[ Pobierz całość w formacie PDF ]
drogę do samochodu wtula twarz w moją pierś. Sadzam ją w fotelu, a
potem biorę z tylnego siedzenia swoją kurtkę.
Proszę, wytrzyj nią krew. Wracam do domu. Spróbuję tam
trochę ogarnąć.
Przypatruję się jej przez kilka chwil, by się upewnić, że znów nie
wpadnie w panikę, a potem zatrzaskuję drzwi samochodu i wracam do
jej dawnego domu. Doprowadzam jej sypialnię do względnego
porządku, ale nic nie poradzę na stłuczone lustro. Mam nadzieję, że jej
ojciec nie zagląda tu zbyt często. Przy odrobinie szczęścia miną
tygodnie, zanim coś zauważy.
Naciągam narzutę na łóżko, wieszam z powrotem zasłony, a
potem wychodzę. Docieram do samochodu i na jej widok serce
podchodzi mi do gardła.
Ledwo ją poznaję.
Jest przerażona. Załamana. Trzęsie się i płacze. Po raz pierwszy
zastanawiam się, czy choć jedna z decyzji, które podjąłem przez
ostatnią dobę, była właściwa.
Włączam silnik i odjeżdżam spod tego domu. Nie chcę go już
widzieć ani o nim myśleć. Mam nadzieję, że ona również. Włożyła
głowę między kolana. Przebiegam palcami po jej włosach i nie cofam
ręki przez całą drogę do hotelu. Chcę, żeby wiedziała, że jestem przy
niej. I że niezależnie od tego, co czuje, nie jest sama. Jeśli jej utrata
przed laty i śmierć Les czegoś mnie nauczyły, to tego, że nie mogę
dopuścić, by znów czuła się opuszczona.
*
Po powrocie do pokoju hotelowego pomagam jej położyć się na
łóżku, a potem przynoszę zmoczony ręcznik i szukam skaleczeń na jej
ręce.
To tylko kilka zadraśnięć uspokajam ją. %7ładnej głębokiej
rany.
Zdejmuję buty i kładę się obok niej. Naciągam na nas koc i
przytulam jej głowę do swojej piersi. Ciągle płacze.
Widząc jej rozpacz, zaczynam mieć do siebie pretensje, że
dopuściłem do tego wszystkiego. Wyrzucam sobie, że ostatniej nocy
nie byłem na tyle przewidujący, by utrzymać ją z dala od pokoju Les.
Gdyby nie zobaczyła tego zdjęcia, dalej by nic nie pamiętała i nie
wróciłaby do swojego dawnego domu.
Podnosi głowę i patrzy na mnie ze smutkiem. Wycieram jej oczy
i całuję ją delikatnie w usta.
Przepraszam. Nie powinienem był pozwolić ci tam wejść.
Holder, nie zrobiłeś nic złego. Przestań przepraszać.
Potrząsam głową.
Nie powinienem był cię tam zawozić. To było dla ciebie za
silne przeżycie po tym wszystkim, czego się niedawno dowiedziałaś.
Opiera się na łokciu.
To stało się nie dlatego, że tam byłam. To stało się dlatego, że
coś sobie przypomniałam. Nie odpowiadasz za to, co robił mi ojciec.
Przestań się obwiniać o całe zło tego świata.
To, co robił jej ojciec? Unoszę rękę i gładzę ją po głowie.
O czym ty mówisz? Co takiego on ci robił?
Zamyka oczy i wtula głowę w moją pierś, a potem znów zaczyna
płakać. Serce podchodzi mi do gardła.
Nie, Sky szepczę. Nie.
Targają mną jednoznaczne emocje. Nigdy jeszcze tak bardzo nie
pragnąłem zrobić komuś krzywdy jak temu bydlakowi, jej ojcu. Gdyby
nie to, że Sky mnie teraz potrzebuje, byłbym już w drodze do jego
domu.
Zamykam oczy. Nie mogę wyrzucić z głowy jej obrazu jako
małej dziewczynki. Chociaż miałem niewiele lat, wiedziałem, że cierpi,
i miałem instynktowną potrzebę chronienia jej. Teraz, gdy płacze
wtulona we mnie, też chcę ją chronić, tyle że nie mogę. Nie mogę jej
chronić przed wspomnieniami, które ma przed oczami, choć oddałbym
wszystko, żeby to było możliwe.
Zaciska ręce na mojej koszulce i szlocha. Trzymam ją mocno w
objęciach, wiedząc, że nie mogę nic zrobić, by złagodzić jej cierpienie.
Dlatego po prostu ją tulę, tak jak tuliłem Les. Nie zamierzam jej puścić.
Dalej płacze, a ja wciąż trzymam ją w objęciach i robię wszystko,
co w mojej mocy, by być dla niej oparciem, choć w rzeczywistości
jestem załamany. To, co przeszła, całkowicie mnie rozwala. Nie mam
pojęcia, jak ta dziewczyna się po tym podniesie.
Po kilku minutach nie płacze już tak rozpaczliwie, chociaż nie
przestaje szlochać. W końcu odrywa twarz od mojej piersi i kładzie się
na mnie. Zamyka oczy i całuje mnie w usta, po czym chwyta moją
koszulkę i próbuje zdjąć mi ją przez głowę. Nie mam pojęcia, dlaczego
to robi. Odpycham ją i kładę na wznak.
Co ty wyprawiasz? pytam.
Przyciąga mnie do siebie i przyciska swoje usta do moich warg.
Chociaż uwielbiam się z nią całować, czuję się nie w porządku.
Powstrzymuję ją.
Przestań mówię. Dlaczego to robisz?
Wpatruje się we mnie z rozpaczą.
Chcę, żebyś się ze mną kochał.
Co jest, kurwa?
Zrywam się na równe nogi i zaczynam nerwowo chodzić po
pokoju. Nie mam pojęcia, jak na to zareagować, zwłaszcza po
rewelacjach związanych z jej ojcem.
Sky, nie mogę tego zrobić wzdycham i patrzę na nią. Nie
wiem, czemu akurat teraz o to prosisz.
Przesuwa się do rogu łóżka, przy którym stoję, klęka i ciągnie
mnie za koszulkę.
Proszę... Proszę cię, Holder. Strasznie tego potrzebuję.
Odsuwam się od niej.
Nie zrobię tego, Sky. Nie zrobimy tego. Jesteś w szoku albo w
jakimś... sam nie wiem czym. Nie mam pojęcia, jak to nazwać.
Opada na łóżko i znów zaczyna płakać.
Cholera. Nie wiem, jak jej pomóc. Jestem zupełnie bezradny.
Proszę... mówi, patrząc mi w oczy. Nie mogę znieść jej
cierpienia. Przenosi wzrok na dłonie złożone na kolanach. Holder...
On jest jedynym mężczyzną, który kiedykolwiek mi to robił. Powoli
podnosi wzrok. Pozbaw go tego. Proszę.
Jeśli do tej pory jeszcze jakoś się trzymałem, po tych słowach już
nie mogę. Azy wypełniają mi oczy. Nie chcę, żeby znów myślała o tym
bydlaku.
Proszę cię, Holder.
Kurwa.
Nie mam pojęcia, co robić ani jak sobie z tym wszystkim
poradzić. Jeśli jej odmówię, tylko ją jeszcze głębiej zranię. Jeśli się
zgodzę, nie wiem, czy będę w stanie wybaczyć sam sobie.
Patrzy na mnie, siedząc na łóżku, i widzę, że jest całkowicie
rozbita. Czeka na moją decyzję, wpatrując się we mnie błagalnie. I
chociaż mi się to nie podoba, wiem, że muszę spełnić jej prośbę. Muszę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl karpacz24.htw.pl
drogę do samochodu wtula twarz w moją pierś. Sadzam ją w fotelu, a
potem biorę z tylnego siedzenia swoją kurtkę.
Proszę, wytrzyj nią krew. Wracam do domu. Spróbuję tam
trochę ogarnąć.
Przypatruję się jej przez kilka chwil, by się upewnić, że znów nie
wpadnie w panikę, a potem zatrzaskuję drzwi samochodu i wracam do
jej dawnego domu. Doprowadzam jej sypialnię do względnego
porządku, ale nic nie poradzę na stłuczone lustro. Mam nadzieję, że jej
ojciec nie zagląda tu zbyt często. Przy odrobinie szczęścia miną
tygodnie, zanim coś zauważy.
Naciągam narzutę na łóżko, wieszam z powrotem zasłony, a
potem wychodzę. Docieram do samochodu i na jej widok serce
podchodzi mi do gardła.
Ledwo ją poznaję.
Jest przerażona. Załamana. Trzęsie się i płacze. Po raz pierwszy
zastanawiam się, czy choć jedna z decyzji, które podjąłem przez
ostatnią dobę, była właściwa.
Włączam silnik i odjeżdżam spod tego domu. Nie chcę go już
widzieć ani o nim myśleć. Mam nadzieję, że ona również. Włożyła
głowę między kolana. Przebiegam palcami po jej włosach i nie cofam
ręki przez całą drogę do hotelu. Chcę, żeby wiedziała, że jestem przy
niej. I że niezależnie od tego, co czuje, nie jest sama. Jeśli jej utrata
przed laty i śmierć Les czegoś mnie nauczyły, to tego, że nie mogę
dopuścić, by znów czuła się opuszczona.
*
Po powrocie do pokoju hotelowego pomagam jej położyć się na
łóżku, a potem przynoszę zmoczony ręcznik i szukam skaleczeń na jej
ręce.
To tylko kilka zadraśnięć uspokajam ją. %7ładnej głębokiej
rany.
Zdejmuję buty i kładę się obok niej. Naciągam na nas koc i
przytulam jej głowę do swojej piersi. Ciągle płacze.
Widząc jej rozpacz, zaczynam mieć do siebie pretensje, że
dopuściłem do tego wszystkiego. Wyrzucam sobie, że ostatniej nocy
nie byłem na tyle przewidujący, by utrzymać ją z dala od pokoju Les.
Gdyby nie zobaczyła tego zdjęcia, dalej by nic nie pamiętała i nie
wróciłaby do swojego dawnego domu.
Podnosi głowę i patrzy na mnie ze smutkiem. Wycieram jej oczy
i całuję ją delikatnie w usta.
Przepraszam. Nie powinienem był pozwolić ci tam wejść.
Holder, nie zrobiłeś nic złego. Przestań przepraszać.
Potrząsam głową.
Nie powinienem był cię tam zawozić. To było dla ciebie za
silne przeżycie po tym wszystkim, czego się niedawno dowiedziałaś.
Opiera się na łokciu.
To stało się nie dlatego, że tam byłam. To stało się dlatego, że
coś sobie przypomniałam. Nie odpowiadasz za to, co robił mi ojciec.
Przestań się obwiniać o całe zło tego świata.
To, co robił jej ojciec? Unoszę rękę i gładzę ją po głowie.
O czym ty mówisz? Co takiego on ci robił?
Zamyka oczy i wtula głowę w moją pierś, a potem znów zaczyna
płakać. Serce podchodzi mi do gardła.
Nie, Sky szepczę. Nie.
Targają mną jednoznaczne emocje. Nigdy jeszcze tak bardzo nie
pragnąłem zrobić komuś krzywdy jak temu bydlakowi, jej ojcu. Gdyby
nie to, że Sky mnie teraz potrzebuje, byłbym już w drodze do jego
domu.
Zamykam oczy. Nie mogę wyrzucić z głowy jej obrazu jako
małej dziewczynki. Chociaż miałem niewiele lat, wiedziałem, że cierpi,
i miałem instynktowną potrzebę chronienia jej. Teraz, gdy płacze
wtulona we mnie, też chcę ją chronić, tyle że nie mogę. Nie mogę jej
chronić przed wspomnieniami, które ma przed oczami, choć oddałbym
wszystko, żeby to było możliwe.
Zaciska ręce na mojej koszulce i szlocha. Trzymam ją mocno w
objęciach, wiedząc, że nie mogę nic zrobić, by złagodzić jej cierpienie.
Dlatego po prostu ją tulę, tak jak tuliłem Les. Nie zamierzam jej puścić.
Dalej płacze, a ja wciąż trzymam ją w objęciach i robię wszystko,
co w mojej mocy, by być dla niej oparciem, choć w rzeczywistości
jestem załamany. To, co przeszła, całkowicie mnie rozwala. Nie mam
pojęcia, jak ta dziewczyna się po tym podniesie.
Po kilku minutach nie płacze już tak rozpaczliwie, chociaż nie
przestaje szlochać. W końcu odrywa twarz od mojej piersi i kładzie się
na mnie. Zamyka oczy i całuje mnie w usta, po czym chwyta moją
koszulkę i próbuje zdjąć mi ją przez głowę. Nie mam pojęcia, dlaczego
to robi. Odpycham ją i kładę na wznak.
Co ty wyprawiasz? pytam.
Przyciąga mnie do siebie i przyciska swoje usta do moich warg.
Chociaż uwielbiam się z nią całować, czuję się nie w porządku.
Powstrzymuję ją.
Przestań mówię. Dlaczego to robisz?
Wpatruje się we mnie z rozpaczą.
Chcę, żebyś się ze mną kochał.
Co jest, kurwa?
Zrywam się na równe nogi i zaczynam nerwowo chodzić po
pokoju. Nie mam pojęcia, jak na to zareagować, zwłaszcza po
rewelacjach związanych z jej ojcem.
Sky, nie mogę tego zrobić wzdycham i patrzę na nią. Nie
wiem, czemu akurat teraz o to prosisz.
Przesuwa się do rogu łóżka, przy którym stoję, klęka i ciągnie
mnie za koszulkę.
Proszę... Proszę cię, Holder. Strasznie tego potrzebuję.
Odsuwam się od niej.
Nie zrobię tego, Sky. Nie zrobimy tego. Jesteś w szoku albo w
jakimś... sam nie wiem czym. Nie mam pojęcia, jak to nazwać.
Opada na łóżko i znów zaczyna płakać.
Cholera. Nie wiem, jak jej pomóc. Jestem zupełnie bezradny.
Proszę... mówi, patrząc mi w oczy. Nie mogę znieść jej
cierpienia. Przenosi wzrok na dłonie złożone na kolanach. Holder...
On jest jedynym mężczyzną, który kiedykolwiek mi to robił. Powoli
podnosi wzrok. Pozbaw go tego. Proszę.
Jeśli do tej pory jeszcze jakoś się trzymałem, po tych słowach już
nie mogę. Azy wypełniają mi oczy. Nie chcę, żeby znów myślała o tym
bydlaku.
Proszę cię, Holder.
Kurwa.
Nie mam pojęcia, co robić ani jak sobie z tym wszystkim
poradzić. Jeśli jej odmówię, tylko ją jeszcze głębiej zranię. Jeśli się
zgodzę, nie wiem, czy będę w stanie wybaczyć sam sobie.
Patrzy na mnie, siedząc na łóżku, i widzę, że jest całkowicie
rozbita. Czeka na moją decyzję, wpatrując się we mnie błagalnie. I
chociaż mi się to nie podoba, wiem, że muszę spełnić jej prośbę. Muszę [ Pobierz całość w formacie PDF ]