[ Pobierz całość w formacie PDF ]

doszła do podwórca fcamie114
niarza. Tam siedziała na grafliitowym bloku i na murku przy drodze i krusząc w dłoni
malutkie, zgrabne stożki cedrowych szyszek my" siała; "właściwie nie tyle myślała,
oo oddawała się żalowi, który musiała wyżalić, tak Jak muzyk musi wygrać melodię
od początku do końioa. Często jej oczy zatrzymywały silę ma północnej drodze, ma
drodze, która prowadziła w dół do Miasta,: a którą nie mogła iść.
Następnego dnia została wezwana do dworu. Miała na sobie tę samą czerwoną
suknię,1 mię najlepsze pończochy. Palizott chciała pożyczyć jej nową parę i własne
buciki na cienkich podeszwach], "żeby prezentowała się jak należy w domu Lorda",
ale Irena odmówiła i wyruszyła przybita, ze zbolałym sercem, wciąż w nastroju
otępienia i smu)tk'u, pod którym silę czaił, jak głęboka, zimna woda pod trzcmami
przybrzeżinych bagien!, lęk.
Nie spojrzała w stronę szczytu, kiedy szła od żelaznej bramy do dworzyszczaa.
Tak j9 ak poprzednio, stary służący zaprowadził ją do przeszklonej galerii, w której
'zastała tych samych ludzi. Tym razem Hugha Rogersa przyodziali po tutejszemu.
Pożałowała, że na przekór im nie założyła dżinsów i koszuli, ia jedmocześniie było jej
przykroi, że nie ma cienkich pantofelków i pończoch w paski. Otaksowała jego
sitrojność; wąskie, czarne sptodnie, ciężka samodziałowa koszula, długa kamizelka
ozdobiona ciemnym haftem. Dobrze silę w tym prezentował. Był zwalisty, ale
zbudowany proporcjonalnie, szyja w wycięciu otwartego kołnierzyka była biała i
silna, głowę ta-zymał 'ume-sioną. Skwapliwie wyszedł jej naprzeciw i izaczął
rozmowę, okazując niiezręcznie swą dobrą wiolę. Był aiszczęśliwliomy swym pięknym
strojem i poklepywaniem po ramieniu przez starca, i wdzięczeaKiem się jego córki, i
tym,, że dla niego jest całe jadło i uwaga wszystkich, i przyjazń, jakiej serce łaknie, a
potem przyjdzie wyruszyć stąd, żeby zrobić, czego nie da się zrobić, i Bóg zapłacą
po to tu przyszedłeś, prawda?
Mistrz już był, rozmawiał ze starym Hobinem i 'kilkoma am-mymi mieszkańicami
miasteczka. Ani raz-u nie spojrzała na niego wprost, ale wciąż była świadoma jego
obecności, a na dzwięk jego głosu jej serce stanęło w oczekiwaniu.
Córka Lorda Homa stała obok Hugha. Mówiła teraz do niego,
" " 115
wyjaśniała mu, co zinaczy słówko "adjia", które dorzuca się do imae-nia, jeżeli chce
się kogoś 'nazwać przyjacielem. Usiłowała wytłumaczyć, że jego imię, tak jak oni je
słyszeli, Hiuradjas, już samo w sobie zawiera ten przyrostek i byłoby komiczne,
gdyby go podwoić:
Hiuradjadja! Mówiąc to roześmiała się dzwięcznym, wesołym śmiechem. Stał
wpatrzony w jej porcelanową twarz i wełniste włosy. Dureń!  pomyślała Irena. Głupi
dureń! Czy ty nie widzisz? Ale spostrzegła łagodną linię jego ust, zniieruchomileinie
oczu i przeraziła się.
 Alliadja  powiedział i rumaemec zalał mu twarz, iusizy i szyję pod jasnymi,
gęstymi, spoconymi włosami, a potem zbladł znowu.
Allda pochwaliła go z uśmiechem, słodka i chłodna jak woda.
 Mogliby być bratem i siostrą  usłyszała czyjś głos w pobliżu, ktoś do niej mówił,
jak się zorientowała, wyrwana ze stanu współczucia, które owładnęło nią, gdy
przyglądała się Hughowi.
Lord Horn podszedł bliżej i stamął koło niej. Nie patrzył na nlią, przyglądał się Allid ii
Hughowi, którzy odcdimali się od pozostałych swymi blond włosami. Pociągła twarz
starca była surowa i spoko jlna jiak zawsze. Irena. mikaała zaskoczona osobliwą
ironią czy poufałością tej uwagi. W końcu 'zwrócił się do niej.
 Czy długo tym razem zostaniesz z namii, Ireinadja?
 Tylko dopóki będę potrzebna  odparła z 'ironią. I zawstydziła się. To przecież
Horn powiedział jej: "Twoja odwaga godna jest 'najwyższej pochwały"  słowa, (które
przechowywała jak skarb na chwile frustracji i zwątpienia w siebie. Tam, w imnym
kraju, w którym nie było dla niej domu, nie myślała o tym, kto je powie-dziiał, ale -
trzymała się ich kurczowo: twoja odwaga, jesteś odważała& Nie będziesz zmuszać
matki, by dokonywała wyboru, którego dokonać mię może, nie będziesz prosić o
pomoc, której udzielić d nie może. Nie (potrzebujesz pomocy. Twoja odwaga jest
godttia najwyższej pochwały.
 Lordzie Horn  zaczęła  żałuję, że nie poszłam do Miasta, " kiedy& kiedy ludzie
mogli Jeszcze wychodzić.
 Nlie jedna droga wiedzie do Miasta  odrzekł.
 Czy byłeś tam kiedyś?
116
Popatrzył ina 'nią swym szarym, odległym wzrokiem.
 Byłem w Mieście. Dlatego nazywają mnie lordem, że tam byłem  odparł uprzejmy,
chłodny, spokojny.
 Czy widniałeś Króla?
 Cień  odparł Horn  widziałem jasny cień Króla.  Ale użył słowa rodzaju
żeńskiego, więc musiało oznaczać królową albo matkę. Sens wypowiedeiomych
przezeń słów był nieuchwytny, a jednak rozumiała je głębiej, niż rozumiała cokolwiek
innego w swoim życiu. Jego oczy, które zawsze spoglądały jakby z oddalenia,
wpatrywały się w jej oczy. Jeżeli wyciągnę rękę i dotknę go, zobaczę wyraztnie,
pomyślała. Zasłana zniknie i będę stała rowno-eześniie tu i tam. Ale ta świadomość [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karpacz24.htw.pl