiechnąłem się do niej. No dobra,
napisz kartkę dla tych śpiących, poczekam na ciebie na zewnątrz, okej?
- A nie uciekniesz mi? wydęła wargi.
- Nie. Cholera. nie wytrzymałem i po raz kolejny mocno ją pocałowałem,
jednocześnie moje ręce zaczęły błądzić bo jej zgrabnym tyłku. Cholera.
zakląłem po raz drugi. Idę. rzuciłem się w stronę drzwi i wyszedłem.
I wtedy, otwierając drzwi wyczułem i zobaczyłem wielki dym.
Gdzieś się paliło.
- Bella! Obudz Alice i Jaspera! warknąłem.
Przestraszona szatynka zaczęła szturchać moją siostrę i chłopaka, a ci
zdezorientowani zaczęli jeszcze nadal w śnie pytać się, co jest. Wyrzuciłem
Jaspera z łóżka i wtedy zupełnie się przebudził.
- Jasper, idziesz ze mną. Coś się pali.
- Edward! Bella krzyknęła na mnie wkurzona. Miałam iść z tobą.
warknęła.
- Pilnuj przyczepy razem z Alice. powiedziałem i wziąłem ze sobą Jaspera,
po czym pobiegłem, żeby więcej nie słyszeć jej zdenerwowanych jęków.
- Ej Edward, powiesz mi co się stało? Jasper sapał podczas szybkiego
biegu. Wiesz, chyba nie do końca się obudziłem, a ty każesz mi biegać
30km/h.
- Nie czujesz tego? Coś się pali. rzuciłem w jego stronę. Poza tym widać
dym, unoszący się nad nami.
- Nie chcę mi się patrzeć w górę. ziewnął. Byłeś ze swoją Bellą na dworze,
że to zauważyłeś?
50
- Nie, Bella usłyszała, jak ktoś krzyczy. Ma dobry słuch, ja nie słyszałem nic.
A teraz słyszę już jakieś krzyki.
Biegliśmy jakieś dziesięć minut w milczeniu, bez żadnego stopu, w końcu
jednak słyszeliśmy takie wrzaski, że mogłem poznać, do kogo należą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
warknąłem. Chwila. nadstawiłem ucho. Nadal nic nie słyszę.
- Ale ja tak. Uwierz mi, tam coś jest. zasmuciła się. Spojrzałem na Jaspera i
Alice, którzy nadal byli w siebie wtuleni i cicho pochrapywali.
- Poczekaj tutaj. rzuciłem w jej stronę. Zaraz wrócę.
- Nie ma mowy. wydęła wargi. Idę tam z tobą.
- Bello, nie chcę żeby coś ci się stało. w końcu zebrałem się na odwagę i
powiedziałem to głośno.
- Ja też tego nie chcę w związku z tobą. rzuciła, lekko odwracając wzrok,
oczywiście wściekle się rumieniąc, co szczerze mówiąc ledwo
wytrzymywałem. Gdyby połowa mojej rodziny nie była w
niebezpieczeństwie, kochałbym się z nią nawet na stoliku w przyczepie.
Cholera, czuje się jak jakiś napaleniec.
48
- No dobra, chodzmy, ale napiszmy kartkę Jasperowi i Alice na wypadek
gdyby się obudzili. Moja siostra mogłaby jeszcze pomyśleć, że mnie
porwałaś. zachichotałem na wspomnienie wczorajszego dnia.
- Edwardzie Cullen, to wcale nie jest śmieszne. Bella warknęła na mnie,
używając mojego pełnego imienia i nazwiska. Nie powiem, że mi się to nie
podobało.
- Na drugie mam Anthony. puściłem jej oczko. Ale niech to zostanie
między nami.
- Cóż, ja mam na drugie Marie, ale naprawdę to wcale nie mam na imię Bella,
ale to też niech zostanie między nami. puściła mi perskie oczko.
- Chwila, chwila. zatrzymałem ją, kiedy chciała otworzyć drzwi przyczepy.
Dlaczego nie powiedziałaś mi jak masz na imię? zmrużyłem oczy. Czy
to taka sama historia jak z nazwiskiem? parsknąłem.
- Właśnie. lekko walnęła mnie w ramię. Mogę ci powiedzieć, ale jak
wyjdziemy z przyczepy. A co, jeśli Alice albo Jasper usłyszą? Chociaż
właściwie to ich lubię. rzuciła.
- Więc? zacząłem powoli.
- Izabella. jęknęła. Ale Bella brzmi o wiele lepiej.
- Izabella? ponownie parsknąłem śmiechem. To jest to straszne imię?
Nie dziwiłbym się, gdyby rodzice dali ci na imię Kunegunda, Scholastyka,
Filipina, Kristen& Wiesz, niektórzy mają tak nasrane w głowie, że nazywają
swoje córki męskimi imionami, więc myślę, że Izabella jest lepsze niż
Wiesiek. Bella śmiała się już na całego. - Cóż, myślę, że Edward jest
straszniejsze.
- Mnie tam się podoba. zarumieniła się.
49
- A mnie podoba się Izabella, Bello. uśmiechnąłem się do niej. No dobra,
napisz kartkę dla tych śpiących, poczekam na ciebie na zewnątrz, okej?
- A nie uciekniesz mi? wydęła wargi.
- Nie. Cholera. nie wytrzymałem i po raz kolejny mocno ją pocałowałem,
jednocześnie moje ręce zaczęły błądzić bo jej zgrabnym tyłku. Cholera.
zakląłem po raz drugi. Idę. rzuciłem się w stronę drzwi i wyszedłem.
I wtedy, otwierając drzwi wyczułem i zobaczyłem wielki dym.
Gdzieś się paliło.
- Bella! Obudz Alice i Jaspera! warknąłem.
Przestraszona szatynka zaczęła szturchać moją siostrę i chłopaka, a ci
zdezorientowani zaczęli jeszcze nadal w śnie pytać się, co jest. Wyrzuciłem
Jaspera z łóżka i wtedy zupełnie się przebudził.
- Jasper, idziesz ze mną. Coś się pali.
- Edward! Bella krzyknęła na mnie wkurzona. Miałam iść z tobą.
warknęła.
- Pilnuj przyczepy razem z Alice. powiedziałem i wziąłem ze sobą Jaspera,
po czym pobiegłem, żeby więcej nie słyszeć jej zdenerwowanych jęków.
- Ej Edward, powiesz mi co się stało? Jasper sapał podczas szybkiego
biegu. Wiesz, chyba nie do końca się obudziłem, a ty każesz mi biegać
30km/h.
- Nie czujesz tego? Coś się pali. rzuciłem w jego stronę. Poza tym widać
dym, unoszący się nad nami.
- Nie chcę mi się patrzeć w górę. ziewnął. Byłeś ze swoją Bellą na dworze,
że to zauważyłeś?
50
- Nie, Bella usłyszała, jak ktoś krzyczy. Ma dobry słuch, ja nie słyszałem nic.
A teraz słyszę już jakieś krzyki.
Biegliśmy jakieś dziesięć minut w milczeniu, bez żadnego stopu, w końcu
jednak słyszeliśmy takie wrzaski, że mogłem poznać, do kogo należą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]