[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skonstatował. Kiedy już przemyślał całość, zwrócił się do Lazza.
- Musimy zaaranżować jedną rzecz. Mały aneks do planu Caitlyn.
- Tak, tak. - Lazz spojrzał na brata badawczo. - Skąd ja znam ten wzrok?
Nicolo też ma takie oczy, gdy wpada na jeden ze swoich zwariowanych
pomysłów. Więc cokolwiek ci chodzi po głowie, lepiej o tym zapomnij.
- Nie ma mowy. Jak to wypali, to nie tylko firma odniesie wielki sukces,
ale moja kochana, uparta i do bólu pragmatyczna żona będzie miała dowód na
istnienie Płomienia.
Lazz westchnął ciężko.
- Wszystko musi być idealnie zgrane w czasie - ciągnął Marco. -
Szczególnie ważny będzie moment, kiedy zadzwonimy do Britt Jones.
- Po co mielibyśmy to robić? - spytał mocno już zaalarmowany Lazz.
- %7łeby ją pierwszą poinformować o naszym nowym planie
marketingowym.
- Co?
- Jeżeli Britt zareaguje tak, jak się spodziewam, nasza sprzedaż się
podwoi, a Caitlyn zrozumie, że Płomień to nie żadna fantazja.
Wydarzenia potoczyły się zgodnie z przewidywaniami Caitlyn. Ostatni
artykuł Britt dla  Donosiciela" wywołał u czytelników mieszane uczucia. Jedni
116
S
R
byli zachwyceni, inni rozbawieni, jeszcze inni potraktowali go z pogardliwym
lekceważeniem. Kilka godzin pózniej firma Dante wydała oświadczenie dla
prasy, które zmieniło wszystko. Historia szybko zwróciła uwagę mediów.
Kobiety - szczególnie kobiety - były do tego stopnia zaintrygowane, że
ruch w sklepach Dante'ów zwiększył się w krótkim czasie lawinowo. Dział
marketingu błyskawicznie zwołał konferencję prasową, w której miała wziąć
udział cała rodzina, w tym, chcąc nie chcąc, również Caitlyn. Na pewno i mnie
zasypią pytaniami, myślała sobie. Ale nie spodziewała się, że w tłumie
reporterów będzie też Britt w towarzystwie fotografa z  Donosiciela". Dawna
przyjaciółka wyraznie się ucieszyła, widząc zdziwienie Caitlyn.
- Zignoruj ją - poradziła Caitlyn Francesca. - Niech ma te swoje ostatnie
pięć minut. To jej koniec.
- Nie myślałam, że będzie miała czelność się tu pokazać po tym, co
nawypisywała o Płomieniu. - Caitlyn spojrzała na braci. - Lazz wygląda, jakby
miał ją zaraz udusić. Jego też zabolała jej zdrada - dodała.
- Pewnie dlatego, że była jego osobistą asystentką.
- Nie wiesz, kiedy Marco wraca z Włoch? Myślałam, że też tu będzie.
Francesca spojrzała na nią dziwnie.
- Sev mówił, że wczoraj wrócił. Czy nie... - przerwała, widząc wyraz
twarzy Caitlyn. - Och, nie. Nie wrócił do domu? Tak mi przykro.
W tym momencie Marco pojawił się na drugim końcu podium. Na
Caitlyn nawet nie spojrzał. Była bliska płaczu, ale wiedziała, że nie może sobie
pozwolić na łzy. Nie teraz i nie tutaj, przed tymi wszystkimi ludzmi.
Przez kolejnych kilka minut reporterzy zadawali pytania. W pewnym
momencie do głosu doszła Britt.
- Cześć, Marco. Chciałam ci podziękować za twój wczorajszy telefon.
Zdumiona Caitlyn nachyliła się do Franceski.
117
S
R
- Wiedziałaś o tym? - spytała szeptem.
- Nie. Sev nic mi nie wspominał. Sądząc po jego minie, też jest
zaskoczony.
Britt kontynuowała swój występ.
- Jedną z rzeczy, którą powiedziałeś mi w trakcie tej rozmowy, było to, że
nie ma sposobu, by potwierdzić istnienie Płomienia bądz zaprzeczyć jego
fenomenowi. Jak to ująłeś?  W tym tkwi piękno naszego rodzinnego szwindlu"
- zaśmiała się. - O, przepraszam:  naszej rodzinnej legendy".
- Wydaje mi się, że powiedziałem, że to ty nie znajdujesz sposobu, by
zaprzeczyć istnieniu Płomienia. Powinnaś być bardziej uważna, kiedy kogoś
cytujesz. Nie mogę oprzeć się refleksji, że masz z tym poważny problem.
Caitlyn przymknęła oczy. Ach, ten Marco. Czemu próbował nadepnąć
Britt na odcisk? Czyżby zapomniał, jaka jest mściwa?
Jakby czytając w myślach Caitlyn, Britt wyszczerzyła zęby.
- Cóż, mam dla ciebie niespodziankę! Twój dział marketingu twierdzi, że
cząstka Płomienia jest w każdej sztuce biżuterii, którą oferujecie. - Dotknęła
swych kolczyków. - Ale w moim przypadku to się chyba nie sprawdza.
- Są ludzie, którym nie pomoże nawet Płomień - odciął się Marco.
Z twarzy Britt zniknął uśmiech.
- Chciałabym, żebyście udowodnili istnienie Płomienia. Tu i teraz -
zażądała.
Marco założył ręce na piersi.
- Nie bądz śmieszna, Britt. Jak niby mamy to zrobić?
Caitlyn była bliska paniki.
- Marco sam się pakuje w paszczę lwa - szepnęła do Franceski.
Ku jej zdziwieniu ta uśmiechnęła się znacząco.
118
S
R
- Nic się nie bój. Mam wrażenie, że on lepiej niż ty wie, jak sobie z nią
poradzić.
Britt weszła na podium wyraznie z siebie zadowolona.
- Mam akurat ze sobą coś, co pozwoli nam przeprowadzić interesujący
eksperyment. - Otworzyła obszerną torbę. - Ty i Lazz jesteście blizniakami.
Chciałabym zobaczyć, czy Caitlyn potrafi odróżnić, który z was jest który,
przy pomocy tylko i wyłącznie Płomienia...
Caitlyn zesztywniała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl