[ Pobierz całość w formacie PDF ]
supernowoczesny.
Kiedy byli w salonie umeblowanym równie pięknymi antykami jak inne pokoje, David zapytał:
- Nie uważasz, że przydałaby się tu kobieca ręka?
- Jeśli masz na myśli koronki i rozmaite bibeloty, to na pewno nie - odparła stanowczo. - Uważam, że
teraz prezentuje się doskonale.
- Tak, całkiem tu miło - przytaknął. - Podobnie jak w naszej sypialni. Zaraz zobaczysz.
90
Debora poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku, a David uśmiechnął się szeroko, całkiem jakby czytał
w jej myślach.
- Chodz, sprawdzmy, jak ci się podoba piętro. We wszystkich pokojach na górze były dębowe
parkiety i kominki, i nic poza tym. Serce Debory zabiło mocniej. Dotąd liczyła na to, że mimo
wszystko dostanie własny pokój, ale najwyrazniej była w błędzie.
David otworzył drzwi po prawej stronie korytarza.
- Nawet największa sypialnia nie jest w pełni umeblowana, ale na pewno ucieszy cię informacja, że
mamy łóżko.
Zwiadoma, że obserwował ją z rozbawieniem, w milczeniu weszła do sypialni. Było to przestronne
pomieszczenie o białych ścianach, z olbrzymim kamiennym kominkiem, dużą szafą i komodą, i im-
ponującym łożem z baldachimem. Po obu jego stronach stały drewniane szarki, a na nich lampki
nocne z kutego żelaza. Pokój miał własną łazienkę, która jakby dla kontrastu, była wyjątkowo
luksusowa, w odcieniach różu i kości słoniowej.
- Nie jest to wyjątkowo męskie, ale zarówno Kathy, jak i Laura upierały się na te barwy.
Debora przełknęła ślinę. Mniej więcej tydzień przed zerwaniem z Davidem rozmawiała z jego siostrą
i swoją matką o łazienkach, przeglądając katalogi. Choć nie była wielką miłośniczką różu, wtedy
upierała się, że właśnie taka łazienka bardzo pasuje do największej sypialni w domu.
- Sara i Tom zajmują się ogrodem i mieszkają nad
91
stajniami, w odbudowanej części - oświadczył David, otwierając okno. - Widziałaś już wszystko, co
było do obejrzenia, więc chociaż pora nadal jest wczesna, proponuję, żebyś jednak zadzwoniła do
Delcy'ego.
Debora skinęła głową. Rozsądek podpowiadał jej, że najlepiej będzie mieć to już z głowy.
- Może chcesz, żebym to ja z nim pogadał? - zapytał David, gdy wrócili do jego gabinetu.
- Nie, ja to zrobię. - Bała się tego, jednak nie ulegało wątpliwości, że Gerald wolałby usłyszeć
0 zmianie planów z jej ust. Zmuszając się do zachowania spokoju, wystukała jego numer.
Po dłuższej chwili w słuchawce coś zachrobotało
1 Debora usłyszała zirytowany głos Davida.
- Nie wiesz, która godzina, do cholery?
- Przepraszam, ja tylko...
- Kochanie! - wykrzyknął. - Powinienem był się domyślić, że to ty. Którym lotem przylatujesz?
Zrobię, co w mojej mocy, żeby osobiście odebrać cię z lotniska.
- Nie wracam - wykrztusiła z trudem.
- Nie wracasz dzisiaj?
- Nie, w ogóle.
Zapadła cisza, po czym Gerald powiedział:
- A co ze ślubem?
- Nie mogę za ciebie wyjść. Jego ton wyraznie się zmienił.
- Nie bądz śmieszna, Deboro, nie możesz na tym etapie odwoływać ślubu tylko dlatego, że nie
wspomniałem ci o...
- To nie z tego powodu - przerwała mu.
92
- A niby z jakiego? Przed wypadkiem wydawałaś się całkiem zadowolona z perspektywy
zamążpójścia.
Boleśnie świadoma, że David przysłuchuje się każdemu jej słowu, powiedziała:
- Wiesz, od tego czasu sporo myślałam i... I wydaje mi się, że nasze małżeństwo byłoby pomyłką.
- Posłuchaj, ostatnio przez cały czas żyjesz w stresie i...
- Nie, to nie dlatego, nie tylko. Po prostu uświadomiłam sobie, że nie kocham cię na tyle, żeby za
ciebie wychodzić. To nie byłoby w porządku.
- Na litość boską, Deboro, nie możesz teraz nawalić! Już nawet nie mówię o kwestii finansowej, ale
gdybyś mnie rzuciła, po prostu wyszedłbym na kompletnego idiotę.
- Przepraszam. Jest mi ogromnie przykro. - To była najszczersza prawda. - Nie zamierzałam cię
zranić.
- Jeśli wykręcisz mi taki numer, możesz być pewna, że twoja kariera w świecie mody będzie skoń-
czona! Dopilnuję, żebyś nigdy nie znalazła żadnej pracy w branży!
- Dobrze - odparła cicho. - Jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej...
- Nie mogę w to uwierzyć! - wrzasnął z furią. - Czy ty upadłaś na głowę?! A może ta twoja bez-
nadziejna rodzina ma na ciebie aż taki wpływ? To jasne, że mnie nie cierpią. Jeśli nie powiesz mi
natychmiast, o co chodzi, zaraz wskoczę do samolotu i osobiście się przekonam...!
- Nie, nie rób tego, błagam! - Nagle ogarnęła ją panika. - Tylko zmarnujesz czas.
93
- Jestem zdecydowany dowiedzieć się, skąd u ciebie ta nagła determinacja, żeby ze wszystkiego
zrezygnować, żeby zrezygnować ze mnie. Głowę daję, że coś przede mną ukrywasz.
- Masz absolutną rację - oznajmiła z desperacją w głosie. - Rzeczywiście coś ukrywałam. Nigdy ci
tego nie mówiłam, ale zanim cię poznałam, byłam z kimś zaręczona. Zerwałam po kilku miesiącach. -
Z trudem przełknęła ślinę, miała całkiem wyschnięte gardło. - David przyleciał po mnie do Nowego
Jorku i... Okazało się, że nadal coś nas łączy.
- To dlatego wyjechałaś bez słowa i dlatego przez cały czas trzymałaś mnie na dystans! Ciągle
kochasz tego frajera? Posłuchaj, jeśli wydaje ci się, że porzucenie mnie ujdzie ci na sucho i że możesz
zatrzymać pierścionek zaręczynowy, to grubo się mylisz, ty wredna mała... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
supernowoczesny.
Kiedy byli w salonie umeblowanym równie pięknymi antykami jak inne pokoje, David zapytał:
- Nie uważasz, że przydałaby się tu kobieca ręka?
- Jeśli masz na myśli koronki i rozmaite bibeloty, to na pewno nie - odparła stanowczo. - Uważam, że
teraz prezentuje się doskonale.
- Tak, całkiem tu miło - przytaknął. - Podobnie jak w naszej sypialni. Zaraz zobaczysz.
90
Debora poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku, a David uśmiechnął się szeroko, całkiem jakby czytał
w jej myślach.
- Chodz, sprawdzmy, jak ci się podoba piętro. We wszystkich pokojach na górze były dębowe
parkiety i kominki, i nic poza tym. Serce Debory zabiło mocniej. Dotąd liczyła na to, że mimo
wszystko dostanie własny pokój, ale najwyrazniej była w błędzie.
David otworzył drzwi po prawej stronie korytarza.
- Nawet największa sypialnia nie jest w pełni umeblowana, ale na pewno ucieszy cię informacja, że
mamy łóżko.
Zwiadoma, że obserwował ją z rozbawieniem, w milczeniu weszła do sypialni. Było to przestronne
pomieszczenie o białych ścianach, z olbrzymim kamiennym kominkiem, dużą szafą i komodą, i im-
ponującym łożem z baldachimem. Po obu jego stronach stały drewniane szarki, a na nich lampki
nocne z kutego żelaza. Pokój miał własną łazienkę, która jakby dla kontrastu, była wyjątkowo
luksusowa, w odcieniach różu i kości słoniowej.
- Nie jest to wyjątkowo męskie, ale zarówno Kathy, jak i Laura upierały się na te barwy.
Debora przełknęła ślinę. Mniej więcej tydzień przed zerwaniem z Davidem rozmawiała z jego siostrą
i swoją matką o łazienkach, przeglądając katalogi. Choć nie była wielką miłośniczką różu, wtedy
upierała się, że właśnie taka łazienka bardzo pasuje do największej sypialni w domu.
- Sara i Tom zajmują się ogrodem i mieszkają nad
91
stajniami, w odbudowanej części - oświadczył David, otwierając okno. - Widziałaś już wszystko, co
było do obejrzenia, więc chociaż pora nadal jest wczesna, proponuję, żebyś jednak zadzwoniła do
Delcy'ego.
Debora skinęła głową. Rozsądek podpowiadał jej, że najlepiej będzie mieć to już z głowy.
- Może chcesz, żebym to ja z nim pogadał? - zapytał David, gdy wrócili do jego gabinetu.
- Nie, ja to zrobię. - Bała się tego, jednak nie ulegało wątpliwości, że Gerald wolałby usłyszeć
0 zmianie planów z jej ust. Zmuszając się do zachowania spokoju, wystukała jego numer.
Po dłuższej chwili w słuchawce coś zachrobotało
1 Debora usłyszała zirytowany głos Davida.
- Nie wiesz, która godzina, do cholery?
- Przepraszam, ja tylko...
- Kochanie! - wykrzyknął. - Powinienem był się domyślić, że to ty. Którym lotem przylatujesz?
Zrobię, co w mojej mocy, żeby osobiście odebrać cię z lotniska.
- Nie wracam - wykrztusiła z trudem.
- Nie wracasz dzisiaj?
- Nie, w ogóle.
Zapadła cisza, po czym Gerald powiedział:
- A co ze ślubem?
- Nie mogę za ciebie wyjść. Jego ton wyraznie się zmienił.
- Nie bądz śmieszna, Deboro, nie możesz na tym etapie odwoływać ślubu tylko dlatego, że nie
wspomniałem ci o...
- To nie z tego powodu - przerwała mu.
92
- A niby z jakiego? Przed wypadkiem wydawałaś się całkiem zadowolona z perspektywy
zamążpójścia.
Boleśnie świadoma, że David przysłuchuje się każdemu jej słowu, powiedziała:
- Wiesz, od tego czasu sporo myślałam i... I wydaje mi się, że nasze małżeństwo byłoby pomyłką.
- Posłuchaj, ostatnio przez cały czas żyjesz w stresie i...
- Nie, to nie dlatego, nie tylko. Po prostu uświadomiłam sobie, że nie kocham cię na tyle, żeby za
ciebie wychodzić. To nie byłoby w porządku.
- Na litość boską, Deboro, nie możesz teraz nawalić! Już nawet nie mówię o kwestii finansowej, ale
gdybyś mnie rzuciła, po prostu wyszedłbym na kompletnego idiotę.
- Przepraszam. Jest mi ogromnie przykro. - To była najszczersza prawda. - Nie zamierzałam cię
zranić.
- Jeśli wykręcisz mi taki numer, możesz być pewna, że twoja kariera w świecie mody będzie skoń-
czona! Dopilnuję, żebyś nigdy nie znalazła żadnej pracy w branży!
- Dobrze - odparła cicho. - Jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej...
- Nie mogę w to uwierzyć! - wrzasnął z furią. - Czy ty upadłaś na głowę?! A może ta twoja bez-
nadziejna rodzina ma na ciebie aż taki wpływ? To jasne, że mnie nie cierpią. Jeśli nie powiesz mi
natychmiast, o co chodzi, zaraz wskoczę do samolotu i osobiście się przekonam...!
- Nie, nie rób tego, błagam! - Nagle ogarnęła ją panika. - Tylko zmarnujesz czas.
93
- Jestem zdecydowany dowiedzieć się, skąd u ciebie ta nagła determinacja, żeby ze wszystkiego
zrezygnować, żeby zrezygnować ze mnie. Głowę daję, że coś przede mną ukrywasz.
- Masz absolutną rację - oznajmiła z desperacją w głosie. - Rzeczywiście coś ukrywałam. Nigdy ci
tego nie mówiłam, ale zanim cię poznałam, byłam z kimś zaręczona. Zerwałam po kilku miesiącach. -
Z trudem przełknęła ślinę, miała całkiem wyschnięte gardło. - David przyleciał po mnie do Nowego
Jorku i... Okazało się, że nadal coś nas łączy.
- To dlatego wyjechałaś bez słowa i dlatego przez cały czas trzymałaś mnie na dystans! Ciągle
kochasz tego frajera? Posłuchaj, jeśli wydaje ci się, że porzucenie mnie ujdzie ci na sucho i że możesz
zatrzymać pierścionek zaręczynowy, to grubo się mylisz, ty wredna mała... [ Pobierz całość w formacie PDF ]