[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Na to wygląda.
Roth nie zmieniał tonu luznej pogawędki, obserwując zarazem Orło wa
przez zęby widelca.
Ale ty byłeś przecie\ dyplomowanym majorem w Zarządzie Nie legalnych.
Musiałeś widzieć jego nazwisko w Czarnej Księdze.
Coś błysnęło w oczach Orłowa.
Nigdy nie pokazywali mi \adnej Czarnej Księgi odparł spo kojnie.
Peter, kim był Piąty Agent?
Jego nazwisko, proszę.
Nie wiem, przyjacielu.
Przysięgam.
Uśmiechnął się ponow nie, szeroko i ujmująco.
Chcesz to sprawdzić za pomocą wykrywa cza kłamstw?
Roth odwzajemnił uśmiech.
O, nie, Peter, pomyślał, obawiam się bo wiem, \e kiedy tylko chcesz, potrafisz
sobie świetnie poradzić z wykry waczem.
Postanowił wrócić rano do Londynu i wysłać telegram z proś bą o odroczenie
akcji.
Niech wezwą Baileya do Waszyngtonu.
To będzie test.
Je\eli istniała jakakolwiek wątpliwość a mimo niezbitych, zgro madzonych przez
Kellogga dowodów właśnie zaczynał ją \ywić nie wykona rozkazu.
Nie wykona go, nawet gdyby oznaczało to nieposłu szeństwo wobec dyrektora i kres
jego własnej, dobrze zapowiadającej się kariery.
Czasami cena jest po prostu za wysoka.
Następnego ranka w baraku pojawiły się sprzątaczki.
Były to miesz kanki Huntingdon, te same, które sprzątały pozostałe zabudowania
bazy.
Ka\da została skontrolowana i otrzymała przepustkę uprawniającą do wejścia na
otoczony kordonem teren.
Roth jadł śniadanie w stołówce, siedząc naprzeciwko Orłowa i stara jąc
się przekrzyczeć hałas pracującej na korytarzu froterki.
Natarczywy jazgot maszyny podnosił się i opadał, w miarę jak obracały się
polerują ce podłogę szczotki.
Strona 142
forsyth Fa szerz.txt
Orłów otarł kawę z ust, mruknął, \e musi iść do toalety, i wyszedł.
W przyszłości Roth nigdy ju\ nie zlekcewa\y wysyłanego mu przez szósty zmysł
sygnału.
Kilka sekund po wyjściu Orłowa ucho Amerykanina wy czuło zmianę tonu w warkocie
froterki.
Wyszedł ze stołówki, \eby zoba200
czyć, co się dzieje.
Nie obsługiwana przez nikogo froterka stała pośrod ku korytarza; jej szczotki
obracały się w powietrzu, a silnik emitował wysoki, jednostajny ton.
Widział tę sprzątaczkę, kiedy szedł na śniadanie, szczupłą kobietę w
kolorowym kombinezonie i osłoniętymi chustką lokówkami na głowie.
Odsunęła się, \eby pozwolić mu przejść, a potem nie podnosząc oczu sprzątała
dalej.
Teraz zniknęła.
W końcu korytarza wcią\ poruszały się lekko wahadłowe drzwi do męskiej toalety.
Kroił!
wrzasnął Roth, ile miał sił w płucach, i pobiegł koryta rzem.
Kobieta klęczała na środku męskiej toalety, wśród wysypanych z pla stikowego
wiadra ścierek i proszków do czyszczenia.
W ręku trzymała przemycony pod ścierkami pistolet sig sauer z tłumikiem.
W przeciwle głym kącie pomieszczenia otworzyły się drzwi do kabiny i wyłonił się
zza nich Orłów.
Klęcząca postać podniosła broń.
Roth nie mówił po rosyjsku, ale znał kilka słów w tym języku.
Stój!
wrzasnął tak głośno, jak tylko potrafił.
Kobieta nie wsta jąc z klęczek odwróciła się, Roth padł na podłogę, rozległo się
głośne "fut" i poczuł nad głową podmuch powietrza.
Wcią\ le\ał na kafelkach, kiedy doszedł go z tyłu ogłuszający grzmot i poczuł
rozchodzące się wokół kolejne fale powietrza.
Zamknięte toalety nie absorbują dobrze fal ude rzeniowych powstałych przy
strzale z magnum kaliber 44.
Za nim stał w progu Kroił trzymając w obu dłoniach swojego colta.
Nie trzeba było strzelać ponownie.
Kobieta le\ała na plecach; zakwitają ca na jej piersiach czerwona plama
konkurowała z ró\ami, w które po malowany był jej kombinezon.
Prawdziwą sprzątaczkę znaleziono potem związaną i zakneblowaną w jej własnym
domu w Huntingdon.
Orłów wcią\ stał w drzwiach kabiny, z pobladłą jak płótno twarzą.
To wasza kolejna zagrywka!
krzyknął.
Dość ju\ tych waszych numerów!
To nie jest \adna zagrywka odparł mu Roth wstając z po dłogi.
To nie było sfingowane.
To KGB.
Orłów przyjrzał się ponownie rozlewającej się po kaflach, ciemnoczer
wonej kału\y.
To nie była sztuczna krew z hollywoodzkiej charakteryzatorni.
Nie tym razem.
Dwie godziny zabrało Rothowi załatwienie samolotu, którym Orłów i reszta
ekipy mieli wrócić do Ameryki, oraz przygotowanie ich natych miastowego
transportu na Ranczo.
Orłów wyje\d\ał zadowolony, zabie rając ze sobą swoją bezcenną kolekcję ballad.
Kiedy samolot transporto wy MATS wystartował do Stanów, Roth wsiadł do samochodu
i ruszył do Londynu.
Wypełniała go złość i rozgoryczenie.
201 .
Częściowo winił samego siebie.
Powinien wiedzieć, \e po wyjściu na jaw zdrady Baileya baza w Alconbury nie mo\e
dalej stanowić bezpiecz nego schronienia dla Orłowa.
Ale tak go zaabsorbowała interwencja Bry tyjczyków, \e wyleciało mu to po prostu
z głowy.
Nikt nie jest nieomylny.
Zastanawiał się, dlaczego Bailey nie skontaktował się z Moskwą wcze śniej \eby
zaaran\ować zamach na Orłowa, zanim ten zdą\y go wy dać.
Mo\e miał nadzieję, \e pułkownik KGB nigdy go nie zadenuncjuje, \e nie dysponuje
odpowiednimi informacjami.
Strona 143
forsyth Fa szerz.txt
Błąd Baileya.
Nikt nie jest nieomylny.
Kiedy dojechał do ambasady, wiedział ju\, co powinien robić.
Kolejny krok nale\ał teraz do McCreadyego.
Jeśli dalej upierał się, \e Gorodow mówi prawdę, a Orłów jest sowieckim agentem,
który z premedytacją wrabia niewinnego Baileya, istniał tylko jeden sposób, by
to sprawdzić.
McCready powinien ewakuować Gorodowa natychmiast Langley będzie wte dy mogło z
nim bezpośrednio porozmawiać i ostatecznie rozstrzygnąć zagadkę.
Ruszył do swego pokoju, \eby zadzwonić do Century House, do McCreadyego.
Na korytarzu spotkał szefa placówki.
Dobrze, \e cię widzę powiedział Bili Carver.
Właśnie przy szła wiadomość z Century House.
Wygląda na to, \e u naszych przyjaciół w Kensington Palące Gardens trwa jakieś
większe przemeblowanie.
Ich rezydent, Gorodow, wyleciał dzisiaj rano do Moskwy.
Zostawiłem ci to na biurku.
Rothju\ nie zadzwonił.
Siadł za biurkiem.
Był oszołomiony.
Okazało się, \e rację ma on, jego dyrektor i jego Agencja.
Właściwie w głębi serca trochę mu było nawet \al McCreadyego.
To musiał być dla niego dru zgocący cios kiedy wyszło na jaw, jak bardzo się
myli, jak bardzo dawał się wodzić za nos przez te cztery lata.
On sam odczuwał jednak dziwny spokój i odprę\enie mimo tego, co musiał
teraz zrobić.
Nie miał ju\ nawet cienia wątpliwości.
Usunęły je ostatecznie dwa wydarzenia tego jednego poranka.
Dyrektor Agencji miał rację.
Trzeba zrobić to, co trzeba zrobić.
Wcią\ \al mu było McCreadyego.
W Century House musieli mu się teraz niezle dobierać do skóry.
Roth nie mylił się.
Dokładnie rzecz biorąc do skóry dobierał się Fał szerzowi Timothy Edwards.
Przykro mi, \e muszę ci to powiedzieć, Sam, ale sprawa wygląda wyjątkowo
paskudnie.
Właśnie rozmawiałem z Szefem, który twierdzi, \e powinniśmy całkiem serio
rozwa\yć mo\liwość, i\ Keepsake był od samego początku sowiecką wtyczką.
Nie był zaprzeczył stanowczo McCready.
202
To ty tak mówisz, ale to, co się stało, wydaje się wskazywać, \e rację
mogą mieć nasi amerykańscy kuzyni, a my daliśmy się nabrać.
Wiesz, jakie będą tego konsekwencje?
Domyślam się.
Będziemy musieli na nowo ocenić ka\dy strzęp informacji, jaki
uzyskaliśmy w ciągu tych czterech lat od Keepsakea.
To olbrzymia pra ca.
Co gorsza, przekazywaliśmy wszystko kuzynom, ich więc równie\ musimy poprosić o
dokonanie ponownej oceny.
Oszacowanie strat zaj mie nam całe lata.
Poza tym to du\a afera.
Szef nie jest zadowolony.
Sam westchnął.
Tak to zawsze bywa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl