[ Pobierz całość w formacie PDF ]

R. J. skinął głową.
 A ja pogadam z Brooke i sprawdzę, czy pamięta coś więcej na temat
tamtego wieczoru.  Najmniejszy okruch dowodu mógłby pomóc wydostać
matkę z więzienia, a to jest w tej chwili najważniejsze.
Ważniejsze niż romans z Brooke. Kiedy z nią był, zapominał o całym
świecie, o swoich obowiązkach i troskach. Musi zdjąć różowe okulary i
dowiedzieć się, co jej chodzi po głowie. Jak mogła być tak bezmyślna?
Kiedy został sam, wyjął telefon i zobaczył, że Brooke dzwoniła.
Oddzwonił, a gdy tylko odebrała, rzucił:
 Jadę do ciebie.
114
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
%7ładna ilość ćwiczeń zwanych w jodze Powitaniem Słońca nie
uspokoiłaby Brooke po tak szorstkim telefonie. Powiedział, że za
dwadzieścia minut u niej będzie i rozłączył się. Zwinęła matę do jogi i
schowała ją do szafy, potem zaczęła myć kuchenne blaty, jak ktoś cierpiący
na nerwicę natręctw.
Na dzwięk energicznego pukania aż podskoczyła.
 Idę!  Otwierając drzwi, usiłowała uspokoić oddech. Spojrzenie R. J.
 a było zimne. Wszedł do pokoju, wysoki i wyprostowany niczym posąg.
Brooke zamknęła drzwi. Cześć, co słychać? Jak minął dzień? Normalne
pytania utknęły jej w gardle.
 Powiedziałaś policji, że wieczorem w dniu zabójstwa widziałaś moją
matkę  stwierdził cichym i chłodnym głosem.
 To prawda.  Głos chyba tylko cudem jej nie drżał.  Nigdy jej nie
podejrzewałam, ale widziałam, jak wychodziła, więc kiedy mnie spytali, po
prostu im to powiedziałam.
 To z powodu tego zeznania trzymają matkę za kratkami.
Brooke skuliła się pod jego spojrzeniem.
 Powiedziałam tylko, że kiedy winda zatrzymała się na naszym
piętrze, była w niej twoja matka. Miała z sobą dużą torbę.
 Z kolacją dla ojca.
 Nie wiedziałam, co jest w torbie.
 Mówiłaś, że wydawała się... zdenerwowana.
Brooke miała ochotę uciec, by nie widzieć jego wściekłości.
 Miała łzy w oczach i wyglądała na zatroskaną, tak chyba
115
R
L
T
powiedziałam. Nie pamiętam, to było kilka tygodni temu.
 Czuła, że łzy napływają jej do oczu.  Do głowy mi nie przyszło, że ją
aresztują.
 Wiedziałaś, że policja prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa i
szuka podejrzanych.  Przyszywał ją wzrokiem.
 Tak.  Odchrząknęła.  Powiedziałam tylko prawdę.
 A dlaczego mnie o tym nie wspomniałaś? Zastanawialiśmy się,
czemu nie pozwalają mamie wyjść za kaucją, a to przez ciebie.
 Dlaczego?  Zamrugała, by powstrzymać łzy.  Bo wiedziałam, że
będziesz zły.
 Nie jestem zły, że mówiłaś prawdę, ale że to przede mną ukrywałaś,
kiedy byliśmy razem, i to tak blisko!  Pokręcił głową.  Nie rozumiem tego,
czuję, że wcale cię nie znam.
Brooke postąpiła krok do tyłu.
 Bardzo mi przykro. Chciałam ci powiedzieć, ale pora wciąż była nie
ta.  Nie chciała niszczyć kiełkującego romansu, który chyba właśnie się
zakończył. Oby tylko ich zapomnienie minionej nocy nie miało przykrych
konsekwencji. Ogarnął ją przytłaczający smutek.
 Dlaczego mi nie wspomniałaś, że mama wyglądała na przygnębioną?
 Zobaczyłam cię dopiero następnego dnia, gdy wszyscy
dowiedzieliśmy się o śmierci twojego ojca. Przed przesłuchaniem nie miałam
okazji rozmawiać z tobą sam na sam.
 Zadrżała na wspomnienie żółtej taśmy policyjnej w gabinecie
Reginalda, kłębiących się w biurze śledczych, dobijających się do drzwi
dziennikarzy.
 Byłaś jedną z ostatnich osób w budynku.
Brooke kiwnęła głową.
116
R
L
T
 Chciałabym być bardziej pomocna w znalezieniu winnego.
R. J. potarł skronie.
 Zauważyłaś coś niezwykłego?
Brooke zawahała się.
 Obecność twojej matki była niecodzienna. Nie pamiętam, żeby często
przynosiła mężowi kolację.
Zmrużył oczy.
 Podejrzewasz ją, tak?
 Nie, odpowiadam na twoje pytanie.  Uniosła głowę. Starała się
zrobić, co należy. Nie przeszło jej przez myśl, że kilka jej słów doprowadzi do
aresztowania Elizabeth.
 Wyznała mi, że wcześniej tamtego dnia posprzeczała się z tatą.
Wyszedł do pracy w kiepskim nastroju, więc postanowiła go udobruchać,
przynosząc mu jego ulubioną pieczeń z ziemniakami.  R. J. skrzyżował
ramiona.  Nie ma w tym nic podejrzanego.
Brooke milczała. Rozumiała podejrzenia policji, wziąwszy pod uwagę
niewierność Reginalda, która wyszła na jaw po jego śmierci. Podczas
przesłuchania Brooke nie miała o tym pojęcia.
Stojąca w kącie salonu lampa podkreślała rysy R. J.  a. Jej życie byłoby
o wiele prostsze, gdyby miała za szefa łysiejącego brzuchatego mężczyznę w
średnim wieku. Nawet teraz gdy jego rysy stwardniały, a oczy pociemniały,
był bardzo atrakcyjny.
 Wolałabym spotkać wtedy kogoś innego. Tyle razy odtwarzałam
sobie w myślach tamten wieczór, ale pod wielo ma względami to był dzień
jak każdy inny.
 Ojciec został zamordowany mniej więcej w czasie, kiedy
wychodziłaś z biura. Zabójca musiał być wtedy w budynku.
117
R
L
T
 Co mówi twoja mama? Widziała kogoś?
Potrząsnął głową.
 Powiedziała, że drzwi gabinetu taty były zamknięte więc zapukała.
Nie odpowiadał. Kiedy je otworzyła, siedział przy biurku. Kazał jej odejść.
 Co?  Zdziwiła się, bo Reginald zawsze był uprzejmy.
 Była zszokowana. Powiedziała, że przyniosła mu kolację, a on
odparł, że nic nie chce i żeby natychmiast wyszła Podobno prawie na nią
warknął. To jej ostatnie wspomnienie ojca. Teraz siedzi w więzieniu
oskarżona o zabójstwo a ty po prostu zapomniałaś mi powiedzieć, że tamtego
wieczoru jechałyście razem windą.
 Tak mi przykro.  Brooke spuściła wzrok.
 Musimy zrobić sobie przerwę. Chciałbym, żebyś wzięła płatny urlop,
od dzisiaj.
Kiedy podniosła wzrok, zobaczyła jego zmarszczone czoło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl