[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że nie umie pływać. Ciężar grubej kurtki pociągnął go w dół; zniknął na moment pod
wodą, ale zdołał się wynurzyć. Finlay przestawiła ostro rumpel, złapała podmuch
wiatru w żagiel i skierowała łódz w stronę tonącego. Kiedy się zbliżyła, opuściła
szybko grot i do-dryfowała do topiącego się mężczyzny.
Stwierdziła, że jest potężny, ma ogorzałą cerę i krótkie włosy. Choć miotał się jak
człowiek spanikowany, patrzył na swoją wybawczynię przenikliwie, bez cienia strachu
w oczach. Odwrócił się i spojrzał z rozdrażnieniem na czarnego labradora, który stał
przy relingu łodzi żaglowej i nieustannie szczekał.
Finlay wiedziała, że nie należy szarpać się z tonącą osobą, więc rozejrzała się po
pokładzie za bosakiem. Nie znalazłszy go, zwinęła prędko cumę rufową i rzuciła z
wprawą za burtę. Udało mu się chwycić linę, potem znów poszedł pod wodę. Finlay
oparła nogę na krawędzi nadburcia i zaczęła przyciągać cumę do siebie. Mężczyzna
wynurzył się za rufą, kaszląc i łapiąc gwałtownie powietrze.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - zapewniła pocieszającym tonem, doholowała
go bliżej i zaknagowała linę.
Mężczyzna przyciągnął się do rufy, dysząc ciężko.
- Może mi pani pomóc wejść na pokład? - wysapał i uniósł wysoko ramię.
Odruchowo sięgnęła w dół i złapała go za grubą rękę. Ale zanim zdążyła się zaprzeć,
żeby podciągnąć mężczyznę do góry, poczuła mocne szarpnięcie, gdy niedoszły
topielec chwycił ją za nadgarstek, odchylił się do tyłu i odepchnął nogami od łodzi.
Drobna starsza kobieta straciła równowagę, wypadła za burtę i uderzyła głową w
wodę.
Zaskoczenie zastąpił szok spowodowany nagłym zanurzeniem w lodowatym morzu.
Elizabeth Finlay zatchnęła się z zimna, potem odzyskała panowanie i machnęła
nogami, żeby wydostać się na powierzchnię. Ale nie zdołała.
35
Mężczyzna puścił jej nadgarstek, lecz trzymał ją teraz za ramię powyżej łokcia. Ku
swemu przerażeniu Finlay poczuła, że pogrąża się coraz głębiej. Tylko naprężona do
granic możliwości uprząż bezpieczeństwa chroniła ją przed opadnięciem niżej.
Szarpana przez linę, spojrzała przez kipiel pęcherzy powietrza na podwodnego
napastnika. Doznała szoku na widok regulatora akwalungu w ustach mężczyzny.
Spróbowała mu się wyrwać, odepchnęła od niego i poczuła gąbczastą warstwę pod
jego ubraniem.
Skafander neoprenowy. Nagle zdała sobie sprawę, że on chce ją utopić.
Po momencie paniki nastąpił przypływ adrenaliny i kobieta zaczęła walczyć. Trafiła
mężczyznę łokciem w twarz i regulator wypadł mu z ust. Napastnik puścił ją więc
wzbiła się rozpaczliwie ku powierzchni. Ale wyciągnął drugą rękę i złapał ją za
kostkę, zanim zdążyła wynurzyć głowę. Jej los był przesądzony.
Zmagała się desperacko z zabójcą jeszcze przez minutę, dopóki nie zabrakło jej
powietrza w płucach. Kiedy ogarnęła ją ciemność, pomyślała ze zgrozą o losie
swojego labradora, którego przytłumione szczekanie docierało pod wodę. Powoli
straciła siły, gdy ustał dopływ tlenu do mózgu. Nie mogąc dłużej wstrzymywać
oddechu, mimowolnie wciągnęła do płuc zimną słoną wodę. Zadławiła się,
zamachała ostatni raz rękami i straciła przytomność.
Napastnik trzymał jej bezwładne ciało pod powierzchnią jeszcze przez dwie minuty,
potem wynurzył się ostrożnie obok żaglówki. Nie widząc nikogo wokół, podpłynął do
motorówki i wdrapał się na pokład. Zdjął luzną kurtkę, a potem uwolnił się szybko od
akwalungu i pasa balastowego. Zciągnął skafander płetwonurka, włożył suche
ubranie, odpalił silnik i śmignął obok żaglówki. Czarny labrador na łodzi szczekał
ponuro i wpatrywał się w swoją martwą panią dryfującą za rufą.
Mężczyzna spojrzał na psa bez współczucia, potem odwrócił się od miejsca zbrodni i
popłynął spokojnie w kierunku Yictorii.
5
Powrót "Ventury" do macierzystego portu w Kitimat natychmiast wywołał poruszenie.
Większość mieszkańców jedenastotysięcznego miasta znała nieżyjących rybaków,
niektórzy byli ich sąsiadami, część nawet
36 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl