[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dotknięcie sprawiło jej ogromną przyjemność. Gorące iskierki
eksplodowały nagle pod skórą dziewczyny.
- Twój puls jest przyspieszony - zauważył cicho Royce. Jego
głos był niczym łagodna pieszczota. Julia miała wrażenie, że lada
chwila serce wyskoczy jej z piersi.
- Royce - szepnęła cicho. - Proszę.
- O co?
115
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Nie... niczego nie rozumiem - odparła bezradnie.
- Wiesz chyba, że chcę cię pocałować - szepnął schrypniętym
głosem.
Julii zrobiło się ciemno przed oczyma. O tak, była tego
świadoma. Zawsze wiedziała, czego chcą. od niej mężczyzni! Patrzyli
na nią jak na przedmiot swoich pożądań. Nie była przecież niewinną
pensjonarką...
- Julio?
Gwałtownie zamrugała powiekami. Nagle odzyskała jasność
widzenia.
Po raz pierwszy ujrzała jasno i wyraznie stojącego przed nią
człowieka. Zobaczyła go takim, jaki był naprawdę. Uwolniła się od
myśli o natarczywych mężczyznach.
Widziała tylko jego. Nie był podobny do innych ludzi. To
wyjątkowy człowiek. Royce Archer Williams. Mężczyzna różniący
się od wszystkich, których znała. Miała szczęście spotkać go na
swojej drodze. To było niezwykłe doświadczenie.
Nagle ujrzała swoje podwójne odbicie w ciemnych szkłach
okularów. Przemknęło jej przez myśl, że w ogóle nie zna samej siebie.
- Julio? - powtórzył zatroskany Royce. Drżącymi palcami
musnął jej policzek. - Co cię zaniepokoiło?
- Nic - odparła po chwili. Nie kłamała. Z drugiej strony jednak
mogłaby odpowiedzieć, że wszystko, co się między nimi dzieje,
bardzo ją martwi. Odetchnęła głęboko, próbując uporządkować swoje
myśli.
116
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Czy mógłbyś zdjąć okulary? - zapytała pod wpływem nagłego
impulsu.
- Julio...
- Wiem - przerwała mu, dotykając palcem jego ust. Gdy
ogarnęło go drżenie, zrozumiała, jak wielka moc dana jest kobiecie. -
Wiem, czego pragniesz. Ja również tego chcę. Wolałabym jednak nie
widzieć swego odbicia w twoich okularach, gdy ty... gdy my.
Royce bez słowa wyciągnął rękę. Okulary spadły na drewnianą
podłogę. Julia znalazła się nagle w jego ramionach.
- Czy możesz zamknąć oczy? - mruknął żartobliwie, muskając
wargami jej usta.
- Chcę na ciebie patrzeć - odparła, zarzucając mu ramiona na
szyję. - Chcę...
- Wiem.
Skąd mógł wiedzieć, czego pragnęła? Royce Archer Williams
nie miał pojęcia, kim była i jak wyglądało kiedyś jej życie; nie znał
tajemnych pragnień panny Kendricks. Julia szybko zapomniała o
wątpliwościach.
Pocałunki Royce były wyrazem uwielbienia, a nie pożądania.
Pieszczota jego warg stanowiła oznakę czułości. Mocno przytuleni, z
trudem łapali oddech. Pragnienia ich połączyły Przylgnęli do siebie,
złączeni tą samą namiętnością.
Julia czuła, że Royce jest bardzo podniecony. Zapomniała o lęku
przed napastliwością mężczyzn. Ogarnęła ją radość. Zdumiewała się
intensywnością narastającego w niej pożądania.
117
Anula
ous
l
a
and
c
s
Niech się stanie, przemknęło jej przez myśl.
O, tak! Niech się stanie.
Niespodziewanie Royce zrobił krok do tyłu i przerwał namiętny
pocałunek,
- Dość-jęknął.
- Co? - odparła zdumiona Julia.
- Dość - powtórzył chrapliwie Royce. Chwycił Julię za ramiona i
odsunął ją od siebie. - Musimy natychmiast przestać.
Patrzyła na niego, nie wierząc w usłyszane przed chwilą słowa.
Twarz mu płonęła, lecz usta były zaciśnięte. W niewidzących oczach
nadal płonął ogień pożądania, który w niej samej obudził nieznane
pragnienia.
Wyciągnęła rękę, chcąc go dotknąć. Royce zdrętwiał, jakby
przewidział jej zamiar i próbował ostrzec, aby tego nie robiła.
Opuściła ramię i wzdrygnęła się.
- Dlaczego? - wyszeptała drżącymi ustami. Coś ścisnęło ją za
gardło. Ledwie zdołała wymówić to słowo.
- Nie mogę cię zobaczyć.
- Nie rozumiem.
- Do diabła, Julio! - zaklął, nie panując nad sobą. - Jestem ślepy!
Być może nigdy nie odzyskam wzroku!
Julia kręciła głową, jakby chciała wymazać z pamięci jego
ostatnie słowa. Boże miłosierny! Royce tak nie myśli! Tb absurd. Nie!
Jak on mógł!
118
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Czy sądzisz, że ma to dla mnie jakieś znaczenie? - zapytała w
końcu niskim, zbolałym głosem. Nie kryła, jak bardzo cierpi.
Twarz Royce'a wykrzywiła się z bólu, lecz po chwili stała się
znowu nieprzenikniona jak maska.
- Nie - odparł zdławionym głosem. - Nie sądzę, żeby ten
problem był dla ciebie istotny.
- A więc, dlaczego...
- Ponieważ dla mnie ta sprawa przesądza o wszystkim.
- Zrozum... - Royce położył dłoń na ustach Julii, nie pozwalając
jej skończyć.
- Musisz się z tym pogodzić - stwierdził, odwracając głowę. -
Tak samo jak ja.
Musisz się z tym pogodzić.
Minęło wiele godzin. Wstrząśnięta i zrozpaczona Julia leżała na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl