[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pózniej, kiedy zorganizowaliśmy spotkanie wszystkich mieszkających wówczas w
akademiku, całkiem fajna grupa to była, ta sama dziewczyna usiadła obok mnie podczas
kolacji i przyciszonym głosem opowiedziała mi w pewnym momencie, że podczas tej
całonocnej podróży, o szóstej nad ranem, gdy ja prowadziłem, a ona miała niby twardo spać,
zrobiła sobie  dobrze z tyłu na siedzeniu, właśnie gdy mijaliśmy wielkie zakłady General
Electric w Syracuse. Powiedziałem:  Ach, dzięki, dzięki, dzięki, że mi to wreszcie mówisz .
Przez dziesięć zasranych lat ten jej sekretny orgazm przybierał na wartości. Czasem
wyobrażam sobie, jak siedzę na pokładzie satelity i spoglądam z góry na Amerykę czy
gdziekolwiek, bez znaczenia, choć zwykle myślę o Ameryce, i wszędzie rozbłyskują i gasną
maleńkie światełka, każde z nich reprezentuje kobiecy orgazm. To właśnie musi znaczyć
 symultaniczny orgazm : świadomość wszystkich tych jednocześnie zachodzących
orgazmów. Być może kobiety szczytujące przy lekturze dają nieco inny odblask, błysk
podczerwieni, niż te wyobrażające sobie coś przy tym czy szczytujące we śnie. Widzę je
wszystkie: dziewczyna, która dziś wieczorem układała kawałki sardeli na mojej pizzy, Jill z
biura, dla której kupiłem rajstopy, otyła wieśniaczka o tłustych włosach i brakującym
siekaczu, dzisiaj nie stara się osłaniać szczerby, za dobrze jej jest, i tak nie ma nikogo, przed
kim musiałaby się starać, i dlatego właśnie jest piękna; i kobieta wydająca bilety przy
wjezdzie na autostradę, i Blair Brown szczytuje, i Elisabeth McGovern, i ta aktorka z filmów
Johna Hughesa, jakżeż się ona nazywała, miała śliczne usta, i Jeanne Kirkpatrick, i porno-
gwiazdy również, ale bez kamery, Keisha i Christy Canyon... rozbłyskują wszystkie. Może to
nie satelita, może siedzę raczej w ogromnym czarnym samolocie szpiegowskim, ale co to, ty
też tu się znalazłaś w górze, nadlatujesz w kierunku łopatek mych motorów, ho-ho,
niespodzianka!
- Trochę to zbyt ogólne z twojej strony, wiesz? Używasz mnie jako namiastki
wszystkich tych kobiet, które się akurat w tym momencie onanizują.
- Owszem, może dlatego właśnie wykręciłem ten numer, ale nigdy dotąd nie
rozmawiałem w taki sposób z żadną kobietą. Ale nie, masz rację, rzeczywiście ten pomysł, że
wiszę gdzieś dwadzieścia kilometrów nad ciemnym, pobłyskującym światłami kontynentem i
wchłaniam całość kobiecych orgazmów może wydawać się nieco jednostronny. Ale ja
naprawdę jestem jednostronny. Gdybym zadzwonił pod ten numer i odpowiedziałaby jakaś
kobieta o wyjątkowo niskiej inteligencji, na przykład jak ta Carla, która odezwała się zaraz po
twoim zgłoszeniu, i podalibyśmy nasze prywatne numery kodowe przenoszące nas do owego
 buduaru , gdyby szczytowała, a ja mógłbym z nią w tym czasie rozmawiać, byłoby to
doskonałym usatysfakcjonowaniem, finiszowałbym również i po dwudziestu minutach
odłożyłbym słuchawkę czując się wspaniale. Ale dlatego właśnie rozmowa z tobą to taka
cudowna, jednorazowa sprawa, że jesteś rozgarnięta i zabawna, i pobudzona, i rozkoszna...
nie jesteś typowa. Przecież my rozmawiamy! Jeśli dojdziesz razem ze mną przy tej rozmowie,
to, jeśli o mnie chodzi, to będzie najważniejsza pozycja w Washington Week in Review,
wspanialsze od wszystkiego, co twój brodaty pożeracz pulpetów kiedykolwiek doświadczył,
naprawdę coś, ponieważ ty to pojmujesz, rozumiesz, reagujesz w złożony sposób, a
oczywiście orgazm zachodzący w złożonym umyśle jest zawsze bardziej interesujący niż w
nieskomplikowanym; chociaż może to nieprawda, może prosty umysł subtelnieje i pięknieje
przy szczytowaniu, jako że to najbardziej duchowa czynność, jaka mu się przydarza od
dawna., ale orgazm u kobiety inteligentnej jest jak wulkaniczna góra, na której zboczu
zbudowano miasto: wyczuwasz alternatywny koszt owej okazji, czujesz potęgę wszystkich
innych postrzeganych rzeczy, o których mogłaby w tym właśnie momencie myśleć, a nie robi
tego gdyż szczytuje, i to prawdziwy zysk. Jesteś tam jeszcze?
- Próbuję akurat wyczuć mięsień mego nadgarstka - powiedziała - żeby zobaczyć, jak
to było z tobą. Ale, wiesz, po zewnętrznej stronie przedramienia, wysoko, prawie przy łokciu,
jest też taki mały napinający się mus-kuł. U mnie przynajmniej lepiej go widać. Wydaje mi
się całkiem zajmujący.
- Ooch, przestań, bo pęknę!
- Ha-ha! Mężczyzna, który wie co lubi, to mi się podoba. Chcesz usłyszeć, o czym
myślałam, kiedy wczoraj szczytowałam pod prysznicem?
- Tak.
- Dobrze, powiem ci. Nie, wiem, co ci opowiem. Najpierw usłyszysz coś innego.
Opowiem ci najpierw, jak się onanizowałam przed kimś. To krótka historia.
- Ależ proszę cię bardzo, mów.
- Mam ci opowiadać wszystkie świństwa, jakie mi przychodzą do głowy?
- Tak.
- Więc słuchaj - rzekła. - Wybraliśmy się do cyrku. Zmieszne, już samo mówienie, że
mam ci to zamiar opowiedzieć rajcuje mnie nielicho. Pewnie to najlepsze ze wszystkiego. Coś
jak ta chwila, kiedy przewalasz się po łóżku, by ułożyć się na waleta do robienia 69, emocja,
jaką odczuwasz rozsuwając nogi nad twarzą mężczyzny, zaplikowanym; chociaż może to
nieprawda, może prosty umysł subtelnieje i pięknieje przy szczytowaniu, jako że to
najbardziej duchowa czynność, jaka mu się przydarza od dawna., ale orgazm u kobiety
inteligentnej jest jak wulkaniczna góra, na której zboczu zbudowano miasto: wyczuwasz
alternatywny koszt owej okazji, czujesz potęgę wszystkich innych postrzeganych rzeczy, o
których mogłaby w tym właśnie momencie myśleć, a nie robi tego gdyż szczytuje, i to
prawdziwy zysk. Jesteś tam jeszcze?
- Próbuję akurat wyczuć mięsień mego nadgarstka - powiedziała - żeby zobaczyć, jak
to było z tobą. Ale, wiesz, po zewnętrznej stronie przedramienia, wysoko, prawie przy łokciu,
jest też taki mały napinający się mus-kuł. U mnie przynajmniej lepiej go widać. Wydaje mi
się całkiem zajmujący.
- Ooch, przestań, bo pęknę!
- Ha-ha! Mężczyzna, który wie co lubi, to mi się podoba. Chcesz usłyszeć, o czym
myślałam, kiedy wczoraj szczytowałam pod prysznicem?
- Tak.
- Dobrze, powiem ci. Nie, wiem, co ci opowiem. Najpierw usłyszysz coś innego.
Opowiem ci najpierw, jak się onanizowałam przed kimś. To krótka historia.
- Ależ proszę cię bardzo, mów.
- Mam ci opowiadać wszystkie świństwa, jakie mi przychodzą do głowy?
- Tak.
- Więc słuchaj - rzekła. - Wybraliśmy się do cyrku. Zmieszne, już samo mówienie, że
mam ci to zamiar opowiedzieć rajcuje mnie nielicho. Pewnie to najlepsze ze wszystkiego. Coś
jak ta chwila, kiedy przewalasz się po łóżku, by ułożyć się na waleta do robienia 69, emocja,
jaką odczuwasz rozsuwając nogi nad twarzą mężczyzny, zanim jeszcze ty ułożysz dłonie na
moich plecach i pociągniesz mnie w dół, nogi nie zapomniały, jak to było ostatnim razem,
jakie odczucie pozostawia zakleszczenie w ustalonej pozycji, tak właściwej dla ludzkich ciał;
podobne to wymianie obiektywu w aparacie, gdy obracasz go, aż zaskakuje.
- Ja zaś - powiedział - wyczuję, jak zmieniają się pochyłości materaca, wpierw po
jednej stronie mojej głowy, potem po drugiej, gdy wbijają się weń ciężarem twoje kolana,
podniosę wzrok i otworzę usta, szeroko rozwartymi dłońmi przesunę po twych pośladkach,
przytrzymam je, aż wreszcie ściągnę na wystawiony język.
- Uaa. Zapadła cisza.
- Jesteś tam? - zapytał.
- Jestem.
- Opowiedz mi o cyrku.
- Dobrze. Przepraszam cię, będę niedługo musiała przynieść świeży ręcznik. No więc
ten typ zabrał mnie do cyrku.
- Ten od ekstrawaganckiego zestawu stereo? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl