[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Conrad musiał dojść do podobnych wniosków, ponieważ kiedy wróciłam do samochodu, on już tam był  siedział
z tyłu, przy otwar tym oknie. Je re mi sie dział na ma sce.
 Hej  po wie dział.
 Cześć.
Zawahałam się. Nie wiedziałam, co teraz się stanie. Tym razem telepatia mnie zawiodła i nie miałam pojęcia,
o czym on może myśleć. Jego twarz była nie prze nik nio na.
Ześlizgnął się z sa mo cho du.
 To co, go to wa, żeby wra cać do domu?
Kie dy skinęłam głową, rzu cił mi klu czy ki.
 Ty pro wa dzisz  oznajmił.
W samochodzie Conrad kompletnie mnie ignorował. Przestałam dla niego istnieć, a mimo wszystkiego, co
po wie działam wcześniej, to spra wiało, że miałam ochotę umrzeć. Nie po win nam była tu przy jeżdżać.
%7ładne z nas się nie od zy wało, a ja wie działam, że stra ciłam ich obu.
Co by powiedziała Susanna, gdyby zobaczyła to bagno, w którym się teraz znalezliśmy? Byłaby mną okropnie
za wie dzio na. Nie zdołałam ani odro binę pomóc, tylko po gor szyłam sprawę.
Kie dy już myśleliśmy, że wszyst ko będzie do brze, na sze re la cje się roz sy pały.
Miałam wrażenie, że prowadzę samochód przez całą wieczność. Zaczęło padać. Na początku to były tylko ciche
i miękkie plaśnięcia po je dyn czych kro pli, ale po tem spadła na nas ciężka ścia na wody.
 Widzisz coś?  za py tał Je re mi.
 Tak  skłamałam, cho dziaż widziałam może na metr przed sobą.
Wy cie racz ki gwałtow nie ma chały w pra wo i lewo.
Ko rek po su wał się po wo li, zwalniając nie mal do za trzy ma nia. Przed nami migały światła po licyjnych wozów.
 Pew nie był jakiś wy pa dek  stwier dził Je re mi.
Tkwiliśmy w kor ku od po nad go dziny, kie dy zaczął padać grad.
Spojrzałam w lusterku na Conrada, ale jego twarz była obojętna. Równie dobrze mógłby się znajdować zupełnie
gdzie in dziej.
 Może zro bimy postój?
 Ja sne. Skręć w najbliższy zjazd i po szu kajmy ja kiejś sta cji  zgo dził się Je re mi, spoglądając na ze ga rek.
Było wpół do je de na stej.
Deszcz nie osłabł, a my chyba przez całą wieczność czekaliśmy na parkingu przy stacji benzynowej. Ulewa była
głośna, ale w sa mo cho dzie pa no wało ta kie milcze nie, że kie dy za bur czało mi w brzu chu, byłam prze ko na na, że obaj to
usłysze li. Za kasłałam, żeby stłumić ten dzwięk.
Je re mi wy sko czył z sa mo cho du i wbiegł z im pe tem do bu dyn ku sta cji ben zy no wej.
Kiedy przybiegł z powrotem, z posklejanych włosów ściekała mu woda. Nie patrząc na mnie, rzucił mi paczkę masła
orze cho we go i kra kersów z se rem.
 Kilka kilo metrów stąd jest mo tel  po wie dział, wy cie rając czoło ra mie niem.
 Po pro stu prze cze kajmy  za pro po no wał Con rad.
Ode zwał się po raz pierw szy, od kie dy wy je cha liśmy z kam pu su.
 Stary, autostrada jest praktycznie nieprzejezdna. Nie ma sensu. Ja proponuję, żebyśmy się przespali kilka godzin
i za sta no wili się rano, co robić da lej.
Con rad nie od po wie dział.
Ja też, ponieważ byłam zajęta jedzeniem krakersów. Były intensywnie pomarańczowe, słone i twarde, a ja
wpy chałam je do ust je den za dru gim. Nie próbowałam na wet często wać Je re mie go ani Con ra da.
 Belly, a co ty byś zaproponowała?  zapytał bardzo grzecznie Jeremi, jakbym była kuzynką, która przyjechała
z wizytą z da le ka.
Zupełnie jak by jego usta kilka go dzin temu nie do ty kały mo ich.
Przełknęłam ostat ni kra kers.
 Wszyst ko mi jed no. Róbcie, jak uważacie.
Do mo te lu do je cha liśmy około północy.
Poszłam do łazien ki, żeby za dzwo nić do mat ki. Kie dy jej wyjaśniłam, co się stało, na tych miast po wie działa:
 Przy jadę po cie bie.
Każda cząstka mnie pragnęła powiedzieć:  Tak, przyjeżdżaj natychmiast , ale w jej głosie brzmiało znużenie,
a prze cież tyle już dla nas zro biła.
 Nie trze ba, mamo  od parłam tylko.
 Belly, to nie pro blem, nie je steście aż tak da le ko.
 Na prawdę nie trze ba. Wy je dzie my ju tro z sa me go rana.
Mat ka ziewnęła.
 Czy ten mo tel jest w bez piecz nym miejscu?
 Tak  po twier dziłam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl