[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cześć Jareda. Przybyli chyba wszyscy sąsiedzi.
Jared i Lindsey mieszkali teraz w Houston, około czte
rech godzin jazdy od rancza. Jared pracował obecnie w biu
rze kompanii, żeby nie jezdzić już po świecie.
Stał, obejmując Lindsey, i witał gości. Po godzinie ści
skania rąk i wysłuchiwania życzeń od przyjaciół i krewnych
wydał się jej bardzo blady.
- Strasznie drżysz - szepnęła. - Usiądz, proszę.
- Czuję się jak kaleka. Taki jestem słaby.
Usiedli przy jednym ze stolików.
- Jesteś w domu już kilka tygodni - powiedziała. - A ja
wciąż mam ochotę skręcić ci kark za to, że nie dałeś znać,
że tak się pochorowałeś.
- Było bardzo trudno z tamtego rejonu. Poza tym prze
żyłem.
- Ale powinieneś był mi powiedzieć.
- Po co?
Uśmiechnęła się.
- Zażądałabym, żeby dostarczyli cię do domu, żebym
sama mogła cię pielęgnować.
312 ANNETTE BROADRICK
Roześmiał się głośno.
- Zrobiłabyś to, wiem.
- Dobrze, że przynajmniej byłeś daleko od tamtego za
machu. Omal nie umarłam, kiedy o nim usłyszałam w wia
domościach.
- Próbowałem dodzwonić się do ciebie, kiedy to się sta
ło, ale udało mi się dopiero, kiedy byłem w drodze do
Frankfurtu.
- A tam natychmiast zabrali ciÄ™ do szpitala.
- Na badania.
Jake i Ashley, bardzo ciężarna Ashley, przysiedli się do
nich.
- O co się teraz kłócicie? - spytał Jake.
- Nie kłócimy się. Dzielimy się tylko poglądami.
- Akurat!
- Ashley - odezwała się Lindsey - musi ci być chyba
strasznie ciężko w tym stanie.
Jake pogłaskał żonę po plecach.
- Ona i tak się nie przyzna. Ale staram się robić, co
w mojej mocy, żeby jej jakoś ulżyć.
Ashley położyła głowę na ramieniu Jake'a.
- To prawda - powiedziała. - Masuje mi plecy, stopy
i kostki. Każdej nocy. - Z błyszczącymi oczami dodała: -
A wczoraj pomalował mi paznokcie u stóp.
Jared parsknął śmiechem.
- Miałaś tego nie mówić - burknął Jake.
- Ale to jest takie słodkie - powiedziała Lindsey.
- I świetnie opisuje naszego Jake'a - powiedział Jared.
- SÅ‚odki.
- Zamknij siÄ™ - warknÄ…Å‚ Jake. - Zobaczymy, jak ty
SZCZZLIWY TRAF
313
zniesiesz narzekania ciężarnej żony, że nie może zobaczyć
własnych stóp, a ma niepomalowane paznokcie. - Pokręcił
głową. - Nie wiem, o co wam, kobietom, chodzi z tymi
paznokciami.
Ashley mrugnęła do Lindsey.
- Bez tego czuję się całkiem naga - powiedziała. Po
kazała palce u rąk. Bez lakieru. - Trzy lata temu przestałam
robić z tym cokolwiek. Dla weterynarza to tylko strata
czasu.
- Czy już wiesz, kiedy rozwiązanie? - spytała Lind
sey.
- Za dwa tygodnie. Ale tak się czuję, że chyba nie wy
trzymam tak długo.
Jake i Jared popatrzyli na siebie z komicznym prze
rażeniem.
- Tylko żebyś nie ważyła się urodzić dzisiaj - powie
dział Jake.
Obie kobiety roześmiały się głośno.
- Zwróciłeś uwagę na Jude'a? - spytał Jared Jake'a. -
Jest dzisiaj bardziej cichy i milczący niż zazwyczaj. Jak tam
jego sprawy w San Antonio? Słyszałeś coś?
- Nie. Ani słowa. Ale twój powrót w jednym kawałku
uznał za dość ważny, żeby tu przyjechać. Jest w San Antonio
już ponad rok, a od naszego ślubu przyjechał tutaj po raz
pierwszy.
- A co u Jasona?
- To samo. Czasami przysyła e-mail do mamy, ale nigdy
nie pisze, gdzie jest.
- Wasi bracia byli zaskoczeni, że obaj się ożeniliście?
- spytała Lindsey.
ANNETTE BROADRICK
314
Jared i Jake popatrzyli po sobie.
- Chyba tak - powiedział Jared. - Na pewno pomyśleli:
Lepiej oni niż ja".
Kobiety znów wybuchnęły śmiechem.
- Doskonała puenta - powiedziała Lindsey. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
cześć Jareda. Przybyli chyba wszyscy sąsiedzi.
Jared i Lindsey mieszkali teraz w Houston, około czte
rech godzin jazdy od rancza. Jared pracował obecnie w biu
rze kompanii, żeby nie jezdzić już po świecie.
Stał, obejmując Lindsey, i witał gości. Po godzinie ści
skania rąk i wysłuchiwania życzeń od przyjaciół i krewnych
wydał się jej bardzo blady.
- Strasznie drżysz - szepnęła. - Usiądz, proszę.
- Czuję się jak kaleka. Taki jestem słaby.
Usiedli przy jednym ze stolików.
- Jesteś w domu już kilka tygodni - powiedziała. - A ja
wciąż mam ochotę skręcić ci kark za to, że nie dałeś znać,
że tak się pochorowałeś.
- Było bardzo trudno z tamtego rejonu. Poza tym prze
żyłem.
- Ale powinieneś był mi powiedzieć.
- Po co?
Uśmiechnęła się.
- Zażądałabym, żeby dostarczyli cię do domu, żebym
sama mogła cię pielęgnować.
312 ANNETTE BROADRICK
Roześmiał się głośno.
- Zrobiłabyś to, wiem.
- Dobrze, że przynajmniej byłeś daleko od tamtego za
machu. Omal nie umarłam, kiedy o nim usłyszałam w wia
domościach.
- Próbowałem dodzwonić się do ciebie, kiedy to się sta
ło, ale udało mi się dopiero, kiedy byłem w drodze do
Frankfurtu.
- A tam natychmiast zabrali ciÄ™ do szpitala.
- Na badania.
Jake i Ashley, bardzo ciężarna Ashley, przysiedli się do
nich.
- O co się teraz kłócicie? - spytał Jake.
- Nie kłócimy się. Dzielimy się tylko poglądami.
- Akurat!
- Ashley - odezwała się Lindsey - musi ci być chyba
strasznie ciężko w tym stanie.
Jake pogłaskał żonę po plecach.
- Ona i tak się nie przyzna. Ale staram się robić, co
w mojej mocy, żeby jej jakoś ulżyć.
Ashley położyła głowę na ramieniu Jake'a.
- To prawda - powiedziała. - Masuje mi plecy, stopy
i kostki. Każdej nocy. - Z błyszczącymi oczami dodała: -
A wczoraj pomalował mi paznokcie u stóp.
Jared parsknął śmiechem.
- Miałaś tego nie mówić - burknął Jake.
- Ale to jest takie słodkie - powiedziała Lindsey.
- I świetnie opisuje naszego Jake'a - powiedział Jared.
- SÅ‚odki.
- Zamknij siÄ™ - warknÄ…Å‚ Jake. - Zobaczymy, jak ty
SZCZZLIWY TRAF
313
zniesiesz narzekania ciężarnej żony, że nie może zobaczyć
własnych stóp, a ma niepomalowane paznokcie. - Pokręcił
głową. - Nie wiem, o co wam, kobietom, chodzi z tymi
paznokciami.
Ashley mrugnęła do Lindsey.
- Bez tego czuję się całkiem naga - powiedziała. Po
kazała palce u rąk. Bez lakieru. - Trzy lata temu przestałam
robić z tym cokolwiek. Dla weterynarza to tylko strata
czasu.
- Czy już wiesz, kiedy rozwiązanie? - spytała Lind
sey.
- Za dwa tygodnie. Ale tak się czuję, że chyba nie wy
trzymam tak długo.
Jake i Jared popatrzyli na siebie z komicznym prze
rażeniem.
- Tylko żebyś nie ważyła się urodzić dzisiaj - powie
dział Jake.
Obie kobiety roześmiały się głośno.
- Zwróciłeś uwagę na Jude'a? - spytał Jared Jake'a. -
Jest dzisiaj bardziej cichy i milczący niż zazwyczaj. Jak tam
jego sprawy w San Antonio? Słyszałeś coś?
- Nie. Ani słowa. Ale twój powrót w jednym kawałku
uznał za dość ważny, żeby tu przyjechać. Jest w San Antonio
już ponad rok, a od naszego ślubu przyjechał tutaj po raz
pierwszy.
- A co u Jasona?
- To samo. Czasami przysyła e-mail do mamy, ale nigdy
nie pisze, gdzie jest.
- Wasi bracia byli zaskoczeni, że obaj się ożeniliście?
- spytała Lindsey.
ANNETTE BROADRICK
314
Jared i Jake popatrzyli po sobie.
- Chyba tak - powiedział Jared. - Na pewno pomyśleli:
Lepiej oni niż ja".
Kobiety znów wybuchnęły śmiechem.
- Doskonała puenta - powiedziała Lindsey. [ Pobierz całość w formacie PDF ]