[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Teraz brakowało jej jego bliskości, uścisku jego ramion, pocałunków.
Chciałaby być obok niego, bezpieczna i kochana. Planować z nim
przyszłość. Zawsze będzie go jej brakowało!
ROZDZIAA DZIESITY
Obudziła się z bólem głowy. Czuła się przerazliwie smutna i samotna.
Najchętniej w ogóle by nie wstała z łóżka. To dla synka robiła dobrą
minę, by go nie niepokoić. Malec na pewno boleśnie przeżyje rozstanie z
Zackiem.
Dziś go nie zobaczy. Po raz pierwszy. Tak było po śmierci Toma. Teraz
ból był tak samo rozdzierający.
Musi powiedzieć Edith, że nici z przeprowadzki. Biedul-ka, tak się z niej
cieszyła. Cóż, muszą to jakoś przeżyć. Pozostanie w tym skromnym
mieszkanku i będzie umierać z lęku o synka, gdy podrośnie i zacznie sam
wychodzić na dwór.
Będzie główkować, jak związać koniec z końcem. Samotnie siedzieć w
salonie, gdy Danny już uśnie.
Azy znów napłynęły jej do oczu.
Po śniadaniu posprzątała mieszkanie i zabrała Dannyego do parku.
Chociaż to może zrobić dla synka. A chciałaby przychylić mu nieba.
Zapowiadał się upalny dzień, ale jeszcze było przyjemnie ciepło. Danny
pobiegł do dzieci, Susan przysiadła na ławce. Starszy pan, siedzący na
drugim końcu, obserwował bawiące się dzieciaki. Pewnie dziadek,
pomyślała. Uśmiechnęła się do niego. Jej tata uwielbiał przychodzić z
Dannym do parku.
Zagłębiona w myślach, patrzyła na synka, gotowa w każ-
Odnaleziona rodzina
309
dej chwili pośpieszyć mu z pomocą. Danny świetnie się bawił. Naraz
zeskoczył ze zjeżdżalni i rzucił się przez trawę. Susan poderwała się z
ławki. Zobaczył kogoś podobnego do Toma? Znieruchomiała.
Zack szedł do niej przez park. Złapał biegnącego ku niemu Dannyego i
podrzucił go w powietrze. Chłopiec zapiszczał z radości. Serce zabiło jej
jak szalone. Co on tu robi? Po co przyszedł?
Trzymając Dannyego na rękach, szedł w jej stronę. Chciała uciec, ukryć
się przed nim. Albo wykrzyczeć mu w twarz, co o nim myśli. Rozkochał
ją w sobie, a potem zniszczył jej nadzieje i marzenia.
Zack postawił malca na ziemi i zachęcił go, by pobiegł do dzieci. Sam
ruszył w kierunku Susan.
- Cześć.
Nie odpowiedziała. Odwróciła się i usiadła, ignorując go. Bała się, że gdy
tylko coś powie, rozpłacze się. Zack usiadł obok niej. Starszy pan zerknął
w ich stronę i odwrócił wzrok na bawiące się dzieci.
- Musimy porozmawiać.
Susan spojrzała na niego i potrząsnęła głową.
- Wczoraj wieczorem już wszystko sobie powiedzieliśmy.
- Wcale nie.
Popatrzyła na niego przez ramię. Może powinna zabrać synka i iść do
domu.
Zack wziął ją za rękę. Szarpnęła się, lecz jej nie puścił.
- Chcę się z tobą ożenić. Założyć rodzinę. Wychować Dannyego jak
własnego syna.
- Nie jest twoim synem.
- Nie powiedziałem tego. Powiedziałem, że jak własnego.
- Idz odszukać swoje dziecko.
310
Barbara McMahon
- Może to zrobię. Gdy przyjdzie czas.
- Dlaczego nie teraz?
- Bo są rzeczy, które chcę zrobić w pierwszej kolejności. Dopiero potem
mogę zacząć go szukać. Chcę upewnić się, że jest szczęśliwy i niczego
mu nie brakuje. Tak to się zaczęło. Chciałem tylko przespacerować się
koło przedszkola, zobaczyć Dannyego i odejść. Los, aniołowie czy sam
już nie wiem co sprawiły, że poprosiłaś o pomoc. Tak to się potoczyło.
Susan popatrzyła w dal, zastanawiając się nad jego słowami.
- Kiedy teraz Danny do mnie biegł, w jego oczach widziałem miłość.
- On cię kocha.
- Ty też mnie kochasz. Zabawne. Przez całe życie marzyłem, żeby ktoś
mnie prawdziwie pokochał, a kiedy to nastąpiło, wcale tego nie
zobaczyłem. - Urwał. - Wczoraj wieczorem, kiedy wracałem do hotelu,
zdałem sobie sprawę, jak wyglądałoby moje życie bez ciebie. Susan, nie
jestem w tym dobry, ale kocham cię. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie
czułem. To uczucie nigdy się nie zmieni.
- To tylko słowa. Do tej pory świetnie sobie radziłeś, więc i beze mnie
dobrze ci pójdzie.
- Ale po co? Kocham cię. Ty też mnie kochasz. Pobierzmy się. Idzmy
razem przez życie. Zestarzejmy się razem.
- Zwięte słowa - wtrącił starszy pan. - Miłość rzadko zdarza się po raz
drugi. Sądząc po tym brzdącu, to pani druga szansa. Ja takiej nie
dostałem. Moja żona zmarła trzydzieści lat temu. Mam tylko córkę i jej
dzieci. Bardzo żałuję, że nie spotkałem potem kobiety, z którą chciałbym
być do końca życia.
Odnaleziona rodzina
311
Susan popatrzyła na niego.
- On chciał być ze mną, bo myślał, że Danny jest jego synem.
- Teraz mówił inaczej.
Susan zamrugała i popatrzyła na Zacka.
- Naprawdę mnie kochasz?
- Boże, nawet nie masz pojęcia jak bardzo. - Chwycił ją w ramiona i
pocałował.
Danny zawołał coś do nich, lecz Susan go nie słyszała. Serce za głośno jej
biło. Z dna rozpaczy w mgnieniu oka znalazła się w siódmym niebie. Czy
to się dzieje naprawdę?
- To wyjdziesz za mnie, tak jak planowaliśmy? - po chwili zapytał Zack.
Wahała się sekundę. Uszczęśliwiona skinęła głową.
- W takim razie pierwszy składam gratulacje i życzę długiego
szczęśliwego małżeństwa. - Starszy pan uśmiechnął się do nich, wstał i
gestem przywołał dzieci. Przybiegły do dziadka i całą trójką wyszli z
parku.
- Kocham cię - wyszeptał Zack, przygarniając ją do siebie. - Zrobię
wszystko, żeby zrehabilitować się za wczoraj.
- Nie musisz nic robić, jeśli naprawdę mnie kochasz. Niczego więcej mi
nie trzeba. Ale co będzie z twoim dzieckiem?
- Może uda się je odszukać. Jeśli jest mu dobrze, nie zrobię nic. Może
pózniej skontaktujemy się z jego rodzicami, żeby w razie potrzeby mogli
do nas dotrzeć. Mogą tego nie chcieć, co jest przykre, ale zrozumiałe. Za
nic nie chciałbym zaburzyć jego poczucia bezpieczeństwa. Wiesz, jak
śmierć Toma podziałała na Dannyego. Dzieciom trzeba tego oszczędzić.
- Danny cię uwielbia. Strasznie się bałam, jak zareaguje na twoje
zniknięcie. Ten wczorajszy wieczór mnie dobił.
312
Barbara McMahon
- Nigdy nie myślałem, że spotkam taką kobietę jak ty. Nie wyobrażałem
sobie, że się ożenię. Teraz nie mogę się tego doczekać. Od razu będę mieć
żonę i syna. Może z czasem nasza rodzina się powiększy.
- Mnie to odpowiada. Zawsze marzyłam o gromadce dzieci. Chciałabym
mieć z tobą dziecko.
- Ja też, ale Dannyego będę kochać tak samo mocno.
- Miłość ma to do siebie, że jest nieskończona, nie zna ograniczeń. Każde
kolejne dziecko pokochasz tak samo gorąco.
- A ile będziemy ich mieli? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
Teraz brakowało jej jego bliskości, uścisku jego ramion, pocałunków.
Chciałaby być obok niego, bezpieczna i kochana. Planować z nim
przyszłość. Zawsze będzie go jej brakowało!
ROZDZIAA DZIESITY
Obudziła się z bólem głowy. Czuła się przerazliwie smutna i samotna.
Najchętniej w ogóle by nie wstała z łóżka. To dla synka robiła dobrą
minę, by go nie niepokoić. Malec na pewno boleśnie przeżyje rozstanie z
Zackiem.
Dziś go nie zobaczy. Po raz pierwszy. Tak było po śmierci Toma. Teraz
ból był tak samo rozdzierający.
Musi powiedzieć Edith, że nici z przeprowadzki. Biedul-ka, tak się z niej
cieszyła. Cóż, muszą to jakoś przeżyć. Pozostanie w tym skromnym
mieszkanku i będzie umierać z lęku o synka, gdy podrośnie i zacznie sam
wychodzić na dwór.
Będzie główkować, jak związać koniec z końcem. Samotnie siedzieć w
salonie, gdy Danny już uśnie.
Azy znów napłynęły jej do oczu.
Po śniadaniu posprzątała mieszkanie i zabrała Dannyego do parku.
Chociaż to może zrobić dla synka. A chciałaby przychylić mu nieba.
Zapowiadał się upalny dzień, ale jeszcze było przyjemnie ciepło. Danny
pobiegł do dzieci, Susan przysiadła na ławce. Starszy pan, siedzący na
drugim końcu, obserwował bawiące się dzieciaki. Pewnie dziadek,
pomyślała. Uśmiechnęła się do niego. Jej tata uwielbiał przychodzić z
Dannym do parku.
Zagłębiona w myślach, patrzyła na synka, gotowa w każ-
Odnaleziona rodzina
309
dej chwili pośpieszyć mu z pomocą. Danny świetnie się bawił. Naraz
zeskoczył ze zjeżdżalni i rzucił się przez trawę. Susan poderwała się z
ławki. Zobaczył kogoś podobnego do Toma? Znieruchomiała.
Zack szedł do niej przez park. Złapał biegnącego ku niemu Dannyego i
podrzucił go w powietrze. Chłopiec zapiszczał z radości. Serce zabiło jej
jak szalone. Co on tu robi? Po co przyszedł?
Trzymając Dannyego na rękach, szedł w jej stronę. Chciała uciec, ukryć
się przed nim. Albo wykrzyczeć mu w twarz, co o nim myśli. Rozkochał
ją w sobie, a potem zniszczył jej nadzieje i marzenia.
Zack postawił malca na ziemi i zachęcił go, by pobiegł do dzieci. Sam
ruszył w kierunku Susan.
- Cześć.
Nie odpowiedziała. Odwróciła się i usiadła, ignorując go. Bała się, że gdy
tylko coś powie, rozpłacze się. Zack usiadł obok niej. Starszy pan zerknął
w ich stronę i odwrócił wzrok na bawiące się dzieci.
- Musimy porozmawiać.
Susan spojrzała na niego i potrząsnęła głową.
- Wczoraj wieczorem już wszystko sobie powiedzieliśmy.
- Wcale nie.
Popatrzyła na niego przez ramię. Może powinna zabrać synka i iść do
domu.
Zack wziął ją za rękę. Szarpnęła się, lecz jej nie puścił.
- Chcę się z tobą ożenić. Założyć rodzinę. Wychować Dannyego jak
własnego syna.
- Nie jest twoim synem.
- Nie powiedziałem tego. Powiedziałem, że jak własnego.
- Idz odszukać swoje dziecko.
310
Barbara McMahon
- Może to zrobię. Gdy przyjdzie czas.
- Dlaczego nie teraz?
- Bo są rzeczy, które chcę zrobić w pierwszej kolejności. Dopiero potem
mogę zacząć go szukać. Chcę upewnić się, że jest szczęśliwy i niczego
mu nie brakuje. Tak to się zaczęło. Chciałem tylko przespacerować się
koło przedszkola, zobaczyć Dannyego i odejść. Los, aniołowie czy sam
już nie wiem co sprawiły, że poprosiłaś o pomoc. Tak to się potoczyło.
Susan popatrzyła w dal, zastanawiając się nad jego słowami.
- Kiedy teraz Danny do mnie biegł, w jego oczach widziałem miłość.
- On cię kocha.
- Ty też mnie kochasz. Zabawne. Przez całe życie marzyłem, żeby ktoś
mnie prawdziwie pokochał, a kiedy to nastąpiło, wcale tego nie
zobaczyłem. - Urwał. - Wczoraj wieczorem, kiedy wracałem do hotelu,
zdałem sobie sprawę, jak wyglądałoby moje życie bez ciebie. Susan, nie
jestem w tym dobry, ale kocham cię. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie
czułem. To uczucie nigdy się nie zmieni.
- To tylko słowa. Do tej pory świetnie sobie radziłeś, więc i beze mnie
dobrze ci pójdzie.
- Ale po co? Kocham cię. Ty też mnie kochasz. Pobierzmy się. Idzmy
razem przez życie. Zestarzejmy się razem.
- Zwięte słowa - wtrącił starszy pan. - Miłość rzadko zdarza się po raz
drugi. Sądząc po tym brzdącu, to pani druga szansa. Ja takiej nie
dostałem. Moja żona zmarła trzydzieści lat temu. Mam tylko córkę i jej
dzieci. Bardzo żałuję, że nie spotkałem potem kobiety, z którą chciałbym
być do końca życia.
Odnaleziona rodzina
311
Susan popatrzyła na niego.
- On chciał być ze mną, bo myślał, że Danny jest jego synem.
- Teraz mówił inaczej.
Susan zamrugała i popatrzyła na Zacka.
- Naprawdę mnie kochasz?
- Boże, nawet nie masz pojęcia jak bardzo. - Chwycił ją w ramiona i
pocałował.
Danny zawołał coś do nich, lecz Susan go nie słyszała. Serce za głośno jej
biło. Z dna rozpaczy w mgnieniu oka znalazła się w siódmym niebie. Czy
to się dzieje naprawdę?
- To wyjdziesz za mnie, tak jak planowaliśmy? - po chwili zapytał Zack.
Wahała się sekundę. Uszczęśliwiona skinęła głową.
- W takim razie pierwszy składam gratulacje i życzę długiego
szczęśliwego małżeństwa. - Starszy pan uśmiechnął się do nich, wstał i
gestem przywołał dzieci. Przybiegły do dziadka i całą trójką wyszli z
parku.
- Kocham cię - wyszeptał Zack, przygarniając ją do siebie. - Zrobię
wszystko, żeby zrehabilitować się za wczoraj.
- Nie musisz nic robić, jeśli naprawdę mnie kochasz. Niczego więcej mi
nie trzeba. Ale co będzie z twoim dzieckiem?
- Może uda się je odszukać. Jeśli jest mu dobrze, nie zrobię nic. Może
pózniej skontaktujemy się z jego rodzicami, żeby w razie potrzeby mogli
do nas dotrzeć. Mogą tego nie chcieć, co jest przykre, ale zrozumiałe. Za
nic nie chciałbym zaburzyć jego poczucia bezpieczeństwa. Wiesz, jak
śmierć Toma podziałała na Dannyego. Dzieciom trzeba tego oszczędzić.
- Danny cię uwielbia. Strasznie się bałam, jak zareaguje na twoje
zniknięcie. Ten wczorajszy wieczór mnie dobił.
312
Barbara McMahon
- Nigdy nie myślałem, że spotkam taką kobietę jak ty. Nie wyobrażałem
sobie, że się ożenię. Teraz nie mogę się tego doczekać. Od razu będę mieć
żonę i syna. Może z czasem nasza rodzina się powiększy.
- Mnie to odpowiada. Zawsze marzyłam o gromadce dzieci. Chciałabym
mieć z tobą dziecko.
- Ja też, ale Dannyego będę kochać tak samo mocno.
- Miłość ma to do siebie, że jest nieskończona, nie zna ograniczeń. Każde
kolejne dziecko pokochasz tak samo gorąco.
- A ile będziemy ich mieli? [ Pobierz całość w formacie PDF ]