[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do zdrowia może się dzięki Hyllarrowi bardzo przyspieszyć, o ile sami czegoś nie
popsujemy.
Skinęła głową. Uśmiechnął się z wdzięcznością.
Gdy znalezli się w zasięgu wzroku Gwiezdnego Ostrza wyglądającego ze swe-
go ekele, Mroczny Wiatr przekazał sygnał Hyllarrowi, który natychmiast przyjął
swoją pożałowania godną postawę, uzupełniając ją cichymi jękami. Cichymi 
204
a jednak stary mag je dosłyszał; ukazał się w drzwiach, oparty ciężko o futrynę,
podtrzymywany przez Kethrę.
 Mroczny Wiatr?  odezwał się, spoglądając w dół w niezbyt wyraznym
świetle póznego popołudnia.  Co się. . .  Dostrzegł obcego ptaka i urwał.
Mroczny Wiatr pokrótce opowiedział ojcu historię Hyllarra.  Potrzebuje te-
raz spokoju i kogoś, kto się nim zaopiekuje. Bardzo cierpi. Nie mam czasu się
nim zająć, a Kethra jest przecież uzdrowicielką. Pomyślałem, że mu pomoże 
zakończył.
Hyllarr wybrał akurat ten moment, by podnieść głowę i spojrzeć prosto w oczy
starszego mężczyzny.  Boli  jęknął.  Booli!
Mroczny Wiatr w najśmielszych przypuszczeniach nie spodziewał się takiej
reakcji ojca; twarz Gwiezdnego Ostrza wyrażała osłupienie. Ale trwało to tylko
chwilę. Natychmiast potem pojawiło się skupienie i ta pełna siły opiekuńczość,
z jaką  nie mógł się mylić  Tayledras odnosili się tylko do swoich ptaków.
 Wnieś go na górę  polecił Gwiezdne Ostrze, cofając się do wnętrza ekele.
Mroczny Wiatr wdrapał się na górę, z ciężkim ptakiem na ramieniu, z trudem
utrzymując równowagę na stromych stopniach. Jeśli Hyllarr będzie chciał się wy-
dostać z ekele, zrobi to już o własnych siłach. Gwiezdne Ostrze jeszcze długo nie
zdoła go unieść.
Przy drzwiach przywitała ich Kethra. Mroczny Wiatr sprężył się, czekając na
wymówki, bo ojciec, zamiast leżeć, krzątał się po pokoju, szykując kąt dla nowego
mieszkańca. Ale oczy uzdrowicielki błyszczały wesoło.  Czy on pozwoli się
dotknąć?  spytała.
 Chyba tak  odrzekł Mroczny Wiatr. Kethra musnęła pióra ptaka.
 Znalazłeś dla ojca najlepsze lekarstwo  powiedziała cicho.  Będzie
teraz myślał o kimś innym zamiast o sobie. Ten ptak był równie silny i dumny jak
on i tak samo teraz potrzebuje pomocy. Dziękuję.
Mroczny Wiatr zarumienił się i podziękował bogom za panujący w ekele pół-
mrok.
 Ptak ma pęknięty obojczyk, ke chara  zawiadomiła Kethra Gwiezdne
Ostrze, który układał w kącie poduszki i skrzynkę na piasek, przeznaczoną spe-
cjalnie dla ptaków.  Musi bardzo cierpieć. Jego wyleczenie będzie wymagać
sporo czasu i wielu starań.
 Będzie latał  powiedział Gwiezdne Ostrze z odrobiną dawnej siły w gło-
sie.  Przyprowadziłeś go we właściwe miejsce, synu.
Spojrzeli sobie w oczy. Mroczny Wiatr znów poczerwieniał, tym razem z ra-
dości. Jego ojciec uśmiechał się, zapominając o bólu i zmęczeniu. Serce młodego
maga podskoczyło. To był znów jego ojciec!
Weszli hertasi, niosąc torby z piaskiem i żerdz tak długą, jak oni sami i nie-
mal równie ciężką. Wysypali piasek do skrzynki i zawiesili nad nią żerdz. Kethra
przyglądała się, kręcąc włosy na palcu.
205
Mroczny Wiatr umieścił Hyllarra na nowej żerdzi. Ptak znów odegrał swą rolę
inwalidy, moszcząc się delikatnie na drewnianym drągu; uspokoił się, gdy poczuł
się pewnie. Mroczny Wiatr odetchnął z ulgą i pomasował sobie ramię, zmierzając
do wyjścia. Kethra skinęła głową z aprobatą.
Gwiezdne Ostrze usiadł przy ptaku. Patrzył na niego z uwagą i troską, gładząc
jego pióra; Hyllarr przypatrywał mu się z zaciekawieniem. Nić przyjazni została
zadzierzgnięta.
ROZDZIAA PITNASTY
Elspeth z Gweną czekały na dole.
 I co?  spytała niecierpliwie dziewczyna, gdy tylko Mroczny Wiatr zbliżył
się na taką odległość, by mógł dosłyszeć jej szept.
 Działa  oznajmił radośnie mag. Pogratulowali sobie krótko i odeszli da-
lej, by Gwiezdne Ostrze nie mógł ich usłyszeć.
 Ojciec już wstał i krząta się wokół Hyllarra. Przypadli sobie do gustu. Nie
wiem, czy zdają sobie z tego sprawę, ale są jedną z najlepiej dobranych par, jakie
do tej pory widziałem.
 Czy Hyllarr całkiem wyzdrowieje?
Mroczny Wiatr wzruszył ramionami.  Wystarczy, jeśli pozbędzie się bólu
 odrzekł.  Powrót do idealnej formy nie ma takiego znaczenia. Ojciec na
pewno będzie o niego dbał, nawet gdyby Hyllarr nie odzyskał zdolności latania.
Gwiezdne Ostrze nie jest zwiadowcą i nie musi mieć ptaka pomocnika. Jednak
mimo wszystko myślę, że Hyllarr będzie zdolny do krótkich lotów.
Gwena skinęła głową.  No tak  włączyła się do rozmowy.  Rany, które
uniemożliwiłyby przeżycie ptakowi na wolności, w Dolinie nie mają znaczenia.
Najważniejsze jest uśmierzenie bólu, a nie doskonalą forma.
Mroczny Wiatr potwierdził to uśmiechem.  Pamiętam z dzieciństwa maga
 rzekł  który miał kruka ze złamanym skrzydłem. Ptak nie mógł wcale latać
i przemierzał Dolinę pieszo. W ostateczności Hyllarr może robić to samo. I na
pewno będzie równie rozpieszczany przez swego przyjaciela, jak tamten ptak.
Wesoły obrazek  prychnęła Gwena.  przodem Gwiezdne Ostrze, a za nim
Hyllarr, też pieszo  albo, co bardziej prawdopodobne, niesiony przez hertasi.
Cóż, jeśli wybierze piesze wędrówki, tusza mu nie grozi. Z pewnością twój ojciec
nie jest jeszcze w stanie go nosić.
 Dla mnie Hyllarr był zbyt ciężki, by go nosić przez cały dzień  przy-
znał Mroczny Wiatr.  Nie mam pojęcia, jak sobie radzą z orłami zwiadowcy. Ja
miałem wrażenie, że mi ramię odpada.
 Najważniejszy jest Gwiezdne Ostrze, a Hyllarr chyba bardzo mu się przyda
 podsumowała Elspeth.
Mroczny Wiatr przytaknął. Tymczasem żołądek przypomniał mu o opuszczo-
207
nym posiłku, którego pora dawno minęła. Najwyższy czas nadrobić stratę. Oboje
nic nie jedli od rana  a właściwie cała trójka, bo Gwena przecież równie ciężko
pracowała. Tyle, że Elspeth i Towarzyszka mogły nie czuć głodu, często się to
zdarzało mniej doświadczonym magom  organizm nie przyzwyczajony do ope-
rowania dużą ilością magicznej energii nie upominał się o swoje prawa. Działała
tu podobna zasada, jak w chwilach wielkiego strachu lub gniewu. Trwało to do-
póty, dopóki mag nie nauczył się zwracać uwagi na potrzeby swojego organizmu,
a organizm nie zaczął odróżniać własnej energii od magicznej.
 Nawet jeśli nie czujecie głodu, to na pewno jesteście głodne  powiedział
Mroczny Wiatr.  Elspeth, ciebie ostrzegałem o skutkach manipulowania energią
magiczną, ale dla Gweny to chyba całkiem nowe zjawisko.
Gwena zamyśliła się.  Powinnam umierać z głodu  rzekła  Hmm. . .
Pozwólcie, że się oddalę; poszukam hertasi i poproszę ich o porządny posiłek. 
Kiwnęła im głową i odeszła. Zostali sami.
 Jest mądra  stwierdził Mroczny Wiatr.  Wejdziemy jeszcze tylko do
Lodowego Cienia, przekażemy mu nowinę, a potem zajmiemy się jedzeniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl