[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Och, Matt! - Ulegając nieodpartemu impulsowi, Rachel przysunęła się do niego
bliżej. - A ja myślałam, że byłeś rad z tego, że nigdy więcej mnie nie spotkasz.
- Jak mogłaś tak myśleć? Tamta nasza wspólna noc była czymś najcudowniejszym
w moim życiu.
- I w moim - wyznała Rachel drżącym głosem.
- A więc nie wyjechałabyś z wyspy, gdybyś znała prawdę?
- Oczywiście, że nie. W każdym razie najpierw zobaczyłabym się z tobą. Ale jed-
nak powinieneś był mi powiedzieć, że Sara jest twoją matką.
- Owszem, powinienem - przyznał. - Chociaż, skoro nie wiedziałaś o swojej adop-
cji, właściwie lepiej, że tego nie zrobiłem. Pomyśl, jak byś się poczuła, usłyszawszy coś
takiego.
Rachel pozwoliła, by Matt przygarnął ją do siebie. Jego bliskość mąciła jej umysł i
potrafiła myśleć tylko o tym, że uczyniłaby wszystko, czego ten mężczyzna by od niej
zażądał. Usiłując jednak odzyskać opanowanie, rzekła urywanym głosem:
- Jednak byłeś pewien, że wiem, że zostałam adoptowana przez Claibornów. Dla-
czego więc nie wyjawiłeś mi, że Sara jest twoją matką?
Matthew skrzywił się.
R
L
T
- Nie zamierzałem świadomie cię okłamywać, ale wiedziałem, że przyjechałaś na
St Antoine odszukać Sarę i że kiedy ją odnajdziesz, prawdopodobnie wyjedziesz. - Po-
chylił się i delikatnie pocałował jej odsłonięty brzuch. - A tego nie chciałem.
Rachel pogładziła go po twarzy.
- Mówisz szczerze?
- Naturalnie. Czy sądzisz, że zależałoby mi na tym, byś myślała, że jestem zwią-
zany z inną kobietą?
Potrząsnęła głową.
- Ale byłam taka zazdrosna!
- Naprawdę?
- Nie udawaj, że o tym nie wiedziałeś.
- Teraz wiem jedynie, że nigdy nie czułem do nikogo tego, co do ciebie - rzekł, a
potem wstał i objął ją.
Odnalazł usta Rachel i pocałował ją z niecierpliwością zdradzającą jego pożądanie.
Potem zaczął pokrywać pocałunkami jej szyję.
- Och, jak strasznie się za tobą stęskniłem - wymamrotał. - Powiedz, że ty za mną
też, bo inaczej chyba oszaleję. To były najdłuższe trzy tygodnie w moim życiu.
- W moim także - wyszeptała i zarzuciła mu ramiona na szyję. - Myślałam... no
wiesz... - Urwała. - A kiedy się dowiedziałam, że Sara jest twoją matką, byłam pewna, że
skłoni cię, byś się trzymał ode mnie z daleka.
- Kochanie, to byłoby niemożliwe - zawołał żarliwie. - Gdy tylko uświadomiłem
sobie, co Sara ci powiedziała, natychmiast przyleciałem tutaj.
Znów zaczął ją całować, rozpalając krew w jej żyłach. Bliskość jego mocnego mę-
skiego ciała, zapach, dotyk rąk budziły zmysłowe dreszcze w całym ciele Rachel.
W końcu Matt oderwał się od jej ust.
- Pragnę cię - rzekł rwącym się głosem. Wsunął dłonie pod jej koszulkę i pieścił jej
piersi. - Chcę cię mieć w łóżku, nagą...
R
L
T
ROZDZIAA SZESNASTY
Matthew szybko rozebrał Rachel i przez kilka sekund tylko patrzył na nią. To była
kobieta, której szukał przez całe życie. Ledwie mógł uwierzyć, że należy do niego.
A w każdym razie on uczyni wszystko, żeby tak się stało.
Szybko zrzucił ubranie. Porwał Rachel na ręce, a ona objęła jego biodra swymi
cudownymi długimi nogami.
Przepełniało go niemal bolesne pożądanie, lecz mógł jeszcze chwilę zaczekać. Bę-
dą mieli dla siebie resztę życia.
- Czy wiesz, jak bardzo cię pragnę? - spytał, przyciskając czoło do jej czoła. - Od
twojego wyjazdu nie zaznałem ani chwili spokoju.
- Sądziłam, że chcesz teraz pójść do łóżka - rzekła Rachel z prowokacyjnym
uśmieszkiem.
- Chcę - potwierdził. - Ale chcę też przedłużyć oczekiwanie na to, co z tobą zrobię.
- A co takiego ze mną zrobisz?
- Zaraz się dowiesz - zapewnił i rzucił ją na łóżko, nieposłane po nocy.
Rachel zachichotała i odpełzła od niego, ale skoczył za nią. Złapał ją za kostkę, a
potem przewrócił na plecy. Jedną ręką uwięził jej nadgarstki, a drugą zaczął pieścić pier-
si. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl