[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Drizzta. Król Bruenor wysłał was, żebyście ich znalezli?
Mieliśmy to szczęście stwierdził Regis. Drizzt przytaknął.
Mamy przypomnieć zaginionym krasnoludom, że wydobycie mithrilu rozpocznie
się w odpowiednim czasie rzekł, starając się utrzymać to spotkanie na luzie, nie chcąc
niepokoić krasnoludzkich strażników, mówiąc im, że uważał, iż w nowej sekcji mogą
być jakieś problemy.
Dwóch krasnoludów chwyciło swą broń, podczas gdy pozostała dwójka podeszła, by
zdjąć ciężką żelazną sztabę, która zamykała drzwi.
No, jak będziecie gotowi, by wrócić, zastukajcie w drzwi trzy razy, a pózniej dwa
wyjaśnił brązowobrody krasnolud. Nie otworzymy, dopóki sygnał nie będzie
prawidłowy!
Trzy, a pózniej dwa zgodził się Drizzt.
Sztaba została zdjęta i drzwi otworzyły się gwałtownie do środka z donośnym
syczącym dzwiękiem. Nie było za nimi widać nic poza czernią pustego tunelu.
Spokojnie, mój mały przyjacielu powiedział Drizzt, widząc nagły błysk w oku
halflinga. Byli tu zaledwie kilka tygodni temu, przy okazji walki z go blinami, jednak
choć zagrożenie zostało usunięte, milczący tunel nie zaczął sprawiać mniejszego
wrażenia.
Pospieszcie się odezwał się do nich brązowobrody krasnolud, najwyrazniej nie
będąc zbyt szczęśliwy, że drzwi są otwarte.
Drizzt zapalił pochodnię i wszedł w mrok, a Regis niemal następował mu na pięty.
Krasnoludy zamknęły wrota natychmiast, gdy towarzysze przez nie przeszli, Drizzt
i Regis usłyszeli brzęk zakładanej na miejsce sztaby.
Drizzt podał Regisowi pochodnię i wyciągnął swoje sejmitary, Błysk zapłonął
jasnym błękitem. Powinniśmy załatwić to tak szybko, jak to tylko możliwe stwierdził
drow. Sprowadz Guenhwyvar i niech nas prowadzi.
Regis odłożył buzdygan oraz pochodnię i zaczął szukać onyksowej figurki. Położył
ją przed sobą na ziemi i zebrał pozostałe przedmioty, po czym spojrzał na Drizzta, który
przeszedł kilka kroków dalej tunelem.
Możesz wezwać panterę powiedział Drizzt, dość zaskoczony, kiedy zerknąwszy
za siebie zobaczył, że halfling na niego czeka, co było dość zagadkowym widokiem,
zważywszy na bliski związek Regisa z wielką kocicą. Guenhwyvar była istotą magiczną,
mieszkanką Planu Astralnego, pojawiającą się na wezwanie właściciela figurki. Bruenor
zawsze był trochę nieufny w obecności kocicy (krasnoludy zasadniczo nie lubiły magii
innej niż ta zawarta w broni), jednak Regis i Guenhwyvar byli bliskimi przyjaciółmi.
Guenhwyvar nawet raz uratowała halflingowi życie, zabierając go na astralną
przejażdżkę, i dzięki temu wydostając z walącej się wieży.
Teraz jednak Regis stał nad figurką, z pochodnią i buzdyganem w rękach,
najwyrazniej nie wiedząc, co robić dalej.
Drizzt cofnął się kilka kroków do swego niewielkiego przyjaciela. W czym
problem? spytał.
Ja... ja po prostu sądzę, że to ty powinieneś wezwać Guenhwyvar odparł halfling.
To w końcu twoja pantera i Guenhwyvar zna najlepiej twój głos.
Guenhwyvar przyjdzie na twoje wezwanie Drizzt zapewnił Regisa, klepiąc
halflinga w ramię. Nie chcąc jednak tracić czasu i spierać się nad tą kwestią, drow cicho
zawołał imię pantery. Kilka sekund pózniej wokół figurki zebrała się szarawa mgła,
wydająca się ciemniejsza w przyćmionym świetle, stopniowo formując się w sylwetkę
pantery. Mgła delikatnie się przekształcała, stając się jakby bardziej materialna, następnie
zniknęła, pozostawiając po sobie magiczną sylwetkę Guenhwyvar. Pantera położyła
natychmiast po sobie uszy Regis roztropnie cofnął się o krok po czym Drizzt chwycił
Guenhwyvar za policzek i potrząsnął radośnie.
Zniknęło kilku krasnoludów Drizzt wyjaśnił kocicy, a Regis wiedział, że
Guenhwyvar rozumie każde słowo. Znajdz ich zapach, moja przyjaciółko. Zaprowadz
mnie do nich.
Guenhwyvar spędziła długą chwilę, badając najbliższą okolicę, po czym na chwilę
skierowała wzrok na Regisa, wydając z siebie niski warkot.
Szukaj Drizzt poprosił kocicę, a smukłe mięśnie napięły się, prowadząc
Guenhwyvar z łatwością i w całkowitej ciszy w ciemność rozpościerającą się za światłem
pochodni.
Drizzt i Regis podążyli za nią spokojnym krokiem, drow był przekonany, że pantera
nie odejdzie zbyt daleko, a Regis rozglądał się nerwowo, w jedną i drugą stronę,
z każdym mijanym krokiem. Niedługo pózniej przeszli przez rozwidlenie
z gigantycznymi kośćmi ettina, pierwszej ofiary Bruenora, a Guenhwyvar dołączyła do
nich z powrotem w niskiej jaskini, gdzie zostały rozgromione główne siły goblinów.
Po świeżej bitwie nie pozostało wiele śladów, nie licząc licznych krwawych plam
oraz zmniejszającej się sterty ciał goblinów na środku komnaty. Wszędzie wokół niej
kręciły się trzymetrowe, robakopodobne stworzenia, wyczuwając przed sobą drogę
długimi mackami, gdy pożywiały się na wydętych zwłokach.
Trzymaj się blisko ostrzegł Drizzt, a Regisowi nie trzeba było tego dwa razy
powtarzać. To pełzacze gnilne wyjaśnił drow tropiciel sępy Podmroku. Mając tak
dużo łatwo dostępnego pożywienia, najprawdopodobniej zostawią nas w spokoju, są
jednak niebezpiecznymi przeciwnikami. Ukąszenie ich macką może pozbawić cię siły
w kończynach.
Myślisz, że krasnoludy za bardzo się do nich zbliżyły? spytał Regis, mrużąc oczy
w przyćmionym świetle, by sprawdzić, czy na stercie znajdują się jakieś ciała nie
należące do goblinów.
Drizzt potrząsnął głową. Krasnoludy dobrze znają pełzacze wyjaśnił. Cieszą
się, że bestie pozbawią ich smrodu goblińskich zwłok. Raczej nie spodziewałbym się, że
siedmiu doświadczonych krasnoludów dałoby się im podejść.
Drizzt ruszył w dół pochylonej platformy, lecz halfling chwycił go za płaszcz, by go
zatrzymać. Tam na dole jest martwy ettin wyjaśnił Regis. Dużo mięsa.
Drizzt przekrzywił z zaciekawieniem głowę, spoglądając na myślącego szybko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
Drizzta. Król Bruenor wysłał was, żebyście ich znalezli?
Mieliśmy to szczęście stwierdził Regis. Drizzt przytaknął.
Mamy przypomnieć zaginionym krasnoludom, że wydobycie mithrilu rozpocznie
się w odpowiednim czasie rzekł, starając się utrzymać to spotkanie na luzie, nie chcąc
niepokoić krasnoludzkich strażników, mówiąc im, że uważał, iż w nowej sekcji mogą
być jakieś problemy.
Dwóch krasnoludów chwyciło swą broń, podczas gdy pozostała dwójka podeszła, by
zdjąć ciężką żelazną sztabę, która zamykała drzwi.
No, jak będziecie gotowi, by wrócić, zastukajcie w drzwi trzy razy, a pózniej dwa
wyjaśnił brązowobrody krasnolud. Nie otworzymy, dopóki sygnał nie będzie
prawidłowy!
Trzy, a pózniej dwa zgodził się Drizzt.
Sztaba została zdjęta i drzwi otworzyły się gwałtownie do środka z donośnym
syczącym dzwiękiem. Nie było za nimi widać nic poza czernią pustego tunelu.
Spokojnie, mój mały przyjacielu powiedział Drizzt, widząc nagły błysk w oku
halflinga. Byli tu zaledwie kilka tygodni temu, przy okazji walki z go blinami, jednak
choć zagrożenie zostało usunięte, milczący tunel nie zaczął sprawiać mniejszego
wrażenia.
Pospieszcie się odezwał się do nich brązowobrody krasnolud, najwyrazniej nie
będąc zbyt szczęśliwy, że drzwi są otwarte.
Drizzt zapalił pochodnię i wszedł w mrok, a Regis niemal następował mu na pięty.
Krasnoludy zamknęły wrota natychmiast, gdy towarzysze przez nie przeszli, Drizzt
i Regis usłyszeli brzęk zakładanej na miejsce sztaby.
Drizzt podał Regisowi pochodnię i wyciągnął swoje sejmitary, Błysk zapłonął
jasnym błękitem. Powinniśmy załatwić to tak szybko, jak to tylko możliwe stwierdził
drow. Sprowadz Guenhwyvar i niech nas prowadzi.
Regis odłożył buzdygan oraz pochodnię i zaczął szukać onyksowej figurki. Położył
ją przed sobą na ziemi i zebrał pozostałe przedmioty, po czym spojrzał na Drizzta, który
przeszedł kilka kroków dalej tunelem.
Możesz wezwać panterę powiedział Drizzt, dość zaskoczony, kiedy zerknąwszy
za siebie zobaczył, że halfling na niego czeka, co było dość zagadkowym widokiem,
zważywszy na bliski związek Regisa z wielką kocicą. Guenhwyvar była istotą magiczną,
mieszkanką Planu Astralnego, pojawiającą się na wezwanie właściciela figurki. Bruenor
zawsze był trochę nieufny w obecności kocicy (krasnoludy zasadniczo nie lubiły magii
innej niż ta zawarta w broni), jednak Regis i Guenhwyvar byli bliskimi przyjaciółmi.
Guenhwyvar nawet raz uratowała halflingowi życie, zabierając go na astralną
przejażdżkę, i dzięki temu wydostając z walącej się wieży.
Teraz jednak Regis stał nad figurką, z pochodnią i buzdyganem w rękach,
najwyrazniej nie wiedząc, co robić dalej.
Drizzt cofnął się kilka kroków do swego niewielkiego przyjaciela. W czym
problem? spytał.
Ja... ja po prostu sądzę, że to ty powinieneś wezwać Guenhwyvar odparł halfling.
To w końcu twoja pantera i Guenhwyvar zna najlepiej twój głos.
Guenhwyvar przyjdzie na twoje wezwanie Drizzt zapewnił Regisa, klepiąc
halflinga w ramię. Nie chcąc jednak tracić czasu i spierać się nad tą kwestią, drow cicho
zawołał imię pantery. Kilka sekund pózniej wokół figurki zebrała się szarawa mgła,
wydająca się ciemniejsza w przyćmionym świetle, stopniowo formując się w sylwetkę
pantery. Mgła delikatnie się przekształcała, stając się jakby bardziej materialna, następnie
zniknęła, pozostawiając po sobie magiczną sylwetkę Guenhwyvar. Pantera położyła
natychmiast po sobie uszy Regis roztropnie cofnął się o krok po czym Drizzt chwycił
Guenhwyvar za policzek i potrząsnął radośnie.
Zniknęło kilku krasnoludów Drizzt wyjaśnił kocicy, a Regis wiedział, że
Guenhwyvar rozumie każde słowo. Znajdz ich zapach, moja przyjaciółko. Zaprowadz
mnie do nich.
Guenhwyvar spędziła długą chwilę, badając najbliższą okolicę, po czym na chwilę
skierowała wzrok na Regisa, wydając z siebie niski warkot.
Szukaj Drizzt poprosił kocicę, a smukłe mięśnie napięły się, prowadząc
Guenhwyvar z łatwością i w całkowitej ciszy w ciemność rozpościerającą się za światłem
pochodni.
Drizzt i Regis podążyli za nią spokojnym krokiem, drow był przekonany, że pantera
nie odejdzie zbyt daleko, a Regis rozglądał się nerwowo, w jedną i drugą stronę,
z każdym mijanym krokiem. Niedługo pózniej przeszli przez rozwidlenie
z gigantycznymi kośćmi ettina, pierwszej ofiary Bruenora, a Guenhwyvar dołączyła do
nich z powrotem w niskiej jaskini, gdzie zostały rozgromione główne siły goblinów.
Po świeżej bitwie nie pozostało wiele śladów, nie licząc licznych krwawych plam
oraz zmniejszającej się sterty ciał goblinów na środku komnaty. Wszędzie wokół niej
kręciły się trzymetrowe, robakopodobne stworzenia, wyczuwając przed sobą drogę
długimi mackami, gdy pożywiały się na wydętych zwłokach.
Trzymaj się blisko ostrzegł Drizzt, a Regisowi nie trzeba było tego dwa razy
powtarzać. To pełzacze gnilne wyjaśnił drow tropiciel sępy Podmroku. Mając tak
dużo łatwo dostępnego pożywienia, najprawdopodobniej zostawią nas w spokoju, są
jednak niebezpiecznymi przeciwnikami. Ukąszenie ich macką może pozbawić cię siły
w kończynach.
Myślisz, że krasnoludy za bardzo się do nich zbliżyły? spytał Regis, mrużąc oczy
w przyćmionym świetle, by sprawdzić, czy na stercie znajdują się jakieś ciała nie
należące do goblinów.
Drizzt potrząsnął głową. Krasnoludy dobrze znają pełzacze wyjaśnił. Cieszą
się, że bestie pozbawią ich smrodu goblińskich zwłok. Raczej nie spodziewałbym się, że
siedmiu doświadczonych krasnoludów dałoby się im podejść.
Drizzt ruszył w dół pochylonej platformy, lecz halfling chwycił go za płaszcz, by go
zatrzymać. Tam na dole jest martwy ettin wyjaśnił Regis. Dużo mięsa.
Drizzt przekrzywił z zaciekawieniem głowę, spoglądając na myślącego szybko [ Pobierz całość w formacie PDF ]