[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Carly poczuła na całym ciele słodki, rozkoszny dreszcz.
Rozluzniła dłonie, tak samo kurczowo zaciśnięte jak palce u
stóp i wsunęła je pod bawełnianą koszulę, przyciskając do
ciepłych, muskularnych pleców Pirana.
Szaleństwo? Być może... Carly nie wiedziała już nic.
Straciła instynkt samozachowawczy, straciła cały rozsądek.
Była na łasce zmysłów - na łasce miłości do Pirana St Justa.
- To za mało - wyszeptał prosto w jej usta. - Mogłoby być
o wiele więcej... - W tonie jego głosu czuło się teraz
naleganie, ale nie uczynił żadnego gestu, żadnego ruchu, aby
wyprowadzić ją z łazienki do sypialni. - Carly...?
- Słucham... ? - Och, nic nie mów! Wbiła paznokcie w
jego plecy, by powstrzymać krzyk z głębi serca.
- Pragniesz mnie?
- A jak myślisz?
- Myślę, że tak. - Skrzywił się lekko. - Ale jeśli się mylę...
- Popatrzył na nią posępnie. - Jeśli się mylę, poczekam...
Poczekam, aż będziemy małżeństwem To zależy od ciebie.
Gdy podniosła wzrok, napotkała jego natarczywe
spojrzenie.
- Pragnę cię - wyszeptała. Kocham, poprawiła się w
duchu.
- W mojej sypialni jest większe łóżko - powiedział,
prowadząc ją do jej pokoju.
- Po co nam większe łóżko? Tu będzie dobrze...
Gdy przyjeżdżała do Blue Moon jako nastolatka - to była
jej sypialnia. Na tym właśnie łóżku leżała w bezsenne noce,
oddając się młodzieńczym fantazjom. Pamiętała księżyc
zawieszony nad szpalerem bugenwilli, którego zimne światło
nieraz studziło jej rozgorączkowane myśli. Pamiętała, jak noc
po nocy wyobrażała sobie, że kocha się z Piranem...
I wreszcie on tu był. To przypominało szczęśliwe
zakończenie bajki...
Uniosła dłonie i delikatnie przesunęła palcami po jego
piersi, po czarnych włosach, które zwężały się aż do pępka.
Pod wpływem tej pieszczoty naprężył mięśnie i drgnął
niespokojnie.
- Uważaj - ostrzegł ją drżącym głosem. - Tym razem
musimy to zrobić dobrze.
- Cokolwiek zrobisz, będzie dobrze, Piran.
- Carly! - Gwałtownie wciągnął powietrze, gdy wsunęła -
palec pod gumkę jego szortów.
Uśmiechnęła się pod nosem. Szaleństwo? Och, bez
wątpienia. Ale tym szaleństwem urzeczywistniała swe
najskrytsze marzenia; gdy dotykała Pirana, sprawiała, że drżał,
że załamywał mu się głos, gdy słyszała ten zduszony dzwięk
w głębi gardła, miała wrażenie, że śni.
Wyciągnęła się z rozkoszą, gdy wsunął ręce pod cienki
materiał koszuli i zaczął drażnić koniuszkami palców jej sutki.
Wreszcie zdjął jej koszulę przez głowę i rzucił na podłogę.
Leżała teraz przed nim całkiem naga.
Wolno opuścił ręce, ujął najpierw jej piersi, a potem
zakreślając kółka na skórze, wolno przesuwał dłonie po
brzuchu i biodrach, wciąż w dół i w dół jej ciała. Leżała z
rozszerzonymi oczami, ledwie oddychając, rozkoszując się
dreszczem, który przeszywał ją całą.
- Piran! - Nie mogła powstrzymać krzyku. Rzeczywistość
przerosła najśmielsze fantazje. W marzeniach nie wyobrażała
sobie pieszczot tak zmysłowych, nie wyobrażała sobie
wstrząsu, jakiego doznawała teraz, gdy Piran dotykał jej
naprawdę, nigdy też nie patrzyli na siebie tak pożądliwie...
- To niesprawiedliwe - wyszeptała, oszołomiona drżeniem
własnego głosu. - Ja też chcę cię widzieć... - Nie mogła
uwierzyć, że to powiedziała; nie mogła uwierzyć, że naprawdę
zamierzała to zrobić.
- Carly! - jęknął, gdy jej ręce rozpoczęły zmysłową
wędrówkę wzdłuż jego ud aż po rąbek szortów.
- Coś robię niedobrze? - Spojrzała na niego z niepokojem.
- Zbyt dobrze - szepnął. - Torturujesz mnie.
Rozpinała mu wolno szorty, guzik po guziku, czując pod
cienką materią pulsujące ciepło.
Widziała już przedtem jego nagość - tej pierwszej nocy po
przyjezdzie, gdy niósł ją na rękach z plaży. Wtedy był
gwałtowny, nieokrzesany, wzbudzał strach. Ale mężczyzna,
którego widziała teraz, był wspaniały.
Powiedziała mu to, on zaś zareagował urywanym
śmiechem. Wtulił twarz w jej piersi i całował je, potem brzuch
i uda, sprawiając, że drżała, że zalewały ją na przemian fale
zimna i gorąca.
- Piran! - Desperacko chwyciła go za ramiona, pragnąc,
by doświadczył takiej samej rozkoszy jak ona.
- Teraz? - spytał ochryple.
- Jeśli ty... Czy ty...?
- Och, Boże, tak!
I wreszcie stał się częścią niej. Pożądanie i spełnienie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
Carly poczuła na całym ciele słodki, rozkoszny dreszcz.
Rozluzniła dłonie, tak samo kurczowo zaciśnięte jak palce u
stóp i wsunęła je pod bawełnianą koszulę, przyciskając do
ciepłych, muskularnych pleców Pirana.
Szaleństwo? Być może... Carly nie wiedziała już nic.
Straciła instynkt samozachowawczy, straciła cały rozsądek.
Była na łasce zmysłów - na łasce miłości do Pirana St Justa.
- To za mało - wyszeptał prosto w jej usta. - Mogłoby być
o wiele więcej... - W tonie jego głosu czuło się teraz
naleganie, ale nie uczynił żadnego gestu, żadnego ruchu, aby
wyprowadzić ją z łazienki do sypialni. - Carly...?
- Słucham... ? - Och, nic nie mów! Wbiła paznokcie w
jego plecy, by powstrzymać krzyk z głębi serca.
- Pragniesz mnie?
- A jak myślisz?
- Myślę, że tak. - Skrzywił się lekko. - Ale jeśli się mylę...
- Popatrzył na nią posępnie. - Jeśli się mylę, poczekam...
Poczekam, aż będziemy małżeństwem To zależy od ciebie.
Gdy podniosła wzrok, napotkała jego natarczywe
spojrzenie.
- Pragnę cię - wyszeptała. Kocham, poprawiła się w
duchu.
- W mojej sypialni jest większe łóżko - powiedział,
prowadząc ją do jej pokoju.
- Po co nam większe łóżko? Tu będzie dobrze...
Gdy przyjeżdżała do Blue Moon jako nastolatka - to była
jej sypialnia. Na tym właśnie łóżku leżała w bezsenne noce,
oddając się młodzieńczym fantazjom. Pamiętała księżyc
zawieszony nad szpalerem bugenwilli, którego zimne światło
nieraz studziło jej rozgorączkowane myśli. Pamiętała, jak noc
po nocy wyobrażała sobie, że kocha się z Piranem...
I wreszcie on tu był. To przypominało szczęśliwe
zakończenie bajki...
Uniosła dłonie i delikatnie przesunęła palcami po jego
piersi, po czarnych włosach, które zwężały się aż do pępka.
Pod wpływem tej pieszczoty naprężył mięśnie i drgnął
niespokojnie.
- Uważaj - ostrzegł ją drżącym głosem. - Tym razem
musimy to zrobić dobrze.
- Cokolwiek zrobisz, będzie dobrze, Piran.
- Carly! - Gwałtownie wciągnął powietrze, gdy wsunęła -
palec pod gumkę jego szortów.
Uśmiechnęła się pod nosem. Szaleństwo? Och, bez
wątpienia. Ale tym szaleństwem urzeczywistniała swe
najskrytsze marzenia; gdy dotykała Pirana, sprawiała, że drżał,
że załamywał mu się głos, gdy słyszała ten zduszony dzwięk
w głębi gardła, miała wrażenie, że śni.
Wyciągnęła się z rozkoszą, gdy wsunął ręce pod cienki
materiał koszuli i zaczął drażnić koniuszkami palców jej sutki.
Wreszcie zdjął jej koszulę przez głowę i rzucił na podłogę.
Leżała teraz przed nim całkiem naga.
Wolno opuścił ręce, ujął najpierw jej piersi, a potem
zakreślając kółka na skórze, wolno przesuwał dłonie po
brzuchu i biodrach, wciąż w dół i w dół jej ciała. Leżała z
rozszerzonymi oczami, ledwie oddychając, rozkoszując się
dreszczem, który przeszywał ją całą.
- Piran! - Nie mogła powstrzymać krzyku. Rzeczywistość
przerosła najśmielsze fantazje. W marzeniach nie wyobrażała
sobie pieszczot tak zmysłowych, nie wyobrażała sobie
wstrząsu, jakiego doznawała teraz, gdy Piran dotykał jej
naprawdę, nigdy też nie patrzyli na siebie tak pożądliwie...
- To niesprawiedliwe - wyszeptała, oszołomiona drżeniem
własnego głosu. - Ja też chcę cię widzieć... - Nie mogła
uwierzyć, że to powiedziała; nie mogła uwierzyć, że naprawdę
zamierzała to zrobić.
- Carly! - jęknął, gdy jej ręce rozpoczęły zmysłową
wędrówkę wzdłuż jego ud aż po rąbek szortów.
- Coś robię niedobrze? - Spojrzała na niego z niepokojem.
- Zbyt dobrze - szepnął. - Torturujesz mnie.
Rozpinała mu wolno szorty, guzik po guziku, czując pod
cienką materią pulsujące ciepło.
Widziała już przedtem jego nagość - tej pierwszej nocy po
przyjezdzie, gdy niósł ją na rękach z plaży. Wtedy był
gwałtowny, nieokrzesany, wzbudzał strach. Ale mężczyzna,
którego widziała teraz, był wspaniały.
Powiedziała mu to, on zaś zareagował urywanym
śmiechem. Wtulił twarz w jej piersi i całował je, potem brzuch
i uda, sprawiając, że drżała, że zalewały ją na przemian fale
zimna i gorąca.
- Piran! - Desperacko chwyciła go za ramiona, pragnąc,
by doświadczył takiej samej rozkoszy jak ona.
- Teraz? - spytał ochryple.
- Jeśli ty... Czy ty...?
- Och, Boże, tak!
I wreszcie stał się częścią niej. Pożądanie i spełnienie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]