[ Pobierz całość w formacie PDF ]
barmana. Wsadzili cię potem? spytała, z trudem ukrywając przerażenie.
Chłopak zagroził Kobrze nożem wyjaśnił Morris, nie dopuszczając do głosu Daniela i
wyraznie opowiadając się po jego stronie. Och, już sobie przypomniałem, jak go nazywano.
Vinnie Majcher. To był prawdziwy skurczybyk.
Zdziwiona Olivia spojrzała na Daniela.
Wdałeś się w bójkę z facetem noszącym przezwisko Vinnie Majcher?
Czy to echo tak gada? zapytał Morris. Facet zaczepiał dziewczynę Kobry, a takich
rzeczy nie robi się w Psim Węchu . Więc Kobra, chcąc nie chcąc, musiał dać mu wycisk
wyjaśnił spokojnie.
Wszystko jasne odparła powoli Olivia. Zwróciła się do Daniela: A za co jeszcze
siadywałeś w ciupie?
Znów odpowiedział jej barman:
Za rozmaite rzeczy. Głównie za bójki. Zakłócanie publicznego porządku. Nie da się
ukryć, Kobra był krewki. Miał szybki zapłon. Ale nie bił się bez powodu. Miał też kłopoty
związane z motorem. Nie nosił kasku. I parę razy zwiewał przed gliniarzami. Nic wielkiego.
Hm mruknęła Olivia.
Nie licząc tamtego oskarżenia o napad dorzucił Morris lekkim tonem.
O napad? powtórzyła zdumiona.
Od razu go wypuścili. Nie mieli żadnych dowodów, że to był on dodał szybko Morris.
To byłeś ty? drżącymi wargami Olivia spytała Daniela. Popatrzył jej prosto w oczy.
Tak jakoś twardo.
Nieprzyjaznie. Wręcz wrogo.
A jak myślisz? zapytał.
Och, teraz już nie wiem, co o tobie sądzić. Uśmiechnął się krzywo.
To dobrze powiedział. To dobrze. Do Daniela znów zwrócił się barman:
Masz jeszcze tego harleya z sześćdziesiątego siódmego roku, co go wtedy
wyremontowałeś na cacy? Nalał mu drugi kieliszek burbona.
Nie. Tamtego sprzedałem kolekcjonerowi, który mnie o to błagał.
Szkoda. To była fantastyczna sztuka.
Fakt.
Olivię znów zatkało. Daniel w ogóle nie pił, oprócz, z rzadka, kieliszka wina. A tu
wychylał drugiego burbona. Kobra? Kim był?
Morris podniósł głowę i rozejrzał się po barze. Podniósł głos.
Hej, słuchajcie, wy wszyscy! wykrzyknął. Patrzcie, kto przyszedł! Kobra!
W sali ożywiło się nagle. Zrobił się ruch. Różni ludzie podchodzili do Daniela.
Mężczyzni klepali go po ramieniu, a kobiety całowały w usta.
Na ten widok Olivii zrobiło się niedobrze. Bójki na noże? Oskarżenie o napad? Burbon o
niesamowitej nazwie Zlepy Pies ?
Cichym głosem odezwała się do sąsiada:
Do diabła, powiedz, o co tu chodzi?
Daniel pokazał Morrisowi, że ma pusty kieliszek. Barman szybko nalał mu do pełna.
Chciałaś mieć gangstera za kochanka spokojnie powiedział Daniel. Przyszłaś więc
we właściwie miejsce. Będziesz miała okazję dowiedzieć się czegoś o mnie. I podniósł
kieliszek do ust może trochę o samej sobie.
Zanim udało się jej odpowiedzieć, do Daniela podeszła wysztafirowana, wyzywająco
wyglądająca kobieta. Objęła go za szyję i uściskała.
Kogo tu przyprowadziłeś? Kobra, co to za babka? spytała, niechętnym gestem
wskazując Olivię.
Cześć, Donna przywitał Daniel kobietę. Wypiękniałaś przez te dwa lata. Podniósł
do ust jej rękę i głośno mlaskając, ucałował rozwartą dłoń. Przerażona Olivia zobaczyła, jak
sadza sobie nowe przybyłą na kolanie. Poznajcie się, moje panie. Olivio, to jest Donna.
Donno, oto Olivia dokonał prezentacji.
Ogarnęła ją niepohamowana złość. Kufel po piwie odstawiła na bar, podniosła się ze
stołka i stuknęła Daniela w ramię.
Wstawaj, Kobra. Czas na małą rozgrzewkę na parkiecie powiedziała sucho.
Westchnął głośno. Uśmiechnął się do Donny.
Przepraszam cię. Ona chce zatańczyć wyjaśnił.
Coś tu nie gra, pomyślała Olivia. Daniel nigdy nie zachowywał się w ten sposób. Co
gorsza, w miarę upływu czasu stawał się teraz coraz bardziej obcy. I grozny. Była przerażona
zmianą, która w nim nastąpiła.
Nigdy więcej nie wydawaj mi poleceń warknął nieprzyjemnym tonem.
Co takiego? O czym ty mówisz? Zaproponowałam tylko...
Masz mi się nie sprzeciwiać. Złapał Olivię za ramię i pociągnął na środek parkietu.
Puść, to boli! jęknęła.
Nie słuchał. Objął ją w pasie i zaraz potem opuścił ręce na jej pośladki.
Danielu, tak nie można! szepnęła speszona obleśnym gestem. Tu są ludzie...
Co z tego?
Zachowuj się przyzwoicie przywołała go do porządku. Nie odpowiedział, lecz
przycisnął ją mocniej do siebie. Im bardziej się wyrywała, tym trzymał silniej. W pewnej
chwili wsunął jej rękę pod sukienkę. Jęknęła.
Danielu, przestań!
Dlaczego?
Nie lubię być obściskiwana publicznie.
Wolisz prywatnie? Zaśmiał się grubiańsko.
Nie. W ogóle nie znoszę żadnego obłapiania. Spojrzał na swoją partnerkę.
Przecież je lubisz wysyczał. Podziwiasz ostrych facetów. Sama mówiłaś.
Ale nie to miałam na myśli...
Przestań kłócić się ze mną i baw się dobrze. To mówiąc, Daniel przycisnął Olivię
mocniej do podbrzusza. Poczuła, jak bardzo jest podniecony.
Baw się dobrze powtórzył.
Danielu, przestań.
Dlaczego? Przecież sprawia ci to przyjemność. Zaczął językiem pieścić obrzeże jej
ucha.
Ciało Olivii przeszył dreszcz.
Tu są ludzie szepnęła zmartwiała. Była pod wrażeniem obcesowych pieszczot
Daniela. Uginały się pod nią nogi.
Och, z tym najmniejszy kłopot oznajmił beztrosko.
Tak?
Tak.
Czuła na szyi przesycony alkoholem oddech Daniela i ręce błądzące po jej ciele. Tańcząc
wyciągnął Olivię do sąsiedniej sali, gdzie było zaledwie kilku mężczyzn.
Ruchem głowy wyprosił ich z pomieszczenia. Zniknęli błyskawicznie.
Danielu, co ty robisz... Olivia zobaczyła, że zostali sami.
Odpręż się. Rozluznij poradził, nadal obracając ją w rytm muzyki dochodzącej przez
zamknięte drzwi.
Przestań. Nie znoszę takiego gadania. Oznacza zwykle, że facet zaraz zacznie czegoś
próbować.
A ty bardzo to lubisz, prawda?
Lubię? Ależ skąd! obruszyła się. Nie znoszę.
Kiedy kobieta mówi nie , myśli tak .
Olivia zwinęła dłoń w pięść i lekko stuknęła Daniela w czoło.
Halo? Jest tam kto mądry czy tylko twardogłowy neandertalczyk, który udaje
człowieka? Co z tobą się stało? Zachowujesz się obrzydliwie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
barmana. Wsadzili cię potem? spytała, z trudem ukrywając przerażenie.
Chłopak zagroził Kobrze nożem wyjaśnił Morris, nie dopuszczając do głosu Daniela i
wyraznie opowiadając się po jego stronie. Och, już sobie przypomniałem, jak go nazywano.
Vinnie Majcher. To był prawdziwy skurczybyk.
Zdziwiona Olivia spojrzała na Daniela.
Wdałeś się w bójkę z facetem noszącym przezwisko Vinnie Majcher?
Czy to echo tak gada? zapytał Morris. Facet zaczepiał dziewczynę Kobry, a takich
rzeczy nie robi się w Psim Węchu . Więc Kobra, chcąc nie chcąc, musiał dać mu wycisk
wyjaśnił spokojnie.
Wszystko jasne odparła powoli Olivia. Zwróciła się do Daniela: A za co jeszcze
siadywałeś w ciupie?
Znów odpowiedział jej barman:
Za rozmaite rzeczy. Głównie za bójki. Zakłócanie publicznego porządku. Nie da się
ukryć, Kobra był krewki. Miał szybki zapłon. Ale nie bił się bez powodu. Miał też kłopoty
związane z motorem. Nie nosił kasku. I parę razy zwiewał przed gliniarzami. Nic wielkiego.
Hm mruknęła Olivia.
Nie licząc tamtego oskarżenia o napad dorzucił Morris lekkim tonem.
O napad? powtórzyła zdumiona.
Od razu go wypuścili. Nie mieli żadnych dowodów, że to był on dodał szybko Morris.
To byłeś ty? drżącymi wargami Olivia spytała Daniela. Popatrzył jej prosto w oczy.
Tak jakoś twardo.
Nieprzyjaznie. Wręcz wrogo.
A jak myślisz? zapytał.
Och, teraz już nie wiem, co o tobie sądzić. Uśmiechnął się krzywo.
To dobrze powiedział. To dobrze. Do Daniela znów zwrócił się barman:
Masz jeszcze tego harleya z sześćdziesiątego siódmego roku, co go wtedy
wyremontowałeś na cacy? Nalał mu drugi kieliszek burbona.
Nie. Tamtego sprzedałem kolekcjonerowi, który mnie o to błagał.
Szkoda. To była fantastyczna sztuka.
Fakt.
Olivię znów zatkało. Daniel w ogóle nie pił, oprócz, z rzadka, kieliszka wina. A tu
wychylał drugiego burbona. Kobra? Kim był?
Morris podniósł głowę i rozejrzał się po barze. Podniósł głos.
Hej, słuchajcie, wy wszyscy! wykrzyknął. Patrzcie, kto przyszedł! Kobra!
W sali ożywiło się nagle. Zrobił się ruch. Różni ludzie podchodzili do Daniela.
Mężczyzni klepali go po ramieniu, a kobiety całowały w usta.
Na ten widok Olivii zrobiło się niedobrze. Bójki na noże? Oskarżenie o napad? Burbon o
niesamowitej nazwie Zlepy Pies ?
Cichym głosem odezwała się do sąsiada:
Do diabła, powiedz, o co tu chodzi?
Daniel pokazał Morrisowi, że ma pusty kieliszek. Barman szybko nalał mu do pełna.
Chciałaś mieć gangstera za kochanka spokojnie powiedział Daniel. Przyszłaś więc
we właściwie miejsce. Będziesz miała okazję dowiedzieć się czegoś o mnie. I podniósł
kieliszek do ust może trochę o samej sobie.
Zanim udało się jej odpowiedzieć, do Daniela podeszła wysztafirowana, wyzywająco
wyglądająca kobieta. Objęła go za szyję i uściskała.
Kogo tu przyprowadziłeś? Kobra, co to za babka? spytała, niechętnym gestem
wskazując Olivię.
Cześć, Donna przywitał Daniel kobietę. Wypiękniałaś przez te dwa lata. Podniósł
do ust jej rękę i głośno mlaskając, ucałował rozwartą dłoń. Przerażona Olivia zobaczyła, jak
sadza sobie nowe przybyłą na kolanie. Poznajcie się, moje panie. Olivio, to jest Donna.
Donno, oto Olivia dokonał prezentacji.
Ogarnęła ją niepohamowana złość. Kufel po piwie odstawiła na bar, podniosła się ze
stołka i stuknęła Daniela w ramię.
Wstawaj, Kobra. Czas na małą rozgrzewkę na parkiecie powiedziała sucho.
Westchnął głośno. Uśmiechnął się do Donny.
Przepraszam cię. Ona chce zatańczyć wyjaśnił.
Coś tu nie gra, pomyślała Olivia. Daniel nigdy nie zachowywał się w ten sposób. Co
gorsza, w miarę upływu czasu stawał się teraz coraz bardziej obcy. I grozny. Była przerażona
zmianą, która w nim nastąpiła.
Nigdy więcej nie wydawaj mi poleceń warknął nieprzyjemnym tonem.
Co takiego? O czym ty mówisz? Zaproponowałam tylko...
Masz mi się nie sprzeciwiać. Złapał Olivię za ramię i pociągnął na środek parkietu.
Puść, to boli! jęknęła.
Nie słuchał. Objął ją w pasie i zaraz potem opuścił ręce na jej pośladki.
Danielu, tak nie można! szepnęła speszona obleśnym gestem. Tu są ludzie...
Co z tego?
Zachowuj się przyzwoicie przywołała go do porządku. Nie odpowiedział, lecz
przycisnął ją mocniej do siebie. Im bardziej się wyrywała, tym trzymał silniej. W pewnej
chwili wsunął jej rękę pod sukienkę. Jęknęła.
Danielu, przestań!
Dlaczego?
Nie lubię być obściskiwana publicznie.
Wolisz prywatnie? Zaśmiał się grubiańsko.
Nie. W ogóle nie znoszę żadnego obłapiania. Spojrzał na swoją partnerkę.
Przecież je lubisz wysyczał. Podziwiasz ostrych facetów. Sama mówiłaś.
Ale nie to miałam na myśli...
Przestań kłócić się ze mną i baw się dobrze. To mówiąc, Daniel przycisnął Olivię
mocniej do podbrzusza. Poczuła, jak bardzo jest podniecony.
Baw się dobrze powtórzył.
Danielu, przestań.
Dlaczego? Przecież sprawia ci to przyjemność. Zaczął językiem pieścić obrzeże jej
ucha.
Ciało Olivii przeszył dreszcz.
Tu są ludzie szepnęła zmartwiała. Była pod wrażeniem obcesowych pieszczot
Daniela. Uginały się pod nią nogi.
Och, z tym najmniejszy kłopot oznajmił beztrosko.
Tak?
Tak.
Czuła na szyi przesycony alkoholem oddech Daniela i ręce błądzące po jej ciele. Tańcząc
wyciągnął Olivię do sąsiedniej sali, gdzie było zaledwie kilku mężczyzn.
Ruchem głowy wyprosił ich z pomieszczenia. Zniknęli błyskawicznie.
Danielu, co ty robisz... Olivia zobaczyła, że zostali sami.
Odpręż się. Rozluznij poradził, nadal obracając ją w rytm muzyki dochodzącej przez
zamknięte drzwi.
Przestań. Nie znoszę takiego gadania. Oznacza zwykle, że facet zaraz zacznie czegoś
próbować.
A ty bardzo to lubisz, prawda?
Lubię? Ależ skąd! obruszyła się. Nie znoszę.
Kiedy kobieta mówi nie , myśli tak .
Olivia zwinęła dłoń w pięść i lekko stuknęła Daniela w czoło.
Halo? Jest tam kto mądry czy tylko twardogłowy neandertalczyk, który udaje
człowieka? Co z tobą się stało? Zachowujesz się obrzydliwie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]